Nstyl/1 - Mieszanina (kto zszedł z wieszaka?)
w temacie... Wino z kobietą. Wstrząśnięte tym zacniejsze.
Wypiła już tyle, że świat zrobił się miękki i uprzejmy, jakby ktoś wreszcie wymienił filtry na lepsze. Z kieliszkiem w jednej dłoni i papierosem w drugiej zobaczyła w drzwiach mężczyznę: wysoki, przystojny, milczący. Idealny. Podeszła więc, złapała go za ramię i zaczęła tańczyć po salonie. Nie protestował, nie odzywał się, i uznała to za nieśmiałość. Kiedy przytuliła się do jego twardego ramienia, pomyślała, że w końcu trafiła na kogoś stabilnego, niewzruszonego, takiego, który nie zawali się przy pierwszym jej błędzie. Zaprowadziła go do sypialni, położyła się obok i zasnęła z przekonaniem, że tym razem los faktycznie podał jej coś sensownego, choćby na jedną noc. Rano obudziła się z pulsującym bólem głowy i dziwnym przeczuciem, że ktoś obok niej leży zbyt prosto, zbyt sztywno, zbyt niezręcznie. Otworzyła oczy i zobaczyła wieszak. Drewniany. Z jej własnym płaszczem. Ułożony dokładnie tam, gdzie powinna leżeć nocna przygoda. Westchnęła, zgasiła resztki marzeń i mruknęła, zbyt trzeźwo jak na tę godzinę: świetnie. Nawet wieszak ma więcej klasy niż ci, których zwykle wybieram.

Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania