Random #20, czyli ADULTING
Czuję się z tą całą – wczesną, wręcz raczkującą w moim przypadku – dorosłością jak dziesięciolatek uczący się chodzić.
(Mam na myśli dziesięciolatka bez niepełnosprawności, tekst nie ma mieć wydźwięku ableistycznego.)
Z jednej strony fajnie że próbuje, zamiast siedzieć z założonymi rękami i godzić się na bycie wieczną pierdołą życiową (tak zwana wyuczona bezradność – pewnie większość z nas zna kogoś takiego), ale z drugiej strony – żałosne, co on robił przez te wszystkie lata? Inne „dziesięciolatki” pewnie patrzą na to z pogardą i wyższością – i dobrze, jeśli tylko patrzą.
Boję się otwarcie prosić je choćby o wskazówkę. Próbuję szpiegować – podglądać, jak sobie radzą, czasem o coś delikatnie zapytać, byle nie marnować ich cennego czasu, nie irytować. Jeśli trafiam na kogoś autentycznie życzliwego, jestem w szoku, czuję się zakłopotana i zastanawiam się, kiedy mu się ta cierpliwość wyczerpie. I jak bardzo to będzie bolało.
Mam wrażenie że to, z czym męczę się miesiącami, moi rówieśnicy załatwiają w jedno popołudnie, maksymalnie w tydzień – jeśli okoliczności nie sprzyjają i natrafią po drodze na każdy możliwy problem. I że radzą sobie z tym równie automatycznie, jak ja z wyjściem do piekarni po chleb.
No chyba, że jest lato i w lokalu lata pełno os, wtedy nawet to jest przerażające.
*
Co z tego, że być może istnieją pewne przesłanki za tym, że mi faktycznie może być trudniej niż „średniej krajowej”?
Że inni pewnie tak samo nie lubią ujawniać „głębi swego zwyrodnienia”, więc nawet jak przyznają się do trudności, to je umniejszają albo wymieniają tylko te akceptowalne w ich środowisku?
Co z tego, że gdybym z własnej inicjatywy nie podjęła pewnych bardzo konkretnych kroków, byłoby sto razy gorzej??
Podobno jestem zdolnym dzieckiem.
Zdolnym dzieckiem.
______________________________________
DISCLAIMER: Nie oczekuję od czytających/komentujących podania mi gotowego rozwiązania. Nie jest to też mój stan umysłu/ducha dwadzieścia cztery na siedem, po prostu coś, co mnie męczy. Publikuję, bo prawdopodobnie ktoś też tak ma obecnie albo ma to już za sobą.
Komentarze (8)
Zresztą trochę mnie wypisanie się z tego zainspirowało do dalszych rozważań w temacie, tym razem trochę bardziej optymistycznych :)
Dzięki za koment
Znowu zaczynam dziwować, ale chociaż podjąłem próbę odniesienia do tekstu:)↔Pozdrawiam😄.:)
"A może większość, odczuwa zmęczenie miesiącami czymś, co "odmiennej" przychodzi bez większych problemów i to pozytyw!" - dzięki, naprawdę fajne spojrzenie!
Co do dziwowania, jeśli faktycznie chcesz dziwować, to pewnie i bardzo doceniam, ale nic na siłę w razie czego😅 nie wymagam pisania samych "wysublimowanych" komentarzy. Sama czasem poprzestaję na "dobre" itp. Mówiąc inaczej, sushi jest pyszne, ale lubię też usiąść z kimś i zjeść z nim chipsy :)
Jak gadam bez przygotowania albo myślę to faktycznie się rozwlekam, ale czytelnikom oszczędzam tej "przyjemności". Nie powiem, mi to też pomaga ogarnąć.
W sumie pisząc tę serię, wychodzę z założenia, że
"Myśli, których się nie zdradza., ciążą nam, zagnieżdżają się, paraliżują nas, nie dopuszczają nowych i w końcu zaczynają gnić. Staniesz się składem starych śmierdzących myśli, jeśli ich nie wypowiesz." - to z "Oskara i Pani Róży".
Dzięki za komentarz, Dżej Ti, pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania