Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Wiedźmin. Współczesna krew - rozdział 4

„Liczko ma gładkie i mowę kwiecistą. Czarci ten pomiot z naturą nieczystą. Życzenia Twe spełni zawsze z ochotą. Da Ci brylanty i srebro, i złoto. Lecz kiedy przyjdzie odebrać swe długi. Skończą się śmiechy, serdeczności, przysługi. W pęta Cię weźmie, zabierze bogactwo. Byś cierpiał katusze, aż gwiazdy zgasną.”

 

Zapis na kartce, prawdopodobnie fragment ludowej piosenki, znalezione w czasie odkrywki archeologicznej, autor nieznany.

 

Rozdział 4

Pierwsze życzenie

 

I

Kear Morhen, twierdza i siedziba Wiedźminów z cechu wilka. Tak było kiedyś, teraz jest jedynie ruinami i dowodami starego świata. Świata pełnego magii i potworów. Rainfarn szedł u boku Ciri, nie pytając już o nic, bo i tak nie dostałby odpowiedzi. Grupa około trzydziestu osób, która przyjechała do wiedźmińskiego zamku, szybko się rozdzieliła. Była wczesna godzina, prócz nich i pracowników, opiekunów budowli było tylko kilku innych zwiedzających.

 

- Rainfarn, cokolwiek znajdziemy w środku – spojrzała na niego, błagalnym szczęśliwym i jednocześnie smutnym wzrokiem – musi pozostać między nami. Teraz i na zawsze.

- Dobrze, ale powiedz, o co chodzi?

- Do wiesz się w swoim czasie. Spróbuj za mną nadążyć.

 

Wspięła się po dziurze w murze, starej dziurze. Chłopak trochę gorzej i wolniej, ale zrobił to samo. Krótki bieg po szczycie muru i znaleźli się w wysokim zamku, tym niedostępnym dla zwiedzających. Wnętrze ze względu na aktualną konserwację było zamknięte, chyba że ktoś znał odpowiednie wejście. Swoje zwiedzanie wnętrz zaczęli w okolicy wielkiego ogniska i długiego stołu.

 

- Coen, lubiłam go – szepnęła i uśmiechnęła się – tu siedział Lambert, a tu – mówiła już mniej cicho, lecz nadal do siebie - Vesemirze, jak mi ciebie brak.

- Byłaś tu? - podszedł do niej. - Prawda.

- Kilka razy – podeszła bliżej stołu, a Rainfarn za nią – ostatni raz, gdy Kear Morhen został zaatakowany przez Dziki Gon.

- Czego szukamy? - spytał. – Czy chcesz tylko powspominać?

- Nie – przetarła palcem po stoliku – szukamy czegoś magicznego. Czegoś, co może blokować magie.

- Prawo – szybko odpowiedział.

- Urządzenie albo coś, co nie jest normalne.

- Postaram się, poszukać.

 

Podszedł do kilku starych szaf. Zaczął je otwierać, lecz każda była pusta. Ciri szła środkiem, zamyślona, krążyła wzrokiem po ścianach i suficie. Po dłuższej chwili usłyszeli powiew wiatru, przeciąg i cichy huk błyskawicy.

 

- Witajcie – odezwał się mężczyzna.

- My... – odpowiedział przerażony Rainfarn. – My nic złego..

- Spokojnie – przerwał mu łysy mężczyzna – usiądźmy. Ty też, droga damo – zasiadł przy długim stole – wskazał na krzesła, naprzeciw siebie.

- Czego od nas chcesz? - spytała Ciri, siadając z chłopakiem na wskazane krzesła.

- Spokojnie – wyjął z kieszeni fajkę i zawiniątko z tytoniem. - Mogę wam pomóc. Czego szukacie?

- Najpierw powiedz, kim jesteś? - powiedział Rainfarn, starając się być równie poważny i dojrzały, co mężczyzna.

- Drugie pytanie – wsypał tytoń do fajki – zwą mnie Grantur Domif. Teraz odpowiedzcie na moje pytanie.

- Szukamy, czegoś mniej standardowego jak na dzisiejsze czasy – odpowiedziała Ciri.

- Chyba mogę coś mieć – położył na stole wiedźmiński medalion wilka.

- Skąd to masz? - żywo zareagowała dziewczyna.

- Trzecie pytanie – zaczął palić fajkę. - z pobliskiego grobu. Jak rozumiem, po to przyszliście, ale ty przyszłaś po coś jeszcze – wskazał na Ciri.

- Skąd to niby wiesz? - spytała nie pewnie. - Weźmiemy to i pójdziemy.

- Wiem. Czwarte pytanie – wyrzucił wypalony tytoń z fajki – przyszłaś po Wiedźmina, chcesz starego Wiedźmina, ale wiesz, że będzie to on – wskazał na chłopaka.

- Bycie Wiedźminem to moje dziecinne marzenie, czasy się jednak zmieniły – szybkim gestem zabrał medalion.

- Pierwsze życzenie.

- Kim ty jesteś? - spytała Ciri.

- Piąte pytanie – schował fajkę – jestem pomocą. Pomagam tym, którzy potrzebują pomocy. Czas minął. Czas byście wracali. Prawda Zirael? Caemman a caeran.

- A'báeth me aep ars – odpowiedziała Ciri.

 

Przed ich oczami pojawił się biały błysk. Oślepił ich, a potem pojawili się w mieszkaniu gdzie mieszkała Ciri i Yennefer.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania