Odnalazłam Cię - Wstęp (kontunuacja opowiadania "Życie zirytowanej dziewczyny")

Cześć wszystkim! Po "krótkiej" przerwie wracam ;) Postanowiłam napisać drugą część opowiadania "Życie zirytowanej dziewczyny". Żeby lepiej zrozumieć "Odnalazłam Cię" może przydać się znajomość poprzedniej części, choć i bez tego też może dacie radę ;)

Nie wiem czy nie wyszłam z wprawy w pisaniu, więc mam nadzieję, że mimo wszystko komuś spodoba się moje opowiadanie ;)

Pozdrawiam moich dawnych czytelników i mam nadzieję, że mnie nie zawiodą ;) Oczywiście postaram się czytać w miarę możliwości nowe opowiadania ;)

 

 

Jeszcze do niedawna nie pomyślałabym, że problemy w moim życiu kiedyś się skończą. Najpierw beznadziejny związek, którym byłam znudzona i pozbawiona uczuć do partnera, rzucenie szkoły, potem powtórne odnalezienie miłości swojego życia i stracenie jej. Brzmi ciekawie, prawda?

Jednak to jeszcze nie koniec. Na dokładkę byłam w ciąży i związałam się z bratem mojego zmarłego chłopaka. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, od tego momentu miało być wspaniale. Jak wiadomo życie lubi płatać figle i grać nam na nosie. Tak też było w moim przypadku.

Powoli wracające do normy życie i jego porządek zostały zburzone. Podczas ciąży dowiedziałam się, że jest ona zagrożona. Miałam nie donosić jej do końca. Jednak stał się cud! Dziecko przyszło na świat całe i zdrowe.

Mi i mojemu partnerowi nie było dane cieszyć się nim długo. Kilka dni po urodzeniu umarło. Poprostu umarło. Bez żadnego wytłumaczenia. Czy ktokolwiek potrafi sobie wyobrazić ból matki po stracie dziecka? Nikt, oprócz kobiety, która była w takiej samej sytuacji.

Ale dosyć o tym. Może zabrzmi to brutalnie, ale świat kręcił się dalej i trzeba było żyć, iść do przodu. Jak już wspomniałam, nie byłam sama. Oktawian, mój obecny mąż był cały czas ze mną. Mimo, że to nie było jego dziecko, przeżył tą śmierć tak samo boleśnie jak ja.

Pierwsze dni, tygodnie, a nawet miesiące były okropne. Potem, powolutku wszystko zaczęło wracać do normy. O ile po czymś takim można żyć normalnie.

Po jakimś czasie postanowiliśmy adoptować dziecko. Myśl o ponownym zajściu w ciążę i możliwości powtórzenia się śmierci potomka napawała mnie takim strachem, że nie chciałam o tym słyszeć.

Adopcja natomiast była idealnym rozwiązaniem. Jednak tu życie znowu postanowiło z nas zadrwić. Wszystkie procedury i rzeczy z tym związane ciągnęły się niemiłosiernie długo. Byłam w szoku, że trwa to aż tyle czasu. Razem z mężem tworzyliśmy najnormalniejszą rodzinę pod słońcem. On jest architektem i zajmuje się projektowaniem budynków. Ja natomiast jestem asystentką prezesa bankowego. Nasze zarobki są wystarczające żeby utrzymać dziecko i zapewnić mu wszystko co potrzebne. Mamy ładny dom z ogrodem. Żadne z nas nie ma nałogów. Mamy wielu znajomych i ogólnie jesteśmy w porządku.

Pomimo tego, adoptowanie dziecka jest dla nas cholernie wielkim problemem!

 

Tak w skrócie wyglada moje życie. Tak, to ja. Jeszcze do niedawna zagubiona dwudziestolatka, która rzuciła szkołę, ponieważ jej chłopak doprowadzał ją do szału.

Teraz jestem dwudziestosiedmioletnią dojrzałą kobietą, z bagażem doświadczeń i przeżyć.

Moje życie, choć pełne zawirowań, na nowo zaczyna się układać. Proces adopcyjny powoli dobiega już końca. Niedługo będę szczęśliwą matką przy boku kochającego mężczyzny.

Tak myślałam. Pokładałam wszystkie nadzieje w tym, że w końcu będę mogła żyć spokojnie. Ale życie szykowało dla mnie jeszcze nie jedną niespodziankę.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • NataliaO 30.07.2015
    Cholera, została jego żona. Nadal nawet po przerwie go nie lubię. Lekko, przyjemnie, szybko i na temat. No, to czekam na 1 rozdział.
    Witam po przerwie ;) 4:)
  • BreezyLove 30.07.2015
    Dziękuję ;)
  • DuŚka ^.^ 12.08.2015
    Bardzo ciekawie się zapowiada:) już jutro przeczytam dalsze części bo polubilam bardzo to opowiadanie:) daje 5:)
  • KarolaKorman 13.07.2016
    O! To muszę nadrobić :)
  • KarolaKorman 14.07.2016
    Tak, jest ciekawie i nie wiem dlaczego nie czytałam tego wcześniej, a na to wskazuje brak mojego komentarza. Dziś więc daję 5 i lecę dalej :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania