wiersz znaleziony w smutku młodej Latynoski
pierwszy Japończyk powiedział że lubi jazz i Szopena
ale że jazz jest suchy a Szopen wilgotny
drugi zapytany co Szopen zmienił w jego życiu odpowiedział nic
bo jego życie stało się Szopenem
a ta dziewczyna młoda Latynoska
z dredami spiętymi w supeł przypominający płaczącą wierzbę
poszła do Możdżera który potrafił
zagrać każdy kawałek dowolny fragment i na wiele sposobów
i Możdżer stwierdził że Szopen nie był smutny
Szopen potrafił
potrafił tak – i zagrał marsz żałobny
i tak – i zagrał kujawiaka na drugim końcu klawiatury
zaśmiał się odrzuciwszy do tyłu głowę
i pokazał swoją twarz
a nogą o długiej kości udowej prawie podrzucił fortepian do góry
fortepian żółty i stary jak szafa mojej matki
klapa podparta kijkiem jak od amerykanki dziadka
(że Szopen nie był smutny
był poważny)
lecz można zagrać marsza tak
i gra zwieszając głowę
i tak
i jeszcze niżej spuszcza głowę
i jeszcze smutniej
tak
i gra włosami
i nosem i włosami
i włosami w nosie
całym sobą
i nagle zaśmiał się odrzuciwszy do tyłu głowę
i drugi raz pokazał swoją twarz
zagrał Szopena w dziewięciu wariantach
a nogą o długiej kości udowej prawie podrzucił żółty fortepian do góry
fortepian żółty i stary jak szafa mojej matki
klapa podparta kijkiem jak od amerykanki dziadka
(Oshin mała japońska dziewczynko żywiąca się ryżem i rzodkwią
Oshin całe moje dzieciństwo idź do moździerza
powiedziała do siebie młoda Latynoska)
na na nana na nana nana nana
na na nana na nana nana nana
na nana na na
na nana na na
na na nana na nana nana nana
Komentarze (39)
Niemiłość
Spojrzał na mnie jakby patrzył przez szybę
lub powietrze.
Zrozumiałam: nigdy nie było mnie tutaj
ani nigdzie indziej,
nigdzie nie byłam i nigdy nie będę.
I umierałam niczym bezimienna
ofiara epidemii, którą się wrzuca
do wspólnego grobu.
Nazywała się Rosario Castellanos - autor przekładu nieznany.
Nie kochana
Pamiętam miłość w jej twarzy
Promień który wpadł przez okno
Gdy odsunęła zasłonę
Zawirowały w jego blasku
Drobinki mojego kurzu
Pył z roztrzaskanej planety
Na której słychać było kiedyś
Szelest rosnącej trawy
Pamiętam miłość w jej twarzy
Wbitą głęboko po rękojeść
I moje przerażenie bez granic
W które szła jak niewidoma
Poprawiając ręką włosy
Ze skupionym wokół ostrza uśmiechem
To taki współczesny styl, przeczytaj Świetlickiego, perełka poezji trendy:
Nieprzysiadalność
no, proszę sobie wyobrazić...
marzec albo kwiecień...
hm... raczej marzec.
wieczór...
spotykam j.p.
jest pijany jak świnia
a ja jestem trzeźwy
jak świnia
https://literatura.wywrota.pl/wiersz-klasyka/45606-marcin-swietlicki-nieprzysiadalnosc.html
Ale proza to proza, a to jest styl zwany zapisywaniem rzeczywistości, wierzaj mi, spece od poezyi tak ustaliły a my możemy się tylko dostosować, ale nie musi się nam podobać, przeca są inne style ?
Tylko ten gatunek jest strasznie zaniedbany.
Gang übers Moor
Da ruht die Hügelkette fern hinter dem See, über ihren schmalen Spazierwegen liegt
eine dunstige Stille. Plötzlich jagen unbezähmbare Wolken über die Höhen, kühl
und frisch und senken sich tief über das Land. Im nächsten Augenblick reißen sie
wieder auf, die Sonne steht weiß am Himmel und taucht die Natur in gleißendes
Licht. Ein Moment der Erhabenheit, in dem die Faszination für die Dynamik des
Lebens neu erwacht.
der Wind trägt
die Rufe der Gänse
bis zu mir
Przejdź przez wrzosowisko
Łańcuch wzgórz rozciąga się daleko za jeziorem, nad jego wąską promenadą
mglista cisza. Nagle nieposkromione chmury gonią na wysokościach, fajnie
i świeże i opadają głęboko na ziemię. W następnej chwili rozrywają
cofnij się, słońce jest białe na niebie i zanurza naturę w blasku
Lekki. Chwila wielkości, w której fascynuje się dynamizmem
Życie się obudziło.
wiatr niesie
nawoływania gęsi
zależy ode mnie
Pisz, uwielbiam takie klimaty.
laura123 wczoraj o 17:09
Dla mnie to bardziej proza niż poezja. I nie wiem, czemu to wierszem zapisane.
(Przeskoczył!)
Dla mnie haibun jest jakby historią powstania wierszyka, który pojawia się na końcu. Lecz są jeszcze inne warunki. Trzeba czasu, żeby w to mocniej wejść.
Mogą być też tanka, wydaje mi się, że nic się nie stanie, gdy haiku zastąpi się naszymi pestkami, to coś jak polskie haiku, tylko bez rygoru liczby sylab ?
Bardzo dobrą piszesz prozę, nie powinnaś mieć żadnych problemów ?
"zagrał Szopena w dziewięciu wariantach
a nogą o długiej kości udowej prawie podrzucił żółty fortepian do góry"
Widzę to! :))
Bardzo dobry, świeży wiersz. A Możdżera uwielbiam. Wszystkiemu co gra, czy Chopin to czy jazz, dodaje coś od siebie, nie zmieniając jednak przesłania. Jakby tylko dobierał lepsze światło do oświetlenia przedmiotu, który stworzył ktoś inny...
A Twój wiersz jest lekko psychopatyczny. W pozytywnym znaczeniu (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało).
Ale bym ukradła, ale nie mogę, szkoda...
Napisałam tylko o tytule, nie wspominając treści, mój błąd, ale jestem typową sroką, a tytuł mi zaświecił, jak neon.
Treść nie zaświeciła, ale pozostawiła wgłębienie, jak meteoryt.
a ta dziewczyna młoda Latynoska
z dredami spiętymi w supeł przypominający płaczącą wierzbę (boskie!)
poszła do Możdżera który potrafił
zagrać każdy kawałek dowolny fragment i na wiele sposobów
Z podziwem.
Bravo bravissimo!
a ta dziewczyna młoda Latynoska
z dredami spiętymi w supeł przypominający płaczącą wierzbę
poszła do Możdżera który potrafił
zagrać każdy kawałek dowolny fragment i na wiele sposobów... Bardzo mocne frazy.
Pozdrawiam serdecznie
Jak to się mówi↔Dzieje się w tym wierszu. Tym bardziej, że też trochę grywam ze słuchu:)
Tzn↔tak ok: 1%↔wirtuoza:))↔Lubię marsz żałobny. Ostatnio słuchałem w rockowym wykonaniu:)
Pozdrawiam:)↔%
Pozdrowienia!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania