Poprzednie części: Szafirowe trzewiki, część 1
Szafirowe trzewiki część 5, ostatnia
Część piąta – Ptaszek bez klatki
***
Całość znajdziesz w Zeszycie piątym mojej książki Opowiadania z zakładką :)
Część piąta – Ptaszek bez klatki
***
Całość znajdziesz w Zeszycie piątym mojej książki Opowiadania z zakładką :)
Komentarze (33)
Po co dalej żyć, skoro zostałem sam? Intensywnie poszukuje sensu śmierci. Osoby cierpiące po stracie kogoś, uciekają od kontaktów z ludźmi, izolują się, wycofują się do własnego wnętrza, by w samotności przeżywać swoje „piekło”. Kornel wybrał potajemne zabijanie. Robił truciznę wśród domowników i nikt się nie zainteresował co ten chłopiec przeżywał. Trzeba pozwolić sobie na wzruszenie, bunt, gniew, huśtawkę nastrojów, płacz, samotność, ale wsparcie rodziny, czy przyjaciół w tym okresie jest najważniejsze. On tego nie miał, mało, on tego nie m miał nigdy. Ale w tym przypadku to posunęło się za daleko. Chłopak truje niewinnych ludzi i wcale nie ma zamiaru z tym skończyć. Nawet ta skrzyneczka... nikogo nie interesuje. Jeżeli straciłeś bliską osobę i chcesz pomilczeć w samotności, milcz. Jeżeli jesteś świadkiem traumy kogoś w trakcie żałoby, ale zawsze bądź zawsze obok. Chłopiec jest chory i jego zachowanie to efekt tej choroby, która to rozwijała się przez lata. Główną winowajczynią jest matka. By móc wrócić do równowagi życiowej, nie można odrzucać bólu straty. Tęsknota za bliskimi to naturalna reakcja. Wiąże się ona również z żalem utraty dawnego stylu życia, np. wspólnego śniadania, nocnych rozmów, wspólnych wakacji czy chociażby czytania książki we dwoje. To jest normalność, ale kiedy nikt nie pomoże, sytuacja może wyniknąć się spod kontroli.
Czy dowiemy się co dalej, czy każdy powinien sobie dopisać zakończenie. Świetna lekcja O życiu i śmierci. O błędach wychowawczych i miłości i braku jej. O relacjach rodzinnych i miłości braterskiej, samotności i żalu. Pozdrawiam.
Twój komentarz jest pełny zrozumienia do bohatera, dopatrujesz się przyczyn jego haniebnego zachowania. Bardzo mnie cieszy, że tak dogłębnie przeanalizowałaś życie Kornela.
Co do kolejnych części - nie wiem, może kiedyś. Początkowo myślałam, by właśnie to opowiadanie napisać jako kryminał i wtedy byłoby jakieś rozwiązanie, dochodzenie policji do przestępcy, śledztwo, ale zrezygnowałam. Limit słów mnie ograniczał. Do tego trzeba mieć też jakąś wiedzę o policji, ich postępowaniu, a ja niestety tylko mogłabym się domyślać, jak to ująć. Może kiedyś najdzie mnie wena i podpowie co nieco, może. Na ten moment kończę tak. Dziękuję, że śledziłaś losy tego opowiadania, pozdrawiam :)
Ciekawy pomysł - podoba mi się ułomność Kornela (moczenie nocne, szerokie zagadnienie) i Agata, że też z tą nogą i wiotkość mięśni krocza. Takie mi trochę osobiste sentymenty ze znajomości pewnych osób, ehem. Imię Agata; zapewne celowo nawiązujesz do Agaty Mróz-Olszewskiej itd. W sumie, to jest ona tutaj dominującym czynnikiem fabuły i wydaje mi się, że spłyciłaś jej postać, po mojemu należałoby to bardziej rozbudować skoro jej losy mają tak intensywny wpływ na podmiot. Także kwestia ciąży w takiej sytuacji byłaby istotnym zagadnieniem medycznym i decyzyjnym, a tutaj poleciałaś tak z marszu - merytoryka. Czepiam się jeśli tego oczekujesz...
Opko jest wporzo jak to zwykle u ciebie. Pozdro serdecznie. ;)
Kiedy przeczytałam o anonimowym konkursie, postanowiłam napisać tekst, by poznać opinię innych czytelników. Temat ,,Bezdroża życia'', limit 50 tys znaków. Chwilę się głowiłam, kiedy tak naprawdę człowiek staje w takim miejscu, z którego nie widzi wyjścia. Wiedziałam, że według mnie to musi być tekst smutny. Początkowo pomyślałam o kryminale. Wiedziałam, że chcę napisać o mordercy. Chciałam w tekście zawrzeć jakby taką kronikę kryminalną postaci, taki portret psychologiczny, który prowadzi młodego człowieka do zabijania. I teraz przyszło najgorsze - jak będzie zabijał i dlaczego? Dlaczego łatwiej wymyślić i ubrać w sceny, ale jak? Tu pojawił się problem, bo jeżeli już coś takiego mam pisać, to musi być coś wyjątkowego. To nie może być pistolet, nóż, duszenie pończochą. To powinna być zbrodnia niemal doskonała. Pomyślałam o truciźnie, ale skąd ją wziąć? Skąd, by zaraz nie namierzyła go (bo już wiedziałam, że ma być on) policja. Wyszukałam w Internecie, że można nawet kupić cyjanek w sprzedaży wysyłkowej. Wystarczy podać swoje dane i powód do czego się go chce użyć i przygotowują na zamówienie z dostawą do domu. Jest nawet artykuł o chłopaku, który sobie zafundował własną śmierć, podaję link:
http://wyborcza.pl/1,87648,18402442,smierc-za-3-2-tys-zl-w-tym-vat-dlaczego-w-polsce-mozna-legalnie.html
Jednak taka przyjemność drogo kosztuje i szybko dopadliby złoczyńcę. Wertowałam, wertowałam i znalazłam... kwiatuszek :) I wtedy zaczęła się zabawa :) Przeczytałam wszystkie informacje jakie znalazłam i zaczęłam tworzyć tekst. Najbardziej lubię pisać teksty jakbym to ja pisała, więc wcieliłam się w Kornela. Powody znacie: trauma z dzieciństwa, odrzucenie (bycie cieniem) brata i kolejny Agata, a dokładniej jej strata. I tu znów miałam dylemat, czy to jak go opuści zrywając wystarczy - doszłam do wniosku, że nie! To musiało być coś więcej. Coś, co wywoła kolejną traumę. Wtedy przypomniała mi się się właśnie historia znajomej z Paryża, o której wspominałam wcześniej. Tam zakończenie było inne i inna choroba, ale to mnie upewniło, że takie rzeczy mogą się zdarzyć. Znów poszukiwania w Internecie chorób, przyczyn, objawów, skutków i wreszcie zdecydowałam się na znany Wam już obrót spraw. Pomyślałam, że z taka przypadłością będzie pasować do Kornela.
ausek zarzuciła mi, że mało napisałam o chorobie i ciąży. Limit, owszem, ograniczał, ale skupiłam się na odczuciach Kornela. Tekst pisany jest z perspektywy chłopaka po jakimś czasie. Wspomina rozmowę z rodzicami, gdzie opisana jest choroba, napomina o ciąży i tygodniach do porodu. Tu ciekawostka: w Polsce ratuje się dzieci urodzone po 22 tygodniu ciąży, wcześniejszy poród traktowany jest jako poronienie i tego się trzymałam. Uważam, że istotne informacje podałam wręcz ze szczegółami, a jeżeli chodzi o emocje, coś więcej z dnia na dzień - to tak, na to już nie było miejsca i nie chciałam przeciągać. Agata była kolejnym powodem obok mamy, brata i śmierci ojca.
Nie chciałam też rodzić dziewczynek. Dlaczego? Uważałam, że stworzyłabym kolejną postać matki. Sfrustrowanej, nieszczęśliwej, zgorzkniałej, a ja chciałam stworzyć zimnego, bezdusznego... psychopatę, nieszczęśnika, człowieka, któremu na niczym już nie zależy, bez emocji do otaczającego go świata.
Czy mi się to udało - osądźcie sami.
Na koniec najważniejsza rzecz. Nie próbujcie wykorzystywać wspomnianego kwiatka! Stąd apel na początku opowiadania, że przeznaczone jest tylko dla dorosłych. Pisząc dorosły, miałam na myśli osoby, które biorą odpowiedzialność za własne czyny.
Poznaliście genezę opowiadania, którą podzieliłam się z Wami z przyjemnością :) Dziękuje za przeczytanie i serdecznie pozdrawiam :)
Każda uwaga jest dla mnie cenna, to czytelnik widzi najwięcej. Ja wiem, co chcę powiedzieć, ale czytający może się tego nie domyślić, co siedziało w mojej głowie - o to pytałam.
Wiesz, ausek, że jestem tylko zwykłą peplą, nie jakąś pisarką i popełniam błędy :)
Byłby z tego dobry scenariusz na telewizyjny film, np trzy-częściowy.
Piszesz dość łagodnie, skupiasz się raczej na emocjach niż drastyczności, dlatego widzę to w relewizji, kino lubi więcej brudu ;)
Uważam, że nie jest przesadzone, nie ma niepotrzebnych: łzawości, przegadania, czułostkowości, nie jest tkliwie. Jest za to obyczajowo, solidnie, wiarygodnie. Widać pracę, którą włożyłaś, żeby wydarzenia były wiarygodne.
Napisane z klasą ;))♥
Nie wiem, do czego pisałaś, żebym nie czuła się winna?
Dziękuję, że doczytałeś do końca, pozdrawiam :)
MH
Przede wszystkim dostałem mnóstwo informacji na temat "pantofelków", mnóstwo, ale nie robi się z tego podręcznik botaniki, tylko jest jej tyle, ile być powinno. Z nowości, nie przypominam sobie historii ze szpinakiem, a jest bardzo sugestywna, choć momenty z nocnym moczeniem się bohatera są dużo mocniejsze.
Teraz tak:
Kiedy wymieniasz: "Pierwsza - na poniedziałek za tatę..."
Osobiście napisałbym to tak: Pierwsza - na poniedziałek, za tatę... albo Pierwsz - na poniedziałek - za tatę.
Trudno mi to uzasadnić, ale "poniedziałek za tatę...", czy "wtorek za policzki..." w takim zapisie nie oddaje tego, co chciałaś powiedzieć. Niechby to ocenił ktoś "kumatszy" ;))
Bobra wstawka o podobieństwie do Boga, profilerzy chyba wiedzieliby o co chodzi.
"...gumowych rękawiczkach, zawsze słuchałem tego, co mówili do mnie rodzice..." - brzmi to tak, jakby bohater zawsze słuchał rodziców podczas robienia nalewki ;) Ja bym zapisał np tak: "...gumowych rękawiczkach - dokładnie pamiętałem, czego uczyli mnie rodzice..."
"...gumowych rękawiczkach - zawsze uważnie słuchałem rodziców..."
"Dopiero w tym czasie nabrała nadaną jej wartość." - wydaje mi się, że poprawnie powinno być "uzyskała nadaną jej wartość" lub "nabrała odowiedniej wartości".
"...kieszeń i w drodze powrotnej z pracy odwiedzałem jeden..." - w drodze plwrotnej z pracy wydzieliłbym przecinkami, jako wtrącenie.
"Wspominałem często słowa Agaty, które wypowiedziała w Alchemii, jak mówiła, że człowiek powinien..." - tutaj wywaliłbym "jak mówiła", jest to powtórzenie i zapisał tak:
"...które usłyszałem/wypowiedziała w Alchemii: człowiek powinien..."
"uśmiechnąłem się", "zachichotała" - napisałbym dużą, nie dotyczą bezpośrednio mowy.
"...przy każdej kolejnej łyżce powtarza.
– Żryj gnoju. " - myślę, że lepiej będzie tak:
"...powtarza: (pauza) Żryj, gnoju." Wszystko w jednym akapicie. Poza tym, jest od tej chwili zamotka z czasem, bo nagle wskoczył Ci teraźniejszy, i trwa prze kilka zdań.
"Dzisiaj jest dziewiętnasty maja dwa tysiące siedemnastego roku, piątek. Obchodzimy dzisiaj..." - wywaliłbym przynajmniej jedno "dzisiaj", bo i bez obu byłoby ok.
Mam nadzieję, źe się nie pogniewasz, że taki tam ktoś z paskudnym awkiem, napisał Ci pod tekstem całą epistołę ;) Tekst i pomysł uważam za bardzo dobry. Zrobiłbym tylko drobne korekty i już. Do druku)))))
Pozdrawiam. Jeśli w jakimś stopniu pomogłem, cieszę się.
i strach z jakim, ma być: i strach, z jakim
śmierć jaką , ma być: śmierć, jaką
przynoszą można określić okrutną, ma być: przynoszą, można określić okrutną.
rzekłem wyciągając dłoń, ma być: rzekłem, wyciągając dłoń.
pamiętam czułem się tym gorszym i , ma być: pamiętam, czułem się tym gorszym i
Może się nie zgadzasz, ale tu chodzi o radę i to życzliwą!
Dałem 5, bo warto!
Pozdrawiam!
MC
historia. Zaskoczył mnie motyw ciąży i choroba Agaty. Przesłanie według mnie jasne i konkretne. Do rodziców i ludzi odpowiedzialnych za wychowanie młodych ludzi. Ciekawie Agata przypomniała Kornelowi o pocałunku zostawiając mu dobre wspomnienie. Ma się o co zahaczyć, jeśli chciałby zacząć żyć normalnie, chociaż teraz to już może być ciężko Jeśli chodzi o technikę i styl to powiem, że nie umiem się wypowiedzieć, nie jestem krytykiem. Tak czy inaczej mnie wciągnęło. Jeśli mogę do czegoś porównać, to do Hłaski Marka - życie w czystej postaci i człowiek ukształtowany przez otoczenie i rodzinę. No i zrobiłaś Boga z Kornela. W sumie to chciałbym poznać dalsze losy Kornela ;) Gratuluję i... mam nadzieję, że opowiadanie dobrze wypadło na festiwalu ;)
Nawet teraz na końcu, kiedy on bardzo cierpiał, nikt nmu nie pomół, nikt nie podał mu ręki, nikt nawet nie współczuł. Myślę, że właśnie tak pojawiają się seryjni mordercy, ludzie, którzy nie zaznali szczęścia w życiu, ludzie, którzy nie mają dla kogo żyć i są wściekli na cały świat. Bóg, w którego tak wierzył zabrał mu wszystko.. Ojc na początku, który był jedynym światłem, w jego mrocznym życiu. Dał mu matkę, która nim gardziła i nie dała cienia miłości, Brata, który pomiatał nim jak psem i uważał się za lepszego, Zabrał ukochaną kobietę i dwie córeczki, które były dla niego najważniejsze na świecie. Nikt go nie szanował, nikt go nie kochał... Przez całe życie cierpiał, nie mial w nikim opracia, a jak je znalazł to Bóg mu je zabrał. Rozumiem go, rozumiem jeo smutek, płacz i wściekłość. Mordowanie niewinnych ludzi jest złe, ale poniekąd go po prost rozumiem.
Karolu, ja cię podziwiam, nie wiem skąd bierzesz swoej pomysł, może z życia? heheh, Ale wiedz jedno, zawsze mnie interesują twoje historię, są napisane w taki sposób, że chce się je po porstu czytać, chce się przez to przebrnąć... Nie, przebrnąć to złe słowo. Chce się zagłębić w tekscie, snuć swoje plany podjerzenia, ale zawsze chce się doczytać do samego końća
Czekam na kolejny piękny tekst, długi, podzielony na części, i tak jak zwykłam to robić, przeczytam opiero, gdy dodasz ostatnią, ponieważ nienawidzę czkeać na ciąg dalszy.
A za ten tekst wielkie pięć! Dziękuję, że mogłam oderwać się od świata i zanurzyć w twoją historię. Popłynąć. :)
Przeczytaj tekst na Bitwę. On jest podzielony na pięć części, ale wstawiony razem, bo na Bitwę nie mogłam podzielić i wstawiać osobno. Tym samym masz go od początku do końca w jednym opowiadaniu. Teraz też coś skrobię na kolejną, może uda mi się skończyć na czas, ale już Cię zapraszam do czytania :)
Jeszcze raz dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania