Tak po prostu
Miałam ubaw czytając wasze grafomańskie wypociny. Odeszłam na moment i już z dziurek powyłaziły opowi-myszki i zaczęły skrobać swoje bzdurki. Szpilka dokazuje, poczuła się doceniona i z pozycji matrony poucza pastuszków. Starej pannie odbija. Jest bojaźliwa, co widać. To cechy starej panny-nic nie poradzisz. Marek Grabowski chce naśladować Anat. Do mistrza to mu jeszcze daleko, ale staraj się, może za kilka lat dojdziesz do tego poziomu? Nie macie pojęcia o budowie wiersza***, dlatego budowę zaczynacie od dachu.
W miejsce wspomnianych grafomanów, do których dotarło, że są śmiesznymi bazgrołami z poplątaną wyobraźnią, przyszli nowi, równie beznadziejni. Jechał ich sęk. Pulardy i kapłony orłami nie będą. Najwyższy, najdłuższy ich lot - to na pryzmę obornika.
Ile razy można pisać, że np. Martyna M. to chamica !? Oczywiście trafiają się psychiczni: Abbie Faria, Jasiński herbu Cep. Ubzdurają w chorej główce i rady nie ma, a leków nie chcą brać.
Dalej będą bełkotać, pociskać jakieś pierdoły, srutu-tutu i te gówno będą nazywać wierszem lub opowiadaniem. Jak możesz coś opowiadać jak twój dzban jest pusty, a łeb zryty.
Jak nie ten dureń-grafoman, to przyjdzie następny idiota-grafoman, potem odejdzie, a na jego miejsce przyjdzie kolejny kretyn-grafoman. Zamieści swój beznadziejny wiersz, czy opowiadanie –zbierze się grupka przygłupów-adoratorów z Towarzystwa Wzajemnej Adoracji i Oklasków i będą kadzić tępakowi, że jego szczyny-popłuczyny mają wartość literacką.
***Wiersz jest rytmiczny, ponieważ:•Jest podzielony na strofy,•W każdej strofie jest taka sama liczba wersów,•W każdym wersie jest tyle samo sylab,•Wiersz się rymuje
Wers-linijka wiersza.
Strofa-wyróżniony graficznie układ kilku wersów, który powtarza się w wierszu co najmniej dwa razy; inaczej zwrotka.
Rym-powtórzenie tych samych lub podobnych głosek w zakończeniach wyrazów, np. koza-u woza, wiesz-że jeż.
Sylaba-cząstka wyrazu wymawiana podczas jednego wydechu; ośrodkiem sylaby jest samogłoska, np. wyraz „szkolny” ma dwie sylaby, szkol-ny.
***
Cierpienie młodej poetki.
Jak kochałam to pisałam,
jak pisałam to płakałam,
rozpaczałam i szlochałam
i szlochałam i pisałam
jak szlochałam: szlochu, szlochu
- to pierdziałam sobie trochu
(jakbym się obżarła grochu)
i myślałam wciąż o tobie
i szlochałam...pierdząc sobie,
w końcu srać mi się zachciało,
jakby tego było mało,
z żalu w gacie popuszczałam,
więc płakałam i pisałam
i pierdziałam i szlochałam,
przeżywałam, rozpaczałam,
aż z rozpaczy się ...zesrałam.
Tęskny żal wyszedł dupką,
siedziałyśmy z moją kupką
jakoś się zrobiło raźnie
a tu dupa jak nie wrzaśnie:
- Z własnym gównem ci przyjaźniej ?
Srasz pod siebie panno droga,
myj mnie prędko, bo po nogach
zaraz spłynie na podłogę.
Wrzuć odchody do klozetu,
niech świat pozna, że poetów,
co gówniane piszą wiersze
(ni to rzadkie, ni to gęstsze)
ciężki los pismaków czeka
więc nie można wciąż narzekać
tylko wymyć dupę w wannie
no i pisać nienagannie:
- o kwiatuszkach i staruszkach
o serduszkach i kopciuszkach
o gwiazdeczkach, biedroneczkach
o motylkach i pedrylkach
(bo to temat jest na czasie)
ale nie pisz o kutasie
czy herodzie Antypasie.
Strzeż się pisać o kaczorku,
co w rozporku
trzyma zgraję polityków
i wyciąga ich bez liku
bo to temat niebezpieczny
taki mieczyk obosieczny.
Pisz więc miła o kwiatuszkach
o jabłuszkach no i gruszkach
rybkach, żabkach i strumykach
grzybkach, Szwabkach i kamykach
o choince i Halince
mołodycy Ukraince,
zakochanej w durnym Hryńce
co ją sałem poczęstował
sam nachlany zwymiotował,
zresztą...pies mu mordę lizał
wszak do lubej swej nie pisał
bo nie umiał - durna pała,
a w dodatku był jąkała
(tylko nie pisz o tych z UPA
bo straszniejsi są od trupa!)
Pisz kochana
o ułanach, co w okienko
stuku-puku, wpuść panienko.
Huzia-Józia, trala-lala
wyszedł wierszyk - aż z nóg zwala.
Rypcium-pypcium, ucha-cha
wyszedł wierszyk na sto dwa.
Taką radę daję tobie,
jak masz pisać - żółtodziobie.
***
Chciałam tylko, żeby ten młot moderator usunął moje wpisy, moja twórczość, bo nie chcę tu wracać. Pisałam do niego sms na Kontakt. Ni chu-chu, do cymbała nie dociera.
Zakładam nowe konto, proszę, wyzywam, żeby usunął twórczość...do debila nie dociera. Po prostu chcę, żeby zniknęły moje opowiadania m.in. jako: Anat, Sirpions - a do gnoja nie dociera. Widocznie ma satysfakcję, że ja was gnoję. Cieszy się łachudra. Może wy przemówicie temu czabanowi?
Komentarze (211)
to debiut (chyba), więc zobaczymy jak się tu sytuacja rozwinie ?
Mam dziwne przeczucie, że znów będzie się działo.
Chociaż zdjęcie takie mało modelkowe, może to autentyk?
https://www.facebook.com/NeueLeutetreffenOsterreich/photos/pcb.176708804795546/176704481462645/
Łeb se zważ obsrańcu.
Pisze niebanalnie, widać talent i wyrobiony styl, amatorski, niedopracowany,
ale jak na opowi naprawdę dobry.
Stara panna nudzi się i siedzi całymi dniami przy laptopie.
Niepotrzebnie wdaje się w dyskusję. Głupieje i dołącza się do plebsu, do którego nie pasuje.
Spis grafomanów:
Agnes 07-bez polotu, taka wierszokletka i tak zostanie.
Yaro i Grain piszą się po portalach i piszą i piszą, postęp w milimetrach na rok....
warsztatowo nieźle, nawet dobrze jak na konkurs w Technikum Budowy Maszyn Rolniczych w Barzkowicach.
Abie Faria – jakiś stuknięty osobnik, niegroźny dla otoczenia. Podejrzewam, że nie wie gdzie jest.
Schizofrenik z manią prześladowczą. To nie obraza -to diagnoza.
Józef Kemlik- dzieciuch dorwał się do laptopa i wymyśla banalne historyjki.
Piotrek71 – domorosły powieściopisarz sensacyjnych opowieści,
na poziomie 6 klasy szkoły podstawowej.
Nie wyrósł z chłopięcych wymyślanych historyjek.
Akwadar – ten człowiek naprawdę potrafi pisać, szkoda tylko, że ucieka w filizowanie chłopka-roztropka i
robi z siebie przychlasta, a wychodzi z tego pustosłowie zarozumiałego balonika.
„Baloniku mój malutki, rośnij duży, okrąglutki”.
Może dorośnie, bo na razie brnie w dyskusyjne łajno z miejscowymi przygłupami, a ci
np. Martyna, Łukaszenko wciągają go do swojej kloaki.
Idź za pszczółkami - a trafisz do miodu. Idź za muchami-trafisz do gówna.
MartynaM- rzadko można spotkać, aż tak durną chamicę. Kocmołuch z Grajdołka ostatnio
poprawił wiersz pisarki J. K. – nota bene przyjaciółki W. Szymborskiej.
Posłuchajcie, co ta idiotka napisała, cyt.”. I nad rymem popracuj... kto dzisiaj takim dokładnym jedzie? Wstyd!”
Noblistka z opowi - Martyna Mizerota tak twierdzi.
Ty jedziesz szambem z meliny, nieuku, chamico z blokowiska.
Grain, Akwadar, Szpilka nie dali się podpuścić, wyczuli (...) pismo nosem, że wiersz pisany przez zawodowca - w tym wypadku przez Joannę Kulmową.
A MartynaM – od razu rozdarła mordę, pokazując, że jest niedouczoną lumpiarą. Schlebia jej to, że jest portalową suką, która obszczekuje każdego i nastawia zadek dla grafomana-kretyna o nicku Łukaszenka-internetowego alfonsa.
( nawet mnie to rozbawiło :-))))))) ) Internetowy alfons
Pewnie w klasie mieliście takiego osobnika, co to wszystko wie, we wszystko się wtrąca, zawsze chce być pierwszy. Jak coś nie wie, próbuje ośmieszyć przeciwnika...dziecinada pętaka (jesteś głupi: cha-cha-cha, jesteś głupi, <gupi, gupi>), zagadać, zmienić tor dyskusji, paplanina, a to wynika ze strachu przed ośmieszeniem, odrzuceniem. Infantylizm.
Człowiek bez honoru, a czytałam, co Sirpions do niego pisał.
Pisał...wyzywał od najgorszych: szmata, pojeb – to chyba najłagodniejsze określenia, jakich użył.
A ten nic.
Twarz oplutą wytarł i pcha się dalej, jak owsik do dupy.
Podejrzewam, że jest bezrobotnym lumpem nudzącym się w domu, a w dodatku grafomanem.
Cyt z Łucaszenki.: „dla zbicia tempa eskalowania równi pochyłej czarnej spirali” -bełkot grafomana.
Odszedł „błękitny promień”, bo jak zauważył: „znudziło mi się wdychanie smrodu tego rynsztoka”.
To o was grafomani z opowi.pl ! Sic!
„Yanko wojownik” - wszystko na „P”: Pętak pałętający się po portalach. Nudzący się szczyl. Gnojek, który jest zawsze ura-bura, taki cwaniaczek z gilem w nosie.
Margarita- niedorżnięta magiera, ze swędzącą cipką. Inspiracją dla niej jest jej cieczka.
Józef Kemlik – typowy grafoman i beztalencie. Pisze swoim prostym językiem lumpa. Prochu nie wymyśli, niech pisze popłuczyny po s-f.
Poncki-to dopiero talent. Jego wiersz, cyt: „szum, szum, osób dwóch, kroków szum”. wierszolketa -też poeta.
Weź ty lepiej miotłę i pozamiataj klatkę schodową: szur, szur, szuru-buru, „chlastu! chlastu! nie mam rączek jedenastu.” Daruj sobie.
Swang-Song - „słodka idiotka” – nudząca się stara panna bez dzieci. Pusty, wredny babsztyl szukający odskoczni od marazmu. Widać nieoczytanie, brak erudycji. Po co ja to piszę i tak tępe dzidy połowy z tego nie rozumieją.
Tjeri-szkoda na nią druku. Wszystko, co napisała jest badziewiem. Wiesz co to badziewie? Sfrustrowany paszczur.
Łukasz Jasiński - nudzący się matoł, nie mający nic do powiedzenia. Myśli, że jest zabawny ze swoją głupotą.
Podsumuję.
Nikt poważny nie zechce być wśród was grafomanów, prześmiewców, nieuków.
Jaki poziom prezentujecie? Żaden.
Dno i wodorosty. Fachowe porady? Zapomnij o tym.
Owsik ps. Lukaszenko wylezie z dupy i jak gówno przyczepi się do człowieka. Potem wyskoczy suczka MartynaM i zacznie obszczekiwać.
I to ma być forum pisarskie???
To szambo dla grafomanów.
Moderator dopuścił do tego!
Wałkoniowi nie chce się poprawić portalu, żeby pozbyć się debili.
Przede wszystkim możliwość zbanowania (wyciszenia) idioty, trolla takiego jak, np. Lukaszenko. Autor może dać bana. Trudne co? Co za czaban?
Po drugie: usuwanie wpisów pod własnym dziełem. Ale jaki pan-taki kram.
Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą, Że deszcz, że drogo, że to, że tamto, Trochę pochodzą, trochę posiedzą, I wszystko widmo, i wszystko fantom.
To ja Ci teraz odpowiem frajerze: ty i tobie podobni robią tu prywatny folwark. Chciałeś mnie ośmieszyć? To może teraz ja zbiorę cytaty z was? Panów sów i innych takich? Wy tu uprawiacie zajadłą propagandę lewacką połączoną z atakiem na religję. To sobie pojechałem po twoim kompanie w waszym stylu. A co! Też umiem mięsem rzucać, nie? A może ty jesteś jeden i masz tu kilka kont? Wisi mi to teraz. To wy jesteście chamy. Od razu hejt i atak. Bo ktoś śmie mieć inny ogląd rzeczywistości. Żegnam. Ja po defekacji opuszczam toaletę, w zaś przebywacie w niej na stałe. Widać to wasza nisza w ekosystemie. Reducenci.
Zdziwiony moją polszczyzną? Ucz się od lepszych, wojowniku na nocniku."
Urwij se chuja i tam wsadź."
Popatrz-a za ten tomik, w którym zacytowałem ten wiersz, koleżanka W. Szymborskiej też pretendowała do Nagrody Nobla. To wiersz J. Kulmowej."
A poza tym, przecież to cholerny mąciciel - troll.
Zima mało ma sialalalala
Zima mało ma sia la la la la la.
Do saperów iść nie chciałem
lecz do wojska iść musiałem
kiedy bilet miałem w ręce
powiedziałem cześć panience
ultor utop się w kałuży
niech zmyją w szambo burze
plujesz tylko ty pod wiatr
wszystko wraca ci na twarz
rzyg pijacki masz tak samo
całą mordę orzyganą
lgnij w kałużę spłyń do szamb
a ja na cię sram i szcam
ram tam tam
yanko wojownik 997 2 min. temu
ultor
ultor idź i utop się w kałuży
niech cię zmyją w szambo burze
plujesz tylko ty pod wiatr
wszystko wraca ci na twarz
rzyg pijacki masz tak samo
całą mordę orzyganą
lgnij w kałużę spłyń do szamb
a ja na cię sram i szczam
ram tam tam
Leżysz w kaftanie bezpieczeństwa, przypięty pasami do łóżka, masz mokro w kroku, pogryzłeś personel, więc wybili ci zęba i podbili oko, śmierdzisz, ale długo nie przyjdą, plujesz krwią i flegmą, w górę, a ona, jak jak jak pionowo lecący spadochron, ląduję na twoją twarz. Zakrztusiłeś się rzygasz, wypływa ci bokiem ust, nikt nie przyjdzie przez co najmniej dwie doby. Dla nich to normalna robota, tylko trochę więcej gówna, dla ciebie dużo więcej, leżysz a wokół ciebie rozkład treści z twoich trzewi.
wiersz o grafomanach z opowi
przeczyściłem uszy kurwom, szmatom, grafomanom
teraz kundle z podwiniętymi ogonami pochowały się do swych bud
jak mnie nie będzie znowu wylezie to robactwo
nic się nie stało, uśmiechną się z gównem w pysku
jak owsiki się rozlazą
i będą "tforzyć"
bredzić
bełkotać
szamotać się.
A teraz posłuchaj odpadzie komunalny ( za określenie Śmieć admin mógłby mieć pretensje)
przyszedłeś tu i srasz gdzie popadnie, więc mam propozycję, zbieraj manatki, tego swojego
wulgarnego ryja i wypad. Nikt cię tu nie trzyma i nikt takiego zachowania znosić nie będzie.
A teraz możesz sobie posapać
Nawiasem mówiąc, trzeba czegoś mocniejszego, niż taki cienias, żeby mnie ruszyło : ))
Ja ciebie też mogę nazwać, w sposób obraźliwy i brzydki zwyczajnie, tylko to będzie
wtedy znaczyło, że zeszłam do twojego poziomu.
Nazwanie cię kurwą, poniżyło by raczej mnie, a nie ciebie, dziecinko.
Ja ciebie też mogę nazwać, w sposób obraźliwy i brzydki zwyczajnie, tylko to będzie
wtedy znaczyło, że zeszłam do twojego poziomu.
Nazwanie cię kurwą, poniżyło by raczej mnie, a nie ciebie, dziecinko." Tak dbacie kurwy o swoją reputację? Ale ty jesteś pojebana. ?????
ale bić takie dzieci to niegodnie.
Wystarczy, że życie je bije.
Spis zasranych grafomanów /tekst poprawiony/:
Agnes 07-bez polotu, taka wierszokletka i tak zostanie.
Abie Faria – jakiś stuknięty osobnik, niegroźny dla otoczenia. Podejrzewam, że nie wie gdzie jest.
Cierpi na manię prześladowczą. Schizofrenik z manią prześladowczą. To nie obraza -to diagnoza.
Józef Kemlik- dzieciuch dorwał się do laptopa i wymyśla banalne historyjki. Grafoman.
Piotrek71 – domorosły powieściopisarz sensacyjnych opowieści. Dosyć mierny, na poziomie 6 klasy szkoły podstawowej. Nie wyrósł z chłopięcych wymyślanych historyjek.
Akwadar – ten człowiek potrafi pisać, szkoda tylko, że ucieka w filizowanie chłopka-roztropka i
robi z siebie przychlasta, a jest posopolitą mendą ludzką z okolicy dupy. Wychodzi z tego pustosłowie zarozumiałego balonika. Może cymbał dorośnie, bo na razie brnie w dyskusyjne łajno z miejscowymi przygłupami.
Idź za pszczółkami - a trafisz do miodu. Idź za muchami-trafisz do gówna.
MartynaM- rzadko można spotkać, aż tak durną chamicę. Kocmołuch z Grajdołka ostatnio
poprawił wiersz pisarki J. K. – nota bene przyjaciółki W. Szymborskiej.
Posłuchajcie, co ta idiotka napisała, cyt.”. I nad rymem popracuj... kto dzisiaj takim dokładnym jedzie? Wstyd!”
Noblistka z opowi - Martyna Mizerota tak twierdzi i pierdzi.
Ty jedziesz szambem z meliny, nieuku, chamico z blokowiska.
A MartynaM – od razu rozdarła mordę, pokazując, że jest niedouczoną lumpiarą. Schlebia jej to, że jest portalową suką, która obszczekuje każdego i nastawia zadek dla grafomana-kretyna o nicku Łukaszenka-internetowego alfonsa.
( nawet mnie to rozbawiło :-))))))) ) Internetowy alfons
Pewnie w klasie mieliście takiego osobnika, co to wszystko wie, we wszystko się wtrąca, zawsze chce być pierwszy. Jak coś nie wie, próbuje ośmieszyć przeciwnika...dziecinada pętaka (jesteś głupi: cha-cha-cha, jesteś głupi, <gupi, gupi>), zagadać, zmienić tor dyskusji, paplanina, a to wynika ze strachu przed ośmieszeniem, odrzuceniem. Infantylizm.
Człowiek bez honoru, a czytałam, co Sirpions, a potem <ultor> do niego pisał.
Pisał...wyzywał od najgorszych: szmata, pojeb – to chyba najłagodniejsze określenia, jakich użył.
A ten nic.
Twarz oplutą wytarł i pcha się dalej, jak owsik do dupy.
Podejrzewam, że jest bezrobotnym lumpem nudzącym się w domu, a w dodatku grafomanem.
Dotyczy to Lucasenki jak i tej drugiej szmaty <yanki wojowniczki> -dziwki bez honoru.
Jeżeli chcesz kogoś na forum wyzwać od kurwy to masz pod ręką yanko wojownik 997 i Lucasenko.
Możesz do woli bluzgać, rzucać ku*wami, a one twarz oplutą wytrą i dalej z tobą w dyskusję.
Odszedł „błękitny promień”, bo jak zauważył: „znudziło mi się wdychanie smrodu tego rynsztoka”.
To o was grafomani z opowi.pl ! Sic!
„Yanko wojownik” - wszystko na „P”: Pętak pałętający się po portalach. Nudzący się szczyl. Gnojek, który jest zawsze ura-bura, taki cwaniaczek z gilem w nosie. To dziwka-baba, dla zmyłki yanko podpicznik. Kobieta-szmata. Brzmi jak kiepski tytuł filmu.
Margarita- niedorżnięta magiera, ze swędzącą cipką. Inspiracją dla niej jest jej cieczka.
Józef Kemlik – typowy grafoman i beztalencie. Pisze swoim prostym językiem lumpa. Prochu nie wymyśli, niech pisze popłuczyny po s-f.
Poncki-to dopiero talent. Jego wiersz, cyt: „szum, szum, osób dwóch, kroków szum”. wierszolketa -też poeta.
Weź ty lepiej miotłę i pozamiataj klatkę schodową: szur, szur, szuru-buru, „chlastu! chlastu! nie mam rączek jedenastu.” Daruj sobie.
Swang-Song - „słodka idiotka” – nudząca się stara panna bez dzieci. Pusty, wredny babsztyl szukający odskoczni od marazmu. Widać nieoczytanie, brak erudycji. Po co ja to piszę i tak tępe dzidy połowy z tego nie rozumieją.
Tjeri-szkoda na nią druku. Wszystko, co napisała jest badziewiem. Wiesz co to badziewie? Sfrustrowany paszczur.
Łukasz Jasiński - nudzący się matoł, nie mający nic do powiedzenia. Myśli, że jest zabawny ze swoją głupotą.
Podsumuję.
Nikt poważny nie zechce być wśród was grafomanów, prześmiewców, nieuków.
Jaki poziom prezentujecie? Żaden.
Dno i wodorosty. Fachowe porady? Zapomnij o tym.
Owsik ps. Lukaszenko wylezie z dupy i jak gówno przyczepi się do człowieka. Potem wyskoczy suczka MartynaM i zacznie obszczekiwać.
I to ma być forum pisarskie???
To szambo dla grafomanów.
Moderator dopuścił do tego!
Wałkoniowi nie chce się poprawić portalu, żeby pozbyć się debili.
Przede wszystkim możliwość zbanowania (wyciszenia) idioty, trolla takiego jak, np. Lukaszenko. Autor może dać bana. Trudne co? Co za czaban?"
Łukasz Jasiński
A niebo wtedy było bezchmurne, słońce mocno odbijało swoje przezroczyste blaski o błękitne widnokręgi morza...
Na podstawie powyższego zdania można sobie wyobrazić piękną miejscowość nad morzem, a tam pewnie panuje spokojna cisza, słowem - Eden. Jednak pozory mylą, morzem kołysał silny wicher i nie był to zwyczajny wicher, tylko: nadlatujący ze czterech stron świata. Celem ataku Wschodu, Zachodu, Północy i Południa był statek i nie był to zwyczajny statek: po utracie wiary był pełen obłudników - nosił miano Hipokryzji.
Taki stan rzeczy obserwował emisariusz z białego tarasu budynku, który znajdował się na bezludnej wyspie. W rzeczywistości nie była to bezludna wyspa, tylko: Bezludna Wyspa, każdy śmiałek, usłyszawszy legendę o Bezludnej Wyspie i wyruszając na jej poszukiwanie - nigdy już nie wracał.
Bezludną Wyspą byli emisariusze z Wyższej Szkoły Rycerskiej - zapoznani ze Średniowiecznym Kodeksem Rycerskim, funkcjonowali oni w nieformalnym zrzeszeniu organizacyjnym pod nazwą Republikańskiego Obozu Narodowowyzwoleńczego, a przez wtajemniczonych byli krótko nazywani - ronowcami.
Bezludną Wyspę tak naprawdę wyróżniała próżnia, która w istocie była parawanem bezpieczeństwa i z tego powodu była niedostępna dla zwykłych śmiertelników. Emisariusz, nie wyróżniając się niczym od zwykłych ludzi - patrzył zdumiony na statek i nie był zdumiony tym, co działo się na zewnątrz, tylko: w wewnątrz statku, mógł to widzieć dzięki nadprzyrodzonym zdolnościom, jednak: korzystając z takiej zdolności - zużywał bardzo dużo energii i przez to był z góry skazany na przedwczesną śmierć psychiczną.
A ten emisariusz, który widział zdumiewającą i przerażającą rzecz - to: Wielki Mistrz Koronny i jako wychowanek Wyższej Szkoły Rycerskiej - Średniowiecznego Kodeksu Rycerskiego - pielęgnował on główne fundamenty nauki etycznej: lojalność i wierność wobec swoich współtowarzyszy, więc: zrelacjonował on im całą niepokojącą sprawę. Tymczasem jego lojalni i wierni współtowarzysze, Wielcy Mistrzowie, a było ich dziecięciu - po wyciągnięciu logicznych wniosków i żmudnej analizie socjologicznej - przekazali zdumiewającą i przerażającą wiedzę Mistrzom. Z kolei setka Mistrzów po długotrwałej naradzie - postanowiła napisać raport na ten temat i po opatrzeniu go w klauzulę: tajne specjalnego znaczenia - przekazała raport Wielkiemu Towarzyszowi Koronnemu.
Po przeczytaniu i długiej zadumie: Wielki Towarzysz Koronny zwołał zebranie, na które stawiło się dziecięciu Wielkich Towarzyszy - najwierniejszych jego współtowarzyszy i każdy z nich otrzymał kopię raportu w celu zapoznania się ze zdumiewającymi i przerażającymi faktami. A ci ostatni już w formie mówionej postanowili przekazać zdobytą wiedzę Towarzyszom, a była ich okrągła setka, dalej: obowiązkiem Towarzyszy było wyspowiadać się ze zdumiewającej i przerażającej wiedzy Wielkiemu Uczniowi Koronnemu - co też każdy z nich uczynił to w sposób bardzo szczery.
Wielki Uczeń Koronny i dziesięciu Wielkich Uczniów po krótkiej naradzie podjęli decyzję, że o zdumiewających i przerażających faktach należy napisać książkę w formie tezy, antytezy i syntezy, która byłaby wydawana tylko w zamkniętym obiegu, również: wydali wspólne oświadczenie - sprawę należy ponownie zbadać, dokładnie: sprawę należy ponownie zbadać w głębokiej tajemnicy ze względu na bezpieczeństwo społeczne i ideę państwowotwórczą - prawidłową funkcjonalność systemu. Tego zadania podjęli się ostatni w hierarchii Uczniowie, na których również spoczywał bezwzględny obowiązek dochowania tajemnicy, także: dbanie o bezpieczeństwo wszystkich emisariuszy, tak: wszystkich bez wyjątku.
A teraz niebo nie było bezchmurne, szalała niesamowita burza, a największa gwiazda na niebie - umarła, horyzont zachodu pokazywał mieszane barwy czerwieni i czerni...
Pośród warczenia grzmotów, oślepiających świateł błyskawic i niemiłosiernie wściekłego wichru - idą spokojnie do celu emisariusze Bezludnej Wyspy, a z piekielnie czarnego nieba nie spadła nawet jedna kropelka deszczu, tak: właścicielką Sztucznej Pogody była Nienawiść, patronką misji Bezludnej Wyspy - Miłość i to ona pełniła rolę parasola ochronnego, stanęły sobie na drodze dwa przeciwstawne żywioły, więc: wojna, wojna i wojna!
Po dotarciu do celu: Uczniowie nie ujrzeli statku, tylko: bardzo głęboki wir na pełnym morzu, który posiadał wyjątkową siłę przyciągania - tak działa Zło i nagle dopadła ich bezradność i dezorientacja...
I usłyszeli dźwięki Obłędnej Muzyki, którą tworzyła Orkiestra, zrozumieli, że są w pułapce bez wyjścia - na statku, zrozumieli: oto zdumiewająca i przerażająca scena, zrozumieli: trafili na ostatni akt przedstawienia - scenę, rozumiecie, panie i panowie?
Na statku Hipokryzji orkiestra grała Obłędną Muzykę, a z nadprzyrodzonej zdolności emisariuszy na zawał serca zmarł Dyrygent - upadł on na własną trybunę: z jego twarzy zaczęła osuwać się biała maska - symbol czystych intencji...
Orkiestra bez Dyrygenta niemiłosiernie grała Obłędną Muzykę, a przed nią i za nią jak na balu tańczyły pary, niektóre pary nosiły białe maski - symbol czystych intencji, białe maski widzieli tylko emisariusze, którzy mimowolnie poddawali się nastrojowi panującemu na statku Hipokryzji, nastrój był wyjątkowo miły, przyjemny i ciepły dla ciała, umysłu i duszy, tylko: bezczelni ignoranci z czystym sumieniem byli zdolni zachować stan pełnej świadomości - przytomność ciała, umysłu i duszy, wśród całej setki Uczniów znalazł się tylko taki ten - jeden. Taki ten jeden jedyny! Ten jeden jedyny z całej setki Uczniów!
Orkiestra bez Dyrygenta niemiłosiernie grała Obłędną Muzykę, a przed nią i za nią jak na balu tańczyły pary, niektóre pary nosiły białe rękawiczki - symbol szlachetnych intencji...
Rozgrywający dramat oglądał zasmucony ostatni z ostatnich Uczniów: jego współtowarzysze są już na zawsze straceni i nie mógł nic zrobić - mógł tylko uratować siebie samego, a nie mógł nic zrobić z jednego powodu: statek Hipokryzji pomału tonął z własnej nieprzymuszonej woli. A jeszcze nie tak dawno mówiono, że jest on tak wyjątkowo odporny i bezpieczny, więc: zrezygnowano z szalup i kotwic, tragedia polegała na tym: tańczące pary z głupoty i naiwności dały wiarę, teraz ty, posłuchaj: co o mnie mówiono - dałeś temu wiarę?
Minęło wiele lat: Wyższa Szkoła Rycerska wychowała nowych Uczniów i uroczyście otwarto Muzeum Nowego Świata, w którym znajdował się wrak statku Hipokryzji - był on tylko cieszącą się dużym powodzeniem atrakcją, a nie przestrogą na przyszłość. Panie i panowie - pary: na twarzach białe maski i na dłoniach białe rękawiczki - symbol czystej i szlachetnej intencji, panie i panowie - pary: zachwyceni - tańczą, tańczą i tańczą, głośniki muzealne grają Obłędną Muzykę: zachwyceni wspaniałą legendą - mają w głębokim poważaniu wnioski wynikające z historii statku Hipokryzji. Tylko Uczeń, któremu udało się wydostać z tonącego statku: był w pełni świadomy i przytomny, doskonale wiedział jakim celom służy Muzeum Nowego Świata i opuściwszy pralnię mózgów - udał się w nieznaną nikomu dal...
A niebo po prostu było bezchmurne, promienie słońca niemiłosiernie grzały kulę ziemską - mały skrawek świata, uparty zapał słońca studził okazjonalny wietrzyk, morze błękitne falowało raz w jedną i raz w drugą stronę, nie było to zwykłe morze - to było morze potęgi nieba, na które patrzył wyblakłym wzrokiem emisariusz i po długiej zadumie opuścił głowę ku ziemi, a na jego policzku można było zauważyć purpurową łzę - zasiała ona Bezludną Wyspą Czarną Różą...
(z tomiku: Kowal i Podkowa)
Łukasz Jasiński (2006)
Pokażę ci praktykantów za kulisami - Haskalę i nic nie mów, tylko: bardzo uważnie słuchaj, czasami z uśmieszkiem na twarzy jak Mona Lisa. Leonardo da Vinci na pewno byłby dumny ze świętego zakonu Eruvai Ravi - międzynarodówki wtajemniczonych mistrzów, która posiada własnych sobowtórów. Sir Edom Wildstorm trzymał w dłoni fajkę z kości słoniowej - teza ta, rzekł:
- Ma uzasadnienie w tytoniu - tu - dał dyskretny znak spojrzeniem na blat okrągłego stołu i kontynuował: trzy lata temu podwójny mecenas Sanhedrynu z Grupy Stu zapowiedział w radiu nową wizję - nadejście potopu łupkowego...
Sir Edom Wildstorm spojrzał przez okno na niebo - tam - dostojnie wypuścił parę kółek z dymu, robiąc dyskretną aluzję:
- Adonaj ma w głębokim poważaniu Amalekitów, a wołanie upadłej anteny jest zwykłą grą słów - Ali Kabe... Wiesz, Vick, ty gówno wiesz! Poklepał po ramieniu młodego studenta z Wyższej Szkoły Handlowej sir Edom Wildstorm.
Jest wojna, sir, musimy przyjąć trójwymiarowe maski i zorganizować zamach na redakcję koszer nostry, oni zamknęli nam oczy - będziemy lepiej widzieć - iluzję, a syn poranka jak dymiący wagon przyniesie nam dwa sztandary - divide et impera i vox populi - errata. W domu nad rozlewiskiem Tolsam zagra na pianinie idyllę jako sygnał - pogranicze najwyższego czasu, pamiętaj, oni zamknęli nam oczy - będziemy jeszcze lepiej czytać paragrafy tajnej policji w sanatorium pod klepsydrą - NASK-u i UKEF-u, a tutaj - bez przenośni - zmieniłem technikę na OKA - Obserwacja, Kontrola i Analiza - archetyp najemnika z operacji Samorgas. Jest wojna, sir, nie zabijemy - zabiją - na pewno starym sposobem - przypadkiem uderzymy autem w przydrożne drzewo, a może umrzemy za wolność i niezawisłość w schronisku dla samotnych wilków?
Nie wiem co się dzieje: bezwładny chaos na biegunie mózgowym, jądro próżność jest zbyt mocno widoczne - zabija i niech będzie na zawsze przeklęty ten świat. Półkula magnetyczna zmienia obrót o sześćset sześćdziesiąt sześć stopni - czwarty jest tryptykiem niczym melodia nokturnowa, a przymioty nie są przypadkowe - trójca, naprawdę, nie wiem co się dzieje: bezwładny chaos na biegunie - zabija i niech będzie na zawsze przeklęty ten świat. Półkula socjotechniki stworzy alternację pentagramu - alogię: in nomine Patris, et Spiritus Sancti, fides et ratio - opus dei - cogito ergo sum. Sir Edom Wildstorm skończył czytać raport, bełkot - rzekł z przekąsem i wyrzucił do kosza lupę z rogów barana, syndrom zniewolenia - pomyślał... Eli, eli, lama sabachtani... Eli, eli sabachtani lama - eli, eli i skończył - nucić...
Pieszcząc rękojeść laski: zbyt spokojnie wyszedł ze służbowego Range Rovera...
- Good morning - przywitał gościa nowy lokaj prezydenta na mazurskiej daczy.
- Thank you - sir Edom Wildstorm podał do ucałowania pierścień ozdobiony srebrną ważką.
- With all due respect - rzekł gospodarz i najmocniej prosimy - odejdź z tego świata!
- Gambling - you are welcome!
Sir Edom Wildstorm odstawił na grzbiet fortepianu kieliszek z krwistym winem i momentalnie wsłuchał się w echo poloneza, to koniec - szepnął sam do siebie - nic już po nas nie zostanie, może idea, przecież jak mówi pismo - po owocach. Rozmyślania przerwała służąca, wtargnęła nieproszona - rzuciła okiem na zielony stolik i zgarnęła resztki żetonów - elokwentnie wypięła tyłek... Sir Edom Wildstorm zerknął szybko na wyższą półkę i czarnym klawiszem przywołał do porządku agentkę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - dokładnie dał do zrozumienia: wskazując - wzrokiem
na okruszki popiołu, zostanie po nas szarobury pył,
o la la o lu, będę do końca grał, grał i grał
na ramionach żywiołu - będę do końca śnił, śnił i śnił,
o la la o lu, będę do końca grał, grał i grał...
Wiesz? Opowiem ci prawdziwą bajkę o zatoce różowych świń, pamiętaj, śmiech jest zdrowiem i nie miej żadnych złudzeń poza pewną granicą solidarności. Raz na zawsze porzuć marzenia: one są tylko dziekanią w unii giermka, możemy? Nazywam się Alexis Brimeyer, znacie legendę o czarnym szlachcicu? Bardzo dobrze, to ja - należę do Komitetu Trzysta, a ty byłeś tylko szarfą kozła ofiarnego w Izbie Hymnu Jedności i co? To niepotrzebne słowa, zostawię je na pamiątkę, tak po prostu - zwyczajnie.
- Regni regino, sapiens nihil invitus facit, sapienti sat...
Pamiętasz? Wybacz, nie było cię na świecie, po prostu: nazywam się Alexis Brimeyer i znacie legendę? Znamy! Jesteście kłamcami - nie znacie! Sir Edom Wildstorm położył różę na grobie białego kruka...
Nie zapaliłem świeczki i system może w każdej godzinie runąć: wypolerowany na błysk - krzemień - pucybut przepowiedni. Nadal płonie kompozycja trójkątnego placu, a po obu stronach - fotel, tak: uwielbiam ten hotel - przynosi zyski i wtedy zapaliłem świeczkę - system przed chwilą upadł. Masz wolną wolę? Naprawdę? Kup sobie spokój za cenę kłamstwa. I błysk! I zysk! I pysk! Sir Edom Wildstorm skończył oglądać pomnik generała Franco, on nie żyje - umarł za wolność. Racja, pomyślał, nie sądźcie - sądzeni będziecie. Wiesz? Nie bądź błaznem! Umyj tablicę! Ładnie!
Jedno z najgorszych błogosławieństw: obdarcie niewiernego z posiwiałej aureoli, osamotniony z garścią ziemi - pielgrzym niebezpiecznej prawdy, iluzjo z podwójną maską - bar, bar i bar - baranku melodramatycznego nieba - zagrajmy w dwie - frazy w jednej - jedynej. Nikt tego nie zrozumie, dokładnie wszystko jest potężnym chaosem i poza powstaniem świata zostanie pot - wór, wór i wór - marny, przepraszam, gardło mnie rozbolało - nic tutaj - tu po nas, słowem: bez bezzz sensss. Sir Edom Wildstorm cierpliwie słuchał...
- Dajcie mi willę w stylu kosmopolitycznym, pokaźne konto i limuzynę, a w zamian obdarzę wszystkich prostotą serca i mogiłą słów!
Sir Edom Wildstorm wskazał laską na trzy palce u prawej dłoni: pas a pas - odrzekł z kamienną twarzą.
- W porządku, dołóżcie mu jeszcze na barki krzyż...
Tylko ja, ja i ja - egoista z rodu warana - jesiotr w jeżowym jeziorze nad jesionem - marsz morsa i pana na mars - przekwita poezja polska zamknięta w sejfie - naćpana!
Zanim powrócę z końca czasu przez czerwoną noc - rozdam światło i nie szlochaj. To takie zwykłe szatańskie paragrafy: czujesz na karku zimno? To dobrze, zagrajmy w ruletkę i pociągnij pierwszy za głowę okupanta. Sir Edom Wildstorm złowił szlachetnego dorsza i rzekł do Adama Weishaupta:
- Wypierdalaj!
Zanim powrócę przez czerwoną noc - rozdam światło. Ukochana, nie płacz za mną!
Pisz słowo po słowie, inaczej nie zrozumieją i nie pojmą twoich myśli, tłumacz się ciągle z popełnionych grzechów, oni są mądrzejsi od ciebie, zaniżaj własną wartość i niszcz w sobie zmysł krytyczny - oducz się myśleć samodzielnie. Pisz słowo po słowie, inaczej nie zrozumieją i nie pojmą twoich myśli - nie używaj obcych wtrętów, aluzji i tropów, oni są mądrzejsi od ciebie - wykreśl na zawsze ze słownika niedopowiedzenia i miłuj pokój podczas wojny - może zostaniesz wtedy szeregowym poetą. Sir Edom Wildstorm wyjął kalendarzyk indeksowy i zanotował coś ołówkiem: bądź wierny i nieprzekupny, nigdy nie szczekaj, odgryzaj krtań, szczaj na kości rzucone ze stołu i zawsze bądź sobą - wilkiem.
Łukasz Jasiński (2010)
Z Polskiego Portalu Literackiego
Posłuchaj, niebo, posłuchaj: oto Twój syn, bezdomny, niepełnosprawny - niesłyszący, jednak: myślący, słuchaj, niebo, słuchaj - uważnie: główna przyczyna Jego dramatycznego losu leży w chorym systemie państwowym - Archiwum Akt Nowych (różne grupy wpływu - towarzystwa wzajemnej adoracji), wcześniej: jako legalny pracownik Zakładu Pracy Chronionej - funkcjonował On normalnie, potem: przez głęboko zakonspirowanego tchórza z jakże rudą brodą (teraz - białą) - stracił On kolegów, znajomych i przyjaciół, wtedy zorganizował sobie intelektualne życie w domowym zaciszu - zrównoważone, stabilne i opanowane, rozwijał osobiste zainteresowania - poezję, filozofię, aforyzmy, krytykę i recenzje, słuchaj, niebo, słuchaj - uważnie: pokonał On państwo, została wtedy uruchomiona intryga - szyta grubymi nićmi przez miasto stołeczne Warszawę, ona: prezydentka - była pracownica angielskiego banku - użyła swoich wpływów w Ministerstwie Finansów, Związku Banków Polskich i Ministerstwie Sprawiedliwości - narzędziem była administracja spółdzielcza, opieka społeczna i służby specjalne, miał On być pożyczkowym słupem - zlikwidowanym, adwokatka na Centralnej dostała polecenie z góry: Jego dokumenty należy wrzucić do niszczarki, a Jego samego należy wyrzucić na Dworzec Centralny - dożywotne odszkodowanie za utratę słuchu należy przelać na tajne konto Alior Banku (posiadam formalne dowody), była to próba ukradzenia Jego tożsamości z PESEL-em, niestety: On zawsze uprzedza fakty, które dopiero mają nastąpić, jest On zapobiegliwy - przewidujący, przekorny i przenikliwy, nadal żyje, posiwiał (36 lat) - napisał już testament, On doskonale wie, że nie wygra z nimi: walczy na miarę swoich możliwości, On nie odczuwa jakiegokolwiek strachu - gardzi nimi, On nigdy w życiu nie pęknie - posiada rogatą duszę, tak więc: związek przyczynowo-skutkowy wygląda w sposób następujący, jakby inaczej: kościół, rodzina, archiwum, samorząd, komornik, policja, opieka, skarbówka i lichwa - bankierzy, posłuchaj, niebo, posłuchaj: oto Twój syn, bezdomny...
Co mam jeszcze zrobić? Pracować? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Wziąć ślub kościelny? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Uznać bezprawny wyrok sądu najwyższego? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Wszystkich naokoło słuchać i przepraszać i szanować? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Codziennie kupować kobietom kwiaty? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Udawać osobę słyszącą? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Przyznawać wszystkim rację? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Kochać wielkie pieniądze? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Mam zrobić prawo jazdy? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Zrezygnować z własnych poglądów życiowych - doświadczenia? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Milczeć? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Uznawać wyższość głupoty nad mądrością? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Przyznać, że jestem cwanym złodziejem? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Przyznać, że jestem osobą karaną? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Przyznać, że jestem lekomanem i alkoholikiem i narkomanem? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Przyznać, że mam długi finansowe? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Przyznać, że jestem chory psychicznie? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Przyznać, że jestem ojcem nieznanego mi dziecka? Zgoda! Co mam jeszcze zrobić? Przyznać, że jestem odpowiedzialny za tą Kurwę - Polskę!!!? Potem: chodzić wesoły i zadowolony i miły!!!? Jak najbardziej porządku - zgoda, pamiętajcie: robiąc coś wbrew własnej woli - jestem wtedy smutny i zrezygnowany i obojętny, moje ciało i umysł i dusza odrzuci tzw: narodową integrację społeczną, tak po prostu reaguje mój organizm - instynkt, więc: zgoda!!!?
Oto ten to: wielki Szymon Maler lub Miler, to tak zwany: opiekun, wychowawca i taki jaki - ważniak, a jego zewnętrzny wygląd: głowa - paskudnie podgolony mop, ciemne okulary - kokaina niszczy wzrok, kuleje - strzykawki, zęby - żółtawe i broda - żydowski krasnal, psikutas na krótkiej smyczy psów i jak mówi, to: wydziela gówno i pluje śliną - miałem odruchy wymiotowania, matkojebca - lubi poniżać takich jak ja, śmieć - jego ciuchy służą mu za maskę ochronną, ukrywa podziurawione ciało od narkotyzowania własnego życia, teraz: z bagna awansował i wszyscy muszą słuchać jego bełkotliwego wycia - obrzydliwej gęby.
Wczoraj padał obfity deszcz, podwórko schroniska zostało zalane do głębokości kostki stopowej, a za bramą kompletne bagno, on do mnie wrzaskiem:
- Śmiecie z kuchni do śmietnika lub natychmiastowa wyprowadzka!
Wybrałem to drugie, nie będzie moralny śmieć łamał mi moralnego kręgosłupa - gnoił i poniżał i gnębił i jeszcze ty, panie Sławku, kucharczyku - z takimi wielkimi oczami jak zboczeniec: lubisz temu śmieciowi obciągać, przecież: już dwa razy mnie bezpodstawnie zakapowałeś, a za pana Romana siedziałeś cicho na tchórzliwej dupie, bo on był po mojej stronie? I co mi zrobicie, obywatele trzeciego świata, złożycie pozew do najwyższego sądu rzeczypospolitej o obrazę godności osobistej? Najpierw: czy w ogóle ją macie - wartość i godność i wolność? Wy!?
Kim tak naprawdę jestem - ja? Byłym pracownikiem Archiwum Akt Nowych - miałem tutaj kontakt z Krzysztofem Naimskim, a w tym czasie jego ojciec był członkiem Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy prezydencie Lechu Kaczyńskim, mogłem powyższą znajomość wykorzystać w osobistych celach życiowych, jednak: nie zrobiłem tego - nie akceptuję rodzinnego nepotyzmu na każdym szczeblu władzy państwowej, samorządowej i kościelnej, ukończyłem również kurs archiwalno-kancelaryjny pierwszego stopnia z dobrą oceną, więc: posiadam upoważnienie do wglądu niejawnych dokumentów państwowych, samorządowych i kościelnych - duplikat, oryginał został mi ukradziony, tak: obowiązuje mnie do końca życia tajemnica służbowa nawet jako osobę prywatną, dalej: każdy zainteresowany może sprawdzić dostępny życiorys Piotra Naimskiego, jasne: mam zamiar wysłać podanie o pracę finansową do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego po otrzymaniu należnego lokalu, teraz już wiecie, jestem mocno odporny na każdą intrygę miłosną, werbunkową i hakową. Kim tak naprawdę jestem - ja? Osobą aktualnie bezdomną, niepełnosprawną - niesłyszącą, jednak: myślącą...
Prowokatorzy polityczni posiadają parasol - ochronny, ludziom myślącym wmawiają - paranoję, tak: nie przyjmują merytorycznych argumentów, jęczą: tobie nic nie można powiedzieć, przeciwnie, powiedzieć - można, jednak: wpłynąć na mnie - nie można, inaczej: przejąć nade mną kontrolę w celu kształtowania mi osobistego życia, dalej: wmawiać mi różne pierdoły - nie można, ostrzeżenie: pierwsze poczucie winy i psychologia wstydu i drugie poczucie winy - jest charakterystyczne dla każdej monoteistycznej sekty: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu - nie można mnie zwerbować, ogłupić i nawrócić.
A oto ofiara terroru politycznego - cielesnego i umysłowego i duchowego - niewiarygodnie wtórnych analfabetów: biurokratów, a tak poważnie - oni: cały czas stosują wobec mnie przemoc psychiczną (nękanie, plotkowanie, znęcanie, wyśmiewanie i okłamywanie, także: ciągłe odwlekanie mojej sprawy - odkładanie formalnych dokumentów na archiwalną półkę urzędniczą, również: robienie nieprzyjemnych złośliwości), więc: co ma robić w tej sytuacji zdrowy, silny i mądry człowiek? Po prostu nic - zaczyna pić, a oni: patrzcie, oto to ten pijak... Tak, ostatnio jestem pijakiem, a jakie ma wyjście motyl wśród stada much, które lecą do każdego gówna?
I dostałem niezły spadek: moja ukochana babcia w testamencie przekazała mi ponad milion polskich złotych, potem: zrobiłem dobry interes - kupiłem cztery mieszkania w największym mieście polskim, płacę comiesięczny czynsz: pięćset polskich złotych za sześćdziesiąt metrów kwadratowych, moja mamusia jest komornikiem, mój tatuś jest radcą, mój wujek jest policjantem i dodam jeszcze dziadka - jest on sędzią, ładnie poprosiłem ukochaną rodzinę o dobrowolną pomoc wolnorynkową - mieszkaniową, kochani: potrzebuję dziesięciu ludzi bezdomnych, aby wynajmować im moje drogie lokale - czterdzieści metrów kwadratowych za tysiąc polskich złotych, pięćdziesiąt metrów kwadratowych za tysiąc pięćset polskich złotych i sześćdziesiąt metrów kwadratowych za dwa tysiące polskich złotych, więc: pomożecie? Tak, synku, pomożemy - powyrzucamy niewinnych obywateli: nieźle będziesz zarabiał...
W dzisiejszych czasach człowiek jest bezwzględnie wykorzystywany jako zniewolony przedmiot gospodarczy: jego ciało służy firmom ubraniowym i kosmetycznym i tatuażowym, jego umysł służy firmom reklamowym i propagandowym i muzycznym, jego dusza służy firmom sekciarskim i dogmatycznym i religijnym i to wszystko jest jego - tak mu wmawiają: to twój wybór, więc: chowajcie zarobione pieniądze do bardzo głębokiej kieszeni, a najlepiej nie pracujcie na ich konto, tak: aktualnie jestem bez złamanego grosza, niestety: póki nie otrzymam lokalu - fundamentu i dachu i bezpieczeństwa - nie będę pracował: prędzej wybiorę śmierć, inaczej: duma czy głód - prawda czy fałsz?
A jak mi zawieszą dożywotne odszkodowanie za utratę zdrowego słuchu, to: powinni mieć pełną świadomość - decyzja będzie nieodwracalna, inaczej: nie będę już chciał tych pieniędzy razem z należnym lokalem socjalnym - piętnaście metrów kwadratowych za dwieście złotych miesięcznie, a jeszcze tym bardziej - nie będę pracował, dalej: jeśli ktokolwiek będzie sobie wypłacał moje dożywotne odszkodowanie, także: głodową łaskę podatników - będzie doskonale wiedział, że jest najgorszego miotu skurwysynem - złodziejem, słowem: okradł osobę niesłyszącą i bezdomną i osamotnioną, tak: mentalnie jest po prostu głęboko zakonspirowanym tchórzem - ludziom bogatym włazi w niemiłosiernie brudną dupę, natomiast - biednych: okrada, jasne - ja: będę miał czyste sumienie jak święta łza duszy, oczywiście: ich będzie gryzło i śmierdziało i gniło - po pewnym czasie będą wyjątkowo mocno agresywni - na siłę będą szukać winnego: ofiary - mnie, niestety: będzie - za późno, nie wiem: skąd będziecie comiesięcznie brać tysiąc trzysta złotych na utrzymanie osoby bezdomnej - silnej i zdrowej i mądrej, nie wiem: skąd będziecie comiesięcznie brać pięćset złotych na wynajęcie jakiegoś pokoju na wolnym rynku mieszkaniowym, nie wiem: skąd będziecie comiesięcznie brać na opłaty cudzego gospodarstwa - gaz i wodę i prąd, wiem: nie będę pracował jako osoba bezdomna - całkowicie bezprawnie wyrzucona, zapewniam: mogą mi odebrać powyżej wymienione pieniądze bez żadnej podstawy prawnej - będą używać argumentu: pan nigdzie nie mieszka, moich: merytorycznych dowodów opartych na formalnych dokumentach urzędowych - nie będą przyjmować i najprawdopodobniej taki będzie rozwój mojej życiowej sytuacji - same fakty mówią za siebie, świadczą - na całkowitą moją korzyść i po tym co przeżyję - naprawdę będę chciał powrotu do poprzedniego stylu życia - bytu?
Proszę pamiętać, że istnieje instytucja obrony koniecznej: artykuł prawny zezwalający obywatelom używać samoobrony fizycznej i werbalnej i psychicznej w celu ratowania osobistego życia, więc: mam święte prawo odpierać ataki, jeden: używając argumentów logicznych i dwa: używając argumentów filozoficznych i trzy: używając argumentów poetyckich i cztery: używając argumentów merytorycznych i pięć: używając argumentów prawnych i sześć: używając argumentów konstytucyjnych i siedem: używając argumentów psychicznych i osiem: używając argumentów duchowych i dziewięć: używając argumentów werbalnych i dziesięć: używając argumentów erotycznych, dalej: na samym końcu - fizycznych, włącznie: pozbawiając agresora życia, pytanie: czy nieczuły psychopata i żywy trup i niedojrzały emocjonalnie dwunożny ssak agresywny jest ze swojej natury człowiekiem?
Po pierwsze: jestem osobą samodzielną, po drugie: jestem osobą świadomą i po trzecie: moja bezdomność jest całkowicie nielegalna, której pod każdym względem nie akceptuję - zostałem bezprawnie wyrzucony: sąd rejonowy dla Warszawy Mokotowa (sędzia Agata Puż, ona: ukończyła studia prawnicze na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu - ledwo otrzymała trójkę) - wydał wyrok solidarnie i zastosował zbiorową odpowiedzialność karną, więc: nie uznaję bezprawnego wyroku, czekam tylko i wyłącznie na umowę o najem lokalu socjalnego, wtedy: formalnie przestanę być osobą bezdomną, również: znajdę pracę zarobkową na skromne pół etatu - legalnie, dalej: jak można osobę samodzielną i nielegalnie bezdomną pod pozorem propozycji udzielenia pomocy zmuszać do wzięcia udziału w tak zwanej resocjalizacji - pomagać jej wyjść z tak zwanej bezdomności i uczyć jej tak zwanej samodzielności, przecież: pod tą maską jest coś innego, dokładnie: kontrola - życia osobistego: intelektualnego i seksualnego i materialnego, oczywiście: otrzymane pismo biurokratyczne wylądowało w urzędowym koszu - moja czarna teczka nie będzie już zbierała jakichkolwiek śmieci.
Aktualnie panującą ustawa zasadnicza - Konstytucja: jak najbardziej jasno mówi w kilkudziesięciu artykułach prawnych, dokładnie: osobom niepełnosprawnym przysługuje lokum socjalne (piętnaście metrów kwadratowych) i zasiłek pielęgnacyjny (głodowa łaska podatników) i renta socjalna (dożywotne odszkodowanie finansowe za utratę zdrowego słuchu z winy państwowego szpitala), dalej: uczciwie pracowałem zarobkowo w Zakładzie Pracy Chronionej i Archiwum Akt Nowych i Narodowym Klubie Libertyńskim, zapewniam: rzetelnie oddawałem podatki na utrzymanie biurokratów systemowych - płaciłem miesięczny czynsz i posiadałem miejską kartę komunikacyjną i robiłem miesięczne zakupy, słowem: byłem jak najbardziej samowystarczalny - posiadałem skromny byt życiowy, tak: posiadam niezłą emeryturę na stare lata, dekada mojej pracy: kolekcja niezłych książek i banknotów i monet, także: filmów, muszę jeszcze dodać - twardy fundament i brata mniejszego i własność intelektualną, niestety: wszystko zostało mi bezprawnie zniszczone - ukradzione, sam - zostałem bezczelnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową: całkowitą odpowiedzialność ponoszą za moje Osobiste Życie trzy instytucje - Rodzina i Administracja i Temida, oni - odmawiają mi jakiejkolwiek obowiązkowej pomocy, gorzej: kradną formalne dowody świadczące na moją czystą korzyść, oczywiście: jestem osobą bezdomną, niepełnosprawną - niesłyszącą, jednak: myślącą - samodzielnie i jako ofiara powyższych instytucji - uczciwie pracowałem społecznie, wymieniam: Schronisko Betania i Towarzystwo Pomocy Świętego Brata Alberta i Otwarte Drzwi - Dom Rotacyjny i Stowarzyszenie Monar - Markot i Państwowa Noclegownia Skaryszewska - wyjątkowo piekielnie cierpiałem za obce mi winy i grzechy i błędy, zrozumcie: trzeba mi było pozwolić w styczniu tego roku wyjechać nad morze, potem: emigrować - mielibyście mnie już dawno z własnej: świętej i głupiej i pokornej - głowy, cóż: sami tego chcieliście - teraz będę ostrym kolcem w waszych zakłamanych sumieniach, zapamiętajcie: już nie ustąpię i nie będę pracował jako osoba bezdomna - wyrzucona całkowicie bezprawnie, a jeszcze tym bardziej - utrzymywał darmozjadów urzędowych i po raz kolejny zaczynał wszystko od samego początku i brał odpowiedzialność za to - czego nie zrobiłem, bo: to wy, kurwa, to wy - zniszczyliście mi zrównoważone i opanowane i ustabilizowane Osobiste Życie, pewnie: Praktyka Błędnego Koła to wasz świat bytu - nudzący i śmiertelny i pusty, nie mój, dotarło!?
I nie uznaję bezprawnego wyroku sądu rejonowego dla warszawskiej dzielnicy mokotowskiej w składzie głównego przewodniczącego - sędzi Agaty Puż, tak: wyrok został wydany solidarnie - zastosowano wobec mnie zbiorową odpowiedzialność karną, inaczej: uznając powyższy wyrok - musiałbym wziąć odpowiedzialność za to - czego nie zrobiłem, jednocześnie: musiałbym uznać własną bezdomność, a tym samym: całkowicie świadomie zrezygnować z należnego lokalu socjalnego, słowem: temida złamała kilkanaście praw, artykułów i paragrafów, więc: to ona jest odpowiedzialna za taki stan rzeczy - nie jestem wielbłądem, to znaczy: nie będę udowadniał własnej niewinności, dodam: aktualnie obowiązującą ustawa zasadnicza zezwala mi być oskarżycielem z całkowicie wolnej stopy, oczywiście: dowody złamania prawa cały czas posiadam w mokotowskim urzędzie miejskim - Wiktorska.
Przypominam: zostałem bezprawnie wyrzucony - zastosowano wobec mojej osoby zbiorową odpowiedzialność karną, wyrok został wydany - solidarnie: sędzia Agata Puż i komornik Olga Rogalska-Karakula i protokolant Aleksandra Zawadzka - Sąd Rejonowy Dla Warszawy Mokotowa na wniosek administracji spółdzielczej "Pod Kopcem" - nie znajdą państwo nigdzie danych osobowych powyższych władz publicznych ze spółdzielni mieszkaniowej, tak: człowiek posiadający czyste sumienie - nie ukrywa własnej tożsamości, dalej: jestem osobą nielegalnie bezdomną, niepełnosprawną - niesłysząca, jednak: myślącą - samodzielnie, nie posiadam jakiegokolwiek stałego miejsca zamieszkania - meldunku, jutro idę spełnić obowiązek patriotyczny - oddać głos wyborczy, nie wiem jak to wszystko będzie wyglądało, wiem: nikt nie ma prawa odbierać mi jakichkolwiek praw publicznych, legalna ustawa zasadnicza - konstytucja: każdy ma prawo do pełnej wolności słowa i rozpowszechniania zdobytych informacji, jasne: będę nagrywał skład komisji wyborczej.
Składając formalnoprawny wniosek o odwołanie zaocznego wyroku - musiałbym uznać bezprawny wyrok, a tym samym: wziąć pełną odpowiedzialność za to - czego nie zrobiłem, przypominam: warszawski sąd rejonowy nie udowodnił mi jakiejkolwiek winy, tak: zastosował zasadę zbiorowej odpowiedzialności karnej wobec mojej skromnej osoby - wyrok wydał solidarnie, złamał: kilkanaście artykułów ustawy zasadniczej i kilkanaście paragrafów kodeksu prawa karnego i kilkanaście punktów własnego regulaminu - warszawskiego sądu rejonowego, zignorował rzymską filozofię prawa: nullum crimen sine lege, przyjął - katolicką filozofię prawa: vox populi, dalej: jestem po trzech legalnych pracach - posiadam niezłą emeryturę na odległe stare lata, także: dożywotnie odszkodowanie za utratę słuchu z winy państwowego szpitala w postaci renty socjalnej, przeszedłem trzy pozytywne weryfikacje ze strony następujących podmiotów systemowych: administracyjnej komisji mieszkaniowej i zakładu ubezpieczeń społecznych i agencji bezpieczeństwa wewnętrznego, natomiast: dwadzieścia pięć metrów kwadratowych lokalu socjalnego kosztuje dwieście złotych miesięcznie, jasne: aktualnie panujący system bezkarnie odbiera mi konstytucyjne prawa obywatelskie, potem: świadomie blokuje mi drogę do obrony własnych praw - prowadzi grę na jedną stronę, tak po prostu działa ten system: towarzystwa wzajemnej adoracji - układy i znajomości i wpływy, niestety: wiosną wyjadę na bezpowrotną emigrację - sami tego chcecie, po pewnym czasie: żałujecie - jesteście kompletnie nienormalni: zadajecie ogromny ból niewinnemu człowiekowi, a za chwilę: płaczecie - tak ma wyglądać moje życie, które w rzeczywistości jest waszym życiem?
Najwyższe prawo zasadnicze - konstytucja: zabrania, aby osoby niepełnosprawne mieli na głowie problemy osób pełnosprawnych, jednocześnie: zabrania osobom pełnosprawnym wykorzystywanie osób niepełnosprawnych pod pozorem udzielenia pomocy, dalej: jestem osobą nielegalnie bezdomną, niepełnosprawną - niesłyszącą, jednak: myślącą - samodzielnie, zostałem bezprawnie wyrzucony przez brak jakiejkolwiek odpowiedzialności ze strony matki - Katarzyny Jasińskiej (alkoholizm) i ojca - Wiesława Jasińskiego (alkoholizm) i brata - Jakuba Jasińskiego (bezrobocie), tak: Rodzina i Administracja i Temida - oni są odpowiedzialni za mój życiowy los: oni - odebrali mi trzy podstawowe świętości: twardy fundament i brata mniejszego i własność intelektualną, oni - perfidnie ściągnęli mnie w bardzo głęboki dół, oni - jak najbardziej świadomie zrobili ze mnie systemowego niewolnika i oni - wykorzystują moją witalność cielesną i umysłową i duchową, a ja - jako niewinna ofiara nie mam jakiegokolwiek życia prywatnego i seksualnego i kulturalnego, cierpię - robię coś wbrew własnej wolnej woli, bo: nie mam żadnego wyboru - mam zamieszkać pod warszawskim mostem?
W lutym wyciągnęłam matkę z głębokiego dna bezdomności - teraz mieszka ona w katolickim schronisku wolskim: nie pije alkoholu - pracuje, natomiast: ojciec i brat - uciekli, tak: w tym chorym kraju złodzieje są ponad obowiązującym prawem, gorzej: prawo ich chroni, a ludzie uczciwi nie mają żadnych szans na jakiekolwiek godne życie... Teraz muszę czekać na pisemną informację telefoniczną (SMS) ze strony wydziału lokalowego - wewnętrzna rada urzędników ma podjąć formalną decyzję, które mieszkanie przyznać panu Łukaszowi Jasińskiemu, potem: zaproszenie i obserwacja i decyzja - akceptacja, dopiero: na samym końcu wchodzi ekipa remontowa, nie wiem jak długo będę czekał, wiem: po co mieszkanie osobie wykończonej - cieleśnie i umysłowo i duchowo? Wybieram - emigrację, jeśli nic z tego nie wyjdzie - bezdomność, tak: wolę - schronisko.
W dniu drugiego listopada o godzinie dwunastej dziesięć mój telefon komórkowy został zablokowany przez aktualnie panujący system - nielegalnie zatrudnionego hakera, cały ekran był czarny - robił jasne błyski, nie: nie był to wirus - jego łatwo usunąć, przypominam: taka sytuacja nie pierwszy raz zaistniała w moim osobistym życiu, jasne: ciągle mnie blokują, aby uniemożliwić mi jakąkolwiek walkę - cały czas używam merytorycznych argumentów opartych na formalnych dokumentach biurokratycznych, dalej: wyjątkowo ciężko pojąć ich rozumowanie współczesnego świata - logikę, dokładnie: oni dają tobie jakieś auto, pismo, religię i serial, potem: natychmiast ciebie blokują - całkowicie zabraniają ci zwracania uwagi, także: krytykowania decyzji systemowej władzy, inaczej: samodzielności, zauważ: zostały ci odebrane - formalnoprawne narzędzia samoobrony, ty: nie mając jak odrzucić, uniknąć i odepchnąć niechcianych produktów materialnych, dogmatycznych i komercyjnych - zostajesz workiem na emocjonalne, przeterminowane i ideologiczne śmiecie, twoje ciało, umysł i dusza, jakby inaczej: cud - zaczyna źle funkcjonować, czujesz wtedy obcy ciężar - niestrawny, zaczynasz nieświadomie chorować: atakuje ciebie cywilizacyjna agresja, frustracja i depresja, zrozum: odebrano ci możliwość - społecznej komunikacji obywatelskiej, jednak: posiadasz ogromne pragnienie życia - kupujesz nielegalną broń palną na czarnym rynku warszawskim, bo: tylko ona ci pozostała i tuż za chwilę: o godzinie dwunastej czterdzieści wyjąłem baterię i włożyłem ją - w to samo miejsce, a za pięć minut: mój telefon komórkowy wrócił do normalnego trybu działania.
Na dobry początek - Łukasz Jasiński, zacznijmy więc od bardzo głębokiego źródła przyczyny: w dwutysięcznym siedemnastym roku zostałem bezprawnie wyrzucony na miejski bruk warszawski, a jestem osobą niepełnosprawną o umiarkowanym stopniu - niesłyszącą (posiadam całkowity ubytek słuchu: miałem operację na nosie w dziecinnym wieku - około cztery lata, została źle użyta narkoza - znieczulenie), dalej: odpowiedzialność za moją aktualną sytuację życiową ponoszą trzy publiczne instytucje o charakterze prawnym, wymieniam: Rodzina, Administracja i Temida, po raz kolejny przypominam - światu: zanim doszło do całkowicie bezprawnej eksmisji - próbowałem uprzedzić fakty: zgłosiłem sprawę mokotowskiej policji (Podchorążych i Maszewskiego), zgłosiłem sprawę mokotowskiej opiece społecznej (Iwicka i Sielecka) i zgłosiłem sprawę administracji spółdzielczej (Zwierzyniecka) - nikt nie udzielił mi jakiejkolwiek przysługującej pomocy: organy władzy publicznej postąpiły wbrew kulturze osobistej, prawu karnemu i ustawie zasadniczej - konstytucji (w urzędzie miejskim na Wiktorskiej znajdą państwo Moją Sprawę - Życie, dokładnie: Wydział Zasobów Lokalowych - nr: Sto), natomiast: wy, państwo, wy - jako system Opieki Pomocy Społecznej - świadomie, perfidnie i złośliwie utrudniacie mi normalne funkcjonowanie bytowe - życie (ukrywanie dokumentów, przerzucanie mojej sprawy z dzielnicy na dzielnicę i granie na czas - liczenie na przekroczenie ustalonej granicy dochodu w postaci tysiąc dwieście złotych miesięcznie, wtedy: nie otrzymam lokalu socjalnego), słowem: patrzycie na moją osobę jak na winną - odpowiedzialną za jakąś zbrodnię, każecie mi płacić trzysta złotych miesięcznie za górne łóżko w domu dla osób bezdomnych - schronisku, chociaż: dwadzieścia metrów kwadratowych lokalu socjalnego kosztuje dwieście złotych miesięcznie! Kim wy jesteście, aby decydować o moim życiu!? Nie wiecie!? Powiem wam: jesteście najgorszym miotem biurokratów - prymitywnym, wrednym i upośledzonym - cieleśnie, intelektualnie i duchowo, zaprogramowanymi żywymi trupami - bez jakiegokolwiek serca, jesteście wtórnymi analfabetami - darmozjadami, pasożytami i krwiopijcami i niewolnikami chorego systemu! Mam już dość!!! Proszę więc przyjąć moja rezygnację z bezterminowego zasiłku pielęgnacyjnego w postaci: sto osiemdziesiąt cztery złotych miesięcznie - nie chcę już waszej głodowej łaski!
Przyczyna: zostałem bezprawnie wyrzucony na miejski bruk warszawski - jestem osobą nielegalnie bezdomną, dalej: piętnasty miesiąc czekam na należny lokal socjalny, sito systemu zabija mnie jako zdrowego człowieka - niedługo będę kaleką cielesną, umysłową i duchową z winy aktualnie panującego systemu, tak: takie doświadczenie nauczyło mnie tylko jednego - pogardy dla dwunożnych zwierząt agresywnych bez względu na ilość posiadanych kont bankowych, tymczasem: jako osoba niepełnosprawna o stopniu umiarkowanym - niesłysząca - nie mogę pracować na jakichkolwiek stanowiskach, które zagrażają mojemu bezpieczeństwu - życiu, niestety: moje prawne, merytoryczne i logiczne argumenty nie docierają do jakichkolwiek wtórnych analfabetów - betonu, właściwie: powinien używać siły fizycznej wobec intelektualnych padalców, nawet: zabijać - strzałem w potylicę, nomen omen: taka śmierć jest bezbolesna, szybka i humanitarna, przecież: tu chodzi o moje zagrożone życie, skutek jest jednocześnie diagnozą: "podejrzenie wyrośli chrzęstno-kostnej końca bliższego kości piszczelowej po stronie przyśrodkowej i skręcenie stawu kolanowego - lewego", inaczej: coś mi skacze w lewym kolanie przy szybkich ruchach - muszę nosić opaskę stabilizacyjną, także: nie mogę dźwigać, jasne: bezpośrednim sprawcą bólu na moim ciele jest kierownik schroniska, pośrednim: Rodzina, Administracja i Temida - system, który ponosi odpowiedzialność za moją aktualną sytuację życiową, jednocześnie: pogarsza ją, więc: czego ten system ode mnie jeszcze oczekuje?
Wiesz, przechodniu, prawda wyzwala energię - moc, dzisiaj: skrzyżowanie alei Solidarności i ulicy Żelaznej - miejsce niewybaczalnej zbrodni: sklep, tak: w prostej linii sto metrów - sąd rejonowy dla warszawskiej dzielnicy mokotowskiej - Ogrodowa, dalej: szczegół po szczególe - fakt po fakcie: robię drobne zakupy, płacę kartą bankomatową i wychodzę... Nagle szybki błysk - czerwona lampka w lewym rozumie, inaczej: logicznej półkuli mózgowej, ona: nie oddała mi karty! Wracam i zwracam jej uwagę, ona: oddałam ją panu - pan ją schował! Pokazuję puste kieszenie - nie mam jej! O! Tu leży! Zapomniał pan - wrednym paluchem wskazuje! A ta druga: ma pan jakiś problem!? To wy, kurwa, macie wielki problem! Jesteście paskudnymi złodziejami! A najłatwiej jest okradać bezdomnych - nie wstyd wam!? Sklep posiada kamery - nagrywa wszystkich złodziei, wiesz, przechodniu, prawda wyzwala energię - moc, pamiętaj: sprzedawca posiada obowiązek oddać tobie kartę do twojej łaskawej dłoni, ona - tego nie zrobiła, najpierw: ukradła, potem: zaczęła mi wmawiać, że oddała mi ją - schowałem ją, a na samym końcu: to pan zapomniał! Jest to charakterystyczne dla wszelkiej maści złodziei, jednocześnie: zastosowała ona wobec mojej osoby psychomanipulację - próbowała na mnie wpłynąć, inaczej: zdyskredytować, wzbudzić poczucie winy i zasugerować chorobę psychiczną - pan ma problem! Tak, takie zachowanie jest jak najbardziej dla dwunożnych zwierząt agresywnych, których gryzie sumienie - szukają oni wtedy Boga, przepraszam: ofiary, również: współwinnego - ich winy, grzechu i błędu, tekst jest spójny logicznie: jest tutaj psychologia, teologia i socjologia - zachowanie stadne, religijna wiara i rola społeczna. Szalom, pardon: na wieki wieków święty - Amen!
Powtarzam: zostałem bezprawnie wyrzucony jako osoba niesłysząca o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności na miejski bruk warszawski przez spółdzielczą organizację prawników w składzie głównego przewodniczącego - sędzi Agaty Puż, dalej: wyrok został wydany solidarnie, zastosowano wobec mojej osoby zbiorową odpowiedzialność karną, biegły nie zrobił wywiadu rodzinnego, odmówiono mi prawa do jakiejkolwiek obrony własnych racji i nie przysługuje mi żaden lokal socjalny, tymczasem: nie wolno wydawać wyroków solidarnie, stosować zasady zbiorowej odpowiedzialności karnej, biegły miał obowiązek zrobić wywiad rodzinny, przysługuje mi jako osobie niepełnosprawnej urzędowy adwokat, urzędowy tłumacz języka migowego i urzędowy biegły, przysługuje mi status oskarżyciela z całkowicie wolnej stopy, status świadka koronnego i status ofiary systemu - odszkodowanie i przysługuje mi normalny lokal socjalny - przydział, jasne: jako reprezentanci systemu chcieliście mi dać prawdziwą lekcję życia - bezkarnie, nielegalnie i bezczelnie zniszczyliście życie człowiekowi dojrzałemu: samodzielnemu, odpowiedzialnemu i świadomemu - to wy gotujecie mi niewiarygodne piekło, kończąc: ta wasza lekcja życia nauczyła mnie tylko jednego, dokładnie: POGARDY!
Łukasz Jasiński (2017-2021)
Z Polskiego Portalu Literackiego
Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór: królewski błazen i filozof uniwersalnej miłości i narodowy libertyn urodzony dwudziestego siódmego lipca w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym pierwszym roku na warszawskim Mokotowie - posiada całkowity ubytek słuchu (posiada nabytą niepełnosprawność, także: wrodzoną - inteligencję i myśli - samodzielnie), inaczej: jest boskim cudem natury - Ciałem i Umysłem i Duszą, dowód: trzy pierwsze litery - spółgłoska i samogłoska i spółgłoska - CUD, niezawisły i niepodległy i niezależny - finansowo i intelektualnie i seksualnie i materialnie i duchowo. Absolwent Liceum Zawodowego z dyplomem komputerowego składacza tekstu - poligrafa (poligrafia i krytyka i filozofia i poezja - humanistyka). Świadectwo dojrzałości uzyskał przed Państwową Komisją Egzaminacyjną przy Mazowieckim Kuratorium Oświaty. Jest również byłym pracownikiem Zakładu Pracy Chronionej (pakowanie polskich prezerwatyw) i Archiwum Akt Nowych (gospodarz i pomocnik i dziennikarz) i Narodowego Klubu Libertyńskiego (ochroniarz).
Wolne myśl publikował na następujących stronach internetowych: Poezji Polskiej i Nieszuflady i Krytyki Literackiej. W postaci książkowej wydał kilka tomików poezji: "Wiersze" - jeden egzemplarz i "Kowal i Podkowa" - sto egzemplarzy i "Pocięte Struny" - dziesięć egzemplarzy. Z powodu wrodzonej inteligencji został objęty kwarantanną izolacyjną przez Państwo i Kościół i Masonerię. Własność intelektualną przechowywał w zabezpieczonych papierach wartościowych - teczkach: "Twórczość amatorska" i "Życiorys" i "Różne l ll lll" i "Konstytucja Polski Rzeczypospolitej Narodowej" i "Sztuka kaligrafii" i "Proza poetycka" i "Ilustracje" i "Filozofia l ll lll" i "Pro publico bono..." i "Mowa wiązana" i "Aforyzmy" i "Komunikacja obywatelska" - nie posiada już rękopisów z dobrze wiadomej przyczyny.
Jest także twórcą nowatorskiego kierunku filozoficznego - jasinizmu, także: współczesnego - libertynizmu. Jasinizm - nowatorska idea filozoficzna zakładająca, że najwyższym czynnikiem panującym w ogromnym epicentrum wszechświata jest po prostu Bóg (może być również zwany: Absolutem i Refleksją i Wizją i Kosmosem i Abstrakcją i Naturą i Sensem i Miłością i Paluszkiem i Najwyższym), który dał ludzkości swobodną wolę w dążeniu ku doskonałości cielesnej i umysłowej i duchowej (człowieczeństwa) poprzez byt na wyjątkowo okrutnym padole ziemskim. Ze względu na ułomności psychiczne i wewnętrzne i fizyczne cudu - ciała i umysłu i duszy - ludzkość można podzielić na trzy fazy bytowania. Faza bytu duchowego: jednostki wybitne pod względem moralnym aspirujące do miana przywódców religijnych, również: prorocy i wizjonerzy i posłańcy, cechy: moc boska - zjawiska nadprzyrodzone. Faza bytu ideowego: jednostki wybitne pod względem intelektualnym aspirujące do miana przywódców politycznych, również: ludzie wolnych i ścisłych zawodów - elita danego narodu, cechy: myślenie teoretyczne - twórcze i praktyczne - badawcze. Faza bytu materialnego: jednostki walczące o przetrwanie wszelkimi metodami, cel: zapewnienie wygodnego życia rodzinie i przyjaciołom i znajomym, cechy: ateizm i konsumpcjonizm i nepotyzm, natomiast: libertynizm - współczesny ruch filozoficzny powstały na terenie Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej: akcentuje otwartą erotykę - proseksualną i onanoseksualną i heteroseksualną i biseksualną i homoseksualną i transeksualną i animalseksualną i aseksualną - panseksualizm, zwalcza: pedofilię i celibat i dewocję i dualizm i hipokryzję - nieuleczalne choroby psychobiologiczne i psychopatyczne i psychosomatyczne: emocjonalne czynniki społeczne - agresję i frustrację i depresję, dokładnie: zezwierzęcenie istoty człowieczeństwa - zazdrość i nienawiść i mściwość, prezentuje: ideę systemu państwa oświeconego - antyfeudalnego i antyhierarchicznego i antysocjalnego: świadomą wolność obywatelską - personalną.
Od dwutysięcznego siedemnastego roku był osobą nielegalnie bezdomną: został bezprawnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową - nikt mu nie udzielił jakiejkolwiek przysługującej prawnie pomocy i przebywał tymczasowo w następujących miejscach: hotel przy ulicy Instalatorów na warszawskich Włochach i noclegownia przy ulicy Polskiej na warszawskim Mokotowie i schronisko przy ulicy Łopuszańskiej na warszawskich Włochach i noclegownia przy ulicy Skaryszewskiej na warszawskiej Pradze Północ i schronisko przy ulicy Knyszyńskiej na warszawskim Targówku i schronisko przy ulicy Targowej na warszawskiej Pradze Północ i schronisko przy ulicy Kijowskiej na warszawskiej Pradze Północ i hotel przy ulicy Ordona na warszawskiej Woli i hostel przy ulicy Smoczej na warszawskiej Woli i schronisko przy ulicy Żytniej na warszawskiej Woli i hostel przy ulicy Stelmachów na warszawskim Rembertowie, jasne: w marcu dwutysięcznego osiemnastego roku został pozytywnie zakfalikowany w sprawie najmu lokalu socjalnego - trzy lata i trzy miesiące czekał na należny prawnie dach nad głową - gwarantowaną ustawą zasadniczą wolność, inaczej: umowę najmu jednoosobowego mieszkania i formalny adres zamieszkania - meldunek i klucz.
I była to jego pierwsza sytuacja na tym piekielnie okrutnym padole ziemskim: od tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego pierwszego roku do dwutysięcznego siedemnastego roku mieszkał na warszawskim Dolnym Mokotowie - Czerniakowskiej, a od dwutysięcznego dwudziestego pierwszego roku mieszka, oczywiście: na warszawskim Dolnym Mokotowie - Konduktorskiej, kończąc: podaję dane kontaktowe - proazikpoetycki@wp.pl, ctpursus@gmail.com i mój numer telefonu: 730270781 - (tylko: SMS-y).
Łukasz Jasiński (2012-21)
Wizja magika poezji
A kiedy zostanie ogłoszony wieczny pokój:
nowy porządek świata - wybuchnie trzecia wojna
światowa
na południu raju obiecanego
cicha kometa uderzy w głębokie jądro - oceanu,
przyjdą trzęsienia ziemi,
wybuchną umarłe wulkany,
gorące morza zatopią niektóre lądy: wtenczas -
ja: wypiję za nowinę...
Łukasz Jasiński (grudzień 2021)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania