Sen To Twój Wróg – Rozdział III – Przebacz
[JAMES]
Tymczasem James zdążył wstać i po zwalczeniu popołudniowego kaca, zszedł w te pędy do salonu. Jako, że dopiero co się przebudził, pokonanie pierwszych kilku drewnianych stopni okazało się nie lada wyzwaniem i pewnie zaliczyłby upadek, gdyby nie obecność poręczy. Gdy dotarł do salonu i zauważył panujący wszędzie nieład, wywnioskował, że Timothy już dawno opuścił progi jego domostwa i wziął upragniony urlop. Mężczyznę zastanowiło jak długo będą potrafili utrzymać pozostałe pomieszczenia w nienaruszonym stanie. Cóż, chyba tylko czas potrafił odpowiedzieć na tę zagwozdkę.
– Już wstałeś? I jak się spało? – dotarł do niego sarkastyczny komentarz żony.
– Tak. – przetarł piekące oczy – Po prostu tego potrzebowałem, dobra? Picie choć w połowie odtrąca mnie od złych myśli; czasami mam to wrażenie, że widzę coś, czego widzieć nie powinienem...
Spojrzała na niego, a gdy nie dopatrzyła się w oczach Jamesa obłędu, zawołała:
– Jesteś przemęczony, mało sypiasz, a na dodatek jesteś chory, więc to wszysto to tylko niefortunny wypadek? Wiesz...przeczytałam, że wypadek z pobliskiego stawu przeżyła jedna osoba...
Po raz pierwszy odkąd poznał Edith zebrało mu się na płacz. Wiedział, oj wiedział, iż głowie rodziny w takim wieku płakać nie wypada, jednakże nie potrafił już tłumić w sobie tych uczuć.
I gdy wszystko wracało powoli do normy...
BAAAM!
Rozległo się głośne uderzenie, które z sekundy na sekundę przemieniało się w warczenie, a później w przeraźliwy skowyt. James, któremu niemalże natychmiast zdążyły wyschnąć całe łzy, wiedział, co nań czeka za frontowymi drzwiami. Chwycił zachomikowanego w szafie kija bejsbolowego, a następnie posłał żonie spojrzenie mówiące "a ty mi kobieto nie wierzyłaś".
– Zabierz Luy, wsiądziemy do dorożki na tyle i uciekniemy do miasta.
Wiele rzeczy wydarzyło się w ciągu następnych dwudziestu minut. Edith i Lucy wsiadły do tyłu, natomiast James kierował, szykując się równocześnie do walki. Wszystko szło jak po maśle, jednak gdy "coś" uderzyło ich powóz, cała trója poczuła w ustach smak słonej wody. Tonęli...
Po dłuższym czasie James się przebudził, bowiem woda przybliżyła go do ziemi. Nie widział niczego, ani nikogo, sam natomiast czuł się starszy... a wtedy....
"
– Czy to aby na pewno rozsądne? Wysiadać w takim miejscu?
– To mój dom, nie znam bezpieczniejszego miejsca
"
"
– Chciałbym, aby to wszystko się skończyło
– Myślę, iż to wszystko tkwi o.. o tu – Stuknęła swemu mężowi parę razy w głowę
"
"
– Dodzwoniłem się do lekarza rodzinnego? – ścierał spływający z czoła pot.
– Myślę. że pana problem nie zniknął
– Niemożliwe, przecież mieli się pozbyć mej choroby na dobre.
– Na tę chwilę proszę o opanowanie nerwów? Pomóc panu, czy wie pan jak?
– Tak, wiem co muszę zrobić
"
"
Idąc dalej, zauważył mały staw, w którym przed laty doszło do tragicznego wypadku; utopiły się tam trzy osoby.
"
"
– Wiesz...przeczytałam, że wypadek z pobliskiego stawu przeżyła jedna osoba...
"
"
"O chłopcu, który przeżył"
"
"
– Więc to wszysto to tylko niefortunny wypadek?
"
– Przepraszam, że was wtedy nie ocaliłem – zawołał, a jego głosu nie poniósł nawet wiatr.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania