Wierna... kałuża cz.3
Wierna... kałuża
cz. 3
Miały szczęście, bo pomimo, że zaczęto już sprawdzać listę obecności, nie wymieniono jeszcze ich nazwisk. Dopiero, gdy przyszła kolej na Danutę Pytkę, a zaraz po niej na Katarzynę Rapak, zasygnalizowały swoją obecność. Po klasie rozległy się przyciszone śmiechy i szepty. Kilka osób zerknęło za siebie, chcąc przyjrzeć się dwóm spóźnialskim. Ktoś puścił do nich oczko, ktoś z kimś szeptał, chyba to znowu Kamil z Karoliną; całowali się, zasłonięci najnowszym katalogiem mody. Jakaś dziewczyna w dredach pokazała Danusi język a jej towarzyszka, także w warkoczykach, ukradkiem pokazała Kasi faka. Obie uśmiechały się przy tym szyderczo. Po Kasi i Danusi przeszedł dreszcz. Już wiedziały, że obecny tydzień może nie należeć do udanych.
W końcu ogólne rozprężenie zdyscyplinowało kilka solidnych uderzeń wskaźnikiem o blat nauczycielski. Cała klasa podskoczyła na krzesłach.
- Cisza! - krzyknęła pani Szyszynka, pulchna, pucułowata trzydziestopięcioletnia blondynka w koczku i okularkach, lekko juź posiwiała. Aż dziw, że ta zwykle spokojna i zrównoważona osoba, potrafila wydobyć z siebie teraz takie wysokie dźwięki.
- Wyciągnąć karteczki!
Po klasie rozległo się przenikliwe Uuu!!
- Nie marudzić mi tu teraz! Wiedzieliście, że będzie dyktando. Mówiłam wam o nim w zeszły piatek.
_ Pani profesor, - Poderwał się z ławki rudy Karolek - ale pani nam nic o dyktandzie nie mowiła. Dziś mielismy omawiać nową lekturę.
Tu zaraz dostał od kogoś papierową kulką w nos.
- Au! - przysłonił sobie twarz ręką.
- Spokój! - krzyknęła pani Szyszynka. - Kto to rzucił?!
Nikt się nie przyznał.
- Poniek, - zwróciła się do Karola - jaka to była lektura?
- "W różanym ogrodzie". - I zaraz chlopak oslonił się przed ciosem dwóch kolejnych papierowych kulek.
- Dosyć! - wrzasnęła polonistka. - Mam dość waszych wygłupów. Ciekawe, czy będziecie tacy skorzy do żartów, gdy zaraz przepytam was z lektury.
Po sali rozległo się kolejne, jeszcze głośniejsze Uuu!!!
- A zatem dyktando.
- Uuuu!!!
- No co wy. - Nauczycielce opadły ręce. - Chyba mi nie powiecie, że nic nie umiecie!?
Zapadła grobowa cisza. Jeden patrzył na drugiego, niektórzy spoglądali na zegarek, zachodząc w głowę, jak jeszcze przedłużyć tę farsę. W końcu praktycznie lekcja się jeszcze na dobre nie zaczęła, czas leci i byle do dzwonka. Jednak pani Szyszynka przejrzała ich chytre plany.
- No nie! - Uderzyła lekko dłonią w pulpit, - Nie myślcie sobie, że nabiorę się na wasze numery i pozwolę, by lekcja popłynęła bezowocnie. Wyciągamy karteczki.
- Uuu!!!
- Bez dyskusji! Chyba, że wolicie przepytywanie z lektury. Zresztą to i tak zaraz nastąpi. A zatem karteczki.
I nie pomogło już dalsze buczenie, mruczenie i pohukiwanie. Koniec końców, wszyscy musieli wyjąć karteczki i polonistka zaczęła dyktować.
"Tegorocznym hitem i krzykiem mody jest różowa spódnica z żorżety, szczodrze udrapowana wzdłóż linii bioder oraz w talii, z nieodzownymi, mosiężnymi krążkami, pobrzękującymi na beżowym, skórzanym rzemyczku, ciągnącym się wzdłóż nóg, ozdobionym posrebrzanymi skuwkami, z wizerunkiem kwiatu rzepaku.
- Jejk-! - wydarł się Karolek, w mig rozpraszając wszystkich wokół. - Skąd pani profesor wytrzasnęła ten tekst!?
- Z gazety Karolku - rzekła nauczycielka. - Nie demobilizujemy się! Piszemy dalej.
"Spódnica owa, ciągnąca się sążniście aż do rubieży łydek, niektórym mogłaby się wydawać rzekomo za krótka, ale to oburzający i niewybaczalny błąd ze strony ignorantów, niedouków, albo najlżej powiedziawszy, zwykłych amatorów, nie mających kszty rozeznania w zawiłych meandrach współczesnej mody."
- A z której gazety? - zapytała Alicja, jedna z dziewcząt w warkoczykach, wyraźnie zainteresowana kupnem udziwnionej, różowej kiecki.
- Z... - Polonistka zerknęła na okładkę. - Z "Mody Współczesnej".
- A który to numer? - zapytała jej równie zawarkoczykowana siostra Patrycja.
Pani Szyszynka zerknęła jeszcze raz na okładkę.
- Z tego tygodnia.
- Yes! - Klasnęły w dłonie obydwie siostry i przybiły sobie piątkę.
- Cicho! - skarciła je Szyszynka i wróciła do tekstu z gazety.
"W ogóle w tym półroczu na topie będą wszelkie warianty różu, beżu, fioletu, oranżu, żółci i bieli oraz brzoskwiniowego i to nie tylko w odzieży, ale również w wyrobach przeznaczonych dla gospodarstwa domowego."
- No dobrze - rzekła pani Szyszynka. - Odkładamy karteczki.
Znowu po klasie rozległo się głośne buczenie. Ktoś tam zakrzyknął "a ja nie skończyłem", albo "ty, jak to było z tym oranżem, powtórz!", ale na nic to się już nie zdało, bo polonistka była nieprzejednana. Chodziła po klasie i zabierała wszystkim ich prace, nawet tym, którzy nie chcieli ich oddać. Gdy podeszła do zakochanej pary, zasłoniętej żurnalem mód, z imperem chwyciła pismo, odsłaniając na światło dzienne to, co i tak od dawna było wszystkim wiadome. Skonsternowana para odskoczyła od siebie z krzykiem.
- A co tu się dzieje!? Gdzie wasze karteczki!?
- Pani profesor..., - bąkał Kamil - my tylko.
- Co my tylko!
Wystraszona Karolinka tuliła się do chłopaka szepcząc - nic, nic. - I pokornie podsunęła nauczycielce ich wspólną pracę. Kobieta spojrzała na kartkę z oburzeniem.
- Wy nawet kartkówkę musicie pisać na wspólnej kartce. Skąd teraz będę wiedziała, co jest twoją pracą, a co Kamila?! Jak mam to teraz sprawdzić!?
- Bo my tak zawsze razem... - Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i tak niewinnie, a chłopak sprawiał wrażenie takiej sierotki, że nauczycielce musiało zmięknąć serce.
- Żeby mi to było ostatni raz! - Pogroziła im palcem. W tym momencie Kasia odniosła wrażenie, że już to gdzieś słyszała. Nauczycielka chwyciła, jak psu z gardła wyjętą, karteczkę z pełnym już ich plikiem podeszła do swojego biurka.
- Dzisiaj postaram się sprawdzić wasze prace, - rzekła do klasy - a jutro wam je oddam. A teraz zabieramy się do lektury, będzie kolejny sprawdzian.
W tym momencie gromkie Uuuu stłumił jeszcze głośniejszy dzwonek na przerwę.
- Już?! - zdziwiła się Szyszynka.
W klasie zapanował ogólny szaszor i zamieszanie.
- Ale nie, nie wychodźcie z sali - oponowała nauczycielka. - Zaraz macie tutaj plastykę!
Ale to już nic nie pomogło. Natarczywość rozbrykanej ciżby, cisnącej się do wyjścia, była już nie do opanowania.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania