Random #15, czyli Na Pewno Przeciwieństwa?
„Każdy, kto albo nie potrafi żyć we wspólnocie,
albo jest tak samowystarczalny, że jej nie potrzebuje,
jest albo zwierzęciem, albo bogiem” – Arystoteles, Polityka
Kto by pomyślał, że jednym z moich największych osiągnięć zostanie uznanie, że jestem człowiekiem.
*
Miałam pierwotnie nazwać ten tekst „O <Nadludziach> i <Podludziach>”, ale… chyba nic dziwnego, że zmieniłam zdanie.
Używając tych sformułowań, NIE mam na myśli, kim ci ludzie SĄ, ale za kogo się uważają.
Wszyscy jesteśmy ludźmi, różnymi, ale równymi (nie, nie będę dyskutować z osobami, które twierdzą inaczej), tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.
Znałam kogoś – dużo starszego i mądrzejszego – który uważał się za nadczłowieka. Nie mogę diagnozować, ale nigdy nie spotkałam kogoś, kto bardziej by pasował do opisu narcyza. Twierdził (między innymi), że ma idealną pamięć. To pewnie dlatego po kilku latach (ponad pięciu) zaczął przekręcać moje imię. Uznałabym to za złośliwość – miałam już z nim wtedy mocno na pieńku – gdyby nie to, że mylił też imię młodszego kolegi, który dopiero co dołączył do grupy. Na pewno nie polubił mnie bardziej za to, że go poprawiałam.
Twierdził również, że potrafi rozpoznać, o czym myślę. Na tym może zakończę.
*
W okresie gimnazjalnym sama uważałam się za <podludzia>. Że jestem jakaś spaczona, skrzywiona i ogólnie nic niewarta. Aby nie drażnić ludzi – i tym samym sprawić, by tolerowali moją obecność – starałam się być tak, jakby mnie nie było.
A potem poszłam do liceum, gdzie moje szkolne – i ogólnie społeczne – życie zmieniło się o 180 stopni (co nie oznacza, że wszystkie moje problemy się magicznie rozwiązały, o nie) i zaczęłam obserwować coś takiego u innych ludzi.
Myślałam, że wybuchnę. Miałam ochotę potrząsnąć jedną dziewczyną i krzyczeć PRZESTAŃ! To jest jeszcze bardziej wkurzające! Jesteś tu, więc BĄDŹ! Gdyby ta dziewczyna (byłyśmy razem w grupie na jednym przedmiocie, nawet ze sobą siedziałyśmy) kiedyś podeszła do mnie i dała mi w ryj, byłabym zachwycona, bo to jakaś reakcja. Przejaw życia.
Bardzo żałuję, że nie zebrałam się na to, by z nią poważnie porozmawiać, nim koronawirus usadził nas w domach praktycznie na resztę czasu.
*
Teraz jest lepiej.
Ze mną, znaczy się.
Bo tak, jak spędziłam kilka lat z <nadczłowiekiem>, tak przez długi czas byłam blisko z kimś – ponownie, starszym i mądrzejszym – przekonanym, że jest <podludziem>.
Zdecydowanie potrzebował pomocy – większej, niż ja mogłam mu udzielić, o czym go informowałam, jednocześnie robiąc, co mogłam. (Jemu też bardzo wiele zawdzięczam, to nie była jednostronna relacja.) Jednak konsekwentnie tę pomoc odrzucał… aż w końcu odrzucił też mnie. W wyjątkowo bolesny, wręcz okrutny sposób.
*
Przez te doświadczenia zdałam sobie sprawę, że <nadludzie> i <podludzie>, choć niby występują na przeciwnych krańcach spektrum, są w pewnych kwestiach zaskakująco do siebie podobni. Przede wszystkim w tym, że stawiają się poza resztą. Ich nie dotyczy to, co dotyczy innych ludzi, oni podlegają innym prawom (albo nie mają ich wcale), na nich to-i-to (sposób na rozwiązanie problemu, na przykład) na pewno nie zadziała. Inni mogą, ale oni nie. (I na odwrót.) A na konfrontację z tymi przekonaniami potrafią zareagować agresją.
To sprawia, że POTWORNIE trudno im pomóc (co zwykle chcesz zrobić, gdy zaczyna Ci na takim zależeć lub jesteś na niego skazana/y i doprowadza Cię do szału).
[Choć w moim „objawieniu” dotyczącym Villagera z Minecrafta (patrz druga część tej serii) zawiera się myśl, żeby nie cierpieć w takich kwestiach na nadmiar ambicji.]
Najwyraźniej jednak się da, mi się jakoś udało wyjść z tego „stanu umysłu” – a raczej udaje, bo to proces. Pomogła psychoedukacja – głównie we własnym zakresie, na szczęście od podstawówki mam kręćka na punkcie psychologii i ogólnie tego, jak działają ludzie.
Niektórzy ludzie w moim życiu swoim połączonym wpływem – dlatego jestem wielkim zwolennikiem (stopniowego, w swoim tempie) otwierania się na innych i szukania więcej niż jednego „prawdziwego przyjaciela”.
Dużo przeczytanych książek ogólnie. Ale też pomoc bardziej… specjalistyczna. Nie mam uprawnień, by wskazywać, czego potrzebuje każdy pojedynczy człowiek w podobnej sytuacji, opisuję swój przypadek.
*
Choć Arystoteles w przytoczonym przeze mnie cytacie wyraził się naprawdę ostro, a ja nie ukrywam, że piszę między innymi w celu wyrażenia własnej frustracji (również frustracji swoją osobą), nie chcę nikogo na poważnie wyzywać od zwierząt i jechać po nim dla samego jechania.
Zdaję sobie sprawę, że najprawdopodobniej takim ludziom (z obu kategorii) ktoś zrobił ogromną krzywdę, względnie urodzili się z cechami, które sprawiają, że jest im trudniej.
Ale trudniej nie musi znaczyć beznadziejnie.
*
Jesteś człowiekiem. Bez żadnych przedrostków. I nic, co ludzkie, nie musi być Ci obce.
Ten, tam. Kartezjusz.
Komentarze (15)
Jest jedna zasada, najpierw pomagasz sobie!
Poznałam wiele ludzi i podludzi. Choć ci co uważali się za nadludzi byli jedynie kłamcami.
Ale poznałam też w swoim życiu człowieka o cudownych zdolnościach intelektualnych, manualnych i mądrości jakiej nie ma nawet IA w swej pamięci. :)
I go z łatwością nazwałabym Bogiem😁
Pozdrawiam 🤗
To bardzo ważna zasada, jednej z osób, o których tu wspomniałam, też bardzo by się przydała :(
Tak jakoś jest, że kiedy już trafia się człowiek wzbudzający ogromny respekt, to raczej nie jest to osoba, która sama ma o sobie wybitnie wysokie mniemanie :)
Dzięki za komentarz Aria, też pozdrawiam ❁
“ludzie są lustrem odbiajającym twój obraz którego nie chcesz widzicieć"
Tak. "Nadipody" są podobni. A pierwsze skojarzenie me, to→wielość możliwych mixów.
Wbrew pozorom, też mogą być "poza resztą" →"
...kim ci ludzie SĄ, ale za kogo się uważają"→ważne stwierdzenie.
Co do pomocy komuś, co w "kokonie swoim"→można poranienia doznać, usiłując go rozpęknąć.
Dużo ciekawego w tym tekście, ale wolałbym za bardzo nie odlatywać... :~)
Pozdrawiam😁:)
Ok, "Nadipody" wygrały (śmiech) I fakt, te postawy mogą się jeszcze dowolnie mieszać, przy takiej różnorodności ludzkiej.
Spoko, DD, jak odlecisz, to dam znać 😅
Dzięki za komentarz ~
A z aspektem autodestrukcyjności w pełni się zgadzam, niestety.
Dzięki za komentarz, Rycerzu :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania