Poprzednie częściSplątane szczęście - prolog

Splątane szczęście- Rozdział 3.2

Piotrek:

Stałem sparaliżowany i patrzyłem jak znika. Po pierwszym spotkaniu nie sądziłem, że los ponownie zetknie nasze drogi tak szybko. Nie spodobało mi się to przyspieszenie akcji, które zafundowało życie. Miałem nadzieję, że do czasu kolejnego spotkania będę bardziej rozeznany w uczuciach. Tymczasem w mojej głowie zapanował jeszcze większy zamęt.

– Piter, no leć za nią i sprowadź ją tutaj! – Z końca sali rozległ się krzyk wysokiego bruneta.

– Ale dlaczego ja?! – Obruszyłem się.

Ponowne spotkanie z Olgą było teraz ostatnią rzeczą, na jaką miałem ochotę.

– Bo z nas tutaj obecnych biegasz najszybciej. – Padła krótka oraz stanowcza odpowiedź.

– Skoro uciekła...

– Kurwa! Zrób, co mówię i nie gadaj tyle! – wrzasnął, tracąc nad sobą panowanie.

Reszta ekipy spojrzała na niego z przerażeniem. Nawet ja przez moment zacząłem się go bać. Nic już nie mówiąc, odpiąłem mikrofon, po czym wybiegłem z sali. Po cichu liczyłem, że dziewczyna może już wyszła z hotelu. Niestety, kiedy wyłoniłem się zza zakrętu, dostrzegłem jej sylwetkę.

– Olga! – zawołałem.

Nie zareagowała. Jeszcze raz powtórzyłem imię, ale dziewczyna ponownie nie wykazała żadnej reakcji. Ruszyłem pędem, chociaż była to ostatnia rzecz na jaką miałem ochotę. W myślach zacząłem przeklinać los, który uwielbiał kłaść mi kłody pod nogi. Nigdy nie wierzyłem w przypadki i wiedziałem, że to spotkanie zostało wcześniej dokładnie zaplanowane. Kiedy znalazłem się kilka metrów za nią, krzyknąłem:

– Do cholery jasnej, nie mam zamiaru znowu cię gonić! Proszę bardzo, ucieknij, schowaj głowę w piasek, bo tylko to potrafisz! Po co tu w ogóle przyszłaś?! Co, liczyłaś na kolejne spotkanie?! Nie zostawiłem ci numeru, więc wymyśliłaś inny sposób, żeby mnie ponownie zobaczyć?! – zakpiłem.

Kiedy skończyłem mówić, Olga odwróciła się. Była wściekła. Widziałem, że z trudem nad sobą panuje.

– To przyjaciółka wysłała za mnie zgłoszenie. Sama pewnie nigdy bym się na coś takiego nie zdobyła. Nie wiedziałam, kim jesteś. Podałeś tylko swoje imię. Fakt, nie znasz mnie i mogłeś pomyśleć, że jestem jakąś zdesperowaną fanką, która ponownie chciała cię zobaczyć. Otóż nie, panie Socha! Wcale nie poleciałam na pański urok osobisty. Nie interesuje mnie, gdzie pracujesz, ani ile masz zer na koncie! Jesteś dokładnie taki sam jak reszta zadufanych w sobie gwiazd! A przez moment pomyślałam, że jesteś miłym i troskliwym chłopakiem. Widocznie pierwsze wrażenie bywa zgubne.

W końcówce głos jej zadrżał, a ja poczułem się dziwnie. Nie umiałem nazwać owych uczuć. Czy to już było poczucie winy? Może zbyt mocno na nią naskoczyłem?

– Posłuchaj, nie kłóćmy się już. – Próbowałem jakoś załagodzić sytuację, ale dziewczyna natychmiast weszła mi w słowo.

– Powiedz im, że się rozmyśliłam. Nie wiem, po co tu przyszłam. To nie mój świat, ja tutaj kompletnie nie pasuję.

– Hej, poczekaj! – zawołałem, ale Olga wybiegła z hotelu.

Wiedziałem, że dostanę niezłą burę od tamtego faceta, jednak nie potrafiłem zatrzymać dziewczyny na siłę. Mnie też kiedyś próbowali zaplanować życie. Wszyscy wiedzieli co jest najlepsze. Aż w końcu się zbuntowałem i poszedłem własną drogą. Czas już dawno temu zweryfikował moje decyzje. Pokazał, że zawsze i bez względu na wszystko muszę wsłuchiwać się w swoje serce, bo tylko ono poprowadzi mnie drogą prawdy. Mogę mieć w życiu wielu doradców, ale ile ludzi tyle zdań.

Patrząc z perspektywy czasu, cieszę się, że byłem na tyle odważny, aby zawalczyć o swoje plany. Realizacja marzeń nie jest łatwą drogą. To ścieżka pełna wyrzeczeń, upadków i momentów zwątpień. Nie raz po nieudanym meczu myślałem o rzuceniu tego w cholerę. Wylewałem na treningach hektolitry potu, a później musiałem patrzeć jak ktoś inny cieszy się ze zwycięstwa. Podobnie jak wielu młodych piłkarzy miałem problem z przyjęciem porażki. Od zawsze drzemała we mnie natura wojownika. Z każdym kolejnym dniem stawiałem sobie poprzeczkę jeszcze wyżej.

Minęło sporo czasu zanim zacząłem wyciągać wnioski z niepowodzeń. W tych trudnych chwilach nieustannie wspierał mnie Łukasz. Pozwalał się wygadać. Nic nie mówił. Po prostu słuchał. Taka spowiedź bardzo pomagała. Pozwalała spojrzeć na wiele spraw z dystansu. Na koniec zawsze mogłem liczyć na jakąś radę od starszego brata. Najczęściej powtarzał: „Piter, zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję, wsłuchaj się w swoje serce, bo ono zna cię najlepiej i jest twoim najlepszym doradcą. Nigdy nie bój się iść pod prąd, wyjść poza schemat. Idź przez życie pewnie i do końca walcz o to, co kochasz”.

Pobiegłem z powrotem do sali. Chciałem już mieć za sobą konfrontację z tym mężczyzną. Przed wejściem powstrzymał mnie jednak ktoś z ekipy. Akurat trwał ostatni wywiad z Kacprem. Oczekiwanie na koniec zdawało się trwać wieczność. Z każdą mijającą sekundą czułem się mniej pewny siebie. Skoro mężczyzna wcześniej zareagował tak nerwowo to aż strach pomyśleć, co zrobi, teraz kiedy mu powiem, że Olga uciekła.

– Ta dziewczyna się rozmyśliła – zakomunikowałem od razu.

Zawsze ceniłem bezpośredniość i nie lubiłem owijania w bawełnę.

– Słucham?! – ryknął wzburzony. – Poprosiłem cię o jedną prostą rzecz!

– Wiem, ale co miałem zrobić, zaciągnąć ją tutaj siłą?!

– Tak! – odwarknął cynicznie, po czym kompletnie mnie zignorował.

Zaczął wydawać pracownikom jakieś instrukcje. Wyrzucał je niemal z prędkością karabinu maszynowego, przez co powstało lekkie zamieszanie. Z usłyszanych skrawków zrozumiałem, że nie zamierza odpuścić i chce tutaj sprowadzić Olgę.

– Dlaczego ci tak na niej zależy? – spytałem po chwili, kiedy sytuacja nieco się uspokoiła.

Mężczyzna popatrzył na mnie jakby odpowiedź na to pytanie była oczywista. Olga nie wyróżniała się niczym szczególnym. Zadała standardowe pytania na podstawie zebranych bądź otrzymanych informacji. Śmiało mógłbym wybrać kilka równie dobrych kandydatek.

– Bo była najlepsza. Umiała poprowadzić rozmowę. Nie było rytmu pytanie, odpowiedź. Słuchała, co do niej mówisz i na podstawie otrzymanych odpowiedzi zadawała kolejne pytania. Ten wywiad był bardzo dobry i chcę go puścić jutro na antenie – wyjaśnił.

– Co takiego?! – Rozszerzyłem oczy zaszokowany.

– A to. Musimy ją tylko tutaj ściągnąć i jeszcze raz nagrać początek – odpowiedział spokojnie.

– Zawsze mogę się nie zgodzić na puszczenie tego wywiadu.

Mężczyzna spojrzał złowrogo, jednak nie ugiąłem się pod naporem jego wzroku.

– A ja zawsze mogę powiedzieć trenerowi, że robiłeś mi problemy i zobaczymy, który z nas wyjdzie na tym lepiej – przypuścił słowny kontratak.

– Dobra, puszczaj sobie ten wywiad – odpuściłem, po czym zapytałem: – A tak poza tym, po co chcesz jeszcze raz nagrywać początek, skoro wszystko wyszło świetnie?

– Bo powitała widzów w czwartkowe popołudnie, a jutro mamy piątek. Chcę, żeby to wyglądało jak wywiad na żywo.

– To ile muszę tu jeszcze zostać? Za półtorej godziny mamy trening.

– Ty i Kacper jesteście już wolni. Nagramy ten początek, a później domontujemy do reszty.

Odetchnąłem z ulgą, słysząc słowa mężczyzny. Miałem dosyć tego castingu i wolałem uniknąć ponownego spotkania z Olgą. Nie czułem się na nie gotowy. Na razie musiałem nabrać dystansu do tego wszystkiego i zastanowić co dalej. Nie wiedziałem, co było lepszym wyjściem, zignorowanie szybszego bicia serca na widok dziewczyny, czy próba zbliżenia się do niej. Kamil i Łukasz powtarzali, żebym zdał się na los. Szkoda tylko, że życie przygotowało zupełnie inny scenariusz, niż oczekiwałem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Bajkopisarz 27.04.2020
    „nie zadawaj tylu pytań”
    sugeruję: i nie gadaj tyle! – to jest gwałtowna prośba w formie rozkazu, więc zapewne wypowiedziana w rosnących emocjach. W takiej sytuacji nikt by sobie nie zawracał głowy rozbudowanym zwrotem o zadawaniu pytań, nie ta dynamika.
    „Ta jednak nie zareagowała.”
    Ta jednak – zbędne spowolnienie. To się dzieje szybko, więc krótsze zdania sa lepsze.
    „sobie jeszcze wyżej poprzeczkę.”
    Ten szyk mi nie gra, sugeruję: sobie poprzeczkę coraz/jeszcze wyżej.

    Super, nie przyczepiłem się do żadnego zaimka :)
    Dostałem wyjaśnienie, co się producentom podobało w wywiadzie i czemu chcą właśnie Olgę. Tu ok. Natomiast bardzo mnie zdziwiła ta nerwowa wymiana zdań między Piotrem a Olga. Ona z niczego nie wynika, naskoczyli na siebie jak Kargul z Pawlakiem i właściwie czemu? O co? Chociaż patrząc na tytuł całej opowieści, to może nie powinienem się aż tak bardzo dziwić. Ma być poplątane to jest.
  • Lechitka_95 27.04.2020
    Ta ostra wymiana zdań będzie miała swoje wyjasnienie dużo później. Teraz faktycznie może się wydawać, przesadzona i wrzucona tylko po to, aby zdynamizować akcję. Cieszę się, że w końcu ogarnęłam te zaimki. Dziękuję za rady i komentarz.
  • Bajkopisarz 27.04.2020
    Lechitka_95 - zapraszam też do poczytania do mnie ;)
  • Lechitka_95 29.04.2020
    Bajkopisarz Jasne, wpadnę. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania