Poprzednie częściPalacze traw

Palacze traw - część 2

Chuck i Palahniuk od razu zabrali się za ulubione zajęcie, czyli palenie trawy, a tej na rozciągających się po horyzont łąkach nie brakowało. Bardzo szybko ich szalone ekscesy przyciągnęły czyjąś uwagę. Na niebo nadpłynęła chmura. Posiadała natomiast kilka nietypowych cech. Miała wielką paszczę pełną ostrych zębów i unosiła się w powietrzu przy pomocy ogromnych nietoperzowych skrzydeł. Zanurkowała w kierunku dwóch moich znajomych, bawiących się zapałkami. Pewnie mieli oczy w dupie, bo nie dostrzegli zagrożenia.

- Nad wami! – zakrzyknąłem i odruchowo położyłem się na ziemi, zakrywając rękami głowę. W snach zawsze to pomagało się obudzić. Nie tym razem. Zobaczyłem jak chmura porywa Palahniuka, a już po chwili zostały z niego tylko trzęsące się agonalnie nogi, znikające w ogromnej paszczy. Na szczęście odleciała, zostawiając mnie i Chucka w stanie otępienia pomieszanego z przerażeniem.

- Niezły spektakl – powiedział Chuck, udowadniając, że ma jaja ze stali.

- Przecież to coś zabiło twojego kumpla. Nie przeraża cię to?

- Tutaj to normalka.

- Czyli teraz powinien się obudzić. Jeśli ginie się we śnie, to tak zazwyczaj się dzieje.

- Ale to nie jest sen. Teraz Palahniuk trafił do Limbo, miejsca między światami, gdzie stado nienasyconych demonów gwałci go tysiącem penisów jednocześnie. On zawsze ma pecha.

- Co?

- Tak wymyślił sobie autor książki.

- Chciałbym już wrócić do rzeczywistości. Jest na to jakiś sposób?

- Hmm… Ja takiego nie znam. Zazwyczaj dzieje się to automatycznie.

- No to co robimy?

- Możemy się poonanizować.

- Miałem na myśli jakieś bardziej twórcze działanie.

- Oj, stary. Ja będę dalej palił trawę, dopóki fabuła się nie rozkręci. To takie relaksujące.

- Nie wątpię.

- Widzisz, nie okłamaliśmy cię. Chciałeś otrzymać niezwykłe doświadczenia, no i masz. Myślisz, że jak nawąchasz się kleju do protez będzie lepiej. Dobra literatura zawsze wygrywa. Kiedy ja czytam, to zazwyczaj wracam do normalności, gdy mój mózg natknie się na jakieś trudne słowo jak chrabąszcz, czy chrząszcz, ale to przez to, że jestem dyslektykiem.

- Ja akurat z czytaniem nie mam problemów.

- No to posiedzimy tutaj chwilę dłużej. Zobaczysz będzie fajnie.

- Ty na pewno będziesz się przednio bawił.

Z braku laku położyłem się na trawie, mając nadzieję na to, że może zasnę, a to paradoksalnie sprawi, iż obudzę się w normalnym świecie. Niestety nie dałem rady przejść w fazę REM. Nawet liczenie baranów nie pomagało, pewnie przez to, że na łące pasł się tylko jeden i miał na imię Chuck.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania