Klub Ważniaka i Krwawa Krypta rozdzial 2

2. Rzyganko

 

W dzień wylotu, dokładnie w południe, cała paczka spotkała się na Międzynarodowym Lotnisku w Los Angeles. No, może PRAWIE punktualnie - Jako ostatni na miejscu pojawił się sam dyrektor Ivan Borys w wielkim sombrero i dwoma grzechotkami. Miał bardzo dobry humor, ponieważ udało mu się kupić rzeczy, jego zdaniem, niezbędne do wyprawy.

- W samą porę - Warknęła Sidney. Z nerwów była już czerwona jak burak. Gdyby Pan dyrektor spóźnił się jeszcze o parę minut, ich wakacyjne marzenie zawisło by na włosku. Sidney jest prawdziwą perfekcjonistką. Dlatego też została przewodniczącą klubu. Wszystko musi mieć dopięte na ostatni guzik. Nie znosi niedopracowań, niedomówień a tym bardziej spóźnień. Jest dokładnym przeciwieństwem Rodricka, który jest dość roztargniony i zazwyczaj nie korzysta z zegarka. Rodrick żyje we własnym świecie jazdy na deskorolce i rozwiązywania w myślach zadań matematycznych.

 

Wszyscy byli oszołomieni rozmiarem lotniska na którym się znaleźli. Los Angeles Airport jest największym lotniskiem na świecie. Co chwilę startuje albo ląduje tam samolot. Wiele razy przejeżdżali koło tego miejsca ale pierwszy raz widzieli je od środka. Na szczęście dyrektor Iwan podróżował wiele razy samolotem i wytłumaczył im co mają dokładnie robić. Udali się na odpowiedni terminal i przeszli przez kontrolę bezpieczeństwa. Rodrick z zainteresowaniem obserwował bagaże przejeżdżające na taśmie przez wielki, prześwietlający je skaner. Każda substancja znajdująca się w bagażu wyświetlała się na monitorze na inny kolor. Pani strażnik uważnie wpatrywała się w ekran i zatrzymywała taśmę, kiedy chciała bardziej przyjrzeć się jakieś walizce.

 

Nikt z Klubu Ważniaka nigdy wcześniej nie podróżował samolotem. Sidney, Alex i Walter już nie mogli doczekać się wejścia na pokład ale Andy i Rodrick mieli bardzo nietęgie miny.

Wszyscy szczęśliwie mieli miejsca koło siebie, dzięki czemu Sidney mogła uspokajać panikującego Andy’ego.

Gdy samolot wzbił się w powietrze Sidney, Alex i Walter przykleili się do szyby podziwiając jak szybko wszystko zostaje w dole. Andy jednak zaczął coraz bardziej zmieniać kolor.

- Sidney! Spójrz na tego frajera. - Szepnął Walter skinając głową na zielono-niebieskiego Andy’ego. - Zaraz puści pawia!

- O matko! Nie ma się z czego śmiać! - Oburzyła się Sidney - Trzeba mu pomóc bo inaczej zaraz wszyscy będziemy w jego śniadaniu! Mam nadzieję, że zabrał ze sobą swoją apteczkę z lekarstwami na mdłości.

Sidney złapała torbę Andy’ego i energicznie nią potrząsając szukała leków.

 

Czy Andy wziął ze sobą apteczkę?

 

Tak - idz do fragmentu tekstu oznaczonego **2 Nie - idz do fragmentu tekstu oznaczonego **1

 

 

**1

- O nie! O nie! Nic tu nie ma! - Krzyknęła Sidney. - Andy! Gdzie Twoja apteczka?

- Ewziąe - mruknął trzymając się za usta..

- Co?

- Ewziąłem ….

- Chyba chce nam powiedzieć, że jej nie wziął. - Powiedziała Alex profilaktycznie odsuwając się od Andy’ego.

- Mamooo .. - Mruczał dalej Andy, który wydawał się coraz bardziej puchnąć na twarzy. Wszystko wokół wydawało się powodować u niego mdłości. Samolot delikatnie się przechylał a ktoś z przodu opowiadał o operacji żaby. Gdyby tego było mało, babcia z sąsiedniego rzędu wypsikała się jakimiś tanimi, wstrętnymi perfumami ze strefy bezcłowej.

- Spokojnie bohaterze - uspokajała go Sidney - patrz w dal i oddychaj głęboko to może unikniemy tragedii.

Tragedii jednak nie udało się uniknąć. Nieświadoma stewardessa z szerokim uśmiechem podeszła do przyjaciół i zapytała:

- Może orzeszki?

Na myśl o słonych orzeszkach Andy ozdobił strój stewardessy wszystkim co miał w żołądku.

- Ale czad! - Zaśmiał się Walter patrząc na stewardessę odzianą w poranną jajecznicę.

- No Andy … dałeś do wiwatu. - mruknęła Sidney załamując ręce.

Stewardessa stała z wciąż wyciagnieta reką wpatrując się z niedowierzaniem w swój strój całkowicie zmasakrowany przez Andiego.

- Uh, przepraszam! Chyba pójdę się ogarnąć - powiedział Andy, po czym chwiejnym krokiem udał się do toalety.

Zgorszona stewardessa odwróciła się i zaczęła iść w stronę kabiny.

- Przepraszam, ale ja chętnie się poczęstuję tymi orzeszkami - próbował zatrzymać ją Rodrick.

- Co za bezczelna młodzież! - parsknęła pokryta fragmentami posiłku stewardessa znikając za zasłoną wejścia dla personelu.

 

- W sumie … - pomyślał głośno Rodrick - powinniśmy mieć jakąś apteczkę jadąc na taką wyprawę. Musimy ją kupić na lotnisku gdy wylądujemy.

- Dobry pomysł - odparła Sidney, po czym odwróciła wzrok w stronę okna. Lot do Meksyku nie trwa długo a ona nie chciała stracić tak pięknego widoku. Podziwiała widok miast, dróg i rzek trzymając w ręce mapę i próbując odgadnąć nad jakim miejscem właśnie się znajduje. Nie tak dawno śniło jej się, że leci samolotem. Nie sądziła jednak, że ten sen tak szybko się zrealizuje.

Andy wrócił z toalety. Wyglądał już trochę lepiej. W ręce trzymał tabletki na chorobę lokomocyjną, które dostał od stewardessy.

- Brawo Andy! Może orzeszka?! - zakpił Walter

- Spadaj - wymamrotał Andy - idę spać!

 

idź do **3

**2

- Uff, już mi lepiej - powiedział Andy chwilę po zażyciu lekarstw. Jego twarz nabrała normalnych kolorów.

- Andy, już dobrze. Zamknij oczy i spróbuj się zdrzemnąć - powiedziała troskliwym głosem Alex gładząc go delikatnie po czole.

- Haha! Już wyobrażałem sobie jego pawia na wszystkich fotelach dookoła! - parsknął śmiechem Walter

- Jesteś okropny! Poczekaj, aż sam się źle poczujesz. Będziesz dziękował Andiemu za to że ma przy sobie lekarstwa! Zgrywasz cwaniaczka a nie pamiętasz już jak się czułeś po soku pomidorowym w trzeciej klasie?

Walter przypomniał sobie kiedy Rodrick dał mu spróbować swojego ulubionego soku. Zrobił się wtedy zielony i wybiegł z klasy po czym wypluł wszystko na podłogę. Alex była jedyna osoba, która to widziała. Poprosił ją wtedy, żeby nikomu o tym nie mówiła.

- Dobra, ok. Niewazne. - Mruknął patrząc krzywo na Alex po czym odwrócił wzrok.

 

Walter zawsze starał się uchodzić za twardziela. Dobrze gral w pilke, nie bal sie szczepionek ani wdrapywania na wysoka drabine na WF-ie. Jego tata był sportowcem. Walter zawsze chciał być taki jak on i być najlepszy we wszystkim co robi i udawac ze moze wszystko. Nie chce pozwolić na to by ktokolwiek myślał że pokonał go soczek pomidorowy.

 

- Cieszę się, że się rozumiemy - szepnęła z satysfakcją Alex, która od czasu sytuacji z soczkiem wiedziała, że ma haka na Waltera. Oparła się o fotel i odwrocila glowe w stronę małego okrągłego okienka. - Ciekawe co zaplanował dla nas dyrektor Ivan - powiedziała do Rodricka.

- Myślę, że plan zwiedzania powinniśmy wziąć we własne ręce - odparł Rodrick puszczając do niej oczko. - Chcesz przeżyć przygodę? Zapowiada się ciekawie.

- No nie wiem - Odparła z lekką obawą Alex. - Wyczuwam kłopoty.

 

idź do **3

**3

- Nie przejmujcie się, różne sytuacje zdarzają się podczas wycieczki. - Powiedział dyrektor Ivan pocieszająco potrząsając jedną ze swoich grzechotek. Sprawiał wrażenie jakby to on najbardziej cieszył się z podróży do Meksyku. Wielkie sombrero przysłoniło mu wprawdzie oczy ale było widać spod niego szczery uśmiech widniejący na jego twarzy.

- Na miejscu bedzie na nas czekal Raul. - kontunuowal - Jest siostrzencem jednego z najlepszych Archeologow z meksyku, mojego serdecznego przyjaciela Fernando. Raul ogromna wiedze i na pewno pokaze Wam mase ciekawych miejsc. Ja w tym czasie odwiedzę Fernando i zamienię z nim kilka słów.

- Dobrze bedzie miec kogos kto ma wiedze i zna okolice miasta. - Przyznała Sidney - choc wydaje mi sie ze z wiedza Andiego poradzilibysmy sobie nawet sami.

- Raul jest bardzo sympatycznym chlopcem. Na pewno sie dogadacie. Mysle ze z nim bedziecie duzo bezpieczniejsi. - Usmiechnal sie do Sidney dyrektor Edward. - i na pewno nie bedziecie sie z nim nudzic.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • fanthomas 18.04.2017
    Pojawiają się pierwsze oznaki nieliniowości. Przezornie wziąłem apteczkę. Zobaczymy, co będzie dalej. Na razie 5.
  • detektyw prawdy 18.04.2017
    znakizapytaniaznakizapytaniaznakizapytaniaocotukurwachodzi
  • kstroko 18.04.2017
    Historia jest grą paragrafową. Polecam zaczac od 1 rozdzialu - bedzie latwiej sie polapac. Ale fakt - moze dodam jakis opis ktory wyjasnialby zasady czytania :)
  • KarolaKorman 22.04.2017
    Ja też wybrałam apteczkę i nie musiałam ścierać rzygów Andiego. Co do imienia kojarzy mi się z Andym, tatą Ludwiczka :) 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania