Poprzednie częściRomeo i Julia

Romeo i Julia - kontynuacja.

Jak się pewnie już domyślacie, moje przypuszczenia na temat decyzji Damiana okazały się słuszne. Zdecydował się on wkroczyć na ścieżkę, pełną nieznanych mu dotąd wrażeń. Dostał się do innej rzeczywistości. Podczas tak lubianych przez nas celebracji dnia codziennego, był obecny jedynie ciałem. Dusza lśniła blaskiem o mocy, przerastającej moje literackie zdolności. Wybaczcie więc, że nie uraczę was w tym miejscu porównaniem lub metaforą. Wybaczcie – lub może trafniej, podziękujcie. Wracając. Jeżeli jakiś obywatel, chciał uzyskać informacje od naszego bohatera – w jakimś interesującym go temacie, musiał kilkukrotnie powtarzać jedno zdanie. Skupienie nigdy nie było mocną stroną Damiana. Teraz w dodatku, wpływ magii rozkojarzył go ze zdwojoną siłą, co w perfidny sposób testowało naszą cierpliwość. Większość jednak – ku mojej radości wykazywała się wyrozumiałością. Nawet Rysiek odpuszczał złośliwe komentarze, mierząc jedynie co jakiś czas ostrym spojrzeniem naszego gladiatora. Wydaje mi się również, że liczba zdań, tworzonych przez Damiana w internetowych listach, była większa niż całe jego dotychczasowe bazgroły, potocznie nazywane słowami. Wkręcił się całym sobą. Skłamałbym, gdybym stwierdził, że miłość go pochłaniała. To tyczyło się czasu przeszłego. W tamtej chwili Damian, był nią pochłonięty całkowicie, zainfekowany został każdy centymetr jego ciała i duszy. Ku mojej radości, z uśmiechu, dającego się dostrzec na jego twarzy podczas wykonywania prób literalnego podrywu, wywnioskować można było, że druga strona nie jest obojętna i nie kieruje całego swojego wysiłku w stronę spławienia współczesnego Romea. Ich relacja budowała się na naszych oczach. Staliśmy przed nowym wyzwaniem, wyzwaniem – w naszym wyobrażeniu, pełnym ekscytujących niespodzianek, czekających na nas tuż za rogiem. Nie my jednak byliśmy w tej historii najważniejsi. Czas, pozwolił naszej grupie zaakceptować zaistniałą sytuacje. Powiem więcej. Na niektórych twarzach malował się szczery uśmiech. Każdy wiedział, że koniec końców liczy się szczęście Damiana, a to obecnie zagwarantować mu mogła jedynie Sylwia.

 

Pani jeziora czuła, że traci kontrole nad biegiem zdarzeń. Ktoś ukradł jej pada – odpowiedzialnego za sterowanie jej postacią i w perfidny sposób bawi się nią, mając przy tym nie lada uciechę. Emocje w niej buzowały, niczym wulkan, gotowy w każdej chwili wybuchnąć. Z każdą wiadomością adresowaną do Damiana, czuła jednocześnie ekscytacje, złość i smutek. Powoli zaczynała siebie szczerze nienawidzić. Nie potrafiła opanować rosnącego pociągu do księcia z bajki, mimo że wiedziała jaką krzywdę może wyrządzić swojemu obecnemu partnerowi. Jej wewnętrzny głos momentami starał się wybronić swoją właścicielkę, argumentami przeciwko Panu z Łużnej. Nie dało się bowiem ukryć, że stagnacja zabijała ich związek od środka, a sam zainteresowany z roku na rok olewał ją coraz bardziej. Nie czuła w nim oparcia, a zamiast tego czuła, że jedyne co ich łączy, po okresie jaki razem przeżyli, to sentymentalne przywiązanie. Damian wpadł do jej życia bez pukania w momencie, w którym była jedynie odzwierciedleniem szarości, jakiej pełno w naszym kraju. Czułe słówka, dostarczane jej sercu w ciemnym pokoju, sprawiały, że całe ciało nabierało nagle wysokiej temperatury. Rumieńce zdradzały, podekscytowanie i zauroczenie, bijące od młodej damy. W chwilach, gdy odzywał się Damian, Kuba – bo tak na imię miał jej obecny chłopak, wyparowywał z jej świadomości, a serce – tak samotne przez cały tamten okres, grało wesołe piosenki. Modliła się do Boga, żeby chwile te trwały jak na dłużej. Później jednak ekscytacja mijała i nasza dama wracała na ziemie. Wtedy z taką samą mocą, odwiedzał ją strach. „Jeżeli zaryzykuje i rzucę się w ramiona Damiana, czar może prysnąć, a nasze pożądanie zamienić się w stare kapcie”. „Kuba nie zasługuje na taki los, muszę być mu wierna, bo tak nakazuje lojalność”. „Kryzys w obecnym związku pcha mnie w objęcia Damiana, a gdy problemy przeminą, z powrotem moje ciało rozpalać będzie myśl o Kubie”. To tylko nieliczne z wielu wątpliwości targających królową tejże historii. Jednak mimo bipolarnych skłonności, wychodzących z ciemności w stronę Sylwii, życie toczyło się dalej. Nasi bohaterowie, zaczęli pisać sagę o zakazanej miłości, spotykając się potajemnie, jak dwójka ludzi, którymi serce targało mocniej, niż najmocniejsze huragany. Chwile w których wpadała ona w ramiona Damiana, były dla niej nie do opisania. Sylwia wtedy nie istniała. Istniała dziewczynka, dla której świat nie ma znaczenia, a tlenem jest zapach skóry, człowieka o twarzy szlachetnego złodzieja, znanego z bohaterskiej kradzieży serca z zamku ulokowanego w Łużnej.

 

Damian, czekał na nią pod kuźnią talentów, osób z naszej hierarchii społecznej. Sylwia pod pretekstem wizyty u dentysty, co było powodem oficjalnym i spotkaniem z Kubą, co było powodem nieoficjalnym, wyszła z zajęć godzinę wcześniej. Młodzi zakochani, udali się w miejsce, którego dokładnej lokalizacji nie podam, z racji na słowo, postawione na szali mojego honoru. Nie chcę też zbytnio nadwyrężać wyobraźni i karmić was opisem pięknych miejsc, odwiedzanych przez naszą dwójkę w tamtym czasie. Pani jeziora chłonęła każdą sekundę, wypełnianą przez obecność rycerza z Konopnickiej. Damian – niesiony chwilą, szeptał jej odpowiednio wyselekcjonowane słówka do ucha, patrząc prosto w oczy właścicielki serca, przez niego posiadanego. Różnica między tym co obecnie oferował jej adorator, a tym co otrzymywała na codzień od obecnego partnera, była nie do opisania. Wracała też myślami, do tego jak wyglądał początek jej relacji z Kubą. Doszła ona do wniosku, że do zaoferowania miał on jedynie swoją dojrzałość – w postaci wieku, ubraną w ekstrawagancki styl, czym kupił maleńką i naiwną Sylwię. Ale wracając do przyjemniejszych momentów. Pili oni tego dnia wino – kupione przez młodą damę, z racji nienajlepszej sytuacji finansowej Damiana. O taki szczegół, niby nieważny, a jednak często przewijający się w kontekście jego postaci. Czas mijał im na pięknych rozmowach. Damian niczego nie przyspieszał. Sylwii imponował spokój w jakim wypowiadał słowa oraz brak kontaktów cielesnych inicjowanych na siłę z jego strony. Zazdrość jaka uderzyłaby osobę, przypadkiem przechodzącą obok tej dwójki, byłaby jak się domyślam potężnych rozmiarów. Blask, lśniący w oczach Sylwii, poraziłby nawet najmniej wrażliwe osoby, stawiające kroki na naszej planecie. Moment, w którym nasz bohater, pomógł delikatnie wstać dziewczynie, po czym złapał ją za obie ręce i wyszeptał po raz pierwszy nieśmiałe, a zarazem słodziutkie kocham cię, nakreślił na ciele wybranki jego serca niewidziane inicjały, będące świadectwem uczuć unoszących się nad dwójką zakochanych. Wiedziała, że krok, dzielący ją od przepaści, został właśnie wykonany. Delikatny pocałunek – troszkę nieporadny i piękny w swojej delikatności, był czymś na zasadzie cyrografu. W głowie Sylwii od tamtej pory, Damian jawił się jako jej wyśniona własność. Zostało tylko jedno pytanie. Czy ich saga zakończy się tragicznie – jak wszystkie inne niechciane miłości, czy jednak tym razem los okaże się dla tej dwójki łaskawy.

 

Wracając do domu, nad Sylwią unosił się blask, widoczny z każdej odległości. Kontakt ust Damiana i dwa słowa, skutecznie przyćmiły wyrzuty sumienia. Przynajmniej dzisiejszego wieczoru miała je z głowy. Podskakując po ścieżce – prowadzącej do prywatnego azylu, Pani Jeziora nuciła w głowie romantyczną piosenkę, wyobrażając sobie siebie z Damianem w rolach głównych. Gdy przekroczyła bramę, z uśmiechem dostrzegła uwielbianą przez siebie sylwetkę. W drzwiach czekała już bratnia dusza. Siostra od razu wiedziała, co musiało się wydarzyć. Przyjaciółki – bo w tym przypadku szło to w parze, otworzyły wino i Agnieszka zamieniła się w słuch. Pani jeziora, opowiadała z olbrzymim podekscytowaniem w głosie. Opisy Damiana – używając słownika, ludzi związanych z kuchnią, posypane były cukrem pudrem. W tamtym momencie, wyidealizowanie obiektu westchnień przez Sylwię, sięgało zenitu. Aga przyjmowała to wszystko ze sporym dystansem. Rozumiała, że jej siostra przebywa obecnie w świecie, nie do zrozumienia dla osób, nigdy nie dotkniętych magiczną różdżką. Postanowiła też, mimo targających nią wątpliwości – spowodowanych niechęcią do Damiana, nie stawać na przeszkodzie, do ich wspólnej historii. Mimo że nie pochwalała sposobu w jaki siostra oszukuje Kubę, odsunęła się w cień, oczekując na dalszy rozwój wydarzeń. Ciekawiło ją to, czy chwilowa ekscytacja, osobą Damiana przeminie, czy jednak przeobrazi się w coś trwałego. W głębi duszy, wbrew tego co podpowiadał jej rozsądek i kodeks moralny, liczyła, że siostrę spotka szczęśliwe życie, wiedząc przecież w jaką rutynę popadła przez jej obecny związek. Reszta wieczoru, minęła siostrom na wspólnym plotkowaniu i popijaniu wina.

 

W Łużnej tego wieczoru było wyjątkowo zimno. Kuba, siedząc w garażu – będącym odpowiednikiem naszej piwnicy, przeczuwał, że najbliższa przyszłość, może być dla niego nieprzyjemna. W ostatnim czasie jego relacja z Sylwią uciekała, a sam zainteresowany, nie potrafił złapać jej z całym uczuciem – palącym go od środka i naprawić błędów – dostrzegalnych przez niego, mimo zarzucanego mu egocentryzmu. Coraz częściej się kłócili, a czas, kiedyś przeznaczony tylko dla nich, wypełniała pustka. Żyli razem, a jednak osobno. Nie potrafił zmienić biegu wydarzeń, mimo że pragnął tego całym sercem. Alkohol jednak, skutecznie utrudniał mu walkę o najlepszego siebie. Do tego zaufanie, które i tak trzymało się już na cienkiej lince, zostało dodatkowo nadszarpnięte. Złapał bowiem swoją ukochaną na kłamstwie. Dowiedział się przypadkiem – od jej koleżanek o rzekomym spotkaniu z udziałem jego i Sylwii. Spotkanie to, oczywiście nie miało miejsca. Poczuł jak przez ciało, przechodzą mu dreszcze. Doskonale zdawał sobie sprawę z atrakcyjności swojej partnerki, więc w głowie od razu zapaliła mu się lampka ostrzegawcza. Jak już wcześniej wspomniałem, mimo problemów z odpowiednim traktowaniem Sylwii, kochał ją, więc zazdrość uderzyła mu tamtego wieczoru mocno do głowy. Pijąc kolejny kieliszek, obiecał sobie, że od tego momentu, będzie kontrolował Sylwię. Chciał znać każdy jej krok, który wykonywała bez jego udziału. Pomysł, jaki zrodził się w jego głowie, był oczywiście obrzydliwy, zważywszy na ogólnie przyjęte normy społeczne. Nemezis Damiana jednak podjął już decyzje. Pozwolę sobie na krótką dygresje z mojej strony. Kto wie, czy gdyby w tamtym momencie, zamiast kroków detektywistycznych, podjął się próby ratowania związku i nauki dbania o ukochaną osobę, pisałbym dziś tę historię. Stało się jednak tak, że marnuję swój czas, więc właśnie ów czas, zweryfikował decyzje, podjętą przez niego w tamtym, legendarnym garażu.

 

Po pewnym czasie tajemnych spotkań, których realizacja, z racji na wzmożoną czujność rycerza z Łużnej, była coraz trudniejsza, Damian przyprowadził Sylwię na czwórkę. Miejsce to, narazie nie było znane Jakubowi, więc kochankowie, po uprzednim upewnieniu się, że nikt ich nie obserwował, czuli się tam bezpiecznie. Ku mojemu zaskoczeniu, Sylwia została przyjęta w dosyć serdeczny – jak na nasze warunki sposób. Niektórzy z nią rozmawiali, inni nie zwracali na jej obecność większej uwagi, ale co najważniejsze, nikt jej nie wyzywał, i nie dawał jej odnieść wrażenia, że jest niechciana. Ja z kolei, czujnym okiem obserwowałem zachowanie Sylwii. Wydawała się lekko speszona, co było oczywiście zrozumiałe, ale jednocześnie szczęśliwa. Żartowała z całą grupą, trzymając się jak najbliżej Damiana. W oczach zarówno jej, jak i naszego bohatera, dostrzec było można młodzieńczą ekscytacje i miłość tak niewinną, jak pierwszy łyk piwa lub pierwszy dym wypuszczony z ust, okraszony atakiem kaszlu, który porównać można do bomb boksera, bijącego z całą nienawiścią jaką otrzymał w dzieciństwie. Nasze jakże niewinne i piękne w swojej prostocie spotkanie, przerwała potężna ulewa. Atak niespodziewanego przeciwnika, rozproszył naszą grupę i każdy z nas udał się do schronienia – potocznie zwanego mieszkaniem. Sylwia, mimo początkowych wątpliwości, udała się ze swoim rycerzem pod jego skromny dach. Jak się później okazało, wieczór do którego za chwile przejdziemy, przeszedł już na zawsze do historii, a jego symbolika, zapisała się w kanonie naszej grupy.

 

Dwójka przeznaczonych sobie ludzi w niespotykanie szybkim tempie przemknęła do pokoju Damiana. Sylwia bowiem, chciała uniknąć kontaktu z jego rodzicami i uroczystego przedstawienia własnej osoby. Zamknięci w małym pokoju, nagle zostali uderzeni falą stresu. Dla rozładowania niezręcznej atmosfery, Damian zaproponował wspólne oglądanie filmu. Podczas seansu jednak żadne z nich nie myślało o tym, co dzieje się na ekranie. Ich myśli uciekały w całkiem inną stronę. Damian, myślami błądził w w kierunku rzeczy, dotychczas oglądanych jedynie na ekranie, a Sylwii, chwila ta przypomniała o obecności w jej życiu Jakuba z Łużnej. Wyrzuty sumienia – skutecznie tłumione przez ostatnie dni, nagle uderzyły w nią ze wzmożoną siłą. Modliła się, żeby film już się skończył coraz intensywniej wizualizując ucieczkę z pokoju. Duży wpływ, na jej podejście w tamtej sytuacji, miał rosnący pociąg do osoby, siedzącej po jej lewej stronie. Rósł on bowiem proporcjonalnie do głosu sumienia, wypłacającego jej ojcowskie liście. Wiedziała, że jeżeli dzisiejszej nocy wpadnie w ramiona, naszego Romeo, to następny krok zostanie wykonany, a poczucie wstydu – spowodowanego zdradą Kuby, skutecznie utrudni jej dalsze funkcjonowanie. Dotychczas bowiem, starała się tłumić wewnętrzne odzywki, tłumacząc sobie, że niewinne spotkania, nie krzywdzą aż tak bardzo jej obecnego partnera. Liczyła, że będzie wstanie za jakiś czas, przełamać się i zrezygnować z wiążącej jej relacji. Teraz jednak sprawy nabrały dużo szybszego tempa. Wraz z końcowymi napisami –lecącego gdzieś w dalekim tle filmu, Sylwia poinformowała Damiana, że Aga będzie wstanie ją odebrać i zapewniła go o krótkim oczekiwaniu na najbliższe spotkanie. Ten jednak – nie odpuszczając, zaproponował Sylwii jeszcze kanapki, przygotowane przez jego mamę, a dziewczyna, przez niewytłumaczalny dla siebie powód zgodziła się. Zaczynała bowiem, cierpieć ona na moją przypadłość, polegającą na niemożności zanegowania pomysłów jeźdźca bez głowy. Nasz bohater, wracając z owymi kanapkami, w tle puścił utwór muzyczny o nazwie „Hinata”. Klimat, stworzony przez niego udzielił się opisywanej przeze mnie dwójce. Damian odkładając kanapki, powoli zbliżył się do dziewczyny. W bardzo delikatny sposób, zaczął głaskać ją po ramieniu, całując równocześnie jej usta, za którymi tak bardzo tęsknił od ich ostatniego zbliżenia. Sylwia, jak zaczarowana oddała się w jego ramiona. Wszystkie wątpliwości, na krótką chwile w magiczny sposób z niej uleciały. Damian, był niewyobrażalnie czuły, co tylko potęgowało, rosnące pożądanie u dziewczyny. Magiczne połączenie ich ciał, było jednym z piękniejszych, jakie do tej pory ją spotkało. Nad łóżkiem, które przyjęło w niewinny sposób, naszych zakochanych, unosiło się uczucie, górujące nad popędem seksualnym. Dla Sylwii miłość, którą obdarowała ów dżentelmena, była czymś zdecydowanie ważniejszym, niż to co działo się w tamtej chwili z jej udziałem. Gdy skończyli, Damian delikatnie gładził jej włosy, szepcząc czułe słówka i uśmiechając się w sposób, później wielokrotnie odtwarzany w snach Pani Jeziora. Piękny wieczór, skutecznie wyrył w jej sercu nowe imię. Niestety. Nie mógł trwać wiecznie. Nieśmiały pocałunek na końcu, jedynie przypieczętował magiczną moc, a nasza zakochana, udała się do auta chłopaka siostry, mającego zawieść ją do jej własnego pałacu.

 

Damian w końcu żył. Dzisiejszej nocy, nie potrafił zasnąć. Emocje, były zbyt silne, aby tak po prostu zamknąć oczy i odpłynąć. Sylwia, zmieniła jego życie. Wprowadziła inne – nieznane mu dotychczas kolory. Dziękował sobie w duchu, że przełamał strach i zdecydował się na podjęcie kroków, których przecież tak bardzo się obawiał. Nie interesowało go to, że aby rozpocząć wspólne życie ze swoją wybranką, musiał pozbyć się ostatniej przeszkody w postaci Kuby. Tamtej nocy liczyła się dla niego tylko Sylwia. Nic innego nie mogło wyprowadzić go z równowagi. Dzień jutrzejszy dopiero nadejdzie, a on tym czasem skupiał się jedynie na obrazie, dostarczanym mu przez nienagannie pracującą wyobraźnie. Na obrazie tym widoczna była piękna twarz Sylwii.

 

Zakazany owoc, wybrał się na zasłużony odpoczynek, nie zwracając uwagi na swoją posiadaczkę. Sylwia więc już bez emocji – związanych z magicznym snem, ulokowanym w rzeczywistości, zaczęła płakać przytulona do Agnieszki. Mówiła jej rozżalonym głosem o potężnym uczuciu, jakim obdarzyła Damiana, jednocześnie cierpiąc z poczucia winy, przez sposób w jaki potraktowała Kubę. Nie mogła znieść tego, że idąc za głosem serca, rani drugą również bliską jej osobę. Nie wyobrażała sobie jednak porzucenia nowej miłości. Znalazła się na zakręcie, a emocje – dotychczas ukrywane, uleciały z niej w postaci łez. Aga nie wiedziała co ma odpowiedzieć siostrze. Czuła smutek, że ta kilka lat temu związała się z nieodpowiednim mężczyzną, stojącym teraz na drodze do szczęścia jej siostry. Nie spodziewała się, że uczucie, jakim obdarzy Damiana, będzie aż tak mocne. Nie robiła jej wyrzutów sumienia z powodu zdrady. Mimo że była przeciwniczką takich zachowań, nie miała serca odgrywać roli przyzwoitki w tej sytuacji. Nawet brak sympatii do Damiana, tamtego wieczoru gdzieś z niej uleciał. Wiedziała już, że wszystkie drogi prowadzą w jednym kierunku. Sylwia w jej oczach zawsze była młodszą siostrzyczką, a ukojenie mogła znaleźć jedynie w ramionach Damiana. Przytuliła więc Panią jeziora z całych sił, obiecując, że miłość, jaką obdarzyła naszego bohatera, okaże się największym szczęściem napotkanym na jej dotychczasowej drodze. Zapewniła ją też, że razem przejdą wszystkie trudy, stojące im naprzeciw. Sylwia, bardzo chciała uwierzyć w słowa siostry. Musiała znaleźć rozwiązanie, gotowe zaprowadzić ją do Damiana, raniąc przy tym w najmniejszym wymiarze Jakuba.

 

Następne dni, były odbiciem lustrzanym. Kuba, starał się za wszelką cenę kontrolować Sylwię, a ta mimo powtarzanych już przeze mnie wątpliwości, lgnęła do Damiana, wykorzystując każdą chwile nieuwagi swojego partnera. Coraz więcej trudności jednak sprawiało jej oszukiwanie Jakuba. Momenty, w których zostawała z nim sama na sam, były dla niej zabójcze. Musiała udawać kochającą dziewczynę, podczas gdy sumienie, drwiło z niej uparcie, przypominając o czynach, których się dopuściła. Musiała jednak znosić tę sytuację, wierząc, że wyrządza mniejsze zło. Nie byłaby wstanie spojrzeć mu w oczy i przyznać się do wszystkiego, zostawiając go na pastwę losu. Życie jednak, jak to zwykle w takich historiach bywa, miało zupełnie inne zdanie.

 

Pani jeziora zdecydowała, że najbliższy piątek spędzi na imprezie, w otoczeniu swojej przyjaciółki i Damiana. Był to odważny krok, ponieważ piątki dotychczas przeznaczone były dla jej obecnego chłopaka. Załatwiła ona jednak sobie alibi – w postaci choroby, którą potwierdzić miała Agnieszka. Plan wydawał się idealny, lecz nawalił jeden, nieprzewidziany element. Pan z Łużnej mianowicie, został poinformowany o planach swojej dziewczyny. Przyjaciółka Sylwii bowiem, zdecydowała się na potępienie zachowania swojej towarzyszki, donosząc o ukrywanej przez nią relacji. W taki oto sposób, Jakub, dowiedział się o wszystkim, co działo się za jego plecami. Był wściekły. Zamknął się w garażu, na rozmowę ze swoim wiernym towarzyszem. Alkoholem. Stracił całkowicie poczucie czasu. Wieczór, mijał mu na użalaniu się, płaczu, i przechylanych kielonach. Jego nieobecność zaniepokoiła przyjaciół, czekających na niego we wcześniej umówionym miejscu. Zdecydowali się na poszukiwania, które z racji – że rozpoczęli je w odpowiednim miejscu, nie trwały za długo. Widok przyjaciela, pijącego alkohol i płaczącego samotnie do ściany, przeraził ich. Szybko i zdecydowanie wydusili z niego sprawę, będącą utrapieniem dla jego duszy, po czym spakowali go do auta i ruszyli do miejsca, w którym niczego nie świadomi kochankowie, bawili się, umilając sobie wieczór pocałunkami i alkoholem. Kuba całą drogę spędził w milczeniu. Nie miało dla niego znaczenia to, jak zakończy się ta historia. Jego świat się zawalił. Nie miał ochoty, na wyznaczanie sprawiedliwości własną ręką. Nie miał jednak też siły, stawiać oporu rozwścieczonym kolegom. Był wrakiem, którego dusza umierała cierpiąc. Miał też – co najgorsze poczucie winy. Gdzieś głęboko w jego duszy, wiedział bowiem, że przyczynił się w największym stopniu do obecnego stanu rzeczy. Być może, nie zasługiwał na tak wspaniałą dziewczynę, a los jedynie w brutalny sposób mu to wytłumaczył.

 

Dla Damiana wieczór ten, układał się wspaniale. Wspólnie z Sylwią zapomnieli o wszystkich trapiących ich problemach, tonąc wspólnie w namiętnych pocałunkach i rozmowach, żywcem wyjętych z pięknych dzieł romantycznych. Nic więc dziwnego, że bohater naszej opowieści, na wieści o przybyciu antagonisty, zareagował w sposób niegodziwy dla dżentelmena. Wulgarne słowa, które płynęły z jego ust – pod adresem Kuby, były niesmaczne nawet dla Sylwii w jednym momencie wybudzonej ze snu i postawionej w sytuacji, momentalnie burzącej, wieże złożoną ze wszystkich pozytywnych myśli – przyjętych dzisiejszego dnia. Wiedźmin XXI, gotowy był stanąć do walki. Magiczny płyn, przyjmowany dzisiejszego wieczoru w sporych ilościach, jedynie dodał mu odwagi. Organizatorzy biesiady, byli jednak innego zdania. Musicie wiedzieć, że spotkania te, bardzo często były zakłócane przez burdy, a odpowiedzialność za poniesione straty – rzecz jasna spływała na ich barki. Nauczeni więc doświadczeniem, nie chcieli dopuścić do kolejnych pojedynków. Damian siłą został przez nich przeniesiony w bezpieczne miejsce – co jedynie spotęgowało strach Pani jeziora, która została w tej sytuacji całkiem sama. Nasz Romeo oczywiście wykłócał się z całych sił, jednak był bezradny w starciu z tyloma mężczyznami. Bohaterska postawa, nie uchroniła ukochanej przed spotkaniem z obecnym partnerem i jego przyjaciółmi. Już za pare chwil miała stanąć przed nimi całkiem sama.

 

Obywatelami z Łużnej, kierował jedynie gniew. Zdrowy rozsądek został przez nich skutecznie uśpiony. Przewaga liczebna, uczestników imprezy na którą mieli wpaść nieproszeni, była zatrważająca. Nie mogli jednak po prostu odpuścić. Cechowała ich głupota –szlachetna, ale jednak głupota. Kuba, który jak już wspomniałem, był przytłoczony całą tą sytuacją, przebudził się, kiedy znajdowali się przed wejściem, natychmiast próbując przemówić towarzyszom broni do rozumu. Ci jednak już postanowili. Zamknęli swojego przyjaciela w samochodzie, a sami ruszyli na poszukiwanie złodzieja serca ich sprzymierzeńca. Kryjówka w której został ukryty Damian, okazała się jednak wystarczająca. Mimo usilnych starań i niepohamowanej chęci zrobienia krzywdy rywalowi, pojeby z Łużnej musieli obejść się ze smakiem. Pani jeziora nie miała tyle szczęścia. Przywódca ekipy przyjezdnej, dostrzegł ją, po czym jak własną zabawkę, siłą zaciągnął do samochodu. Sylwia płakała, płakała łzami szczerymi jak uśmiech niemowlęcia. Szczerymi, a co za tym idzie, niesamowicie smutnymi. Rozżalona zerkała w stronę świata, który mógł zostać jej wydarty z rąk, mimo tak krótkiego posiadania. Nie zwracała uwagi na wyzwiska, lecące w jej stronę. W głowie słyszała jedynie zdanie, które wykrzyczał Damian, podczas gdy organizatorzy siłą jej go odebrali. Kocham cię. Bała się jak mała dziewczynka, że z jego ust usłyszała to po raz ostatni, w tych strasznych okolicznościach. W aucie wszyscy milczeli. Jej dawna miłość – Jakub, nawet nie spojrzał w jej kierunku. Zapytacie, jak to możliwe, że nikt wtedy nie zareagował. Nie wiem. Mimo funkcji narracyjnej, na to pytanie nie znam odpowiedzi, chodź trapi mnie – mój drogi czytelniku, ono od bardzo dawna.

 

Damian powoli wracał do świata śmiertelników. Docierało do niego wszystko, co właśnie się wydarzyło. Nie mógł zrozumieć, jakim cudem Kuba dowiedział się o ich dzisiejszym spotkaniu. Był załamany z powodu bezsilności, jaka go ogarnęła. Nie zdołał powstrzymać przeciwników, przez co jego serce wyło z rozpaczy. O dziwo nie miał wielkich pretensji do organizatorów eventu. Rozumiał ich. Grzecznie przeprosił za wyzwiska, które z prędkością światła leciały w ich stronę, podczas dzikiego szału, jaki go opętał i z podkulonym ogonem, opuścił miejsce, będące głównym źródłem jakże sprzecznych emocji. Przepełniło go bowiem jednoczenie szczęściem i smutkiem. W drodze powrotnej, wstąpił jeszcze na stacje benzynową po napój, mający za zadanie na krótką chwile złagodzić emocje, targające nim od środka, po czym ruszył zrezygnowany do domu z poczuciem porażki.

 

„Ty szmato”. W słynnym odpowiedniku piwnicznym, zdanie to padało tamtego wieczoru, zdecydowanie za często. Sylwia była poniżana. Cała złość, jaką czuli towarzysze Jakuba, spadła na jej barki. Sam Kuba, siedział w kącie, patrząc się nieprzerwanie w jeden punkt. Nasza bohaterka, co warte zaznaczenia, dzielnie znosiła wszystkie obelgi, w duchu dziękując za to, że nic nie stało się Damianowi. W końcu wena twórcza uleciała z barbarzyńców, a ich samozwańczy przywódca, nieudolnie – jak przystało na człowieka nieprzyzwyczajonego do takich sytuacji, zbliżył się z poważną miną do Pani jeziora. Z jego ust zaczęły uderzać jej serce, groźby pod adresem Wikinga z piwnicy. Pewnym głosem, akcentował każdą rzecz, którą byli gotowi zrobić jej kochankowi. Warunek jego bezpieczeńtwa był jeden. Sylwia miała oddać się w ręce Kuby, grzecznie informując Damiana o swojej decyzji. Każde nieposłuszeństwo, skutkować miało połamaną kością mojego przyjaciela. Dziewczyna była przerażona. Każde słowo słyszała dwa razy głośniej. Przeklinała w duchu dzień, w którym związała się z tymi ludźmi. Ludźmi, gotowymi odebrać jej miłość swojego życia. Ze łzami w oczach, zgodziła się na wszystko co mówili. Prawdziwa miłość wymaga poświęceń. Wiedziała o tym. Szkoda, że w jej imię, zrezygnować musiała ze wszystkiego, o czym marzyła od dziecka. Jej świat się skończył, a uśmiech lidera zakonu jej znienawidzonego mężczyzny, zapamiętała na zawsze.

 

Telefon zadzwonił koło 16. Uśmiechnąłem się, że to akurat Damian, ponieważ byłem ciekawy w jakim tempie toczą się losy naszych zakochanych. To co usłyszałem, szybko jednak zbiło mnie z tropu. Mój towarzysz, łamiącym się głosem, wytłumaczył mi całą sytuacje. Załamany dodał również, że Sylwia zerwała z nim wszelkie kontakty, prosząc go o brak reakcji. Starałem się go uspokoić. Zapytałem gdzie jest, po czym jak najszybciej, udałem się w miejsce, w którym przebywał. Byłem pewny, że stanowisko Sylwii podyktowane było przez groźby, wystosowane w naszą stronę przez przyjaciół Kuby. Nie czułem jednak przed nimi strachu. W tamtym momencie konsekwencje i chłodna analiza zeszły na dalszy plan. Liczyło się dla mnie, jedynie szczęście mojego przyjaciela.

Spotkanie tym razem, odbyło się bez budowania odpowiednich podwalin. Prosiłem Damiana, żeby zaryzykował. O miłość trzeba walczyć, a ta nieuchronnie od niego uciekała. Kroki, które podejmie w najbliższym czasie, będą kluczowe. Być może moje rady, nie miały nic wspólnego z analitycznym podejściem, jednak w tamtym momencie musieliśmy działać szybko. Wszystko wtedy było szalone. Pozwoliłem więc, by historia biegła swoim własnym –romantycznym nurtem. Ustaliliśmy, że Damian pojedzie dzisiejszego wieczoru – poprzednio upewniając się o nieobecności konkurenta, do swojej wybranki. Niespodzianka, przez niego szykowana, miała być dowodem miłości, jaką obdarzył Sylwię. Wiedzieliśmy o konsekwencjach, lecz jednocześnie czuliśmy, że tak właśnie należy postąpić. Podejście Damiana zmieniło się o 180 stopni. Z załamanego mężczyzny, stał się rycerzem gotowym walczyć o serce swojej wybranki. Ja z kolei, po wypełnieniu swojej roli i kolejnym wtrąceniu się do historii, odszedłem w cień, bacznie obserwując losy tej dwójki.

 

Rycerz z piwnicy, dotarł na miejsce o godzinie 21. Sylwia, widząc go pod bramą, była jednocześnie zła i szczęśliwa. Wkurzyła ją jego bezmyślność, lecz jednocześnie jej serce doceniało gest odwagi w wykonaniu jej wybranka. Schodząc do niego, nie wiedziała jeszcze jak postąpić. Pierwsze zdanie, wyszeptane przez Damiana, rozwiało jej wątpliwości. Słowa, które wtedy wypowiadał nasz bohater, płynęły prosto z serca. Pani jeziora, była autentycznie wzruszona. Damian stał przed nią, a w jej oczach płonął żar, pierwszej prawdziwej miłości. Zakazany owoc, z powrotem odżywał. Udali się oni tamtego wieczoru nad jezioro. Cel podróży, wybrany został głównie z powodu strachu, jaki towarzyszył Pani Jeziora. Miała bowiem nieodparte wrażenie, że to akurat dzisiejszego wieczoru, Kuba posiliłby się na niespodziewaną wizytę. Gdy dotarli w ustalone miejsce, wyłączyli ze swoich myśli świat zewnętrzny. Rozmawiali o wszystkim, wpatrzeni w siebie jak w święty obrazek. Sylwia płakała, przez los, który chciał ich rozdzielić, lecz Damian spokojnym głosem, uspokajał ukochaną. Oboje nie chcieli, żeby ten wieczór mijał. Pech chciał jednak, że Pani jeziora zdążyła o przybyciu Damiana poinformować, wspomnianą już przeze mnie przyjaciółkę. Jak się pewnie domyślacie, niechciany gość szalał już na drodze. Wykazał się on ogromną szlachetnością, zabierając ze sobą całe stado swoich kolegów. Gdy przybyli na miejsce, strach obleciał Sylwię z ogromną mocą. Wiedziała ona, co może się stać. Thor naszych czasów, jednak nie spanikował. Wyszedł całej grupie nieprzyjaciół naprzeciw. Nie miał on jednak nadludzkich zdolności, więc w ewentualnej walce, nie miał większych szans. Jakub, podczas całego zajścia, ponownie nie opuścił drzwi samochodu. Przywódca, wraz ze swoimi ludźmi, dumnie stanął naprzeciw miłości. Byli oni tamtego wieczoru gotowi na wszystko. Nasz bohater zdawał sobie sprawę ze swojego położenia. Chciał on jednak zachować się honorowo i nie przeszło mu przez głowę, błaganie o litość. Zrobiła to jednak za niego Sylwia. Rzuciła się ona bowiem na kolana, błagając swoich dawnych przyjaciół o litość dla Damiana. Ten chciał protestować, jednak uprzedził go lider zakonu z Łużnej. Kazał Sylwii wstać, a sam podszedł w kierunku Damiana. Dał mu ostatnią szanse. Przysiągł osobiście, zrobić mu krzywdę – której nie opisze tu z racji, na stan przemocy, nie nadającej się do publikacji, jeżeli jeszcze raz spotka się z Sylwią. Nasz Romeo już chciał złożyć kulturalną odmowę, lecz Pani jeziora powstrzymała go błagalnym gestem. Damian więc odpuścił, tłumiąc w sobie cały gniew. Spojrzenia naszych zakochanych, splotły się po raz ostatni dzisiejszego wieczoru, a Sylwia udała się do samochodu przyjezdnych. Wiedźmin XXI, wiedział już, że piwnica będzie musiała skonfrontować się po tym wydarzeniu z ludźmi, będącymi definicją tchórzostwa, odbierając mu w tak licznej grupie dziewczynę, jakiej zdecydował się oddać serce.

 

Kuba nie odzywał się od tamtego pamiętnego wieczoru, gdy dowiedział się o wspólnej imprezie Sylwii i Damiana. Wszystko straciło wtedy dla niego ważność. Historia toczyła się dalej, jednak on nie ingerował w jej przebieg. Nie chciał walczyć. Rozumiał, że to już koniec i chciał pozwolić swojej ukochanej odejść. Nie interesowała go miłość zbudowana na kłamstwie. Brakowało mu jednak sił, na przeciwstawienie się swoim kompanom. Byli oni na tyle wściekli, że pozwolił im na wszystkie ruchy, przez nich wykonywane, chociaż zdawał sobie sprawę, że z każdym kolejnym postawionym przez nich krokiem, Sylwia jedynie bardziej go nienawidzi. Świat stracił dla niego ważność. Osoba, która wtedy wracała znad jeziora była wrakiem, sterowanym przez resztę. Serce jego poszło na sprzedaż, a on jedynie chciał zasnąć, nigdy już się nie budząc.

 

Już następnego dnia w piwnicy, zostało zwołane pilne zgromadzenie. Po tym, jak Damian zdał nam relacje z poprzedniego wieczoru, musiały zapaść jakieś decyzje. Po przedyskutowaniu naszego położenia, ustaliliśmy próbę dyplomatycznego rozwiązania sytuacji. Spotkanie z przeciwnym zakonem, miało się odbyć dzisiejszego wieczoru na ziemi niczyjej. Mimo zapewnień z obu stron o nieagresji, byliśmy przygotowani na każdą ewentualność. Nauczeni doświadczeniem, wiedzieliśmy, że honor poznali oni jedynie w książkach i w filmach. Byłem zadowolony z oddania, którym wykazał się każdy z moich przyjaciół. Rysiek o którym już wspomniałem, gotów był stanąć w pierwszym szeregu, zostawiając całą swoją niechęć do kobiet daleko w tyle. Byłem z nich cholernie dumny. Każdy z nich pokazał, w sytuacji zagrożenia, ile warta dla niego jest piwnica. Zwarci i gotowi na wszystko, ruszyliśmy w umówione miejsce. Byliśmy rodziną, w której każdy członek, gotów był oddać życie za drugiego.

 

Obywatele z Łużnej przybyli na czas. Na środek wyszedł ich przywódca. Jednym okiem zauważyłem Jakuba – który tym razem opuścił samochód, jednak w dalszym ciągu nie zamierzał się wychylać. Przynajmniej na to się zanosiło. Z naszej strony, ja zostałem wyznaczony do negocjacji. Początek rozmowy, był zaskakująco pozytywny. Przywódca przeciwnego zakonu, okazał się mimo wszystko, w miarę rozsądnym człowiekiem. Był on wielkiej postury, jednak nie zbiło mnie to z tropu. Zdawałem sobie sprawę z wagi sytuacji i posiadanych możliwości manipulacyjnych. Dałem z siebie wszystko w tamtym momencie, lecz całe moje starania, poszły na marne, mimo skutecznie obranej taktyki, w momencie pojawienia się reszty towarzyszy Jakuba. Byli oni ludźmi, z ujemnym ilorazem inteligencji. Kamil, bo tak na imię miał ich lider, starał się ich uspokoić, jednak ci przyjechali tu z jednym zamiarem. Walka więc, jak mi się wydawało była nieunikniona. Czułem jedynie złość, przez ich cholerną bezmyślność. Wszystko układało się po mojej myśli, a przez ich średniowieczne umysły, byliśmy zmuszeni cofnąć się do punktu wyjścia. Kiedy zrezygnowany, szykowałem się, wraz z piwnicą do obrony przed agresorami, przed moimi oczami niespodziewanie pojawił się Kuba. Zmienił on całkowicie bieg wydarzeń. Stanął przede mną dumnie wyprostowany, starając się wyraźnie akcentować każde zdanie. Rozkazał cofnął się swoim towarzyszom, a sam wystosował prośbę o pokój. Zrzekł się miłości do Sylwii, stawiając oficjalnie na szali swój honor. Ludzie za nim byli zdezorientowani. Mimo całej nienawiści, do nas żywionej, nie mogli nic zrobić. Przez ich ingerencję, nadszarpnięty zostałby honor Jakuba. Zdumiony obrotem spraw, podałem mu rękę w geście pokoju, po czym ten bez słowa udał się w kierunku samochodu. Jego towarzysze zmierzyli nas jeszcze morderczym spojrzeniem – rzucając kilka obelg pod nosem i posłusznie udali się w drogę za swoim przyjacielem. Nie dowierzaliśmy. Wojna właśnie się zakończyła, przez jedno zdanie z ust Kuby. Sylwia była Damiana. Wygraliśmy, mimo że jeszcze chwile temu wszystko wydawało mi się stracone. Rezygnacja, którą ujrzałem w oczach rywala, wszystko jednak mi wyjaśniła. Cała ta wstępna wojenka, była prowadzona przez jego towarzyszy. Sam Jakub, poddał się na samym początku, a w momencie, w którym sytuacja zaczęła wymykać się z pod kontroli, zdecydował się na honorową kapitulację. Zaimponował mi tym, jednak nie on był najważniejszy. Najważniejsze było to, że klątwa została złamana, a nasi bohaterowie pozbyli się ostatniej przeszkody w drodze do swojego szczęścia.

 

Kuba był dumny. Wiedział, że postąpił właściwie. Nie liczył się dla niego gniew ludzi, znanych mu od dziecka. Tak postąpić kazał mu utracony honor. Sylwia kochała innego mężczyznę, a on nie chciał jej zmuszać do zmiany uczuć. Wystarczająco dużo sprawił jej już przykrości. W drodze powrotnej dużo rozmyślał na temat przyszłości. Bał się jej. Bał się najbliższych dni, lecz postawa, jaką dzisiaj się wykazał, wprowadziła w jego serce promyczek nadziei. Promyczek, który być może był zwiastunem lepszej drogi, drogi podczas której Pan z Łużnej, być może polubi samego siebie.

 

Sylwia była tego wieczoru najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Była wolna, a obok niej leżał mężczyzna, na którego czekała całe życie. Wszelkie wątpliwości i wyrzutu sumienia z niej uleciały. Zdołała się ich pozbyć, przez to, jak zachowywali się w ostatnim czasie jej byli towarzysze. Teraz liczył się dla niej tylko Romeo. Dwójka zakochanych celebrowała każdą sekundę z odpowiednią starannością. Nie mogli uwierzyć, że to już koniec, że już nikt i nic nie stanie na drodze do ich szczęścia. Od teraz ich metaforyczne medaliony splotły się ze sobą, a los – wcześniej tak okrutny, połączył naszą dwójkę w jedną całość.

 

Agę, gdy tylko otrzymała wiadomość o pozytywnym zakończeniu, ogarnął spokój. Jej siostra ma to czego chciała. Nie była w stanie przewidzieć jak dalej potoczą się losy Sylwii, lecz wiedziała, że gdyby teraz odebrano jej Damiana, nigdy już nie zaznałaby prawdziwego spokoju ducha. Gdzieś głęboko w sobie wierzyła, że rycerz z piwnicy, zapewni Pani jeziora szczęśliwie i beztroskie życie. Suma plusów i minusów przecież musi się zgadzać, a jej siostrę spotkało dotychczas zdecydowanie zbyt dużo złych stron w życiu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania