Jest-Takie-Miejsce 57
Od razu odwracam wzrok. Zdążyłam jednak zauważyć, że ma na sobie czarne bokserki. Na miłość boską! Przecież nie będę stała i lampiła się na jego majtki.
- Nie uciekaj! – krzyczy za mną. Zatrzymuję się, ale stoję tyłem do niego.
- Ubierz się. – Moje słowa brzmią prawie jak rozkaz.
- W co? W te mokre spodnie? - Jestem pewna, że właśnie się uśmiecha.
- A masz suche?
- Nie.
- To trzeba było się zachowywać normalnie. Teraz przez swoje wariactwa będziesz chodził w mokrych.
- Nie będę chodził w mokrych.
- Chyba nie pójdziesz na mszę w gaciach?
- Normalna akcja, że pójdę. – Odwracam się, żeby wykrzyczeć mu w twarz, jak bardzo jest pokręcony. Nie zamieszam spuszczać oczu poniżej jego pasa, więc utrzymuję z nim kontakt wzrokowy.
- Ty do końca oszalałeś!
- Żartuję! – śmieje się ze mnie i wyciska wodę po kolei z każdej nogawki spodni.
- Idź na słońce. Może chociaż trochę przeschną. – Radzę mu i powoli mój oddech się wyrównuje. Nie patrz na majtki! Nie patrz na majtki! Zuza! Zerkam, ale szybko przywracam kontakt wzrokowy.
- O proszę, Barbie się martwi.
- Nie martwię się!
- Podoba ci się mój widok? – Prowokuje mnie i nie przestając wyciskać wody, podchodzi bliżej.
- Ani trochę. – Kłamię.
- Jakoś ci nie wierzę.
- To uwierz.
- To udowodnij. – Rzuca spodnie na trawę i próbuje mnie objąć. Szybko się odsuwam. Nie chcę przytulać się do niego, kiedy jest prawie nagi. Nieee!
- Nic nie będę udowadniać! I wiesz co? Nie gadam z tobą! Ostrzegała cię, że nie będę się odzywać, ale bardzo chciałeś zaryzykować.
- A no tak, zapomniałem. Pogniewałaś się – śmieje się.
- Tak! I nie odzywam się do ciebie!
Przecież miałam być na niego zła. I będę! Oczywiście, że tak. Obiecałam, że się do niego nie odezwę, więc koniec rozmowy. Odwracam się i idę w stronę kaplicy. Kuba krzyczy za mną:
- Nie wytrzymasz beze mnie nawet godziny! – Ma bardzo dobry humor.
- Przekonamy się kto pierwszy przyjdzie! – Uśmiecham się i bardzo walczę ze sobą, żeby się nie odwrócić.
Mijam się z Mateuszem. Najpierw spogląda na mnie, a potem na Kubę. Ciekawe, co sobie myśli, widząc go bez spodni. Wcale mnie to nie interesuje. Nie oglądam się za siebie. Dam radę. Pewnie, że dam. W końcu jestem Zuzą. Idę do kaplicy. Na zewnątrz, przed wejściem do kaplicy stoją Jolka, Anka i Damian. Też mają dobre humory, rozmawiają o czymś i z czegoś się śmieją. Mam zamiar do nich dołączyć. Dostrzegam też Agnieszkę. Kiedy i ona zauważa mnie, podchodzi bliżej i pyta:
- Gdzie Kuba?
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?
- Chyba został tam, gdzie był.
- I jak wygląda? – Zajebiście, jak zawsze. Pytanie.
- Suszy spodnie – odpowiadam, bo wiem, że właśnie to ją interesuje.
- Wyrobi się? Ma jeszcze 12 minut.
- Nie ma szans. Na pewno nie wyschnie.
- Pójdę go pogonić. - Mam ochotę ją powstrzymać i powiedzieć, że Kuba paraduje w samych majtkach, ale tego nie robię. Po co o tym wspominać? Będzie zabawnie, jak Aga zobaczy jego bokserki. Ale się zdziwi. Właśnie to sobie wyobrażam i zaczynam się śmiać sama do siebie.
- Zuzia, szukałam cię. – Łapie mnie za ramię Anita.
- Tak? Coś się stało? – pytam z troską w głosie.
- Nie, nie. Nic się nie stało. – Uspokaja mnie. – Wszystko gra.
- To świetnie. – Uśmiecham się i siadam na ławeczce, stojącej przy dróżce do kaplicy.
- Zuzaaa! – woła mnie Jola.
- Zaraz przyjdę! – odkrzykuję do przyjaciółki i zapraszam Anitę na ławkę. Chcę poświęcić jej chociaż chwilę. Jolkę mam cały czas. Non stop. A Anitę ostatnio troszeczkę zaniedbałam. Na szczęście nie jest sama. Znaleźli się też inni życzliwi ludzie. Wiem, że Damian z nią dużo rozmawia w wolnych chwilach. Bardzo go za to podziwiam. Nie tylko za to. Posiada wiele cech wartych podziwu, a empatia i bezinteresowność to tylko jedne z nich. Spoglądam na niego i widzę, że i on patrzy w moim kierunku. Uśmiechamy się do siebie i wracam do rozmowy z Anitą.
- Mówił ci ktoś, że jesteś ładna? – odzywa się koleżanka, a mi robi się jakoś tak miło.
- Jak się złoszczę? – żartuję, bo Kuba i wszystko, co z nim się wiąże, ciągle siedzi mi w głowie. Anita chyba nie rozumie, co mam na myśli i zaczyna się śmiać.
- Chyba jeszcze ani razu nie widziałam cię, jak się złościsz. A czemu tak? – pyta, nie przestając się uśmiechać.
- Kuba tak ciągle mówi. – Wtajemniczam ją. – Że ładnie wyglądam, jak się denerwuję.
- Aaaaa, dlatego ciągle ci dokucza?
- Mniej więcej tak to działa. Sama tego do końca nie ogarniam.
- Zawsze ładnie wyglądasz.
- Dziękuję ci. Jesteś bardzo miła.
- A mogę cię o coś zapytać? – Dziewczyna zmienia temat.
- Jasne. Zawsze możesz o wszystko pytać. Najwyżej nie odpowiem. Ale myślę, że nie wyskoczysz z żadnym pytaniem, na które nie mogłabym lub nie chciałabym odpowiedzieć.
- To łatwe pytanie. Wystarczy odpowiedzieć jednym słowem.
- No to dawaj.
- Lubisz go?
- Kubę? – pytam, a ona w ramach potwierdzenia kiwa głową. – Pewnie, że go lubię. Bardzo nawet. – Uśmiecham się i cieszę, że w końcu powiedziałam to głośno. Jakoś przed Anitą się nie krępuję i czuję, że mogę powiedzieć jej wszystko. Jest dobra. Ma czyste serce i bardzo mnie uspokaja jej obecność tutaj, teraz, na tej ławeczce.
- To teraz trudniejsze. Co takiego sprawia, że w twoich oczach jest lepszy od Damiana?
Ojjj. Faktycznie to pytanie jest dużo trudniejsze od poprzedniego. Dlaczego w moich oczach Kuba jest lepszy od Damiana? Potrzebuję chwili na zastanowienie.
- Masz rację, to nie należy do najłatwiejszych.
- Nie musisz odpowiadać.
- Wiem, że nie muszę, ale chcę.
Nie lubię porównywać ludzi do siebie. Każdy jest inny i każdy wyjątkowy na swój sposób. Nikt nie jest lepszy, czy gorszy. To jacy jesteśmy różnicuje nas spośród inny. Porównanie tej dwójki sprawia mi chyba największą trudność. Kuba & Damian. No to brawa dla Anity. Dała mi dziewczyna zadanie. Nie wiem, od czego zacząć. Damian wydaje się idealny. Wszystko, co robi, co mówi, jak się zachowuje, kiedy jest w tłumie, kiedy jesteśmy sami, dosłownie wszystko, każda chwila, w której daje mi się poznać, udowadnia, że jest niesamowity. Zafascynowałam się nim na samym początku. Fascynacja trwa do dzisiaj, ale nie jest to niczym więcej. Bardzo chciałam się w nim zakochać. Zauroczona byłam na pewno, ale nie trwało to długo. Tylko do momentu, kiedy poznałam Kubę. Później to on ogarnął i wypełnił wszystkie moje myśli. Jest takie ładne powiedzenie:
, , Nie jest tylko imieniem, na liście kontaktów. W moim sercu ma osobny pokój i własne łóżko.”
Dosłownie tak się czuję. Jak najprościej wyjaśnić to Anicie?
- Damian jest wyjątkowy, to oczywiście nie podlega dyskusji. – Zaczynam i zerkam kolejny raz na chłopaka, który zabawia Jolkę rozmową. – Polubiłam go od samego początku. Od pierwszej rozmowy. Każda kolejna chwila z nim, tylko utwierdzała mnie w przekonaniu, że jest bardzo wartościowy i zasługuje na wszystko, co najlepsze. Dlatego, życzę jemu i Joli… - Zerkam na Anitę i przerywam. Wiem, że Damian przecież cholernie jej się podoba. Muszę to ubrać w inne słowa. – Inaczej. Nie tyle jemu i Joli. Życzę mu po prostu, żeby był szczęśliwy. Żeby ktoś go mocno pokochał i żeby on tę miłość odwzajemnił. Sama chciałabym być tą osobą – śmieję się, a Anita patrzy na mnie uważnie i nie przerywa. – Ale rozum i serce nie zawsze idą w parze, wiesz? W moim przepadku rozum każde mi trzymać się od Kuby z daleka, a serce przyciąga mnie do niego tak mocno, że nie mam siły się opierać. – Uśmiecham się i mam nadzieję, że rozumiała.
- Czyli nie kochasz Damiana? – Chyba potrzebuje, abym wprost potwierdziła.
- Nie wiem, czy to jakiś rodzaj miłości, ale na pewno nie kocham go w taki sposób. Lubię go i uwielbiam jego towarzystwo, ale nie chciałabym tworzyć z nim pary, jeśli o to pytasz.
- A Jola? Jola go kocha?
- Anita, przepraszam, ale na to nie odpowiem. Musiałabyś zapytać ją samą.
- Wiesz, że mi się podoba?
- Wiem. – Przytulam ją.
Zamykam oczy i uświadamiam sobie, że siedzę na tej ławce nie tylko po to, by pogadać z Anitą. Czekam na niego. Czekam aż się pojawi. W majtkach, w spodniach, bez różnicy. Niech się w końcu pojawi.
- Zuuuuzaaaa! – krzyczy mi nad uchem Jola. Nie zauważyłam, kiedy do nas podeszła.
- No co tam Joluś? – pytam i poluźniam uścisk.
- Chodź szybko i powiedz, gdzie jest ten wariat. – Ciągnie mnie za rękę i nawet nie daje mi się pożegnać z Anitą. Damian wychodzi nam naprzeciw.
- Jolka, co ty gadasz? Jaki wariat?
- A kogo najczęściej nazywasz wariatem?
- Kuba?
- Kuba, Kuba. Gdzie on jest?
- Biega po krzakach w gaciach – śmieję się.
- Tyle to my wiemy.
- Skąd?? – Dziwię się, bo przecież o niczym im nie wspominałam.
- Napisał mi smsa, żebym przyniósł mu moje spodenki. Mam w plecaku takie, które wziąłem na przebranie nad jezioro. - Tłumaczy mi Damian.
- Jest przy jeziorku. Aga właśnie po niego poszła.
- Jak Aga już jest za tobą – mówi Jolka, a ja się odwracam i faktycznie tuż za mną idzie moja animatorka.
- Ooo, dobrze, że was widzę. Kuba mówił, że masz dla niego jakieś spodenki – zwraca się do Damiana.
- Mam. Gdzie on jest dokładnie?
- Zuzia wie. Zostały trzy minuty do mszy. Daj jej te spodenki, a wy już wchodźcie do środka.
- Dlaczego ja? – Patrzę na Agę i przewracam oczami.
- Tak będzie najszybciej. Zanim Damian go znajdzie, to nie zdążą na mszę i Fibi się wkurzy.
- Dobra, daj te spodnie. – Zgadzam się, a Damian podaje mi swoją własność.
Szybkim krokiem wracam nad jezioro. Miałam się do niego nie odzywać. Przecież będzie mi to wypominał do końca życia, jak się nie wywiąże z danego słowa. Dam mu te cholerne spodenki i wrócę. Nie muszę przecież z nim gadać. Znowu będzie w samych majtkach…Serce bije mi, jak oszalałe, a ja zastanawiam się, co jest tego powodem. Czy to, że biegnę, czy to, że za chwilę go zobaczę? A może jedno i drugie?
Jest sam. Siedzi na trawie, a kiedy mnie dostrzega, od razu się podnosi.
- Nie wierzę – mówi i zerka na telefon. – Wytrzymałaś jakieś…Hmmm, 15 minut. Nieźle.
Rzucam w niego tymi spodenkami i bez słowa się odwracam.
- Nie poczekasz na mnie?! – krzyczy, a ja się nie zatrzymuję.
- Jak się nie zatrzymasz, to wrzucę cię do tego jeziora! I wcale nie żartuję. – Uśmiecham się i idę dalej, ale zwalniam.
- Normalna akcja, że jeszcze się nie przebrałem, więc cię dogonię, wrzucę do wody i to ty tu zostaniesz sama w mokrych ciuchach. – Zatrzymuję się. Odwracam w jego stronę i uderzam znacząco palcem w czoło. Nic jednak nie mówię.
- Nie nazwiesz mnie nienormalnym? – pyta z uśmiechem i kończy się przebierać. Kiwam głową w prawo i w lewo, zamiast użyć słowa ,,nie”.
- Jesteś zła? – Moja głowa teraz zamiast na boki porusza się w górę i w dół.
- Bardzo? – Kierunek ruchów zostaje niezmieniony.
- Jak się nie odezwiesz, to znaczy… Że jednak chcesz mnie pocałować. – Nie wypowiadam żadnego słowa, ale zaczynam się śmiać.
- Brak zaprzeczenia, jest potwierdzeniem? – Moja głowa po raz kolejny porusza się na boki.
- Ej, Zuzka. Ale patrz, jak cię pocałuję, to nawet na mnie nie pokrzyczysz. – Uśmiecham się. – Chcesz żebym to zrobił, prawda? – Jak on uwielbia mnie denerwować. Już mam ochotę krzyknąć, że wcale nie, że bardzo się myli, ale to by znaczyło, że wygra. Nie mogę mu dać tej satysfakcji. Przyspieszam kroku.
- Oj nie złość się już i tak jesteś ładna. Starczy. – Nadal milczę, a on mnie wyprzedza i staje na środku drogi z szeroko rozłożonymi rękoma. – Patrzę na niego pytająco.
- Jest coś, co mogę zrobić, żebyś się odezwała? – Wzruszam ramionami i zaczynam się zastanawiać. Wyciągam telefon i wchodzę w opcję pisania wiadomości:
,, Jesteśmy spóźnieni!!! Ruszaj się! Jak jakimś cudem dotrzemy na czas, to może ci wybaczę…:)” – Piszę i podaję mu do ręki telefon. Kuba zaczyna się śmiać i chwyta mnie za rękę.
- Jak umiesz szybko biegać to zdążymy przed zakończeniem pierwszej pieśni. – Biegniemy coraz szybciej i kiedy jesteśmy już pod drzwiami kaplicy, okazuje się, że księża jeszcze nie wyszli z zakrystii. Zdążyliśmy.
- Czekaj. Mam coś dla ciebie – mówi szeptem, a ja parzę na niego zaskoczona. Rozsuwa plecak i wyciąga z niego różowego nenufarka. Uśmiecham się, a on wręcza mi kwiatek.
- Dziękuję. - Po raz kolejny podbił moje serce.
- Proszę. – Puszcza mnie przodem i wchodzimy do środka. Aga posyła nam promienny uśmiech, a my zajmujemy miejsce obok Joli i Damiana.
Uwielbiam ten dzień. Uwielbiam tą wycieczkę. Uwielbiam nenufary. I zdecydowanie najbardziej uwielbiam Kubę.
Komentarze (8)
wbiłam poprawiony rozdział Życia Basi czy zerknęłabyś czy dobrze to zrobiłam robiłam wszystko tak jak napisałaś mi
Już zerkam:)
A może jednak byś ich chajtnęła ze sobą co?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania