Recenzje - I - ,,Może pora z tym skończyć"

Najnowsze dzieło Charliego Kaufmana jest jak sen, w którym nic nie wydaje się prawdą, a na końcu okazuje się, że wcale nie śnimy. Reżyser ten zdążył nas już przyzwyczaić do swojego niepodrabialnie zagmatwanego stylu i specyficznie skutecznego w osłupianiu widza scenariuszu. Sam jestem jego entuzjastą. Uwielbiam tę niejednoznaczność, którą zamieszcza między ujęciami i iście absurdalne zwroty akcji, które zupełnie niełatwo z jego fabuł wyłuskać. W ,,Może pora z tym skończyć” jest podobnie. Pierwszy akt filmu to nic innego jak zwykły test dla widza, który zmuszony jest wysłuchać półgodzinnej rozmówki filozoficznej dwójki głównych bohaterów. No i weź chciej oglądać dalej! Właśnie – i tu tkwi pies pogrzebany.

 

Owa konwersacja to tylko prolog, trochę przydługawy, w pewnym momencie zapętlający temat i wyczerpujący go w każdym calu. A jednak, ciągnący się dalej. To przykład nauczycieli w postaci filmowych charakterów. Zdają się oni pisać nam na tablicy o co w produkcji ma chodzić, ale celowo robią to nieprecyzyjnie, licząc na to, że odrobiliśmy zadanie domowe i potrafimy teraz z podanych nam danych sknocić jakąś konkluzję. Zarówno Jesse Plemons jak i Jessie Buckley swoje kwestie prezentują nam w tak nieoczywistym wydaniu, że prawie niemożliwe jest odgadnąć czy to co mówią ma jakiekolwiek znaczenie, czy jest tylko jednym ze składników skomplikowanego procesu przemijania i nie ma pozostać z nami na dłużej.

 

Taki w zasadzie jest cały film – nie do końca zrozumiały, powtarzający się i bardzo specyficzny. Punktem kulminacyjnym wszystkiego jest przyjazd dwójki głównych bohaterów do rodziców mężczyzny. A stamtąd jest jak z wysokiej górki: zjazd bez trzymanki i nie warto czymkolwiek się podpierać, bo w tym cały sens seansu. Tylko bez ostrożności można film intepretować. Ale trzeba intepretować, inaczej nie ma większego sensu.

 

Myślę, że warto obejrzeć go więcej niż raz i nie dać się wydźwiękowi tytułu – bo z tą produkcją nie należy kończyć. Świetne kreacje aktorskie i wiele różnych płaszczyzn, na których można odbierać puentę filmu to niejedyne zalety tego wszechstronnego popisu artystycznego. Po prostu polecam, niekoniecznie tym, którzy spodziewają się wielce emocjonalnej projekcji, a widzom, którzy lubią czasem ,,wysilić się” mentalnie.

 

Moja ocena: 7,5/10

*Film w całości dostępny na Netflix

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania