Recenzje - III - ,,Hejter"
Jan Komasa zdążył nas już przyzwyczaić do swojej dojmującej perspektywy rzeczywistości . Udało mu się to w ,,Odzie do radości”, ,,Sali samobójców” czy ,,Mieście 44”. Nieco inny obraz pokazał w ,,Bożym Ciele", gdzie mieliśmy do czynienia w zasadzie z bardzo złożonym portretem psychologicznym głównego bohatera, a sam reżyser dał poznać się widzom z nieco innej strony. Teraz przyszedł czas na historię, która swoją konwencją nawiązuje jednak do jego pierwszych filmów. Znów opowiada z martwiącym lustrem o naszym oburzającym odbiciu (ten element zawarł też w Bożym Ciele), bo jest to w końcu kontynuacja wspomnianej Sali samobójców. A jak to robi?
Niezmiennie główną rolę w produkcji odgrywa aktor młodego pokolenia, tym razem padło na uzdolnionego Macieja Musiałowskiego, który ostatnio świetnie zaprezentował się w serialu ,,Kod genetyczny”. Jego partnerką została nieznana szerszej publiczności Vanessa Alexander, a akompaniamentem nieco starsi, doświadczeni aktorzy: Jacek Koman, Danuta Stenka, Agata Kulesza oraz Maciej Stuhr. Film zaczyna się z przytupem, główny bohater zostaje wyrzucony ze studiów, co okazuje się dla dalszego rozwoju fabuły kwestią kluczową. Rzutuje na resztę filmu i bezpośrednio oddziałuje na postawę postaci granej przez Musiałowskiego.
Następnie dane nam jest bliżej poznać bohatera, a także jego otoczenie. Nie ma szarży w scenariuszu, nieoczekiwanych ruchów, wszystko idzie zgodnie z kolejnością, równocześnie przygotowując nas do nagłego przyspieszenia. Jest za spokojnie, zbyt stonowanie, by uwierzyć, że twórcy na tym poprzestaną. Nie jest nudno, panuje podskórny dreszcz napięcia, niepokój i brak pomysłu na zdefiniowanie głównej postaci, co zdaje się - stanowiło fundamentalny zamysł twórców. Nie dać rozszyfrować widzowi pierwszych ruchów bohaterów, ukryć przed nim prawdziwe ,,ja” postaci. Bo są tutaj tylko sztuki nieodgadnione, przypadki niesprecyzowanych intencji. Wszystko idzie zgodnie z planem, a aktorsko wygląda tu, niezmiennie olśniewająco.
Aż tu nagle lekki, subtelny zwrot akcji, zaznaczona zmiana warty, nurtu, którym płynie sens filmu. Bohater coraz bardziej odsłania swoją maskę, pojawia się postać zimnej, suchej Kuleszy, scalającej pierwszą część z ,,Hejterem”. Niektóre postaci zanikają, a inne wysuwają się na pierwszy plan. Uwydatnia się aktorski spryt i niejednoznaczność Musiałowskiego, scenariusz wydaje się idealnie wpasowywać w ramy filmu. I tak mogłoby pozostać już do końca, abyśmy sami mogli odkrywać karty, trochę jak u Jagody Szelc, czy Kauffmana. Komasa wybiera jednak inne rozwiązanie. Reżyser prezentuje nam wszystko na tacy, stara się niektóre kwestie przejaskrawić, poddać tzw. Smarzowszczyźnie, jak rzeczony Wojciech Smarzowski w ,,Drogówce”, gdzie poziom filmu uratował aktorstwem. I tu też zachodzi podobieństwo, bo gdyby nie cała zgraja zdolnych odtwórców, film by się spalił. Scenariusz nieco zwalnia, jednocześnie chcąc nam coś pokazać bardziej dosłownie i ta nowinka fabularna, lekko mówiąc, się nie sprawdza. II akt wydaje się w niektórych momentach naprawdę zbędny i stojący na rozdrożu, niezdecydowany.
Końcówka filmu udanie wybrzmiewa. Też dosadna, ale przynajmniej skonkretyzowana, bez zawahania. Wszystko mieliśmy już okazję wcześniej porządnie pojąć, więc i finał jesteśmy w stanie przewidzieć. Co by nie mówić, wygląda zjawiskowo i naturalnie, szokująco, ale zrozumiale. Szkoda tego środka filmu, coś tam się pomieszało i to ewidentnie niezamierzenie poprzestawiało układankę fabularną. Tak czy inaczej cenna lekcja dla Komasy, żeby zrezygnował z kombinacji. Tym bardziej, że planuje przenieść się do Hollywood. A tam jak coś w debiucie tragiczne to… No nieważne – ,,Hejter” dobry, ale nie wybitny. Amen.
Moja ocena: 7/10
*Film dostępny na Netflix
Komentarze (5)
https://www.youtube.com/watch?v=3zGUJl3OcZc&t=3s
ps. Twoja ocena to 7 na ile?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania