Odnalazłam Cię - Rozdział 4

Dwa tygodnie później.

 

- Kochanie – słyszę głos Oktawiana, który wyrywa mnie z zamyśleń – zauważyłaś coś dziwnego w zachowaniu Pauliny?

To pytanie całkiem zbiło mnie z tropu. Jeszcze przed chwilą, wszystkie moje myśli poświęcone były Michałowi. Od tamtego incydentu nie widziałam go ani razu. Wyjechał na dwutygodniowe szkolenie. Na umówioną kawę też nie poszłam, bo musiałam jechać do domu dziecka. Nie żałuję, że wybrałam tą opcję, chociaż od tamtego czasu nie ma dnia żebym nie myślała o nim.

Teraz jednak patrzę na męża z uniesioną brwią i pytam:

- Co masz na myśli? - i nie czekając na odpowiedź, dodaje – to chyba normalne, ze jest trochę zagubiona i w ogóle. Nie łatwo się przyzwyczaić do nowej rodziny, jeśli tyle lat żyło się z inną.

Słowa, które wypowiedziałam nie miały za bardzo sensu. Ku mojemu zaskoczeniu, Paulina bardzo szybko przyzwyczaiła się do nowej sytuacji. Jest bardzo grzecznym i dobrym dzieckiem. Widać, że brakowało jej rodziny.

- Bardziej chodzi mi o..o – Oktawian zawahał się przez chwilę i przeczesał ręką włosy – może to głupie, ale mam wrażenie, że mnie nie lubi.

- Co ty opowiadasz? - pytam zdziwiona jego stwierdzeniem.

- Mam wrażenie, ze przy tobie jest bardziej swobodna, a mnie trzyma na dystans.

Podeszłam do niego i położyłam swoja dłoń na jego policzku.

- Daj jej trochę czasu. To nowa sytuacja, zarówno dla niej, jak i dla nas – mąż patrzy na mnie i przytakuje – Może to dlatego, ze kobiety rozumieją się lepiej ze sobą? - podsuwam wytłumaczenie, które ma rozwiać jego podejrzenia.

- Może – przyznaje.

- Jak chcesz, mogę porozmawiać z nią dziś o tym – proponuję i patrzę na zegarek – ale teraz muszę lecieć.

Zaraz po przekroczeniu progu, rozmowa sprzed chwili wylatuje mi z głowy. Znowu zaczynam myśleć o Michale. Dziś szczególnie nie mogę wyrzucić go z głowy. Prawdopodobnie spowodowane jest to tym, że właśnie dziś ma wrócić ze szkolenia. To oznacza, ze będę spotykała go codziennie. Nie mam pojęcia jak to wytrzymam.

Gdy dojeżdżam do pracy moje nerwy są tak napięte, że nie jestem w stanie przeprowadzić zwykłej rozmowy z Magdą. Na dodatek, dziewczyna przypomina mi o nowym prezesie. Nie wytrzymując napięcia mówię jej, ze mam dużo pracy i udaje się do siebie.

Na moim biurku leżą już raporty, umowy i inne papiery. Wzdycham ciężko. Nie mam głowy zupełnie do niczego.

Zza drzwi gabinetu prezesa słyszę głosy. Nagle moje serce przyspiesza i jestem pewna, że za chwilę wyskoczy mi z piersi. Michał tam jest. Nie wiem zupełnie co mam ze sobą zrobić. Z nerwów ręce zaczynają mi lekko drżeć. Po krokach poznaję, że obaj mężczyźni opuszczają gabinet.

Mam zamiar usiąść przy biurku, ale zamieram w pół kroku, gdy drzwi się otwierają. Choć wcale tego nie chcę, wlepiam swoje spojrzenie w Michała. Bije od niego ciepło, takie samo jak od Mateusza. W pierwszej chwili nie zauważa mnie, ponieważ podaje rękę prezesowi na pożegnanie. Tamten jednak szybko znika i mężczyzna odwraca się w moją stronę.

Jego twarz natychmiast ozdabia uśmiech. Mimowolnie ja również do niego się uśmiecham. Zaraz jednak przypominam sobie, że przecież mam męża i takie uśmiechy powinnam rezerwować tylko dla niego, a nie dla jakiegoś obcego faceta.

- Witam – odzywa się Michał i podchodzi bliżej do mnie – ostatnio gdzieś mi uciekłaś na przerwie, ale mam nadzieję, że dziś tego nie zrobisz – znów się uśmiecha, jeszcze szerzej niż wcześniej, patrząc mi przy tym prosto w oczy.

Spuszczam wzrok i czerwienię się cała. Odruchowo przykładam dłonie do policzków, aby choć trochę je schłodzić i mówię:

- Miałam bardzo ważną sprawę i musiała wyjść – mówiąc to, nie patrze na niego tylko gdzieś w bok. Czuję, że jestem czerwona jak burak i jest mi wstyd z tego powodu. Co on sobie o mnie pomyśli?

- Słodko wyglądasz gdy się czerwienisz – mówi Michał prosto z mostu, bez żadnych ogródek.

Patrzę na niego zszokowana i widzę, że chyba żałuje, że wypowiedział te słowa.

Jego spojrzenie jest nieco zakłopotane.

- To znaczy... - zaczyna i lekko przeczesuje włosy ręką – nie chciałem, to nie tak miało zabrzmieć... Przepraszam jeśli... - przerywa, widząc moją minę.

A moja mina wyraża chyba milion uczuć. Gdy wypowiedział to zdanie, poczułam się jakbym znów była z Mateuszem i to z nim rozmawiała. Przed oczami stanęła mi scena, w której mój zmarły ukochany wypowiada te same słowa. Nie dosyć, że słowa były te same, to jeszcze sposób w jaki je wypowiedział... Czuję, że nie wytrzymam tego dłużej.

- Nic się nie stało – odpowiadam, starając się, żeby mój ton brzmiał normalnie – przepraszam, ale mam dużo pracy. Szef będzie wściekły jeśli się nie wyrobię ze wszystkim.

- Rozumiem – Michałowi chyba trochę ulżyło, gdy usłyszał moje słowa – to widzimy się na przerwie?

Zapytał, a na jego twarz znów wrócił pogodny uśmiech.

- Tak, jasne – odparłam, siląc się również na uśmiech.

Mężczyzna pomachał mi ręką na pożegnanie i odszedł.

Usiadłam przy biurku i wsparłam bezradnie głowę na rękach. Oszaleję. Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do Klary. Odebrała natychmiast.

- Co słychać? - zapytała pogodnym tonem. Wzięłam głęboki oddech i opowiedziałam jej o nowym prezesie i o moich chorych myślach.

- Kinga... - zaczęła i przerwała jakby szukała odpowiednich słów – rozumiem co czujesz, ale wiesz dobrze, że to nie możliwe. Oktawian widział jak..

- Tak, wiem – przerwałam jej – wiem, że to niemożliwe, ale Michał jest identyczny jak Mateusz. Nie tylko z wyglądu, ale z zachowania też. I to właśnie mnie przeraża. Jak tylko na mnie spojrzy to kolana mi miękną i nie wiem co mam robić.

Zapadła cisza. Chciałam jeszcze coś dodać, ale Klara odezwała się pierwsza.

- Myślisz, że zaczniesz coś do niego czuć? - jej pytanie było jak cios prosto w samo serce – Kinga... Musisz porozmawiać z Oktawianem. Zanim sytuacja wymknie ci się spod kontroli.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł – odpowiedziałam powoli – będzie mi kazał odejść z pracy i zacznie mnie kontrolować na każdym kroku. A tego nie chcę.

Usłyszałam westchnięcie Klary.

- Przyjadę do ciebie wieczorem, okej? Pogadamy i coś poradzimy.

- Jesteś kochana – mówię i szybko dodaję, słysząc kroki dobiegające z gabinetu – muszę kończyć, do zobaczenia.

W tej samej chwili, w której mój telefon ląduje w torebce, wychodzi prezes.

- Do wydrukowania w czterech egzemplarzach – mówi i podaje mi płytę – na teraz. Proszę się z tym zapoznać, idzie pani ze mną na spotkanie.

Świetnie. Tylko tego mi brakowało, myślę.

- Oczywiście – odpowiadam, a prezes znika w głębi korytarza.

Czuję, że szykuje się ciężki dzień.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • NataliaO 08.08.2015
    to najgorzej jak zjawia się w twoim życiu ktoś podobny do dawnej miłości :( ładnie Ci to idzie; 5:)
  • Rebley 08.08.2015
    Czekam na dalszą część ode mnie 5
  • Angela 08.08.2015
    Opowiadanie czyta się jednym tchem, chciało by się go wciąż więcej.
    Leci 5
  • BreezyLove 08.08.2015
    Dziękuję za miłe komentarze ;)
  • DuŚka ^.^ 13.08.2015
    Ten Michał wszystko skomplikuje, tak jak Kinga, mam wrażenie, że ro Mateusz, ale to nie może byc możliwe! Bardzo mnie pochłonęłoi czytam z wielką niecierpliwościa na kolejne części! :* 5
  • BreezyLove 15.08.2015
    Bardzo dziękuje DuŚka za wszystkie komentarze i oceny :*
  • KarolaKorman 14.07.2016
    A teraz mam ważne i niecierpiące zwłoki pytania. Czy będziesz kontynuować? Czy zostawisz mnie w tej niepewności, co wydarzy się dalej przez kolejny rok? Zasiało to opowiadanie we mnie setki domysłów i chciałabym poznać twoją wersje. Pisz więc dalszy ciąg, bo jest świetne, 5 :)
  • BreezyLove 14.07.2016
    Dzięki Karola za czas poświęcony na czytanie opowiadania i uwagi co do niego ;) a co do kontynuacji, to najpierw zamierzam skończyć "Podaruj mi odrobinę uczucia" a potem przejdę do tego opowiadania ;) chyba że dam radę pisać oba na raz ;)
  • Teska 09.08.2016
    Przeczytałam wszystkie części te serii i poprzedniej. To opowiadanie jest Bardzoooooo fajne
    Od początku bardziej Oktawiana
    Czy to już konie, czy dadasz kiedyś następne????!!!
  • Teska 29.08.2016
    Bardziej lubię*
    Koniec*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania