Poprzednie częściKlucz ucieczki-rozdział 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Klucz ucieczki-rozdział 2

Nie widziałem ojca już bardzo długi czas, ostatni prezent dostałem od niego na jedenaste urodziny, potem odzywał się coraz rzadziej. Ciężko mi nazwać tego człowieka moim ojcem, zmarnował swoje całe życie na używki i łamanie prawa, mama mówi, że się zmienił, a ja i tak wiem, że co tydzień ma nową blondynkę w łóżku. Zawsze miał słabość do kobiet o jasnych włosach, a może i nie tylko do kobiet...

 

-Musimy coś zrobić, zanim oboje skończymy w więzieniu - mówi matka.

-Przestań, kurwa, z tym wysyłaniem nas do pierdla!- pierwsze słowa padają gwałtownie, potem stają się cięższe, ale znacznie cichsze.

-Albo psychiatryka - mimo że nie widzę teraz matki, to wiem, że na jej twarzy pojawia się ten sarkastyczny uśmieszek, który doprowadza mnie do szału.

-Nie rób z nas chorych ludzi! To on jest nienormalny, a nie my! - prawie krzyczał.

Więcej mój mózg nie jest w stanie zarejestrować, czuję jak moje ciało przeszywa znajome ciepło. Chwytam klamkę i agresywnie otwieram drzwi, mija sekunda, kiedy staję w drzwiach od kuchni, która za dnia jest jasna i przestronna, teraz jedyna żarówka nad okrągłym stołem z szarego granitu przypomina pokój przesłuchań. Rodzice stoją i się na mnie patrzą. Moje oczy skupiają się na twarzy o prostokątnym kształcie. Cieszę, że przynajmniej tego nie odziedziczyłem po ojcu. Biorę głęboki wdech, pozwalam by złość ogarnęła całe moje ciało. Pewnym krokiem wchodzę do kuchni, moja pięść znajduje swoje miejsce na policzku ojca, pierwsze uderzenie jest najlepsze, to jest jak haj, napawam się nim bez opamiętania, wymierzając kolejne ciosy. Ojciec zatacza się i upada na podłogę, szybko traci przytomność, jego twarz staje się czerwona od krwi. O kurwa, tak! Wchodzę na skulonego z bólu człowieka i dopełniam swoje dzieło kolejnymi, mocnymi uderzeniami. Taka chwila mogłaby trwać wiecznie! Gdzieś w tle przedziera się głos przerażonej matki zagłuszany przez adrenalinę. Opuszczam ręce, patrzę jak krew powoli pokrywa niebieską koszulę ojca. Matka drze się na mnie przez cały czas. Oboje są tak wkurwiający! Wstaję i jednym uderzeniem w policzek powalam matkę, która osuwa się po szafce na podłogę, zostawiając za sobą czerwony ślad. Patrzę na nieruchomych rodziców, leżą tak bezradnie, krew matki płynie szczelinami między kafelkami, by wreszcie połączyć się razem z krwią ojca. To już jest koniec.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Roze_i_bratki 31.10.2017
    Hmm... Nie można było wstawić jednego, długiego rozdziału, zamiast dwóch osobnych? Ech... Wszystko bardzo szybko się skończyło, ale okej, tekst i tak jest w porządku, chociaż ja bym go wrzucił do horroru, jako "creepypastę", czy jakkolwiek się to pisze. Niby jest to o życiu, ale słabo to wychodzi, gdy po prostu robimy patologicznego ojca, patologiczną matkę, psychopatycznego i agresywnego bohatera, przechodzimy od razu do patologicznych sytuacji i tyle. No bo w życiu raczej nie dochodzi do takich ręczynów od tak sobie. W horrorach jak najbardziej. Byłoby 4, ale za zaśmiecanie główniej 3.
  • Atagrest 31.10.2017
    Troszeczkę cierpliwości. To nie jest koniec opowiadania, zapraszam na resztę rozdziałów, bo ten "koniec" to tak naprawdę początek ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania