Mistrz epifanią dla Małgorzaty V
Zawieszony w złamanym świetle liczę cisze. Nad rozlewiskiem swoich wspomnień zanurzam zmysły i naprawiam oczy Małgorzacie.
Ile prawd trzeba, aby powstało kłamstwo? Ile ciszy? Ile potrzeba luster odbijających zastygły czas?
Są cisze zamknięte w umyśle, jak skazańcy czekający na wyrok, duszą się w melatoninie pomarszczonych słojów. Konwulsyjne i spokojne. Śmieszne, radosne i cisze dramatyczne. Samotne pachnące kadzidełkami i takie co cuchną zmurszałą pleśnią. Są też takie, które mają intensywną woń dojrzałego wina.
Cisze bezwstydne, przechadzające się nago po ulicy, pretensjonalne i bezpretensjonalne, aroganckie, pokorne i żebrzące o jałmużnę pod kościołem. I takie, które wetknięte w kieszeń kurtki obok fotografii zmarłych dzieci, zabijają bezsens słów… będzie dobrze.
Są też cisze zawstydzenia, kiedy suchy, przenikliwy chłód gasi podniecenie i pożądanie.
Milczymy w mrocznych ciszach, smakujemy, wąchamy i czujemy ich żar słodkawej woni, rozproszonej po satynowych zagłębieniach skóry. Wtulone w nas drżą i łzawią z uczulenia. Dusimy krzyk.
Wciąż jednak jak szachiści milczymy. Zegar tyka, i tyka.
Tworzymy ciszę zupełnie wyjątkową. Martwą pozycję, w której nie mamy manewru ruchu.
Wtedy Mistrz przychodzi i przystępuje do gry, przychodzi, kiedy opadają cisze, kiedy duża wskazówka znajduje się na godzinie dwunastej… gracz przekracza czas.
Dźwięk cyferblatów i Szach – mat przerywa stan bezdechu. Przerywa milczenie.
Milczenie, które zabiera nas w podróż do eremu, do uwolnienia się od zniewolenia.
Komentarze (7)
Pozdro
Pozdrowienia!
Serdecznie pozdrawiam
Kiedyś się wywiązała dyskusja na temat ciszy, czy posiada liczbę mnogą, niestety, nie wiem do dziś.
Pozdrawiam
Krzykiem zagłuszana
Rykiem oznajmiana
Cichym słowem opluwana
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania