Poranna Rossa

Bez sens, mego życia mnie przytłacza. Nie widzę dalej niż druga strona drogi, na której przyszło mi spoczywać. Niczym zbity pies wodze wzrokiem wśród przechodniów, licząc na co kolwiek. Ktoś w oddali mówi o cudach, słowa te daremne – moja twarz, cały ja boleśnie naznaczony egzystencją... – czyż da się żyć bez wiary lecz z wiarą skonać.

ROZDZIAŁ 1

Moje imię – Oliver – zabrzmi, raz ostatni. Mój koniec nadszedł, bezlitośnie wymierzona jest mi kara za błędy, oraz nie swoje grzechy. Zabiją mnie, zbyt wielu przeciwników. Ich pięści we mnie raz po raz wymierzone, zimne ostrze znów poczułem pod swą skóra. Gorąca krew spłynęła po zmarzniętych nogach. Upadam bezsilny na kolana, godząc się z własną śmiercią, wyczekuje zakończenia, tracąc świadomość wraz ze strugami krwi wypływającymi z ran ciętych. Zacierają się sylwetki oprawców w mych oczach, jeszcze tylko czuje jak mnie kopią, lecz nie mam sił by się osłonić.

– Co za ścierwo... – krzyczeli. – do cholery, poderżnij mu gardło, a nie się cackacie! – następny genialny pomysł jednego z mężczyzn. Odpływając myślami, właśnie tego chciałem. Ból ogarniał całe moje ciało, na zimnym asfalcie ogrzewany własną krwią gdybym mógł jakimś cudem jeszcze wyjęczeć - zróbcie to szybko...

Jakbym stracił słuch, zapadła cisza a oprawcy stanęli w bezruchu wpatrując się w kobietę kroczącą w mym kierunku. Nie możliwe by takie chojraki, potrafili kogoś się bać. Moje oczy ledwo otwarte, ujrzały dłoń kobiecą na mej twarzy - taka ciepła, delikatna... To omamy, albo Anioł –myśląc raz ostatni łapiąc się swej świadomości nim odpłynąłem. Urwała się cienka nić mojego życia, jestem niczym jak za czasu mojego istnienia. Przez nędzny żywot na więcej chyba nie zasłużyłem. Godności mej śmierci dodawał jedynie dotyk tej nieznajomej. Ja biedny, konający nawet twarzy jej nie dojrzałem, dłoń miała jak z jedwabiu i głos anielski. Jestem martwy... Środek zimy a ja czuję zapach wiosennych kwiatów jakbym leżał w nich i poranną rosy. – Gdzie jestem... Niebo? Piekło? Nie, to jej zapach. – toczyłem walkę ze zmysłami by ją ujrzeć. Chyba przegrałem, wróć świadomości... Proszę na chwilę jeszcze...

C. D. N...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • refluks 11.10.2019
    W cedeenie nie zapomnij o poprawnej formie odmiany czasownika w pierwszej osobie liczby pojedynczej i nie tylko.
    Tu też popraw.
    Przeczytaj "Moskwa Pietuszki" Jerofiejewa.
    Tam opisane cudownie czucie zabijanego człowieka.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania