Poprzednie częściArchiwum X - Złodziejka, część 1

Archiwum X - Czarodziejka, część 1

Wokół panowała nieprzenikniona ciemność. Zimny wiatr wdzierał się w szczeliny szarego muru i poruszał drzwiami niezamkniętych cel. Zawiasy głośno skrzypiały tworząc upiorną melodię. Czasem jakiemuś więźniowi wyrwał się szloch lub jęk. Pospieszne kroki na kamiennej podłodze wydawały się czymś nienaturalnym. Arabell wstała słysząc szczęk klucza. Do pomieszczenia weszło trzech strażników.

-Już czas. - rzekł jeden z nich.

Dziewczyna wbiła w niego wyzbyte emocji spojrzenie złotych oczu. Mężczyzna zaczął się cofać, a na jego twarzy pojawiło się przerażenie.

- To twój ostatni urok, czarownico. - powiedział drugi wiążąc jej ręce.

Mrugnęła zaskoczona. Zaklęcie przestało działać. Gwardziści poprowadzili ją krętymi korytarzami do wyjścia na plac główny. Ustawiono tam drewniane podwyższenie. Wokół niego zebrał się tłum ludzi pragnących zobaczyć egzekucję. Kiedy znalazła się na miejscu ze sznurem na szyi rozległa się wrzawa. Sędzia stanął przed tłumem. Gruby, odziany w bogate szaty szlachcic. W ręku trzymał pergamin.

- W 25 dniu, 2 roku, wieku Skorpiona skazuję tę oto młodą kobietę na śmierć przez powieszenie. Oskarżona.... - nie zdołał dokończyć.

Zdyszany wartownik biegł krzycząc wniebogłosy.

- Nieumarli atakują! Są wszę... - upadł z charkotem na ziemię, która zabarwiła się na czerwono.

Za nim stał żywy trup. Z poczerniałych kości zwisały strzępy zgniłego mięsa. W ręku dzierżył miecz dwuręczny. W pustych oczodołach świecił niebieski płomień. Niewątpliwie został wezwany przez nekromantę. Ludzie zaczęli lamentować i uciekać. Na brukowanym dziedzińcu zapanował chaos. Zewsząd dochodziło mrożące krew w żyłach klekotanie. Nadchodziły kolejne potwory. Czarodziejka skorzystała z okazji i uciekła. Kluczyła wąskimi uliczkami jak dotąd nie napotkawszy żadnego stwora. Serce biło jej szybko na wskutek emocji. Udało jej się umknąć. Nie mogła zepsuć takiej okazji. Nagle, tuż przed nią pojawił się szkielet. Odskoczyła do tyłu. Uniosła ręce nad głowę.

- Fuliván Zűann!- skierowała dłonie na wroga.

Błyskawica uderzyła go prosto w mostek z donośnym hukiem. Po chwili zajął się ogniem. Arabell ruszyła dalej. W końcu udało jej się dotrzeć do głównej bramy. Obok niej przebiegł spłoszony koń. Złapała go za wodze.

-Cékke. - wyszeptała głaszcząc zwierze po pysku.

Kiedy klacz się uspokoiła dziewczyna zwinnie wskoczyła na jej grzbiet. Galopem wyjechała z miasta nie oglądając się za siebie.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Nikey 02.09.2014
    Świetne, widzę że akcja już się rozwija :) Pisz dalej.
  • persse 03.09.2014
    Utrzymujesz poziom tej strony XD
  • Drassen Prime 03.09.2014
    Twoim problemem są króciótkie zdania, Lynthia. Musisz nad tym popracować. To tak jakbym mówił: "Włączyłem komputer. Usiadłem na krześle. Czekałem aż się włączy." ITP
    Pozdro

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania