Odnalazłam Cię - Rozdział 3

Przez te kilka sekund, podczas których patrze nowemu prezesowi w oczy, świat stoi w miejscu, czas po prostu się zatrzymał. Oprócz nas nie ma tam nikogo. Czuję, że jeśli nie przestanę się w niego wpatrywać, oszaleję. Jakim cudem on tu jest? Przecież on... On nie żyje. Mój Mateusz zginał siedem lat temu. Opłakiwałam go wraz z jego rodziną, a teraz stoi przede mną jak gdyby nigdy nic. W dodatku po jego minie widzę, że nie rozpoznaje mnie.

 

Nie wiem co myśleć, a w mojej głowie jedna myśl goni drugą, mózg nie pracuje już normalnie. Mam ochotę rzucić mu się w ramiona i powiedzieć jak bardzo bolało i nadal boli jego odejście. Zamiast tego tracę kontrolę nad swoim ciałem i mimowolnie osuwam się na ziemię. Gdyby nie szybka reakcja nowego prezesa, pewnie uderzyłabym głową o ziemię i nie wiadomo jak by się to skończyło.

 

Czuję jego silne ręce, które oplatają moje ciało i trzymają mnie nieruchomo w powietrzu. Nasze twarze znajdują się tak blisko siebie, że widzę każdy detal jego twarzy. Wygląda poważniej, ma kilka zmarszczek, lekki zarost. Zmienił się, ale nic w tym dziwnego, minęło przecież siedem lat. Najbardziej skupiam się jednak na oczach. Ma miodowe, ciepłe spojrzenie. Jestem pewna, że to jakiś sen, że to nie jest prawda.

 

Mężczyzna ostrożnie pomaga mi usiąść na ziemi, lecz nadal mnie obejmuje.

 

- Nic pani nie jest? - słyszę słowa wypływające z jego ust. Docierają do mnie jakby z oddali.

 

Przez pierwsze sekundy nie potrafię nic powiedzieć. Dwa razy otwieram usta, jednak nie wydobywa się z nich żaden dźwięk. W końcu mówię cicho:

 

- Mateusz?

 

Patrzy na mnie jakby ze współczuciem, a kąciki jego ust unoszą się lekko w górę.

 

- Nie, mam na imię Michał. A pani?

 

Patrze rozczarowana w jego oczy. To jednak nie on. Podobieństwo jest uderzające, ale to nie on. To nie mój Mateusz. Jak mogłam być taka głupia i pomyśleć, że to on?

 

Opuszczam wzrok i odpowiadam:

 

- Kinga.

 

- Możesz wstać? - pyta, wypuszczając mnie z objęć. Wstaje i chwyta mnie za ręce aby pomóc mi wstać.

 

Gdy stoimy naprzeciwko siebie, wciąż nie mogę pozbyć się wrażenia, że mam przed sobą Mateusza. Szybko jednak przypominam sobie, że to nowy prezes i że zrobiłam z siebie idiotkę. Najprawdopodobniej niebawem pójdę na dywanik do szefa.

 

Poprawiam ubranie i fryzurę i idę usiąść za swoim biurkiem.

 

- Przepraszam – tylko tyle udaje mi się powiedzieć. Nie potrafię wymyślić czegoś lepszego.

 

- Zupełnie niepotrzebnie – odpowiada, a na jego twarzy pojawia się pełny i szczery uśmiech. Jak zawsze w takich sytuacjach zaczynam się czerwienić i jestem zła na samą siebie, że nie potrafię tego powstrzymać - ale w zamian za uratowanie przed upadkiem dam się zaprosić na kawę podczas przerwy.

 

Jego propozycja tak mnie zaskoczyła, że wypościłam telefon, który trzymałam w ręce.

 

Popatrzyłam na niego zakłopotana, zupełnie jak nastolatka, która nie wie jak załatwia się takie sprawy. Żeby odwlec odpowiedź schyliłam się po komórkę. Zobaczyłam na wyświetlaczu pięć nieodebranych połączeń od Oktawiana i wiadomość. W tamtym momencie wróciłam na ziemię. Jednak tylko na chwilę. Gdy ponownie podniosłam głowę i spojrzałam na Michała, odleciałam. Moje serce biło jak oszalałe na myśl o tym, że miałabym spędzić całe pół godziny w jego obecności. Patrzeć w jego cudowne oczy i słuchać ciepłego głosu. Nagle wszystkie wspomnienia powróciły. Nasze pierwsze spotkanie w pracy, pierwszy pocałunek... Wszystko wróciło, odżyło i uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą.

 

- Zgadzasz się? - mężczyzna ponowił swoje pytanie z tym samym uśmiechem.

 

W tej chwili zwalił się na mnie ciężar całej sytuacji, która mi się przytrafiła. Po zobaczeniu Michała znów poczułam ból w sercu z powodu straty Mateusza. Przez tyle lat radziłam sobie z tym, a teraz jedna chwila zmieniła wszystko. Przytłoczyły mnie smutne myśli, jednak nie potrafiłam mu odmówić.

 

- Jasne, tak. Pewnie, że tak – miałam ochotę walnąć się za swoją elokwentną wypowiedź.

 

Michał tylko się uśmiechnął i powiedział „do zobaczenia”, po czym zniknął. W tym samym momencie pojawił się mój prezes. Spojrzał na mnie tak, jakby chciał coś powiedzieć, lecz położył tylko na moim biurku wielostronicowy raport do streszczenia i kilka innych papierów, po czym wszedł do swojego biura.

 

Wzięłam dokumenty do ręki, gdy nagle przypomniałam sobie o połączeniach od Oktawiana. Szybko wyciągnęłam telefon z powrotem i oddzwoniłam do niego.

Sama nie wiedziałam co bardziej zaburzyło mój spokój. Wydarzenie, które miało miejsce przed kilkoma minutami, czy wiadomość, którą przekazał mi Oktawian. Wiedziałam jedno. W moje życie ponownie wkradają się problemy. Problemy,  z którymi niełatwo będzie sobie poradzić. Nie miałam jednak innego wyjścia niż stawienie im czoła i przede wszystkim, nie uleganie emocjom. A z tym niestety był u mnie problem.

 

                *******  

 

Paulina stała z uchem przyklejonym do drzwi gabinetu jednej z nauczycielek. Normalnie nigdy nie odważyłaby się podsłuchiwać, ale gdy przechodziła korytarzem i usłyszała swoje imię, nie potrafiła oprzeć się pokusie.

Gdy podsłuchana rozmowa prawdopodobnie dobiegła końca, dziewczynka stała nieruchomo, niezdolna się poruszyć. To co usłyszała, wstrząsnęło nią. Samotna łza spłynęła jej po policzku.

Gdy trzy lata temu trafiła do domu dziecka, liczyła, że szybko znajdzie nową rodzinę. potrzebowała tego, co życie jej zabrało. Miłości dwojga kochających się ludzi. Nie lubiła tego miejsca. Mimo, że pracownicy byli mili i każdy z nich starał się jak mógł by każde dziecko, które tu trafi było szczęśliwe, to Paulina wiedziała, że nic nie zastąpi jej prawdziwej rodziny. Gdy rodzice oddawali ją w to miejsce, jedynym wytlumaczeniem jakie dla niej mieli, było "Tutaj ci będzie lepiej. My nie możemy zapewnić ci już dostatniego życia". I tyle. Potem trafiła w to miejsce i tkwi już tu trzy lata.

Teraz jest szansa, że w końcu będzie miała rodzinę. I to właśnie najbardziej ją boli. Jest szansa. Bo z tego co podsłuchała, adoptowanie jej jest jedynie przypadkiem.

Jednak miała to gdzieś. Nie interesowało jej to. Chciała tylko żeby ktoś ją kochał. Chciała być dla kogoś ważna. Czy tak wiele oczekiwała?

Nagle usłyszała, że ktoś wchodzi do budynku i najprawdopodobniej zmierza właśnie do gabinetu przy którym stoi i bezwstydnie podsłuchuje.

Szybko pobiegła przed siebie, chowając się za ścianę i delikatnie wychyliła głowę, żeby zobaczyć osobę, która weszła.

Zobaczyła kobietę o średniej długości brązowych włosach. Prawie takich samych, jakie miała jej mama. Jednak tylko to je łączyło. Ta tutaj była niezbyt wysoka i jak dla Pauliny miała idealną figurę. Nie za gruba nie za chuda taka w sam raz. Dziewczynka zerknęła w dół na swoje nogi. Były chude jak patyki. Dosłownie. Od razu oderwała od nich wzrok i dalej przyglądała się kobiecie. Zauważyła złoty zegarek na jej prawym nadgarstku, gdy kobieta zapukała do drzwi gabinetu. Od razu przypomniał jej się pan Michał, który mieszkał z jej rodziną. Choć odległość była duża, Paulina dałaby sobie rękę uciąć, że zegarki były identyczne.

Po chwili drzwi gabinetu otworzyły się i punkt jej obserwacji zniknął w środku.

Dziewczynka odwróciła wzrok od tamtego miejsca. Choć miała na to ochotę, to nie poszła z powrotem pod drzwi żeby podsłuchać. Zamiast tego, udała się do swojego pokoju, pogrążona w myślach. Jeśli mężczyzna, który rozmawiał z nauczycielką miał być jej tatą, to ta kobieta miała być jej mamą.

Z rozmowy tamtej dwójki wynikało, że nowy tata jest przeciwny adoptowaniu Pauliny. Wcale mu się nie dziwiła. W końcu z tego co mówił, wynikało, że zaszła pomyłka. Chcieli adoptować małe dziecko.

Dziewczyna zatrzymała się przed drzwiami swojego pokoju. Od nadmiaru wiadomości głowa ją rozbolała. Przyłożyła ją do zimnej ściany. Chłód zadziałał na nią kojąco, lecz tylko na chwilę.

Gdy tak stała pozbawiona nadzieji, przypomniała sobie kobietę, którą obserwowała. Wydawała się miła. Może przekona swojego męża, żeby ją zaadoptowali i byli jej rodziną?

Myśli Pauliny popędziły w tym kierunku, gdy nagle usłyszała zbliżające się kroki. Szybko weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Była pewna, że ludzie idący korytarzem idą do jej pokoju. Pospiesznie wzięła pierwszą lepszą książkę i usiadła przy biurku.

Na chwilę kroki ucichły. Potem zobaczyła jak klamka w drzwiach porusza się w dół, a potem znów w górę. Jej oczom ukazała się nauczycielka. Zaraz za nią stała kobieta, którą dziewczynka widziała na korytarzu. Jej wzrok był trochę niespokojny, ale na ustach błąkał się przyjazny, choć trochę niepewny uśmiech.

Paulina zmierzyła ją wzrokiem. Sama nie wiedziała czemu, ale od razu ją pokochała i zapragnęła z całego serca, żeby to ona była jej mamą. Wiedziała, że jeśli się okaże, że przyszła tu tylko po to żeby obejrzeć ją, a potem stwierdzić, że nie chce jej adoptować,  nie wytrzyma ze smutku i żalu.

Cała trójka weszła do pokoju. Dziewczyna dopiero teraz zobaczyła swojego przyszłego tatę. I od razu, tak jak w przypadku matki, wiedziała co do niego czuje. Tyle że to nie były pozytywne uczucia. Wręcz przeciwnie. Czuła w środku, że go zna. Napewno już go gdzieś widziała. Nie mogła jednak przypomnieć sobie gdzie. Była natomiast pewna, że nie był dobrym człowiekiem. Spróbowała zagłębić się w swoje wspomnienia i skupiła się na tym, żeby przypomnieć sobie skąd go zna.

Gdy była już blisko, rozległ się głos nauczycielki.

Następne częściOdnalazłam Cię - Rozdział 4

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Rebley 06.08.2015
    Oczywiście 5 i z niecierpliwością czekam na następny rozdział 4
  • Ekler 06.08.2015
    Oh oh! Kto to wrócił!?
  • Angela 06.08.2015
    Przerwać w takim momencie..., jak Mogłaś? To co do tej pory przeczytałam było super : ) 5
  • Prue 06.08.2015
    Przeczytałam od początku ładne opowiadanie, jak zawsze ma w sobie uroczą wiarę w miłość. Podoba mi się już postać Michała. Poprzednie rozdziały otrzymały cztery. Tu dam 5.
  • Judy 06.08.2015
    Ojej ! Jak fajnie ze jest kontynuacja. I dawaj mi tu następną część bo zapowiada się naprawdę obiecująco. Chyba nie wyszlas z wprawy bo oczywiście daje 5
  • BreezyLove 07.08.2015
    Bardzo dziękuję dziewczyny! ;)
  • DuŚka ^.^ 13.08.2015
    Skąd Ty czerpiesz te pomysły? Są świetne, potrafisz zaczrować czytelnika, nie mogę sie.doczekać dalszych części! Oczywiście 5 ;)
  • KarolaKorman 14.07.2016
    Jedna część, a tyle nowości. Michał do złudzenia podobny do Mateusza, Paulina, która akceptuje po wyglądzie Kingę, a Oktawiana postrzega w złym świetle i dlaczego? Tyle pytań. Ten złoty zegarek pana Michała. Zrobiło się tajemniczo i chcę poznać odpowiedzi.
    Mam jedną uwagę. W poprzedniej części pisałaś, że dziewczynka jest w placówce od trzech i pół roku, w tej piszesz, że od trzech lat. Musisz być konsekwentna, 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania