Poprzednie częściZaginiony sygnał [science-fiction]

Zaginiony

Marta była zaniepokojona. Jej mąż, Adam, nie wrócił z pracy o zwykłej porze. Nie odebrał też żadnego z jej dziesięciu telefonów. Nie było po nim śladu. Marta zaczęła się bać, że coś mu się stało. Może miał wypadek? Może został porwany? Może zdradzał ją z inną kobietą?

 

Marta postanowiła zadzwonić na policję. Nie mogła dłużej czekać w niewiedzy. Znalazła numer komisariatu w internecie i wybrała go na swoim smartfonie. Zanim jednak zdążyła nacisnąć zieloną słuchawkę, usłyszała dźwięk dzwonka domofonu. Ktoś pukał do jej drzwi.

 

Marta podbiegła do drzwi i spojrzała przez wizjer. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. To był Adam. Wyglądał na zmęczonego i zmartwionego, ale żył i był cały. Marta otworzyła drzwi i rzuciła się mu na szyję.

 

- Adam! Gdzie byłeś? Co się stało? Dlaczego nie odbierałeś telefonu? - pytała, łkając ze szczęścia.

 

- Marta, muszę ci coś powiedzieć. Nie jest dobrze. - odpowiedział Adam, patrząc na nią smutnym wzrokiem.

 

- Co się dzieje? Co się stało? - dopytywała Marta, czując, że coś jest nie tak.

 

- Marta, ja... ja nie jestem Adam. - wyznał Adam, spuszczając głowę.

 

- Co? - zdziwiła się Marta, odsuwając się od niego. - Jak to nie jesteś Adam? Przecież wyglądasz jak on. Masz jego twarz, jego głos, jego ubrania. Co ty gadasz?

 

- To prawda. Wyglądam jak Adam, bo jestem jego klonem. - powiedział Adam, podnosząc głowę. - Prawdziwy Adam zginął w wypadku samochodowym dwa tygodnie temu. Ja zostałem stworzony przez tajną organizację, która zajmuje się klonowaniem ludzi. Zadaniem każdego klona jest zastąpić swojego oryginału i żyć jego życiem, nie zdradzając nikomu prawdy. Ja jednak nie mogłem tego zrobić. Nie mogłem cię okłamywać. Kocham cię, Marta. Kocham cię tak samo, jak kochał cię Adam. Dlatego postanowiłem ci wszystko wyznać. Proszę, wybacz mi. - błagał Adam, łapiąc ją za rękę.

 

Marta była w szoku. Nie wiedziała, co myśleć, co czuć, co robić. Czy to możliwe, że jej mąż nie żyje, a ona przytulała jego klon? Czy to możliwe, że ten klon ją kocha i chce być z nią szczery? Czy to możliwe, że ona też go kocha i chce być z nim szczęśliwa? Czy to możliwe, że to wszystko jest prawdą?

 

Marta spojrzała na Adama. Był taki sam, jak zawsze. Taki sam, jak przed wypadkiem. Taki sam, jak w dniu ślubu. Taki sam, jak w nocy miłości. Taki sam, jak w chwili szczerości.

 

Marta podjęła decyzję.

 

- Adam... - szepnęła, przytulając go mocno. - Ja też cię kocham. Nie ważne, kim jesteś. Ważne, że jesteś. Ważne, że jesteś ze mną. - powiedziała, całując go namiętnie.

 

Adam odwzajemnił pocałunek. Uśmiechnął się. Był szczęśliwy. Był wolny. Był zaginiony.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania