OBRAZ [X] Saturn pożerający własne dzieci wg Francisco Goi
Całe szczęście, że wszystkie opowieści mitologiczne traktuję jako bajki. Fakt, że to bajki raczej dla dorosłych, ale jednak bajki. Gdyby było inaczej i wierzyłbym, że opowiadają o autentycznych wydarzeniach, to byłbym wyjątkowo zniesmaczony i zdegustowany. Na przykład takim Saturnem.
Od dawna wiem, że kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa, a Saturn... Saturn to szósta od Słońca planeta Układu Słonecznego. To gazowy olbrzym i druga po Jowiszu pod względem masy i wielkości planeta. Nic więc dziwnego, że zasłużyła na tytuł Boga.
Co to jednak byli za Bogowie? Wszyscy Bogowie w przeróżnych mitologiach mieli tak "nasrane w bańce", czyli: w głowie, że głowa mała. Byli typowymi przykładami totalnej patologii. W większości przypadków wynaturzeni zwyrodnialcy, zboczeńcy, wrzody na zdrowym organizmie, gangreny, dżumy itd, itp.
Starożytnym na pewno nie było łatwo, bo taki Saturn na przykład:
Na obrazie, który akurat pojawił się przed moimi oczami kiedy odwiedziłem zupełnym przypadkiem Krainę Bogów wyglądał strasznie. Zupełnie, jak z horroru klasy B. Obraz był bardzo sugestywny. Tonął w czerni i brązie. Te ciemne kolory były złamane bielą i czerwienią, które pojawiały się na oczach Saturna i okaleczonym ciele, na którym on dokonywał konsumpcji.
Saturn wyglądał niczym potwór wyłowiony przypadkiem z dna piekieł. Gdybym miał go do czegoś przyrównać, to porównanie z drapieżnym ptakiem byłoby w sam raz. Miał zjeżony włos i przerażające białe oczy w których lśniło obłędne spojrzenie. Poza tym otwartą szeroko paszczę.
W ogromnych dłoniach mocno ściskał zakrwawione, wątłe ciało. Z tego, co się orientowałem i jak znałem ten mit, były to zwłoki jego syna. Znalazłem się tutaj dokładnie w tym momencie, gdy były one już pozbawione głowy i ramienia. Upiorne oczy Saturna wyrażały zaskoczenie, tak jakby bóstwo zostało przeze mnie przyłapane na okrutnym akcie kanibalizmu. Po chwili wbił on we mnie swój świdrujący wzrok i penetrował mnie od stóp do głowy. Pomyślałem wtedy, że pora opuścić lokal, bo za chwilę może dojść do czegoś, z czego nie będę zadowolony. Chodziło mi oczywiście o bardzo możliwą konsumpcję mojej skromnej osoby. Muszę przyznać, że wcale nie uśmiechało mi się być głównym daniem. Poczułem się bardzo nieswojo.
Cholera...
Kiedy w przeszłości czytałem bajkę o Czerwonym Kapturku to nie miałem takich upiornych przeżyć, jak teraz tutaj, chociaż także następowała konsumpcja i to nawet podwójna konsumpcja, bo zarówno konsumpcja Czerwonego Kapturka jak i biednej Babci.
Nie czekałem więc długo. Szybko zrobiłem kilka kroków do tyłu i z trzaskiem zamknąłem drzwi do tego pokoju.
Komentarze (16)
Wow. Ta wzmianka o planetach i Czerwony Kapturek! Plus oczywiście świetne zakończenie :)
Nieziemski opis
Ty opisałeś to w sposób genialny. Tak szczerze myślałem, że nie podołasz mojej prośbie, albo będziesz miał kłopoty z napisaniem ekfrazy. A tu niespodzianka. Super komiczny opis.
Daję Ci 5 i zgadzam się z Laurą. Masz talent😉
Michała Anioła.
NO!
NO!
NO!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania