Klub Ważniaka i Krwawa Krypta rozdzial 3 cz.2

// Czytelniku! Zacznij od akapitu, ktory wybrales przed chwila w poprzedniej czesci.

 

4********************

 

- Mmmmm - mruczał Raul, który w końcu się obudził. - wujek Fernando ...

- Właśnie podjeżdżamy pod jego dom - próbowała go uspokoić Alex - na którym piętrze mieszka?

- Na ostatnim - odpowiedział Raul patrząc przed siebie tępym wzrokiem

Dyrektor Stroke wysiadł z busa i w deszczu, nie oglądając się ruszył w stronę wejścia do budynku. Przyjaciele jeszcze nigdy nie widzieli go tak zdenerwowanego. Szybko ruszyli za nim. Weszli na czwarte piętro i zapukali do starych drzwi z metalową tabliczką "Gonzalez". Drzwi otwarły się, lecz ku zaskoczeniu członków Klubu Ważniaka w drzwiach nie stał profesor, lecz zapłakana ciocia Raula - żona Fernando.

- Raul? Dziekuje, że przyjechałeś. - powiedziała, jednocześnie nie kryjąc zaskoczenia na widok nowych przyjaciół Raula - kim są Ci ludzie? Edward? Co tu robisz?

- Cześć Martho - przywitał się dyrektor. Przyjechaliśmy do Fernando. Rozumiem, że Cię nie uprzedził.

- Edward, ja od dawna nie wiem co się z nim dzieje! Nie było go w domu od kilku dni. Wiedziałam, że pracuje nad jakimś nowym odkryciem. Zdarzało mu się już zaszywać w pracy na kilka dni ale już dzwoniłam do muzeum. Nikt o nim nie słyszał już od zeszłego tygodnia! - Po policzkach cioci Marthy spływały łzy - Wybaczcie. Wejdźcie proszę - powiedziała skinając ręką w głąb mieszkania. - Usiądźcie a ja spróbuję doprowadzić się do pożądku.

Ciocia Martha zamknęła się w łazience a przyjaciele usiedli naprzeciwko siebie przy dużym okrągłym stole.

- Raul, kiedy ostatnio rozmawiałeś z Fernando? - spytał dyrektor.

- W zeszłym tygodniu, w poniedziałek - odpowiedział

- Masz jakiś pomysł co może się z nim dziać?

- Wydaje mi się ... - mówił Raul patrząc tępo wprost przed siebie w przestrzeń między dyrektorem Edwardem a Rodrickiem - ... że wujek Fernando nie żyje.

 

// Przejdź do rozdziału 4 (w przygotowaniu)

 

5********************

 

Przyjaciele dotarli do Teotihuacán. Rozglądali się dookoła. Znajdowali się wśród masy ludzi. Gdzieniegdzie można było dostrzec plakaty z informacją o nowych eksponatach. Setki turystów przemieszczało się chaotycznie w różne strony. Było jednak łatwo zauważyć, że tłum gromadził się w jednym z miejsc dużo gęściej niż w pozostałych. Dyrektor Stroke zajal sie cuceniem Raula a cala reszta z duzym zaciekawieniem podeszla do zbierajacych sie pod jedną z wystaw osób.

- Drodzy Panstwo, zwroty biletow w prawo, zapraszamy do bydynku "A" w celu zwrocenia biletow. - powtarzal wyraznie zmeczony pracownik ubrany w niebieska koszulke z napisem "przewodnik" - dzien dobry Panstwu, przepraszamy za klopot, zwrot biletow w budynku "A".

- Przejechalem w tej przekletej burzy ponad sto kilometrow zeby uslyszec ze nie macie nic ciekawego do pokazania?! Do jasnej cholery! - przeklinal obsluge jeden z klientow tlumnie otaczajacych przewodnika. W reku sciskal mocno juz pomiety plakat. Taki sam jak te porozwieszane na wszystkich slupach.

- "Nowy eksponat. Legenda staje się faktem. Zapraszamy w poniedzialek." - czytal na glos Andy. - to dzis.

- Cos najwyrazniej nie wyszlo - Zadrwil Walter

- Niewazne, dowiedzmy sie najpierw czy ktos wie cos o profesorze Fernando. - stwierdzil Rodrick po czym szybkim krokiem udal sie w strone pracownika muzeum.

- Ide z Tobą. - powiedział Andy i ruszył razem z Rodrickiem

- Przepraszam bardzo, gdzie znajde Pana Profesora Fernando? - spytal przewodnika Rodrick.

- Bardzo smieszne. Nie denerwuj mnie mlody czlowieku - odparsknal

- Nie rozumiem. Pytam powaznie - odparl zaskoczony odpowiedzia Rodrick.

- Widzisz te plakaty? I ta wielka gablote? - spytal przewodnik wskazujac palcem wielką przeszkloną wystawe. - ten Fernando kazal zorganizowac w muzeum wielka premierowa prezentacje. Nie wiem jak to zrobil, ze zarzad sie na to zgodzil ale najwyrazniej ma kontakty. Tak czy inaczej, jak widzisz, wszystko jest gotowe, a "wielki" Fernando nie raczyl sie nawet zjawic. Nikt nie wie nawet co chcial zaprezentowac.

- Jak to się nie zjawił? - zmartwił się Rodrick

- Po prostu. Nikt nie widział go w pracy już od kilku dni. Fernando jest dość ekscentrycznym człowiekiem. Czasem znikał i pracował nad czymś kilka dni w domu. Zdarzało się też, że nie wychodził tygodniami ze stanowiska archeologicznego. Jednak to co zrobił teraz to już gruba przesada. Nikt nie jest w stanie się z nim skontaktować. Jeśli go spotkasz, przekaż mu, że mimo wielkiego szacunku, którym wszyscy go tu darzą, prawdopodobnie będzie musiał zacząć szukać nowej pracy.

- Rozumiem. Dziękuję bardzo. - odparł Rodrick, po czym ruszył w stronę czekających przyjaciół.

- Jeszcze jedno - dorzucił Andy - Czy mógłbym Pana poprosić o numer telefonu? Będę mógł wtedy dać znać jeśli uda nam się porozmawiać z Panem Fernando.

Rodrick nie miał zamiaru mieszać się w zawodowe sprawy Pana Fernando, ale uznał, że kontakt do przewodnika muzeum w Teotihuacán może mu się w przyszłości przydać.

- Oczywiście. Mój numer to 555-279-166. Zapisz sobie.

 

Czy Andy wziął notes?

 

Tak **6 Nie **7

 

6********************

 

Andy wyciągnął notes i zapisał w nim numer przewodnika.

"555-279-166"

- Doskonale. Zadzwonię jak tylko będę coś wiedział - podziękował

 

Przejdź do 8**

 

7********************

 

- Chyba nie wziąłem notesu - powiedział Andy nerwowo obmacując wszystkie swoje kieszenie.

- Poczekaj chwile - odrzekł pracownik sięgając ręką do małej torby, którą miał przyczepioną do pasa - może została mi jeszcze jakaś wizytówka.

- Byłoby super - ucieszył się Andy

- Mam!

Przewodnik wręczył Andiemu błyszczącą tekturową karteczkę.

 

Manuel Carlos

przewodnik nr. TH-36621

muzeum Teotihuacán

tel: 555-279-166

 

Na odwrocie znajdowala sie mini-mapka muzeum.

- Dziękuję - powiedział Andy - do usłyszenia!

 

Przejdź do 8**

 

8********************

 

- Nic tu po nas - powiedział Rodrick do przyjaciół czekających przy busie. - profesor podobno zapadł się pod ziemię kilka dni temu. Powinniśmy szybko dobudzić Rodricka i jechać do domu Fernando dowiedzieć się co się z nim dzieje.

- Jedźmy, nie ma na co czekać - na twarzy dyrektora Stroke'a zaczął rysować się wyraźny niepokój

 

Przejdź do 4**

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • fanthomas 08.05.2017
    Ciekawa fabuła, pojawiają się pierwsze rozgałęzienia. Mam nadzieję, że się w tym nie pogubisz ;) 5
  • kstroko 09.05.2017
    Dobrze mieć chociaż jednego zainteresowanego czytelnika :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania