Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Wiedźmin. Współczesna krew - rozdział 3

„Podobieństwo słów ''Wiedźmin'' i ''Wiedźma'', nie jest przypadkowa. Oba wywodzą się z powodu ich wiedzy, są to osoby dużo wiedzącą i znające się między innymi ziołolecznictwie, magii czy potworach naszych ziem.”

 

Strona manuskryptu, autor: nieznany, znaleziona w ruinach starego Novigradu, archiwum miejskie Novigradu.

 

Rozdział 3

Przeszłość krwi

 

I

 

Noc. Za oknem mrok przejął cały świat, który ratuje się ulicznymi lampami. Domownicy z gościem, zasnęliby móc od niego uciec. Mrok jednak przejął ich pokoje, ale pojawiać się zaczęło coś gorszego. Zirrael, zaczęła emanować z siebie mocną zielono-niebieską poświatą. Co raz to mocniejsza, zbudziła ze snu Rainfarna, ten od razu wiedział, co robić. Spał on na materacu, oddając jej swoje łóżko. Chwycił za drewniany kołek i bez zastanowienia, wbił go w jej brzuch. Nic. Dziewczyna już w mocnym świetle zaczęła się unosić. Z jej brzucha, sączyła się krew. Chłopak chciał wyciągnąć kołek, ale gdy był blisko jej ciała. Trafiło go, coś na wzór błyskawicy, odrzucając w kierunku ściany. Zirra zaczęła się unosić i mamrota pod nosem.

- Awr a'anval! Esan esse geas!

- Rainfarn, co tu się dzieje?! - nagle pojawiła się, przerażona matka – Rainfarn! - jego nieprzytomne ciało, leżało przy ścianie.

- Deireadh, dhearmad evellienn – pojawił się, nagle głos.

 

Damski słodki głos, który ukoił dziewczynę. Wszystko wróciło do normalności. Po ciężkiej, lecz krótkiej nocy nastał poranek.

 

II

- Rainfarn, zbudź się! Proszę – Zirra starała się, go wybudzić ze snu.

- Co? Co się dzieje? - pytał się, zdezorientowany.

- Wstawaj! Musimy uciekać, tu nie jest bezpiecznie – starała się zrzucić go z łóżka – proszę.

- Dobra, dobra. Już tylko się ubiorę.

- Nie, nie ma czasu. Wstań i chwyć mnie za rękę – cofnęła się.

- Zirra, o co chodzi? Co się dzieje? - zrobiła, co powiedziała.

- Tilleadh a Cear – wycedziła przez zęby. Jej ciało stało się jaskrawe, Rainfarna też. Zamknął oczy, gdy otworzył był z nią w innym miejscu. W innym domu, dziwnej kamienicy w jej pięknym mieszkaniu.

- Co to było, Zirra? - spytał, patrząc na nią pytająco.

- Później – odpowiedziała – Yen, jesteś? - wykrzyknęła, zdawało się, że jej blond włosy dołączyły - do reszty białych włosków.

- Jestem – w podobny sposób co oni, pojawiła się starsza kobieta – deithwen – zmieniła się w kobietę o kruczych włosach i sukni tej samej barwy, oczy nadal miał jeden i ten sam fiołkowy kolor - A'báeth me aep arse – skarciła dziewczynę – Ciri! Kto to jest? - podeszła szybkim krokiem.

- Przyjaciel – odpowiedziała, próbując zatrzymać ją rękoma – Yen, to może być on.

- Zirra? O co chodzi? - spytał zdezorientowany.

- Zirra? Naprawdę – zdziwiła się starsza kobieta – ehh... proszę, usiądźcie – wskazała na dwa fotele i kanapę.

 

Ciri i Rainfarn usiedli na kanapę, a Yen na fotel bliższy chłopakowi. Cały czas patrzyła na niego ostro, na dziewczynę też nie była zadowolona.

 

- Portal do Kear Morhen już działa? - spytała Ciri.

- Nie wróciłaś do domu – skarciła ją. - Osłona wciąż działa.

- Cholera. Yen przepraszam, za tamten wieczór. Nie miałam jak wrócić, potem jeszcze ten deszcz i Rainfarn zaproponowal schronienie i...

- Ciri! - przerwała jej – Masz wracać od razu, a nie szlajać się po mieście. Nie ważne z kim i z czym. Mogłaś od razu użyć portalu. Nie po to cię uczę magii, byś jej nie używała.

- Hej – wtrącił się Rainfarn - ktoś mi w końcu wytłumaczy, o co chodzi?

- Ciri – zaczęła Yennefer, nie zwracając na niego uwagi – mówiłaś o wycieczce szkolnej do Kear - Morhen. Pojedziesz z nim do Kear Morhen, jeśli mówisz prawdę, Ciri. To wiele zmieni.

- Yen, musimy się przygotować na każdą ewentualność. Nawet nie wiemy, czy..

- Wiem – przerwała jej – idźcie do szkoły. Zaraz dam ci pieniądze i zapłacisz za wycieczkę. Rainfarn, zapłaciłeś za nią?

- Tak – odpowiedział zdezorientowany. - Możesz mi powiedzieć, o co chodzi?

- Pamiętasz coś przed swoim życiem, Rainfard? – spytała się kobieta – Powiedzmy czasy Wiedźminów?

- O czym ty mówisz?

- Proszę, skup się. Jakiekolwiek wspomnienia związane z Wiedźminami, z Kear Morhen.

- Nie – spojrzał z niepokojem na Yennefer, a potem na Ciri – nic.

- W porządku – westchnęła z trudem i smutkiem – twoja matka Rainfar, nie będzie nic wiedzieć. Będziesz mieszkać z nami, do czasu wycieczku potem, zobaczymy – ułożyła dłonie w dziwnym geście – A skool – pojawił się portal. Ciri pociągnęła za rękę chłopaki i razem weszli do portalu.

 

III

Wyszli w starym, nieużywanym już budynku nie daleko szkoły. Teren na, którym nikogo nie ma, jest najbezpieczniejszym obszarem do wszelkich sztuczek magicznych. Wszelkie ruchy dziewczyny były szybkie, bez zbędnych ruchów i co ważne w ciszy. Będąc na zewnątrz, Rainfern w końcu zatrzymał Ciri.

 

- Zirra, o co chodzi? Czy Ciri, czemu ona cię tak nazywała? O co w tym do cholery chodzi?

- Okej, na razie co musisz wiedzieć to, że jestem kimś więcej, niż myślisz – westchnęła, myśląc jak poukładać słowa – nazywam się Cirilla i jestem elfem ćwierć krwi, zostałam Wiedźminką, a tamta kobieta to Yennefer moja przybrana matka.

- Ale, jak? Przecież elfy nie istnieją od jakiś pięciuset lat, hybrydy też.

- Widzę, że jak zwykle gołąbeczki rozmawiają o histerii – wszedł mu w zdanie chłopak z wczoraj.

- Rany, Trojt! – zacisnął bezwładnie pięść Rainfarn.

- Cześć, Trojt – wtrąciła się Zirra. - Idziemy? Za chwilę dzwonek.

 

Szkoła. Ilu jej przeciwników, tylu jej przeciwników. Kolejny nudny dzień, kilka lekcji przygotowanych pod sen i trzy testy. Wyjątkowo, teraz trzeba było opłacić wycieczkę. Trzy dni później, przyszedł czas wycieczki do Kear Morhen, a dokładniej czas wolny, który Ciri imieniem Zirra i Rainfarn postanowili spędzić razem. Z dala od innych.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania