Opanować furię - Epitafium do solipsyzmu
Wdech, wydech.
Zegar odliczał uderzenia serca tępym echem uciekających sekund.
Wdech, wydech.
Adrenalina zaszumiała w uszach, wypełniła nozdrza metalicznym posmakiem nadchodzącej katastrofy. Garnek wnętrzności kipiał pod wrzącymi emocjami.
Wdech, wydech.
Gniew przeszedł elektrycznym dreszczem wzdłuż kręgosłupa, rozpalił dendryty w krótkiej chwili przebłysku. Wszystko niknęło w świetle.
Wdech, wydech.
Samokontrola to jedynie iluzja wszystkich socjologicznych mrzonek, które wbijamy sobie do głowy. Jesteśmy socjologicznym zwierzęciem.
Wdech, wydech.
Pęknij. Złam siebie, moralne łańcuchy wiecznie rdzewieją, krew rdzewieje, rdzewieją mięśnie pod skórą, rdzewieją wszystkimi niespełnionymi pragnieniami.
Wdech, wydech.
Wolność to zbrodnia. Niewolnictwo jest zakazane. Wybierz drogę pomiędzy.
Wdech, wydech.
Bezsilność wzbiera w falę. Fala wzbiera w furię.
Wdech, wydech.
Wszystko tonie w płomieniach, kiedy dendryty drżą naszpikowane bodźcami.
Wdech, wydech.
Stąpamy przez kosmos zdarzeń na czterech łapach. Niczym kot wpatrzony w gwiazdy, podziwiamy.
Wdech, wydech.
Furii nie opanujesz. Ale możesz ją ujarzmić.
Wdech, wydech.
Oswój ze sobą człowieka.
Wdech, wydech.
Oprócz ciebie we wszechświecie nie ma nikogo.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania