Poprzednie częściPo moim trupie - Ciąg drabblowy

Po moim trupie - Ciąg drabblowy - 2

http://www.opowi.pl/po-moim-trupie-ciag-drabblowy-a39475/

*

*Krótko o miłości (droubble)

*

Obudziwszy się ze złego snu utkanego pchłami, posłyszałem drapanie pazurem o dechy psiej budy. Tak, to był Burek, który postanowił wrócić na swoje włości i w ten delikatny sposób zaznaczał swą obecność. Jako że nudziło mi się setnie, towarzystwo pcheł jako jedynych interlokutorów było nieco już nudne, postanowiłem dać mu szansę.

Jakież było moje zdziwienie, gdy wpełzłszy do budy poddańczo, rzeczony Burek okazał się Burą Suką. To spostrzeżenie radykalnie zmieniło moje nastawienie. Stajałem niczym śniegowy bałwan w promieniach radosnego, marcowego słońca i zapałałem gorącym uczuciem!

Kogoś nieogarniętego, mogłoby dziwić, jak to możliwe by kocur zakochał się w suce, że przepaść międzygatunkowa, że inne dyrdymały. Odpowiem na to tylko jednym zdaniem: serce nie sługa i kot z psem też może buga uga.

Zakrzątnąłem się zatem gorliwie. Odkurzyłem sierść, podkręciłem wibrysy, przybrałem pozę umierającej łabędzicy i rzekłem: Mrrrrrrrr z odpowiednio głębokim, erotycznie nacechowanym wibratem. To oczywiście podziałało, Bura Suka zaziajała radośnie szczerząc kły i cała w pląsach, na wysztywnionych nogach, podkicała ku mua. Przygarnąłem ją ku sobie, podzieliłem się ochoczo skaczącymi na wyprzódki pchłami i tak zjednoczeni w miłosnym uścisku, poczęliśmy uprawiać dziki i nieskrępowany żadnymi przesądami, prymitywny seks.

Nie będę opisywał szczegółów, jestem w końcu dżentelmenem, powiem tylko jedno, było ok!

*

*

*Baba z wozu, chłopu lżej (droubble)

*

Bura Suka poczuła, że ma nade mną władzę. Owszem, seks z nią był nawet przyjemny, ale każda kremówka, smaczna na jeden raz, po stu się przeje. Mógłbym to ciągnąć dalej, ale Suka zmieniła się: kąsała mnie, już się nie łasiła, tylko warczała. Starałem się nie wchodzić jej w drogę, co było o tyle trudne, że psia buda była ciasna jak diabli i stale właziłem w jej legowisko, co kończyło się ranami ciętymi i szarpanymi.

Od czego mój bystry, człowieczy umysł? Ogłosiłem, mimochodem, że w okolicy, pojawiła się nowa rzeźnia, gdzie można zdobyć smaczne podroby. Bura z początku tylko warczała powątpiewająco i szczekała z przekąsem, ale widać było, że ziarno zostało zasiane i kiełkowała w niej niepewność, że może jednak nie miauczę głupot.

Pewnego dnia, zakrzątnęła się nerwowo, pozbierała wszystkie swoje pchły i w nerwowym podnieceniu, wypadła z budy jak strzała.

Na to tylko czekałem! Przygotowanymi zawczasu dechami, zabiłem dziurę w budzie, wzmocniłem dach, wykopałem jamę i schroniłem się w niej drżąc z podniecenia.

Po niejakim kwadransie, warcząca wściekle suka, próbowała staranować wejście do budy. Oczywiście, nie dała rady, zmieniła zatem ton i zaczęła skamleć, byłem na to głuchy - Suka z budy, kocurowi lżej - pomyślałem i zapadłem w sen.

*

*WC niespodzianka (droubble)

*

Obudziłem się w wykopanej jamie. Postanowiłem ją przeznaczyć na dół kloaczny. Takie małe WC w psiej, a właściwie już w kociej budzie. Wydała mi się za płytka, więc począłem wykonywać prace górniczo-odkrywkowe. Kopałem zajadle, w końcu nie chciałem żyć w fetorze własnych wydalin, a buda stopniowo zapełniała się ziemią. Nie zważałem na takie detale, cały pochłonięty pracami wykopaliskowo-fekalnymi, bowiem drążyłem glebę i srałem równocześnie, miałem chyba biegunkę po podrobach nie pierwszej świeżości.

Tak czy owak, drążyłem tunel zmiękczany odchodami, a szło mi to tak sprawnie i chyżo, że nie mogłem się powstrzymać, w końcu chyba nie miałem zamiaru przekopać się do Chin, tylko wykopać zwykły srajdołek, ale miałem taką werwę, że nie mogłem się powstrzymać.

Jednak w końcu przyszło opamiętanie, przerwałem prace górnicze, ale stało się to, co musiało się stać: jama była już tak głęboka, że żadną miarą nie mogłem się z niej wydostać, kopałem więc dalej. Dotarłem właśnie do margli i wapieni Dolnej Jury, gdy nagle otwarła się pode mną pustka i spadłem z głośnym miaukiem w dół.

Znalazłem się w dziewiczym lesie, na szczycie ogromnej paproci, w oddali przechadzał się dostojnie gigantyczny dinozaur, który właśnie zbliżał swą wielką mordę, by mnie pożreć.

A to WC niespodzianka! -pomyślałem.

*

*Ale wstyd! (drabble)

*

Pożarty nie na żarty przez dinozaura, trafiłem przez przełyk wprost do ogromnego żołądka potwora. Był tam niezły miszmasz, pełen łopianów, mchów i paproci, stanowił dla mnie całkiem wygodną podściółkę: było ciepło, wilgotno i mroczno. Jednak nie zabawiłem tam zbyt długo, gdyż procesy trawienne nie spały i przerzuciły mnie poprzez dwunastnicę, trzustkę aż do jelita grubego. Tam już nie było przyjemnie, unurzany w kale, przesuwany męczącą nieco perystaltyką, trafiłem do odbytu.

Wiedziałem, że to już koniec mojej robinsonady potwornej, więc zanim wychynąłem na świat, spróbowałem się nieco ogarnąć.

Obudziłem się jednak w wykopanym dole kloacznym, umorusany własną kupą.

"Ale wstyd!" pomyślałem.

*

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • betti 03.03.2018
    Że też ci się chce o takim gównie pisać...
  • Nuncjusz 03.03.2018
    Betti licz sie ze słowami
  • akwamen 03.03.2018
    Ha, ha, ha :)
  • Agnieszka Gu 03.03.2018
    Hej,
    "Owszem, seks z nią był nawet przyjemny, ale każda kremówka, smaczna na jeden raz, po stu się przeje." - no życie panie, życie ;))
    "Dotarłem właśnie do margli i wapieni Dolnej Jury, gdy nagle otwarła się pode mną pustka i spadłem z głośnym miaukiem w dół." - łoł, geologiczna (i górnicza) terminologia nie jest ci obca, jak widzę ;)

    Wiesz, ten tekst o plaży, morze, zachodzącym Słońcu itd, to jednak był cholernie romantyczny, jak na Twoje standardy.
    Teraz widzę, jak wiele musiało cię kosztować przestawienie się na zawarte tam opisy "delikatnych i wymuskanych doznań" ;))
    Pazdrawljaju :)
  • Nuncjusz 03.03.2018
    Dzięki Agnieszko Gu, dałem z siebie wszystko co najlepsze xd
  • Agnieszka Gu 03.03.2018
    Nuncjusz taaa domyślam się, musiałeś jakoś odreagować ;p ;))
  • fanthomas 03.03.2018
    nuncjuszowe w stu procentach. 5
  • Nuncjusz 03.03.2018
    fan, zajrzyj na mój profil, tam jest coś nie w moim stylu, zgwałcony przez Agę, napisałem romantyczny romans :) nie pokazało się na głównej, bo zapomniałem o limicie dobowym
    ciekaw jestem Twojej opini, jak bardzo odszedłem i czy w ogóle od swojego stylu ;)
  • Ritha 17.08.2018
    Buongiorno, signore!
    Tesknili my? :p
    „Jakież było moje zdziwienie, gdy wpełzłszy do budy poddańczo” – piknie, Nuncjuszowo

    „Stajałem niczym śniegowy bałwan w promieniach radosnego, marcowego słońca” – git

    „podkicała ku mua” – mua (!) :D
    „skaczącymi na wyprzódki pchłami” – cokolwiek znaczy „wyprzódki” to bardzo fajne :D

    „Pewnego dnia, zakrzątnęła się nerwowo, pozbierała wszystkie swoje pchły i w nerwowym podnieceniu, wypadła z budy jak strzała” – mam kreskówki przed oczami, wszystkie, naraz

    „Pożarty nie na żarty przez dinozaura” – Boże, dinozaury mię prześladują

    No piknie, cacany droubblo-drabblo zestaw :)
  • Nuncjusz 17.08.2018
    Stęsknionym był bardzo :)
    na wyprzódki - potocznie: starając się prześcignąć jeden drugiego, na wyścigi

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania