Palacze traw
Wiedziałem, że suplementy diety to zło. Od tego sportowcom wyrastały włosy na mózgu i czerwieniały zęby, a jednej znanej modelce podobno nawet urósł ogon w kształcie ziemniaka. Nie to co zwykłe niegroźne twarde narkotyki.
Dołączyłem do grupy Nałogowych Palaczy Trawy, którzy szczycili się, że potrafią osiągać stany umysłu wykraczające poza racjonalne pojmowanie. Lewis Caroll byłby dumny ze światów, jakie odwiedzali.
Niestety bardzo szybko okazało się, że te całe przechwałki to jak zwykle tylko chwyt marketingowy. Dowiedziałem się o tym, gdy podpalili połać suchej trawy niedaleko lasu.
- Jesteście zwykłymi piromanami! – wykrzyknąłem, a potem zacząłem kaszleć, bo kłęby dymu poleciały w moim kierunku.
- Nie, wypalamy trawy, tak jak było w ogłoszeniu. A ty co myślałeś?
- A te niezwykłe doznania, jakie obiecywaliście?
- Nie wystarczy ci zapach palącej się trawy o poranku?
- Oszuści.
- Zaraz, zaraz. Oczywiście, ze mamy pewien nieziemski sekret, ale nie wiąże się on z narkotykami.
- A z czym?
Zaprowadzili mnie do swojej tajnej bazy, która wyglądała jak hotel dla bezdomnych. Tam też pokazali rzekomo wyjątkowy tom o tytule „Księga Wiecznej Zieleni” autorstwa Edgara Allana Przed. Kazali mi przeczytać fragment, koniecznie na głos.
- Nie rozumiem, co to ma wspólnego z niezwykłymi światami?
- Oj, wyobraźnia autora nie zna granic. Literatura bizarro to przy tym pikuś.
Pominąłem stronę tytułową i przydługawy wstęp, bo ich nigdy nie czytam. Czasem jednak warto, zwłaszcza gdy znajduje się tam ostrzeżenie autora o skutkach niepożądanych nadmiernego czytania.
Rozpocząłem od pierwszego rozdziału. Gdy tylko wypowiedziałem na głos pierwsze słowa tekstu, wszystko zawirowało. Tajna baza zniknęła, a w jej miejscu pojawiła się niesamowita kraina. No, może na pierwszy rzut oka nic w niej niesamowitego nie było, bo otaczało mnie morze traw. Wciąż słyszałem mój głos, unoszący się w powietrzu i opisujący otoczenie. Obok mnie spacerowali moi nowi znajomi z grupy Palaczy Traw, Chuck i Palahniuk.
- Niezłe, co nie? – zapytał uradowany Chuck.
- A co to niby ma być?
- Jesteśmy w środku. Wewnątrz najbardziej popieprzonej wyobraźni najbardziej popieprzonego człowieka na świecie.
- O cholera – powiedziałem. Musiało to wystarczyć za tysiąc słów.
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania