Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Jak ważnym jest kochać - rozdział 1

Sok spływał po wewnętrznej stronie jej ud. Gęsty i lepki. Cipka pulsowała ciepłem, a słodki zapach wypełniał apartament, do którego Konstancja wprowadziła się pół roku temu.

Nie szczędziła środków, żeby go urządzić. Do kuchni i łazienki wybierała jedynie płytki nagrodzone w prestiżowych konkursach designerskich. Projektanta mebli ściągnęła aż z Mediolanu. Po obrazy pojechała do najbardziej hipsterskich galerii w Berlinie i Wiedniu. Lubiła sztukę nowoczesną – drogą i niezrozumiałą dla przeciętnego zjadacza chleba i kiełbasy z Biedronki.

Wszystko musiała mieć wyjątkowe.

Sama przecież była wyjątkowa.

Na 65-calowym telewizorze z trójstronnym systemem Ambilight trzech Meksykańców pieprzyło w trzy dziury szczuplutką brunetkę o alabastrowej cerze.

Nogi uginały się pod Konstancją, więc usiadła na kanapie i wbiła wzrok w ekran.

Miała na sobie srebrną aksamitną koszulę. I nic poza tym.

Zerkała to na zegarek, to na żylaste, opalone kutasy, które świdrowały wyjącą z rozkoszy dziewczynę. Z każdą sekundą i z każdym ujęciem jej krocze płonęło coraz mocniej.

Zacisnęła zęby, mocno chwyciła się oparcia – za wszelką cenę pragnęła powstrzymać się od zrobienia sobie dobrze. Jej ciało telepało się z niezaspokojenia.

Dostawca pizzy spóźniał się, ale nie mogła mieć do niego pretensji. Przez sześć miesięcy zaliczyła prawdopodobnie wszystkich dostawców z okolicznych pizzerii, knajp z azjatyckim żarciem czy wykwintnych restauracji.

Teraz ofiar musiała szukać poza centrum.

Minuty były długie jak penisy mężczyzn, obciągane na ekranie przez aktorkę. Była młodziutka, ale znała się na rzeczy. Wiedziała jak pracować językiem, kiedy zastosować głębokie gardło i że nie można zapominać o cojones.

Konstancja była pod wrażeniem jej umiejętności. Kiedy była w jej wieku, penisa traktowała z nadmierną ostrożnością, jakby był zupełnie odmienną, trochę nienaturalną częścią ciała. Zdawała sobie sprawę, że z anatomicznego punktu widzenia, to jedynie część ciała, jednak nie potrafiła patrzeć na niego jak na nogę lub rękę.

Teraz traktowała go z należytą mu czcią.

Zapiszczała, kiedy rozległ się dzwonek domofonu. Zerwała się i w sekundzie znalazła się przy drzwiach. Nawet nie sięgała po słuchawkę, po prostu nacisnęła przycisk.

Jej uda drżały jak u maratończyka po skończonym biegu. Szybkim ruchem ściągnęła gumkę, rozpuszczając włosy. Gdy usłyszała dźwięk otwierającej się windy, uchyliła drzwi i schowała się w kącie.

Kroki były coraz głośniejsze. Ktoś zatrzymał się przed jej numerem i zapukał. Kobieta wstrzymała oddech.

– Dobry wieczór! Pizza! – powiedział męski głos.

Radość wypełniła żołądek Konstancji. Kilkukrotnie zdarzyło się, że zamówienie przywiozła kobieta, a wówczas reakcje były nie do przewidzenia. Śmiała się, wpadała w delikatną furię lub zalewała się łzami. Raz trzasnęła drzwiami przed nosem kobiecie, która przywiozła jej sushi.

Na szczęście, tym razem dostawca posiadał penisa. Przynajmniej można było wysnuć taki wniosek.

Dostawca nieśmiało wkroczył do mieszkania. Pierwszym, co ukłuło go w uszy były odgłosy kopulacji dobiegające z salonu. Lekko go to speszyło.

– Halo, pizza! – spróbował ponownie.

– Chupa mi polla, bebé! – odezwał się głos z sypialni, wprawiając meżczyznę w jeszcze większą konsternację.

Podniecene w jej kroczu zmieniało się w ból, jednak wiedziała, że musi poczekać na odpowiedni moment. Żeby atak był skuteczny, nie może być przeprowadzony zbyt wcześnie.

A więc czekała, aż samiec wkroczy na jej terytorium. Kiedy tylko znalazł się w odpowiednim położeniu, zatrzasnęła drzwi gwałtownym ruchem.

Mężczyzna wzdrygnął się jak po strzale z paralizatora. Pudełko z pizzą wyleciało mu z rąk. Pomidorowo-serowy placek wylądował pod stopami kobiety.

Konstancja milczała. Świdrowała wzrokiem kolesia, który wyglądał jak przerażony dzieciak.

– Prze... przepraszam... nie chciałem... ja to zaraz..

Kobieta przyłożyła palec to ust, dając znak, by zamilkł. Owinęła palec językiem. Wolno, skupiając się na jego końcówce, po czym wsunęła go do buzi.

Kocim krokiem ruszyła w stronę ofiary.

Dostawca nie ruszał się. Nie mógł. Miał wrażenie, że dławi się powietrzem. Jego młode, niedoświadczone ciało pokrył pot.

Konstancja wiedziała, jak rozegrać tę grę. Miała przećwiczone wszystkie punkty i zwroty. Musiała jedynie pociągać za odpowiednie struny w odpowiednich momentach.

Czuła nerwowy, samczy oddech. Gdyby nie dźwięki z telewizora, słyszałaby także bicie serca ofiary. Chwyciła dostawcę za kurtkę i pociągnęła w dół. Posłusznie padł na kolana. Spojrzał na Konstancję rozbieganym wzrokiem, a ta pogłaskała go po głowie i uśmiechnęła się do niego.

Uniosła koszulkę – jej cipka była jednym wielkim zaproszeniem do lizania.

Mężczyzna nie miał wyboru, Konstancja przycisnęła jego głowę do sromu, a szorstka powierzchnia języka starła się z łechtaczką.

Zaspokajanie zostało rozpoczęte.

Młodość jest szybka i giętka, buńczuczna i gwałtowna. Dostawca lizał cipkę Konstancji z determinacją gówniarza, który marzy o zrobieniu minety najlepszej lasce w klasie i w końcu mu się udało.

Naprawdę wysoko ceniła facetów, którzy umieli ją porządnie wylizać.

Pociągnęła mężczyznę za włosy, a jego twarz odkleiła się od jej kobiecości. Cały się świecił, jak dzieciak upaćkany lukrem. Kazała mu wstać, po czym z niebywałą wprawą i prędkością uporała się z jego paskiem i rozporkiem. Opuściła spodnie do kostek.

Na bokserkach rosła ciepła plama.

Chwyciła jego kutasa. Pomimo materiału, czuła jego ciepło. Chwilę ściskała główkę, z nadzieją, że napuchnie krwią jeszcze bardziej.

Sterowała nim, jak lalkarz marionetką, a on jak marionetka – nie był w stanie wydusić z siebie nawet pół słowa.

W końcu zdarła z niego bieliznę i popchnęła na kanapę, po czym usiadła na nim okrakiem. Gorący, sztywny penis wsunął się do środka Konstancji. Jęknęła z rozkoszy. Uniosła biodra i usiadła, znów uniosła i usiadła. I znów. I znów. Z każdym ruchem w dół coraz mocniej. Pragnęła, żeby za każdym razem wchodził w nią głębiej.

Ścianki jej cipki zaciskały się na członku dostawcy, jak wąż wokół gardła.

Robił wszystko, żeby nie wystrzelić zbyt szybko, jednak nie było to łatwe – kobieta, która go ujeżdżała, doskonale wiedziała, jakie ruchy gwarantują najintensywniejsze doznania.

Powoli docierała do punktu wrzenia. Spełnienie było bliżej z każdym ruchem. Niemalże w locie zrobiła obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Kutas wbił się w nią jeszcze głębiej. Miała wrażenie, że jego główka właśnie znalazła włącznik ekstazy. Jej pośladki uderzały o kości miedniczne mężczyzny z mocą i regularnością maszyny.

To się zbliżało.

Jęki dostawcy i jego przyspieszony oddech zdradzały, że za chwilę wystrzeli. Starała się jednak wyczekać odpowiedni moment. Chciała wycisnąć z niego maksimum przyjemności.

Zeskoczyła z mężczyzny chwilę przed tym, jak jego kutas wypluł białą, kleistą substancję. Facet zawył z rozkoszy, a Konstancja przeturlała się na środek pokoju. Dotknęła swojej łechtaczki.

Jej palce krążyły wokół unerwionej fałdki z tkanki limfatycznej.

Była coraz bliżej.

Coraz bliżej.

Bliżej.

Coraz…

Rozkosz anielska spłynęła na nią niczym łaska. Przez jej ciało przeszedł snop jasnego światła. Leżała na podłodze z uczuciem totalnego błogostanu.

Dostawca powoli zsunął się z łóżka i podczołgał do Konstancji. Chciał się przytulić i podziękować, ale kiedy dotknął jej dłoni, kobieta otworzyła oczy i cofnęła rękę.

– Wypad z mojego mieszkania – powiedziała, próbując unormować oddech.

Mężczyzna zdziwił się. W pierwszej chwili chciał zastosować się do polecenia, ale pomyślał, że to dalsza część gry. Wyciągnął więc rękę i ścisnął pierś Konstancji.

Nim się zorientował, pięść kobiety zmiażdżyła mu nos.

– Wypad – powtórzyła.

Nie żartowała.

W pośpiechu włożył bokserki i podciągnął spodnie, po czym bez słowa wypadł z mieszkania. Chciał coś powiedzieć, ale to wszystko działo się tak szybko, tak gwałtownie i intensywnie, że miał wrażenie, że było wyłącznie czymś na kształt fantazji. Jednak ból i krew na koszulce były prawdziwe.

Konstancja znów była sama. Wsłuchiwała się w bicie swego serca, zsynchronizowanego z rytmem obijanych meksykańskich jąder o tyłek małolaty.

Uczucie, które terapeutka kazała określać kiedyś „pustką” oddaliło się.

Poleżała jeszcze chwilę na podłodze, po czym podniosła się i ruszyła do łazienki umyć twarz i krocze. Po drodze zobaczyła paskudną plamę po pizzy na jej perłowym dywanie.

Takie były koszty. Była gotowa jej ponieść. Zerknęła na zegarek i zaczęła się zastanawiać, czy uda jej się zamówić jeszcze dzisiaj jakiegoś przystojnego czyściciela dywanów.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • pansowa 09.08.2021
    Uu, mocne.
    Gdybym powiedział, że mi nie dygnął w czasie lektury, to bym skłamał :)
    Znaczy jeszcze żyję.
    Operowanie słowem i opisami określa ten fragment jako ostry erotyk, a nie porno.
    Bo słownictwo nie jest ubogie, a opisy nie ograniczają się do chamskiego ruchania.
  • Wrotycz 09.08.2021
    Kuźwa, tytuł zmylił. Odpadam po dojściu do trzech Meksykanów, blee...
  • pansowa 09.08.2021
    Tytuł jest zmyłą :)
    Raczej celową.
  • D.E.M.O.N 09.08.2021
    Przed przeczytaniem utworu, zawsze zaglądam w komentarze - taki fikus - więc przed przeczytaniem daję komentarz, że Kochać i być kochanym to najważniejsze w życiu jest.
  • D.E.M.O.N 10.08.2021
    Po przeczytaniu, dotrwałem do końca z lewym pół usmieszkiem :D
    5/5
    Pisarzyno moja, mordo kochana!
    Dobre wywłoki literackie kawałki. Mój styl :)
    Też bym dziś pochuchał, ale u mnie inny klimat niestety.
    Ale, życzmy sobie takich kobiet! Jak najwięcej.
  • pansowa 10.08.2021
    Będziesz się smażył w piekle!!!
  • D.E.M.O.N 10.08.2021
    pansowa - dobra, dobra, komu nie drgnął niech pierwszy rzuci kamieniem! :D
  • pansowa 10.08.2021
    D.E.M.O.N Kobitom nie drgnął :)
  • D.E.M.O.N 10.08.2021
    pansowa a kto je pytał? :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania