Poprzednie częściPrzeznaczenie Prolog

Przeznaczenie Część IV

Część IV

Elise obudziła się cała mokra, w ramionach Percy'ego, który biegł z nią do domu

-Zimno mi - powiedziała cała drżąc

-Spokojnie, zaraz będziemy na miejscu, trzymaj się - przyspieszył tępa, a ona wtuliła się w niego. Jak błyskawica wbiegł do domu i położył ją na łóżku. Po chwili wrócił z kocem i dziwnym, zielonym płynem zamkniętym w szklanej fiolce

-Wypij to - powiedział z troską. Spełniła jego polecenie i od razu poczuła się lepiej. Przykryj ją kocem i usiadł obok niej na krzesełku. Gdy zasnęła delikatnie złapał ją za rękę. Nawet śpiąca wyglądała ślicznie

-Co się stało? - zapytała na pół śpiąca. Szybko puścił jej rękę i powiedział

-Wpadłaś do jeziora Nyks. Dobrze, że nie połknęłaś zbyt dużo wody. To zatrute jezioro

-Więc dlaczego tu jest? Myślałam, że tu jest bezpiecznie - jej pytanie go zamurowało. Nigdy o tym nie myślał, ale odpowiedział

-Musisz teraz odpocząć, połóż się, pójdę po ojca - jego głos był melodyjny i pełen troski. Natychmiast ułożył ją do snu. Chłopak poszedł na dwór. Zawody się już skończyły, a Derk krzyknął do niego

-Hej, kochasiu! - zaśmiał sie razem ze stojącymi obok niego chłopcami. Od zawsze nie przepadali za Percy'm, tak jak on za nimi - jak mogłeś zostawić nas dla dziewczyny i to z przeciwnej drużyny? Przez ciebie przegrałem z własną siostrą - zaczęli podchodzić bliżej. Gdy znaleźli się tuż obok niego Derk znów się odezwał - zadowolony? - i nie czekając na odpowiedź walnął go prosto w nos. Chłopak przewrócił się, przyjmując na siebie kolejne ciosy. W pewnej chwili wszyscy usłyszeli głos

-Zostawcie go! - krzyknęła Elise. Ledwo trzymała się na nogach

-Bo co mi zrobisz? - Derk przestał okładać Percy'ego, który cicho powiedział do Elise, żeby stąd poszła. Elise nie odpowiedziała na retoryczne pytanie brata Seleny, tylko zaczęła kręcić palcami. W jej dłoni powoli pojawiał się tęczowy okrąg

-Co? Rzucisz we mnie tęczą? - śmiał się Derk, cały czas idąc w jej stronę. Gdy znalazł się na wyciągnięcie ręki, dziewczyna zamachnęła się i rzuciła w niego tym, co miała w ręku. Chłopak przez chwilę stał w miejscu, jednak po chwili jego skóra zaczęła zmieniać kolory, a on sam poleciał w górę. Gdy znalazł się na wysokości drzew zaczął się kręcić z niewiarygodną szybkością, a po chwili opadł na ziemię z hukiem. Jego koledzy rozbiegli się, zabierając go ze sobą. Elise podbiegła do zakrwawionego Percy'ego. Mimo bólu jaki czuł, uśmiechnął się do niej, mówiąc

-Nie wiedziałem, że tak potrafisz. Jak to możliwe, że tak szybko pozbierałaś się po spotkaniu z jeziorem? - zaśmiał się. Odwzajemiła ten gest i pobiegła po Posejdona. Gdy chłopak leżał już w łóżku, w którym wcześniej położył ją, podszedł do niego jego ojciec. Włożył jego rękę w miskę wody. Percy jakby chłonął ją. Pojawiała się w jego żyłach jak krew. Gdy wchłonął ją całą, rany zniknęły, a on usiadł na łóżku, uśmiechnięty od ucha do ucha

-To już wszystko? - zapytała oszołomiona Elise, która także lekko się uśmiechała

-Tak, wystarczy mi trochę wody, żeby uzdrowić się z takich małych ran - Posejdon widząc, jak na siebie patrzą, powiedział

-Zostawię was tu, mam dużo pracy, do zobaczenia! - i pomachał im ręką, co zrobili też oni. Ich samotność nie trwała długo, ponieważ do pokoju wpadli Leone i Tami

-Przybiegliśmy, jak tylko dowiedzieliśmy się o co chodzi - powiedziała zdyszana Tami. Percy i Elise zauważyli, że trzymają się za ręce. Leone spojrzał na Tami, na ich splecione ręce, a później na swojego przyjaciela

-I to mnie Derk nazwał kochasiem - zaśmiał się

-Że co? - zapytała cała trójka na raz

-Nic - odpowiedział rumieniąc się. To, że Derk nazwał go kochasiem trochę uszczęśliwiło Elise. Poczuła ciepło na sercu, ale nie wiedziała czemu. Po prostu patrząc na Percy'ego czuła się jak nigdy wcześniej. Pomyślała, że nie warto się nad tym zastanawiać, więc zapytała Leone

-Oprócz zawodów, co mam tu robić?

-Będziesz tu trenować, walczyć...

-A ja? - przerwała mu Tami

-Faktycznie, musiałabyś wrócić do domu - odezwał się Percy, a dziewczyna oświadczyła stanowczym tonem

-Nie wracam nigdzie bez Elise

-Ale to obóz półkrwi, a ty nie jesteś półboginią - powiedział ze smutkiem Leone

-To co, jakoś sobie poradzę

-Nie możesz, to wbrew zasadom, chyba że... - zamyślił się Percy

-Chyba że co?

-Chyba że złożysz przysięgę. Chodzi o to, że będziesz naszą towarzyszką w podróżach - powiedział uszczęśliwiony Leone

-Właśnie to chciałem powiedzieć - uśmiechnął się Percy - ale to duża odpowiedzialność. Ludzie nie mają takich zdolności leczenia się jak półbogowie. Gdyby coś ci się stało, to byłaby mała szansa, że...

-Nie mów tak, dam radę - zaprotestowała Tami. Na tym skończyła się ich rozmowa. Leone poszedł z nią do Posejdona, by złożyła przysięgę. Elise i Percy znowu zostali sami

-Dlaczego wszedłeś za mną do trującego jeziora? Przecież też mogłeś się zatruć - powiedziała nagle

-Wpadłaś tam z otwartymi ustami, więc nałykałaś się wody. Ja wstrzymałem oddech i woda nie wpadła mi do ust - odpowiedział po chwili. Nie mógł oderwać od niej wzroku. W końcu pomyślał co by się stało, gdyby ją pocałował. Nie zrobiłby tego, ale myślenie o tym spowodowało lekkie uniesienie kącików jego ust. Widząc to zapytała

-O czym myślisz?

-Ja... nie... o niczym... - zaczął się jąkać. Później powiedział - muszę już iść, nie zapomnij o szkoleniu - i wyszedł zanim zdążyła coś powiedzieć. "Pewnie Tami nie wróci szybko" pomyślała i przebrała się w piżamę. Ułożyła się wygodnie na łóżku i zasnęła po tym wyczerpującym dniu.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania