Zjazd poetów i innych literatów cz.2

Spóźniona i tyle wyczekiwana MerilynLauri weszła ubrana jak słynna Violetta Villas. Kapelusz jeszcze większy niż Queengji i kwiecista suknia niczym u dziewczyn Woodstocku.

- O towarzystwo już się bawi beze mnie. Nieładnie, nieładnie. Gdzie mój kochany Miruś?

- To tym razem ja jestem kochany? - zapytał Mirosław Leszczyński ubrany jak zawsze w nienaganny garnitur.

- Siadam koło ciebie, bo reszta mnie zagryzie, z zazdrości o mój talent, którego się nie wstydzę.

- Tak, tak Merilyn, ja zawsze o twoim talencie mówię, mi się on śni co dzień... - wstał i zaraz usiadł odciągnięty przez HerrEule Grzesio.

- Nie pij, zakanszaj!!!

- Co ja tu robię? To nie moje towarzystwo - głośno zaczął narzekać Cereal

- Pij bracie, pij, może w końcu się rozluźnisz - polewał mu Wołoszyński widząc jego skwaszoną minę.

- Aspera, mówisz, że książka już jest w wydawnictwie? A jaką planujesz... jaki nakład? - zagadnął Podmiotliryczny?

- To się nie liczy, to wszystko jest nieważne, ważna jest sztuka - orzekł Pobór Multigod.

- Dobrze nasz wieszczu kochany - uspokoiła go Bluelagoon.

Do sali wniesiono pieczonego prosiaka z rumianym jabłkiem w pyszczku.

- No to ja rozumiem, jak na zamku krzyżackim u komtura de Loewe - zachwycił się Wołoszyński

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania