Poprzednie częściUwięziony część 1

Uwięziony część 13

– Załatwione – oznajmił Arthur po powrocie. – Wkrótce zaczną. – Skierował się w stronę okna. – Są przekonani, że nie powinno to potrwać dłużej niż do wieczora. – Wyjrzał na zewnątrz. – Już idą.

Sofia zamknęła książkę, odłożyła ją na stole i podeszła do narzeczonego. Gdy spojrzała w kierunku świątyni Valmora, zobaczyła zbliżającego się do palisady kapłana Enbirra, który prowadził grupę magów uzbrojonych w miecze i kostury. Za nimi, w nieznacznej odległości, podążali uczniowie.

– Nie pytali o mnie? – Hrabina zerknęła na narzeczonego.

– Pytali – odparł, nie patrząc na nią. – Powiedziałem, że źle się czujesz po tym, co się wczoraj wydarzyło, i wspólnie doszliśmy do wniosku, że twoja obecność nie jest konieczna na naradzie.

– Zrobiłeś ze mnie nadwrażliwą panienkę – stwierdziła z nutą pretensji w głosie.

– Na pewno nie panienkę. – Lekki uśmiech przemknął po twarzy Ecksteina.

– Jesteś… – urwała. – Mniejsza z tym. – Machnęła ręką, patrząc na magów, którzy właśnie zatrzymali się kilkadziesiąt kroków od świątyni. Stanęli w kręgu i najwyraźniej zaczęli o czymś dyskutować.

– Następnym razem powiem, że nie masz ochoty spotykać się z podrzędnymi czarodziejami – Arthur zerknął na narzeczoną – że nie są godni twojej uwagi, a książę panujący w takiej mieścinie powinien czuć się zaszczycony, mogąc na ciebie choćby spojrzeć po tym, jak pofatygował się do zajazdu, w którym łaskawie przebywałaś.

– Podoba mi się – powiedziała, śmiejąc się. – Właśnie tak masz mówić.

– Tak naprawdę chodziło im o informacje, które im przekazałem, i nie za bardzo się przejęli twoją nieobecnością. No, może poza jednym, tym w czerwonych szatach. Co najmniej kilka razy powtarzał, jak bardzo liczył na to, że cię pozna.

– Pozna, gdy pójdę im przeczytać ten napis. Łaskawie przywitam się z nim.

– Wolałbym, żebyś akurat z nim się nie witała. – Spojrzał na nią.

– A to dlaczego? – zapytała zdziwiona.

– Założę się, że słyszał o twojej urodzie i nie interesują go sukcesy, jakie odniosłaś w walce z Mrokiem.

– Właśnie te sukcesy powinny go interesować – stwierdziła.

– To czarodziej z Kolegium Żywiołów – przechylił głowę, patrząc na nią pobłażliwym wzrokiem – od Ognia. Dobrze wiesz, że oni ulegają… – przerwał, najwyraźniej szukając właściwego słowa – emocjom.

– Yhm.

– Jestem przekonany, a właściwie mam pewność, że na twój widok ten facet nie będzie myślał o walce z Mrokiem. – Przeniósł spojrzenie na magów, którzy nadal rozmawiali. – Obawiam się, że zapłonie. Wyobraź sobie, jak wtedy wypadnie na tle reszty. A pomyślałaś, co będzie, jeśli ktoś uwieczni na obrazie bohaterów szykujących się do walki z demonami? Czerwona twarz i stercząca szata… – Pokręcił głową, z trudem ukrywając rozbawienie.

– Co ty wymyślasz? – Sofia popatrzyła na niego z udawanym oburzeniem.

Eckstein zerknął na nią z niewinną miną i wzruszył ramionami.

– Zaczynają – powiedział, gdy magowie, zostawiając swoich uczniów w miejscu niedawnej narady, niespiesznie ruszyli w stronę bramy.

Kapłan Enbirra wyprzedził ich i po chwili wyprowadził na zewnątrz kilkanaście niziołków odzianych w mundury, jakie nosili strażnicy w Heimingen. Razem z nimi dołączył do jednej z grup zbrojnych strzegących terenu dookoła świątyni.

– Dlaczego my jesteśmy tak daleko? – zapytała hrabina.

– Bo tu jest bezpiecznie – odparł Arthur.

– A nie możemy tam pójść?

Łowca pokręcił głową.

– Niedawno przekonywałaś mnie, żebym nie brał w tym udziału – przypomniał. – Teraz sama chcesz tam iść?

– Przecież nie sugeruję, żebyśmy brali w tym udział. Zapytałam tylko, czy nie możemy tam pójść.

– Lepiej nie. Nie wiadomo, co się wydarzy – powiedział, obserwując magów, którzy właśnie rozstawiali się wokół budynku.

Wkrótce do narzeczonych dotarły ich głosy. Nie rozróżniali pojedynczych słów, jednak wyraźnie słyszeli rozkazujący ton, jakim były wypowiadane.

Po chwili Sofia przysiadła na parapecie i z uwagą śledziła poczynania czarodziei, którzy zaczęli wykonywać identyczne gesty, a przy tym coś wykrzykiwali. Arthur objął ją i oparł brodę na jej głowie.

– Dobrze, że tam nie poszliśmy – stwierdziła po jakimś czasie.

– Dlaczego?

– To trwa i trwa, i nic się nie dzieje – powiedziała nieco znudzonym głosem. – Jeśli mam być szczera, spodziewałam się czegoś… – zamilkła na moment – bardziej widowiskowego – dokończyła.

– Zazwyczaj egzorcyzmy przeprowadza się na obezwładnionych osobach, z którymi jest bezpośredni kontakt. Nie przebiega to tak spokojnie. To, z czym mamy tu do czynienia, można by było zdefiniować jako egzorcyzm na odległość.

– To jest praktykowane? – zainteresowała się.

– Nigdy o czymś takim nie słyszałem.

– W sumie odległość nie jest znacząca, ale z drugiej strony pomiędzy nimi jest jakaś… blokada? Nie wiem, jak to inaczej nazwać.

– Tak, świątynia chroni magów, ale właśnie to może stanowić problem. Przecież tak naprawdę nie wiadomo, czy to nie działa i w drugą stronę… – urwał, gdy czarodzieje zaczęli ze sobą rozmawiać.

Ten w czerwonych szatach krzyknął coś, machnął ręką, najwyraźniej zachęcając tym pozostałych, by poszli za nim, i ruszył w stronę bramy.

– Co teraz? – Zaniepokojona Sofia spojrzała pytająco na narzeczonego.

– Nie wiem – odparł, uważnie obserwując magów gromadzących się w pobliżu palisady. – To nie jest część rytuału. Nie wiem, dlaczego przerwali.

– Pewnie coś poszło nie tak – domyśliła się.

– Albo wręcz przeciwnie. Każdy demon to oddzielny rytuał – wyjaśnił. – Możliwe, że już sobie poradzili z pierwszym.

Kapłan Enbirra podszedł do zebranych, wysłuchał tego w czerwonych szatach, po czym opuścił ogrodzony teren i skierował się prosto do strażników. Najprawdopodobniej przekazał im jakąś wiadomość, bo jeden z nich natychmiast pobiegł w stronę koni, dosiadł wierzchowca i pogalopował do pałacu.

– Poślę któregoś z łowców, żeby się dowiedział, jak im idzie – powiedział Eckstein, kierując się do drzwi. – Jesteś głodna? – Zatrzymał się w progu i spojrzał na narzeczoną. – Na obiad chyba jeszcze za wcześnie, ale ja bym coś przekąsił.

– W sumie, czemu nie. Powiedz Filipowi, żeby coś zorganizował.

 

Zanim Arthur wrócił, Hans, jego podwładny, wyszedł z zajazdu. W tym czasie czarodzieje zajęli swoje wcześniejsze miejsca wokół świątyni i wszystko wskazywało na to, że przystąpili do odprawiania egzorcyzmu.

– Kontynuują – powiedziała Sofia, gdy tylko jej narzeczony przestąpił próg.

– Zaraz się dowiemy, czy jeszcze walczą z pierwszym, czy może już z drugim demonem.

Filip, który szedł za nim, postawił na stole sporych rozmiarów tacę i zdjął z niej kolejno talerze z pokrojonym chlebem, wędliną i serem. Obok ustawił dzbanek ze świeżą wodą.

– Czy życzą sobie państwo czegoś jeszcze? – zapytał, gdy skończył.

– Nie, dziękujemy – odparła hrabina.

– Możesz iść – odpowiedział w tym samym czasie Arthur.

Sługa skłonił się i niezwłocznie opuścił pokój.

Eckstein odprowadził go wzrokiem, po czym podszedł do okna i jedną ręką oparł się o parapet. Przez chwilę w milczeniu obserwował poczynania magów, którzy znów coś wykrzykiwali, wykonując przy tym tajemnicze gesty.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • Coś czuję, że bez Sophie niczego magowie nie zdziałają, a jak ona się włączy to zacznie się jazda. Egzorcyzmy to nie spacerek, to walka potężnych mocy których nie da się tak łatwo poskromić kilkoma zaklęciami, chyba...:)
    Czekam na kolejną część :)
  • Fanriel 15.09.2018
    Witaj, Maurycy. :)
    Zobaczymy, czy pomoc Sofii okaże się niezbędna. Egzorcyzmy to z pewnością nie spacerek, ale chyba nie można wykluczyć, że magowie staną na wysokości zadania. ;)
    Dziękuję za kolejny komentarz i przesyłam pozdrowienia. :)
  • Fanriel oczywiście, że magowie mogą sobie poradzić, ja powiedziałem tylko to co wywróżylem z fusów, a wiesz jak ważne są to rzeczy :)
  • Fanriel 15.09.2018
    Maurycy Lesniewski, jasne. ;)
  • jolka_ka 15.09.2018
    "Sofia zamknęła książkę, odłożyła ją na stole" - Odłożyła gdzie? Na stół. Chyba w ten sposób. Reszta super ;)
  • Fanriel 15.09.2018
    Dziękuję bardzo. :)
    „Kłaść, położyć, postawić coś na stole.” – „Słownik języka polskiego” pod red. W. Doroszewskiego.
    „Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN” pod red. A. Markowskiego uwzględnia także opcję przez Ciebie zaproponowaną, jednak forma ta jest używana rzadziej.
    Pozdrawiam serdecznie. :)
  • Karawan 16.09.2018
    Wieczorkiem ;)
  • Fanriel 16.09.2018
    Zapraszam. :)
  • Karawan 16.09.2018
    że nie są godni twojej uwagi, a książę panujący w takiej mieścinie powinien czuć się zaszczycony, że mógł na ciebie choćby spojrzeć po tym, jak pofatygował się do zajazdu, w którym łaskawie przebywałaś. - drugie że zamieniłbym na iż. Niby to samo ale... Druga opcja to, po "zaszczycony", wstawić imiesłów ;"mogąc"
    Tyle majstrowania przy tekście.
    Odwlekasz (i dobrze!) nieuchronne ukazanie prawdziwego oblicza narzeczonego oraz kolejnej "wolty" bohaterki konfrontowanej z demonem i jego potęgą. Dziękuję.;) Pięć zostało.
  • Fanriel 16.09.2018
    Karawan, wyobraź sobie, że ja tego podwójnego "że" nie zauważyłam. Chyba jakieś czarnoksięskie zaklęcie tu zadziałało. ;) Biorę opcję drugą i bardzo dziękuję za czujność. :)
    Odwlekam ukazanie prawdziwego oblicza Arthura? Wiesz o czymś? ;)
    Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
  • Karawan 16.09.2018
    Fanriel Ja bym tak pisał, bo masz dwie wyraźne (poza Sofią) "pierwszoplanowe" niewiadome demona i Arthura, aż sie samo prosi by coś wykręcić, a skoro był sygnał to i "trzęsienie ziemi" bliskie. Tak podejrzewam ;))
  • Fanriel 17.09.2018
    Karawan, coś czuję, że mi się od Ciebie oberwie za zakończenie tej historii. ;)
  • Margerita 17.09.2018
    Cały Arthur jak zawsze musi wszystko robić po swojemu nie pytając Sophii o zdanie ja bym się na niego śmiertelnie obraziła pięć i czekam na cd
  • Fanriel 17.09.2018
    Dziękuję. :) Pozdrawiam!
  • Kapelusznik 22.09.2018
    Koncept - mury świątyni bronią ich przed demonami - ale może i bronią demony przed ich mocą?
    Tak czy inaczej jest ciekawe.
    Zakładam że egzorcyzmy się udadzą.
    Ale pokonanie sześciu much to jedno
    Przyjdzie pora i na LWA
    5 i lecę do twojej najnowszej pracy :D
  • Fanriel 22.09.2018
    Dziękuję. :)
  • Elorence 24.09.2018
    Dyktator Arthur. Brrrr!
    Co za gość!
    Ale co tam. Wyczuwam, że Sofia jest brakującym ogniwem.
    Kurczę, TAK BARDZO JESTEM CIEKAWA TEGO DEMONA! :D

    Pozdrawiam cieplutko!
  • Fanriel 24.09.2018
    Już wiem, że nie przekonasz się do Arthura. Tu chyba cud by nie pomógł. ;)
    Dziękuję bardzo. Pozdrawiam serdecznie!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania