Poprzednie częściAlgavor cz. 1

Algavor cz.3

Po przekroczeniu progu bram załoga ruszyła pewnym krokiem przed siebie prosto do sali tronowej.

-Mój drogi Smithie, będziesz mi teraz dosyć potrzebny- Mówi z uniesionym czołem przywódca.

-To znaczy ? Wcześniej mnie jakoś nie potrzebowałeś, kiedy negocjowałeś umowę- Stwierdził lekko zaskoczony Smith.

-No taaak ... Tylko przy poprzedniej rozmowie zauważyłem niechęć naszego króla do ogrów dlatego lepiej, żeby rozmawiał z nim człowiek, rozumiesz prawda?- Lekko podirytowany Bertard zerka na swoją prawą rękę.

Niebieskooki przyboczny tylko skinął głową, gdyż zdecydowanie zdawał sobie sprawę, że wśród niektórych ludzi dalej panuje lekka niechęć do ogrów, cóż nie ma się co temu dziwić w końcu to ta rasa zapoczątkowała dwadzieścia lat temu wojnę, której skutki odczuwa się po dziś dzień.

Dzielna załoga najemników weszła do sali tronowej, każdy szedł z wysoko uniesionym czołem, nawet Smith. Spojrzeli na króla, wielka złota korona ozdabiana różnorakimi klejnotami zdobiła czoło władcy.

Bertard oraz Asimon spojrzeli na siebie, oboje z jednym wyrazem twarzy, było to obrzydzenie. Bertard nie przepadał za Alavarem XII, gdyż po ich wcześniejszej rozmowie czuł dziwne uczucie wobec niego podobne do szacunku ale nie takiego jakiego zdobywa się siłą, tylko pieniędzmi, a młody przywódca nienawidził, kiedy ktoś nie zdobywa potęgi siłą. Natomiast powód króla był zgoła inny, chodziło o rasę młodego najemnika, nienawidził ogrów bardziej niż cokolwiek innego to w końcu z rąk tej rasy zmarła jego pierwsza miłość.

Każdy z kompanii ukłonił się nisko, najniżej jak tylko mógł, jedynie przywódca pochylił lekko głowę. Król zauważył ten brak szacunku wobec koronie ale darował sobie przepychanki z byle nieokrzesaną gorszą rasą, można wręcz powiedzieć że w jego oczach ogry były tyle samo warte co łajno konia.

-No dobrze moi najemnicy, rozumiem że wykonaliście powierzone wam zadanie... prawda?-Z lekkim uśmiechem odezwał się król. Ale coś było nie tak, każdy to wyczuł, czyżby jego królewska mość wiedziała ? Każdy zadawał sobie to pytanie.

-Owszem mój królu, niestety nie udało się nikogo uratować ale wioskę da się odbudować oraz osiedlić- Odpowiedział pełnym pokory głosem Smith. Na jego głos król Asimon jakby się rozchmurzył bo tak też było, cieszył się że nie będzie musiał kolejny raz rozmawiać z ogrem.

-Aaaa co ze smokiem ...-zapytał cicho, lecz jak najbardziej groźnym głosem władca królestwa Hundur. W tedy nawet Smith nie wiedział co odpowiedzieć, powinien okłamać króla, czy może powiedzieć mu prawdę ? Spojrzał więc na osobę, która kazała mu mówić o misji. Nawet Bertard nie był pewny ale lekkim skinięciem głowy dał do zrozumienia że jego prawa ręka ma mówić prawdę.

-Tak więc, mój królu nie zabiliśmy potwora ... nie było go tam, musiał odlecieć-Z lekkim strachem odparł Smith.

-Chcesz mi powiedzieć, że najemnicy, w których w skład wchodzą elfy, ogry, ksarnoludy oraz człowiek, którym to ja łaskawie zapłaciłem z góry, gdyż nie byli pewni czy przeżyją, wracają do mnie nie mając nawet bladego pojęcia, gdzie jest ten pieprzony smok ?!-Wrzasnął król, a na jego twarzy widać było nieopisany gniew. Bertard na jego krzyk, aż lekko się wzdrygnął aczkolwiek próbował nie dawać żadnych oznak strachu.

-Spokojnie mój władco obiecujemy, że zabijemy tego smoka- Wtrącił się lider najemników. Król z uśmiechem spojrzał na niego, nie był to uśmiech, który ktoś chciałby u kogokolwiek wiedzieć.

-Dobrze, ale jeśli tego nie zrobicie osobiście was zetnę, a żeby mieć pewność moi ludzie, których sam wybiorę i nie powiem które to osoby, będą was śledzili oraz informowali mnie, czy nie uciekliście nie wypełniając zadania- Mówił przez zęby monarcha. Każdy z członków tylko skinął głową na znak przyjęcia tego zadania, jedynie Smith miał pewne wątpliwości co do tego.

Bertard wraz z Smithem weszli do karczmy.

-Pojebany jest ten król za kogo on się uważa?! Niech, chociaż wygra raz w uczciwej walce do cholery !- Mówi cały kipiąc ze wściekłości lider.

-Cóż jest królem ... jego słowa są święte, prawda? Od początku ci mówiłem, że ta misja odbije nam się czkawką ale ty nie słuchałeś- Odpowiedział spokojnie Smith.

-Królem chujem kurna... Nie rozumiem narażamy się dla jednej wioski, a ten nawet nie martwił się czy wrócimy. Barman dwa piwa, natychmiast !-Machnął ręką ogr.

-Nie wiem czy nie lepiej byłoby spróbować się z tego wycofać, słuchaj pewnie ud...- nie dokończył, gdyż w tym momencie wtrącił się młody przywódca.

-Nigdy w życiu zabijemy tego potwora i wtedy nasze imiona będą wielbić na cały kraj- Uśmiecha się wyszczerzając swoje długie kły. Szybkim ruchem wziął kufel zimnego piwa, po czym napił się ochoczo.

-Nawet jeśli to jak chcesz do kurwy pokonać to bydle to jebany smok, a nie jakaś tam krowa ?!- Wściekł się młody człowiek, sam wypijając cały kufel piwa. Bertard zaniemówił, gdyż nigdy się nie zdarzyło aby to Smith tak mocno mu się przeciwstawił.

-Posłuchaj nie interesują mnie twoje wywody na temat moich decyzji, to ja jestem przywódcą, jeżeli chcesz, żebym ciebie posłuchał musisz ze mną wygrać, a jeśli nie chcesz to odejdź albo zostań i napij się kolejnego piwa-Spokojnym tonem odpowiedział mu młody ogr. Nigdy nie rozumiał dlaczego Smith tak się o wszystko boi albo martwi, w końcu może polegać na swoim przywódcy, który uważa swoje słowo za święte i niepodważalne.

Smith ruchem dłoni poprosił o jeszcze jedno piwo po czym wypił je jednym haustem.

- Skoro tak stawiasz sprawę... chyba będę musiał odejść- Powiedział, ze strachem w głosie niebieskooki człowiek. Nie mógł uwierzyć w to co zrobił, po prostu to powiedział postawił kufel i wyszedł. Serce mu waliło jak szalone, nie potrafił tego zrozumieć tej euforii, która była spowodowana sprzeciwem wobec osoby, której podziwiał. Smith szedł wzdłuż drogi rozmyślając, co teraz? Może sam założy drużynę, albo poszuka normalnej pracy? Nie wiedział, ale patrząc po swoim stanie, wolał nad tym rozmyślać rankiem. Stanął przed swoim domem, otworzył drzwi, zdjął buty i poszedł się położyć na swoim twardym łóżku, jego długa ruda czupryna zakrywała całą poduszkę, nie mógł znieść swojego oddechu, w którym czuł tylko alkohol ale po chwili udało mu się zasnąć.

Następne częściAlgavor cz.4 Algavor cz.5 Algavor cz. 6

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Gregory Heyno pół roku temu
    Ahh, smoki, przygoda i najemnicy, to musi się udać, ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania