Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Klucz ucieczki-rozdział 1

Mój dom to piekło. Wyszedłbym i już nie wrócił, gdyby moja matka ze skutkiem nie stosowała aresztu domowego. Tego nawet nie da się tak nazwać. Jest gorzej, siedzę w pokoju przez cały tydzień bez komputera, telefonu, mp3. Śpię, jak najwięcej się da, a przez resztę czasu leżę i wpatruję się w sufit. Wychodzić ze swoich czterech ścian nie ma sensu, chyba, że znów chce się wysłuchiwać, jakim jest się wrzodzie na dupie i po co w ogóle się przyszło na ten świat. Jedna z takich rozmów odbyła się kilka dni temu. Byłem pewien, że matka akurat wyszła do sklepu, a w domu zostałem sam. Korzystając z okazji, poszedłem po butelkę wody, by dołączyć ją do kolekcji już 12 pustych butelek, które uzyskały honorowe miejsce w moim pokoju. Niestety, matka wszystko sobie świetnie zaplanowała i specjalnie trzasnęła drzwiami frontowymi, by zwabić mnie do kuchni. Siedziała przy okrągłym, kuchennym stole i założoną nogą na nogę, i z uśmiechem popijała kawę. Nie zwracając na nią uwagi, podszedłem do lodówki, wziąłem butelkę. Jednak cholernie wkurwiająca kobieta musiała się odezwać, nie mogłaby nie skorzystać z tak wspaniałej okazji pokazania swojej wyższości i władzy. Stałem twarzą do lodówki, słysząc za sobą głos matki:

-Oj, Damian, coś marnie dzisiaj wyglądasz - powiedziała z udawanym przejęciem.

Nie ruszałem się, czekałem aż pokaże to, na co ją stać. Czułem jej wzrok na sobie.

-Piękne mamy lato, a ty dusisz się w tym domu.

-Przypominam ci, że to ty nie pozwalasz mi z niego wychodzić - starałem się zachować spokój.

-Gdybyś zachowywał się jak należy, to niczego bym ci nie odmawiała.

-Gdybyś widziała coś więcej niż swój własny nos, dostrzegłabyś, że ja też jestem na tym świecie - warknąłem.

-Wcale nie musiałeś się na nim pojawić.

W tej chwili się odwracam, by spojrzeć matce prosto w oczy.

-To trzeba było się nie pieprzyć z kim popadnie! - wybucham.

Matka mierzy mnie wzrokiem wojownika. Widzę, że szuka dobrej riposty, przerywam jej, odwracając się na pięcie i wychodząc z kuchni.

 

Tak w ciągu kilku ostatnich miesięcy wygląda każda rozmowa z matką. Odkąd zabroniła mi wychodzić z domu, pracuje w domu, by mieć mnie ciągle pod nadzorem. Na razie wszystkie moje próby ucieczki kończyły się niepowodzeniem, jednak możliwe, że wkrótce znów spróbuję. Problemem jest tylko to, że nie mam dokąd uciec. Mieszkamy w małym miasteczku na północy kraju, wszyscy się tu znają, a ludzi w moim wieku jest niedużo. Miałem nawet kiedyś przyjaciół, ale po skończeniu piętnastu lat i moich pierwszych buntach, mama zupełnie mnie od nich odcięła. Możliwe też, że sami zrezygnowali, widząc i słysząc to, co odwala moja matka. Niejednokrotnie przychodziła do domów moich kumpli, w których spędzałem wolny czas i zabierała mnie. W niedługim czasie, po mieście, rozniosły się pogłoski o praktykach wychowywania mojej rodzicielki. Skutecznie broniła się, opowiadając niestworzone historie o moich wybrykach. Moi „przyjaciele” nie chcieli mieć problemów i zwyczajnie mnie zostawili. Już w szesnaste urodziny nie miałem nikogo, do kogo mogłem zadzwonić czy napisać. Matka sprawiła, że zostałem uznany za największego zbrodniarza w dziejach tego przeklętego miasteczka, ludzie się mnie boją i szepczą do siebie, kiedy przechodzę obok nich.

 

Otwieram oczy, na dworze jest już ciemno. Nawet nie pamiętam, kiedy zasnąłem. Znowu słyszę matkę, ale prócz jej głosu jest jeszcze jakiś, jakby znajomy. Wstaję i uchylam lekko drzwi. Znam ten głos. O nie, to nie może być prawda. On znowu jest w naszym domu.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Ozar 06.11.2017
    Hm... taka masakra przez własna matkę. Niestety czasami tak jest, szczególnie kiedy pojawi się nie chciana ciąża (a czasami nawet nie wiadomo z kim - znam taki przypadek). Historia dobrze się zaczyna i chętnie poczytam co też syn w końcu wymyśli... A ten "On", to zapewne jego wysokość biologiczny Ojciec.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania