Archiwum X - Czarodziejka, prolog
Opowiadanie pisanie jakieś półtora roku temu. Łapcie króciutki prolog. :)
Czarna, posępna wieża wznosiła się na wysokość ponad tysiąca stóp. Jak okiem sięgnąć wokół nie było widać żadnych oznak życia. Wiatr głośno zawodził obwieszczając nadejście burzy pisakowej. We wnętrzu budowli, w jednej z najciemniejszych sal postawiono duży tron. Siedział na nim mężczyzna. Miał na sobie szarą szatę. Na ramionach spoczywał czarny płaszcz spięty tuż przy szyi broszą w kształcie czaszki. Z pod krzaczastych brwi spoglądały okrutne, czarne jak smoła oczy. Na jego głowie pokrytej brązowymi włosami spoczywała złota korona. Do komnaty weszło stworzenie. Miało długie, patykowate nogi i maleńkie, ciemne oczka. Palce zakończone ostrymi jak brzytwa pazurami. Zamiast twarzy okrągła paszcza wypełniona rzędami zębów.
- Ffzyffałeś, panie. - powiedziało skrzeczącym głosem.
- Tak. Już czas, mój wierny sługo. - odrzekł.
- Ffreszcie! Ffreszcie! - zapiszczało uradowane.
- Poprowadź wojska do stolicy. - nakazał.
- Jak rosskażesz, panie. - skłoniło się i wyszło.
Po pomieszczeniu rozszedł się złowieszczy śmiech szaleńca.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania