Poprzednie częściRandom #1, czyli gdzie to się gubi?

Random #12 - Bezinteresownie?

„Piękno życia: największy akt życzliwości, jaki ci się przydarzył, może pochodzić od outsidera, kogoś, kto nie jest zainteresowany odwzajemnieniem”

„Czysta hojność jest wtedy, gdy pomagasz niewdzięcznemu. Każda inna forma bierze się z wyrachowania”

Nassim Nicholas Taleb, „Prokrustowe łoże”

 

Nie wierzę w bezinteresowność.

No dobrze, to był clickbait. Ale nie wierzę w nią w bardzo dużej mierze.

 

Uważam, że prawdziwie bezinteresownym można być tylko wobec przypadkowego człowieka „z ulicy”, którego na 99% nigdy już nie spotkasz. Bo nie masz żadnej gwarancji (a wręcz masz pewność, że to się nie stanie), że ta osoba Ci się kiedyś odwdzięczy czy w jakiś inny sposób Ci się to opłaci. Widzę jeszcze jeden przypadek, ale o tym za chwilę.

 

Jeśli robisz coś dobrego dla rodziny/znajomego/sąsiada czy innej osoby jakkolwiek regularnie obecnej w Twoim życiu, prawdopodobnie ocieplisz swój wizerunek w oczach tego człowieka (choć zdaję sobie sprawę, że paradoksalnie bywa na odwrót i bycie dobrym dla kogoś spektakularnie gryzie Cię w tyłek). W psychologii istnieje reguła wzajemności[1] – choćby z tego względu ludzie będą skłonni zrobić coś dla Ciebie – choćby oznaczało to „tylko” posłanie uśmiechu od czasu do czasu. Nie oszukujmy się, po cichu liczymy na taki efekt.

 

I NIE MA W TYM NIC ZŁEGO. (O ile nie planujemy tego stanu rzeczy podle wykorzystać.) Tworzenie „sieci wsparcia” to dobra rzecz. (W kupie siła, im nas więcej, tym weselej, te sprawy.) Naprawdę.

 

Ale nie bezinteresowna.

 

A jeśli miłujecie tych, którzy was miłują, na jakąż wdzięczność zasługujecie? Wszak i grzesznicy miłują tych, którzy ich miłują. Jeśli bowiem dobrze czynicie tym, którzy wam dobrze czynią, na jaką wdzięczność zasługujecie? Wszak i grzesznicy to samo czynią. A jeśli pożyczacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, na jaką wdzięczność zasługujecie? I grzesznicy pożyczają grzesznikom, aby to samo odebrać z powrotem (Łk 6:32–34).

 

Tak przeze mnie nazwanym „człowiekiem z ulicy” może też być na przykład… losowy uczeń szkoły, w której pracuje nasz bohater – nauczyciel. Nawet nie chodzi do jego klasy, ale nauczyciel zauważa, że „dzieciak” ma jakiś problem i wyciąga do niego rękę. (Albo dzieciak sam się do niego zwraca, ale to mniej prawdopodobne.) Nie chodzi do jego klasy czy na jego przedmiot, więc nauczyciel w razie czego nie dołączy go raczej do oficjalnej listy swoich „osiągnięć”. Po skończeniu szkoły dzieciak pójdzie swoją drogą i – najprawdopodobniej – dla tego nauczyciela i większości populacji rozpłynie się w powietrzu albo zrobi karierę w branży zupełnie niezwiązanej z działalnością swojego dobroczyńcy. Świadomość i waga tego incydentu pozostanie między nimi. To również jest bezinteresowne.

 

(Teraz mam ochotę napisać takie opowiadanie.)

 

Wspomniałam, że widzę jeszcze jeden przypadek. Kiedy osoba, wobec której postępujecie dobrze, jest obecna w Waszym życiu, ale repetytywnie odpowiada na Wasze działania obojętnością albo agresją i nie wykazuje żadnych oznak ani chęci poprawy.

 

Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, módlcie się za tych, którzy was krzywdzą (Łk 6:27–28).

 

Zaznaczam: to jeden z tych znanych mi fragmentów Biblii, które są dla mnie bardzo… trudne i problematyczne. Więc to nie tak, że bawię się w księdza z ambony. Cytuję, by przedstawić pewien pogląd na tę sprawę, a jego odbiór pozostawiam do dyspozycji i dalszych poszukiwań czytelnika.

 

Czy mam wtórne wyrzuty sumienia („wtórne”, bo wynikające nie tyle z mojego kodeksu moralnego, co z obawy przed reakcją większości ludzi, gdybym kiedyś publicznie ten pogląd wygłosiła) że tak patrzę na sprawę? Tak. Czy publikuję mimo to? Też.

 

Nie wiem do końca, jak to podsumować, więc, skoro tekst staje się powoli zbiorem cytatów, wyrażę swoje „stanowisko mimo wszystko” afrykańskim przysłowiem, które zapadło mi w pamięć jeszcze w podstawówce:

 

„Jeśli chcesz iść szybko, idź sam. Jeśli chcesz zajść daleko, idźcie w grupie.”

 

[1] - https://mfiles.pl/pl/index.php/Regu%C5%82a_wzajemno%C5%9Bci

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Grafomanka dwa lata temu
    Spróbuj bezinteresownie, a nawet dla prześladowania, pisać prawdę na temat innych, dosyć słabych tekstów, w komentarzach pod publikacjami... Jak to uczynisz, nabiorę przekonania, że ten temat gruntownie badasz.
    Na razie bez oceny
  • Kieślor dwa lata temu
    Lubisz jak cię z błotem mieszają? Masz parcie na sado maso
  • Grafomanka dwa lata temu
    Kieślor, czy lubię? Niewiele mnie to obchodzi...
  • Kieślor dwa lata temu
    Grafomanka jesteś wybawieniem portalu. Nie dość że szczera, to jeszcze odporna na krytykę. Pierdolony cud
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    Olać, czy nie olać fakt, że sugerowane jest mi właśnie, że w dotychczasowych komentarzach pisałam nieprawdę... jednak olać ✿
  • Grafomanka dwa lata temu
    Ach, tak mi wsie płyną beztalenciem
    Ach

    Ach gdyby poziom był wysoki

    Kultura dawna, czapki z głów

    Całus dłoni poecie nie palącego

    Ach

    Gdyby lud durakiem nie pocałunek usiłował

    Jaktorów tam wywozić tych co nie wiedzą

    Brak wielkich, zero mi na oko nachodzi

    Ach

    Bezwidni czają się za kruchnem poetyki

    Terefere riki tiki

    Fiku myku prozaiku, bałwochwalcze wirowniki

    Ach, Ech, Och

    To twoje... jak to wytłumaczysz? ''Pierdolony cud'?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Droga_we_mgle↔W sumie jeżeli chodzi o ogólne meritum, uważam podobnie. Szczególnie w sensie owego
    99%.. i rozwinięcia tematu. Masz racje. Łatwo kochać tych co nas kochają. Chociaż chyba taka ludzka natura, że oczekujemy wdzięczności. Jeżeli jak rzekłaś, komuś pomożemy i już go nigdy nie spotkamy.
    No jeszcze można by→"Już otrzymałeś-Tu- swoją nagrodę"→więc na więcej nie licz-nie tu.
    Sądzę, że sens bezinteresowności byłby większy, gdybyśmy po śmierci, zupełnie zniknęli, nie mogąc liczyć...
    Długo by można...↔Pozdrawiam😆:)
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    DD ✎o tym cytacie też myślałam, ale nie chciałam przesadzić z przytaczaniem cudzych słów.

    Tak, z tym aspektem chrześcijaństwa też się trochę "siłuję" w głowie - jeśli czynimy wszystko dla nagrody po śmierci, to...?

    Dzięki bardzo za komentarz, też pozdrawiam ~
  • jesień2018 dwa lata temu
    Spoko spoko, ale zapomniałaś o jednym ważnym aspekcie:) Można coś robić dla innych, również nieznajomych, żeby utwierdzić się we własnej tożsamości dobrego człowieka. Ja czasami robię jakieś rzeczy dla innych (o których wiem, że nawet nie podziękują, bo to są czasami np zbiórki pieniędzy w necie) i po prostu fajnie się z tym czuję potem. Trochę dlatego, że wiem, że ktoś będzie jakoś tam lepiej się miał. Ale trochę dlatego, że mogę zachować o sobie dobre zdanie:) Po namyśle: tak całkowicie bezinteresowna potrafię być chyba tylko dla swoich dzieci.
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    Fakt. To też. Chociaż wielu z nas chyba pragnie też tej zewnętrznej walidacji. (Potrzeba uznania i szcunku w piramidzie Maslova?) Jakby postawić każdego człowieka przed wyborem: albo nikt poza tobą nie będzie wiedział, jakim jesteś wartościowym człowiekiem, albo wszyscy będą cię chwalili i podziwiali, ale ty nigdy nie będziesz potrafił to uwierzyć (czyli mocne poczucie własnej wartości bez żadnej "zewnętrznej" nagrody vs. powszechne uwielbienie i płynące z tego benefity, ale syndrom oszusta w pakiecie) - ciekawe, co by wybrał??

    Wracając, moim zdaniem nie ma w tym nic złego, że chcemy się dobrze czuć, pomagając innym.
    A dzieci to takie szczególne istoty :)

    Dzięki za komentarz, jesień :)
  • Garść dwa lata temu
    Proponuję postawić pytanie: Czemu mają służyć Twoje rozważania? Dobijaniu się konstatacją, że bezinteresowne dobro jest niemożliwe? To przecież oczywiste. Nawet jeśli pomagasz w czymś wrogowi, liczysz w głębi ducha na zmianę jego nastawienia wobec Ciebie. Nadstaw drugi policzek... to idiotyzm? Niekoniecznie. Jak inaczej wyznaczyć azymut na choćby niewielką eliminację poziomu agresji międzyludzkiej?
    Pomaganie, które polega na ukryciu swojej tożsamości, też jest "interesowne". Sumienie tak nie dokucza, jesli zrobimy np. przelew na operację. A jeśli ktoś w sumienie nie wierzy, zostaje potwierdzony naukowo kop pozytywnych endorfin w mózgu.
    Czyli co? Nie wypada pomagać, bo rykoszetem dobro do nas wraca? Przecież to nonsens. Czego ma być więcej wokół nas i na całym świecie? Dobra czy zła?

    Kiedy czytam wierutne bzdury o wyższości bezwzględnej prawdy, jej niejako super wartości, nóż się w kieszeni sam otwiera. Mam mówić kobiecie o brzydkiej twarzy, że jest szpetna? Upośledzonemu dziecku per debil?
    Podkreślać braki warsztatowe w sposób chamski, bezwzględny, bo autorowi należy się nasza prawda, bo inaczej się nie nauczy?
    A ileż zysku ma prześladowca wobec swoich ofiar? Bo chyba nie myślisz, że czyni to bezinteresownie?
    Jestem ładny/a - w przeciwieństwie do pokraki. Dopamina skacze ponad poziom.
    Moje dzieci są udane, inteligentne, a debilowi wręcz nie wypada pokazywać się w przestrzeni publicznej. O! Zrobiłem z tym porządek, czuję się lepiej, otoczenie zyskało, kiedy przegoniłem debila z piaskownicy.
    Niech nie publikuje, chowa do szuflady, wstyd pokazywać takie teksty... nie to co moje perełki, przynoszące strawę duchową, itd., itd.

    Zło jest czymś normalnym w walce o byt, o uznanie, prestiż, dominację.
    Ale czy nie czas wyzwolić się z Darwinowskiej drabinki?
    Interesownie czynić dobro. To wyzwanie nie dla maluczkich umysłów.
    Pozdro.
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    Mam ten "kłopot"(?) że to przychodzi nieproszone - nie siadam i nie stwierdzam "a, zacznę rozważać sobie kwestię X, żeby się podobijać" - myśli pojawiają mi się w głowie jak intruz włażący w buciorach, zwalający się na fotel i pytający "No, i co ze mną zrobisz?"

    Gdzie tu widać, żebym się dobijała? Moje przekonanie o sensie bycia dobrym człowiekiem pozostaje, co najwyżej odarte trochę z brokatu i kartonowych jednorożców. Czy to nie wybrzmiało w tekście? Serio pytam - jeśli nie przekazałam swojego stanowiska dobrze, chcę to wiedzieć.
  • Garść dwa lata temu
    droga_we_mgle - tak, masz rację. Nie ma uzasadnienia dla użytego zaimka zwrotnego.
    Koryguję więc: Czemu mają służyć Twoje rozważania? Dobijaniu MNIE konstatacją, (...).
    Taka była w zasadzie pierwsza, ad hoc, moja myśl po lekturze, która zahaczyła również o Ciebie. Już wiem, że nieuprawniona.

    Nie ma bezinteresownego dobra, nawet jeśli popełniamy je bez przemyśleń, kierując się wyłącznie bezrefleksyjną emocją, mózg nam zaserwuje nagrodę.
  • zsrrknight dwa lata temu
    w sumie to nie wiem... Czy to ma jakieś głębsze znaczenie? Bo bezinteresowność to pojęcie bardzo abstrakcyjne, jeśli się nad tym zastanowić... I jeśli ktoś robi coś bezinteresownie, czy też nie - liczy się bardziej czyn, chyba że, tak jak napisałaś, w zamian liczy na coś zdecydowanie przekraczającego wartość jego czynu.
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    De facto się zgadzam - może to nie wybrzmiało dość mocno(??), ale w podsumowaniu chodziło mi o to, że nawet jeśli bezinteresowność faktycznie jest dosyć "napompowaną" koncepcją, to warto dbać o siebie nawzajem, bo to ostatecznie prowadzi do dobra.
  • ireneo dwa lata temu
    Z sięganiem po objawione cytaty jest podobnie jak z wybieranymi kolorowymi cukierkami gdzie barwy przydają zdechłe albo mordowane dla barwników owady. Z obrzydzeniem ale delektujemy się smakiem.
    To: " (Łk 6:27–28). namawia do czynienia dobre tym których buk za ich podłe uczynki karze do czwartego pokolenia. Oczywista oczywistość jeśli nie są mu (ci na jego podobieństwo) życzliwi i podnóżkowo podnóźkowi.
    Ot, takim przykład pociągu do nawiedzonego mitycznego bełkotu.
    Nie lepiej coś z Kubusia Puchatka?

    - Sztuka dawania podarunku polega na tym, aby ofiarować coś, czego nie można kupić w żadnym sklepie.
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    Hm... - mam często takie podejście, że w Biblii istnieją wersety, które są całkiem trafnymi zasadami życiowymi nawet dla osób niereligijnych - np. "Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie" (Łk 16,10). Moim zdaniem faktycznie bardzo dobry sposób na ocenę, czy ktoś jest godny zaufania.

    Kubusia Puchatka dawno nie czytałam, może powinnam sobie odświeżyć to i owo :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania