Oko kruka cz.4
Mucha skrzywił się na ten wulgaryzm. Zacisnął usta w wąską kreskę.
- Interesy pana Przybylskiego w ogóle mnie nie obchodzą. Nie odpowiedział pan na moje pytanie: co pan tu robi?
- Będę z panem szczery, panie Mucha - powiedział Kamil. - Myślę, że pan Przybylski odszedł stąd, bo zbierały się nad nim czarne chmury. Chciałbym, by powiedział mi pan, dlaczego. Może to być istotne dla dochodzenia, które prowadzę.
Mucha zamyślił się na chwilę.
- Różniliśmy się w poglądach na pewne sprawy.
- Jakie?
- Stanisław odnosił wiele sukcesów, ale jego metody budziły pewne wątpliwości. Nie był...
- Jednym z was - dokończył Kamil cicho.
- ...zwolennikiem konwencjonalnego sposobu prowadzenia niektórych spraw.
- Ma pan na myśli zastraszanie świadków?
- Krążyły pewne plotki - przyznał. - Nie mogliśmy pozwolić, by naszą firmę kojarzono z czymś takim.
- Oczywiście - powiedział Kamil, czekając na dalszy ciąg. Nie doczekał się, więc powiedział wprost: - Plotki to za mało, by zmusić człowieka pokroju Przybylskiego do podkulenia ogona i rezygnacji z pozycji pełnego wspólnika w takiej firmie jak ta.
- Nie wiem, do czego pan zmierza.
- Musiało istnieć coś więcej niż tylko plotki. Musiał pan mieć niezbity dowód czegoś, co zrobił. A ja chciałbym wiedzieć, co to takiego było.
- Naprawdę nie wiem, o czym pan mówi - powiedział Mucha, doskonale panując nad sobą, i spojrzał na zegarek.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania