Poprzednie częściRandom #1, czyli gdzie to się gubi?

Random #21, czyli Prawdziwych Przyjaciół...

„Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.”

 

Kto tego nie słyszał? Kto nie natknął się na ten motyw w fikcji?

 

Kto nie doświadczył…? A, właśnie.

 

Bo ja stykam się w życiu z sytuacjami wręcz przeciwnymi.

 

Przynajmniej ostatnio, w ciągu kilku miesięcy zdarzyło się dwa razy, że:

 

– wyjściowo bardzo silna, głęboka relacja

– dużo razem przeżyliśmy

– jestem raczej trudną osobą,

– choć druga strona też,

– kiedy było u mnie naprawdę kiepsko (eufemistycznie mówiąc), mogłam na nią liczyć,

– robiłam wszystko, żeby to odwzajemnić,

– ogólnie pełne zrozumienie, wsparcie itp.,

 

A kiedy zaczęło być u mnie lepiej (co nie znaczy, że idealnie, po prostu następuje progres), kiedy stopniowo przestawałam dzwonić dlatego, że byłam na krawędzi załamania, a częściej odzywałam się po prostu, żeby powiedzieć, jak mi minął dzień, podesłać coś zabawnego/informacyjnego (uwielbiam się dzielić tym, co mnie kręci, na Opowi też to widać…) – po prostu dzieliłam się swoją codziennością, między innymi po to, by tę drugą osobę trochę rozchmurzyć/oderwać od jej rzeczywistości, bo oni też nie mieli lekko…

 

Zaczęły być coraz mniej dostępne, choć kiedyś mieliśmy dobry kontakt praktycznie codziennie… a rozmowy o tym do niczego nie prowadziły…

 

Z drugim „przypadkiem” problem polegał bardziej na tym, że jasno wyrażałam mój transformujący się światopogląd – mimo iż sam uważał, że wiele moich dotychczasowych przekonań było błędnych i krzywdzących – który coraz wyraźniej odbiegał od jego. I oto ktoś będący symbolem otwartości, przy kim WRESZCIE mogłam być sobą… no, przestał nim być. Plus zwracałam też większą [niż dotychczas] uwagę na sprzeczności w jego własnym zachowaniu. Zarzucał mi „opryskliwość” i że przestałam ciągle za wszystko przepraszać trochę… za bardzo.

 

Obie relacje się w końcu rozpadły. W niezbyt przyjemny sposób. W obu przypadkach całkowite zerwanie kontaktu to był ich pomysł.

 

Zdaję sobie sprawę, że nie odkrywam Ameryki – temat „przyjaciół”, którzy są z nami przede wszystkim, kiedy wiedzie nam się źle, a znikają/zaczynają mieć problem z nami, kiedy jesteśmy szczęśliwi, też bywa poruszany. A jednak to ta pierwsza maksyma jest powtarzana do zarzygania i wpajana nam już we wczesnym dzieciństwie.

 

Nie pozuję na obiektywną. To moja osobista perspektywa.

Prawdziwych przyjaciół nie poznaje się w biedzie. Ani w wielkim szczęściu.

 

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w zwykłej codzienności.

 

*

 

„Przyjaciel, który odszedł, nigdy nim nie był” – zgadzacie się, czy nie? Bo ja mam co do tego twierdzenia poważne wątpliwości.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Grafomanka rok temu
    Przyjaźń, to nie tylko bycie razem kiedy dobrze czy źle. Ludzie nastawiają się na jakąś idealną przyjaźń, a takich nie ma, chyba że jakieś sztuczne twory, na pokaz.
    Prawdziwa przyjaźń, to wzloty i upadki, lepsze i gorsze chwile. Z przyjacielem można pokłócić się, a później dogadać, znaleźć kompromis. Jeżeli nie warto walczyć o relacje z przyjaciółmi, to żadnej przyjaźni nie było, jedynie znajomość, może nieco bardziej zażyła.

    Mam przyjaciół od podstawówki, ile razem przeżyliśmy trudnych chwil, nie da się zliczyć. Mamy inne poglądy, zasady, ideały, z czasem nauczyliśmy się szanować te różnice, ale bywało ciężko.

    Mam też takich 'przyjaciół', którzy tylko udawali i przy najmniejszych schodach, rozpadało się wszystko z hukiem, jakby oczekiwania przerastały, może nie tyle możliwości, ile podstawy zdrowego rozsądku.

    'Ile dajesz z siebie, tyle otrzymujesz' - ja w to wierzę
  • Grafomanka rok temu
    Tylko problem jest, kiedy jedna strona daje wiele, jak nie wszystko, a druga tylko bierze...
  • o nim pseud rok temu
    Grafomanka

    "Tylko problem jest, kiedy jedna strona daje wiele, jak nie wszystko, a druga tylko bierze..."

    Ale to jest niemożliwe, gdyż "Ile dajesz z siebie, tyle otrzymujesz' - ja w to wierzę"
  • Grafomanka rok temu
    o nim pseud, nie wierzę, że tego nie pojmujesz...
  • o nim pseud rok temu
    Grafomanka
    Jeżeli dając, liczysz na zwrot takiej samej wartości, to jest to "biznes"... Arystoteles nazwał takie zjawisko "przyjaźń utylitarna", czyli z powodu tego, co użyteczne.
  • Grafomanka rok temu
    o nim pseud, czyli dając komuś przyjaźń, prawdę, szczerość, w koszty wliczam zdradę, kłamstwo i nadal w tym tkwię, i wtedy coś jest 'prawdziwą przyjaźnią'?
  • o nim pseud rok temu
    Grafomanka 'prawdziwą przyjaźnią'
    Nie wiem, co masz na myśli, pisząc "prawdziwa przyjaźń".

    " dając komuś przyjaźń, prawdę, szczerość, w koszty wliczam zdradę, kłamstwo i nadal w tym tkwię,"

    Gdyby sprawiało Ci przyjemność bycie wykorzystywaną, a drugiej stronie sprawiało przyjemność wykorzystywanie Ciebie, wtedy taki układ, można by nazwać przyjaźnią hedoniczną, czyli z powodu przyjemności ;)
  • Grafomanka rok temu
    o nim pseud, nie kombinuj, bo znowu skończysz na Pawłowie i nikomu nie będzie przyjemnie, poza tobą oczywiście... a ja nie mam zamiaru sprawiać ci przyjemności...
  • droga_we_mgle rok temu
    Grafomanka dziękuję za komentarz(e)
  • droga_we_mgle rok temu
    o nim pseud dziękuję za komentarz(e)
  • Dekaos Dondi rok temu
    Droga_we_mgle↔"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w zwykłej codzienności"→sądzę podobnie.
    Tzn: czasami zjeść wspólnie "beczkę soli" a innym razem "beczkę pyszności" lub w ogóle "nie jeść"
    Chyba nie można zdefiniować dokładnie, bo relacja między dwoma ludźmi, zależy od bardzo wielu czynników.
    Na pewno łatwiej, dopóki istnieje pewna równowaga, w sensie przeżyć itp... Pozdrawiam😊
  • droga_we_mgle rok temu
    Dzięki za komentarz, DD. Pozdrawiam także ~
  • MrCookieMstr 4 miesiące temu
    W połowie liceum poznałem dziewczynę starszą ode mnie o rok. Po maturze nasze drogi się rozeszły, lecz później wielokrotnie do siebie wracaliśmy, by znów się rozstawać i próbować od nowa. Nie potrafię nawet policzyć, ile takich powrotów było. Po kilku latach oboje zrozumieliśmy absurd całej sytuacji. W moim telefonie zapisałem ją jako 'narzeczoną kryzysową'. Do dziś uśmiecham się, gdy w radiu słyszę to określenie, które za sprawą pewnego utworu weszło do powszechnego języka.
  • droga_we_mgle 4 miesiące temu
    Fajna historia, podsumowanie zwłaszcza

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania