Poprzednie częściAutumnhill

Autumnhill #3

Rozdział III

,,I co teraz?”

Filmik, który trwał dobre 2 minuty, oglądałyśmy chyba już setny raz. Początek pokazywał skrawek konteneru , za którym ukrywał się nasz anonimowy prześladowca. Zaraz potem kamera uchwyciła młodą parkę stojącą w odległości blisko 50 metrów od śmietnika. Ktoś nagrał Moll jak znika, to było pewne. Ale kto? Po co? I dlaczego? Tego musiałyśmy się dowiedzieć. A ten napis? ,,Podoba się wam to co widzicie?’’ Co to miało znaczyć, i dlaczego w liczbie mnogiej? Czyżby ten ktoś wiedział o naszej trójce? Doris siedziała bez ruchu przez bitą godzinę, od momentu obejrzenia go po raz pierwszy, do momentu dzwonka oznaczającego koniec lekcji nie odezwała się słowem- co u niej jest dziwne, bo każdy wie jaka z niej gaduła. Pewnie już ułożyła sobie scenariusz w głowie co się z nami stanie, jak ktoś jeszcze zobaczy ten sms. Moll, mimo że też była przerażona wizją przyszłości, wydawała się być bardziej energiczna od naszej dwójki. Pomachała przed oczami Skipper, by sprawdzić czy jeszcze kontaktuje z światem.

 

-Zabieraj tę łapę, bo Ci ją odgryzę.- tego się po Skipp nie spodziewałyśmy. Faktem jest, że kiedy uczyła się kontrolować swój dar, rodzice wielokrotnie zamykali ją, bądź wysyłali do różnych jak to nazywali- specjalnych miejsc. Innymi słowy, były to miejsca dla obłąkanych. Dziecko, którego rodzice uważają je za nienormalne i odizolowują od rówieśników, żeby zamknąć je w wariatkowie, doświadcza silnego napiętnowania na psychice. To też spotkało naszą Doris. Kiedy ustabilizowała się, i przekonała rodziców, że wszystko z nią w porządku, poprzysięgła sobie, że będzie się trzymać z dala od szpitali każdego rodzaju.

-Doris, wiem, że jesteś zła, i przerażona. Ale uwierz, my też jesteśmy. Musimy się trzymać razem, szczególnie teraz.- próbowałam ją jakoś uspokoić. Bywała nieprzewidywalna, a nie mogłam pozwolić, żeby doszło do szarpaniny.

-Doris, Heat, tak strasznie was przepraszam. Byłam nieostrożna, nie sprawdziłam, czy ktoś nas śledzi, a tym bardziej czy nagrywa.- wyszeptała Moll. Słychać było wyraźną skruchę w jej głosie. Kiedy mówiła do nas tak płaczliwym tonem, nie potrafiłyśmy się długo na nią gniewać.

-Tylko mi tu nie rycz. Trzeba się dowiedzieć kto Cię nagrywał, i ile o nas wie.- W chwilach takich jak ta, ktoś musi zachować zimną krew. Racjonalne myślenie, trzeźwe oko są najważniejsze.

-Moll, powiedź szczerze, nie zauważyłaś kompletnie nikogo kto mógłby cię nagrywać? – Spytała Skipper.

-Była tam wcześniej taka parka, ale Jason ich przepędził, zostaliśmy sami, przysięgam że nikogo nie widziałam.- znowu zaczęła panikować. Często to robiła, kiedy zaczynano zwracać na nią większą uwagę. Ponoć to przez stres. Dla kogoś kto potrafi być niewidzialny, nagła uwaga innych może być przytłaczająca.

 

Kolejny sms. Tym razem każda z nas go dostała, i każdy był od anonimowego prześladowcy z tą samą treścią:

,,Pewnie się zastanawiacie kim jestem, skąd mam wasz numer. Cóż, to długa historia. Szczerze mówiąc szukałem was przez bardzo długi czas. Możecie mi mówić na tę chwilę ANONIMUS, ale to tylko SMS-owy pseudonim, wiecie- ściany mają nie tylko uszy, ale tez i oczy. Trzeba zachować dyskrecją. Prawdzie imię zdradzę wam gdy się spotkamy. Chcę was bliżej poznać i dowiedzieć się więcej o waszej… przypadłości. Jeśli nie chcecie, żeby filmik dotarł do mediów radzę się mnie teraz posłuchać. W piątek, o północy spotkamy się w starym domu na Autumnhill. To 4 kilometry za miastem, na północny wschód. Autobusy tam nie kursują, dlatego musicie zapewnić sobie transport na własną rękę. Gdy już dotrzecie w wyznaczone miejsce, odnajdźcie Starą Rezydencję Gregoriego Butlera. Nie spóźnijcie się.’’

 

Popatrzyłyśmy po sobie, w ciszy.

-Ktoś wie może gdzie jest ta posiadłość Gregoriego Butlera?- spytałam. Szczerze mówiąc, nigdy nie miałam orientacji w terenie, mimo iż mieszkam w tej dziurze od urodzenia. Doris i Moll wyglądały na zmieszane. Czy to możliwe żeby one też nigdy o tym domu nie słyszały?

-Nie mam pojęcia, nigdy nie słyszałam ,żeby na północny wschód stąd aż do Green valley był jakikolwiek dom , a tym bardziej rezydencja.- odpowiedziała mi Molly.

Green valley znajduje się 15 kilometrów od naszej szkoły, a jedyne co się tam znajduje to stara farma tego dziwaka - Bena Howarda. Staruszek ma nierówno pod sufitem, parę lat temu przybiegł do naszego miasta kompletnie nagi ze strzelbą w dłoni wraz ze swoim kulawym na prawą łapę ,wiernym psem Scourge. Wymachiwał swoją strzelbą budząc wszystkich, bo ja twierdził ,,widział ufo, leci po nas i każdy z nas zginie marnie’’. Powinni go zamknąć razem z wuefistą, ale staruszek ma znajomości z lokalną władzą. Jedyne co dostał to upomnienie.

Nikt nie kursuje w tamtą stronę, chyba, że nie ma innego wyboru.

-Ej ludziska, nie wie ktoś gdzie jest posiadłość Gregoriego Butlera ?- wydarła się Skipper zwracając tym samym uwagę reszty klasy. Popatrzyli na nią z pod byka i wrócili do poprzednich czynności.

-Jak to dobrze, że jesteśmy tak zgraną i pomocną klasą.- stwierdziła po chwili.

-Ja wiem gdzie to jest.-Usłyszałyśmy ochrypły głos za naszymi plecami. Gdy się odwróciłyśmy, zobaczyłyśmy-nie inaczej- szkolną pedagog. –Wiem gdzie to jest.- powtórzyła, jakby chciała mieć pewność, że ją dobrze usłyszałyśmy.

-Gdzie?-Spytała Moll

-Ludzie mówią, że to jest jedyny dom na północny-wschód stąd. Na Autumnhil. Ponoć, gdzieś tam, w lesie, ukryty jest nawiedzony dwór. Kto tam szedł, nigdy nie wracał.

Nauczyciele w tej szkole są naprawdę dziwaczni. Nie nauczą cię potrzebnych do życia, cennych wskazówek np. jak wybrać odpowiedni bank do założenia lokaty na przyszłość, ani nie nauczą Cię jak jeździć na rowerze czy prowadzić samochód, ale za to każdy wie gdzie w okolicy znajduje się nawiedzona rezydencja.

-Po co wam dzieciaki wiedzieć gdzie to? Chyba nie chcecie się tam wybrać? To zbyt niebezpieczne miejsce dla takich jak wy.- dodała bez pardonu. W pewnym sensie rozumiałam tą staruchę, bo dziwne typki się tam kręciły, ale w sms było wyraźnie napisane :,, Jeśli nie chcecie, żeby filmik dotarł do mediów radzę się mnie teraz posłuchać. W piątek, o północy spotkamy się w starym domu Na Autumnhill’’

Nie miałyśmy innego wyjścia.

-Po nic, tak tylko pytałam, bo mnie to ciekawiło.- Odpowiedziała Skipp ze znudzoną miną, by wyglądało to jak najbardziej naturalnie.

 

 

DZZZZZ

 

 

-Heat co zamierzasz z tym zrobić? Spytała mnie Skipp w drodze do domu. Nasza trójka mieszkała dość blisko siebie więc każdą drogę do szkoły i z powrotem pokonywałyśmy razem.

-Z czym?- Spytałam, ale znałam już raczej jej odpowiedź.

-No z tym Anonimusem, i tym filmikiem.

-Czemu mnie o to pytasz? Nie mam pojęcia jeszcze co zrobić.

Tak naprawdę miałam już w głowie ułożony cały plan. Dziewczyny momentalnie mnie przejrzały. Nie umiem dobrze kłamać.

-Nie kłam, wiem że już coś wymyśliłaś.-Stwierdziła Moll.

Ogólny pomysł był taki: W piątek o godzinie 21:00 wszystkie spotykamy się u mnie, rodziców nie ma bo wyjeżdżają w delegacje, a rodzeństwo na sto procent będzie na zakraplanej domówce , jak co piątek zresztą. Pożyczę od taty jeden samochód, nikt się nie zorientuje. Nie mam jeszcze prawka, ale uczę się…małymi kroczkami. Jeżeli będę jechać ostrożnie i powoli nikt się nie dowie. Kiedy Skipp i Moll dotrą na miejsce, weźmiemy z piwnicy latarki na baterie i takie napędzanie ręcznie, na wszelki wypadek. Z biura ojca wezmę jeszcze pistolet…też na wszelki wypadek. Do tego kij baseballowy brata , świeczki i zapałki- gdyby nam się latarki popsuły- może coś jeszcze, ale mam dużo czasu, żeby się nad tym zastanowić. O godzinie 22:30 dziewczyny zadzwonią do swoich rodziców i poinformują ich, że nocują u mnie. O 23:15 wyjedziemy powoli w stronę Autumnhill. Według obliczeń jadąc żółwim tempem, nie łamiąc przy tym przepisów drogowych, dotrzemy na mniejsze 15 minut później. Będziemy miały pół godziny na znalezienie tej podupadłej rezydencji. Myślę, że tyle czasu nam wystarczy. W razie gdyby miały dziać się nieprzewidziane okoliczności, każda ma telefon w pełni naładowany z wybranym numerem na policję. Co będzie jak znajdziemy dwór? Tego jeszcze nie wiem…

-Z tej ciszy wnioskujemy, że obmyślasz plan… damy Ci czas.- stwierdziły obie.

Jeszcze przed rozdzieleniem się do domów, opowiedziałam im o ,,strategii’’ na piątek wieczór. Z braku innych propozycji przystały na mój pomysł i jedyne nam pozostało to czekać cierpliwie na piątek.

-Powiedz Heat, czy nie łatwej by było, gdybyś po prostu cofnęła się o dzień, i sprawiła, żeby Moll nie ,,ujawniła się ze swoim sekretem’’? Albo chociaż, żeby nie dopuścić do nagrania tego?- Doris czasem potrafiła zadać konkretne pytanie, takie po którym człowiek długo zastanawia się nad odpowiedzią. Myślałam już wcześniej nad tym-po prawdzie to była pierwsza rzecz o jakiej pomyślałam po obejrzeniu filmiku, ale po zastanowieniu się, doszłam do wniosku, że to by i tak nic nie dało.

-Ten kto nagrał filmik i wysłał sms z dopiskiem, musiał już wcześniej o nas wiedzieć. To czy cofnę się o jednej dzień wstecz nie ma znaczenia. I tak prędzej czy później doszłoby do konfrontacji. Może i nie zdołałby nagrać Molly. Kto wie. Może i bym mu w tym przeszkodziła, ale za to anonimus wie o naszych zdolnościach od dawna. Sam nam tak napisał.

-Racja. Czyli pozostaje czekać i modlić się, aby koleś wywiązał się z umowy i nie wstawił filmiku do neta.

 

 

Kolejny dzień minął nam ja z płatka. Czwartki są najnudniejszym dniem tygodnia, ponieważ mamy dwa angole, dwie historie i matmę. Szczerze, kto lubi matmę? Nic szczególnego nie wydarzyło się tego dnia. Mimo to cała nasza trójka chodziła w napięciu. Anonimus się tego dnia nie odezwał. W piątek rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Skipper i Moll przyszły godzinę wcześniej obgadać szczegóły wyjazdu. Nie chciałam dać po sobie poznać, ale strasznie się stresowałam. Ubrałam się, zjadłyśmy wspólnie śniadanie i poszłyśmy jak co dzień to szkoły. Tego dnia również nic się nie wydarzył szczególnego. No może poza tym ,ze nasz nauczyciel od chemii został wydalony ze szkoły za handel nielegalnymi narkotykami na terenie szkoły. Zawsze się zastanawiałam skąd on ma taki dobry humor. Sypał sucharami jak z rękawa. Bardziej zdziwiło mnie gdy dowiedziałam się o romansie wicedyrektora z jedną z naszych uczennic. Wydawał się być najporządniejszym człowiekiem w tej szkole, a tu proszę, dzieciaka na boku jednej zrobił i nawet nie chciał płacić alimentów. Dziwny jest ten świat. W piątek wieczór dziewczyny spóźniły się o 30 minut. Moll ,, musiała być na rodzinnej naradzie’’. Rodzice Moll są gorliwymi katolikami. Nie to co Molly, gdyby spytać się jej czy wierzy, zawsze odpowie:,, wierzę, ale nie praktykuje za bardzo’’. Doris natomiast spóźniła się, ponieważ musiała zająć się dwójką młodszego rodzeństwa. Rodzice Skipper pojechali do znajomych świętować narodziny ich dziecka, a ją zostawili samą z 12 letnimi bliźniakami. Skipp ponoć dała cynk znajomej opiekunce, która za drobną opłatą zgodziła zająć się dzieciakami. Obie spóźnione- dobrze się zaczyna.

-Każda ma telefon naładowany w pełni jak prosiłam? – zapytałam.

-Mój wpadł mi do wody kiedy brałam kąpiel.

-Skipp dlaczego brałaś kąpiel z telefonem ?- Molly spytała poprzedzając mnie.

-Nie brałam z nim kąpieli, w czasie kiedy ja się kąpałam te gówniaki wzięły mój telefon i spuściły go w toalecie. Przynajmniej próbowali.

-W takim razie będziesz trzymać się blisko nas, żeby się nie zgubić.- stwierdziłam.

Reszta poszła gładko, trzymałyśmy się kurczowo ustalonego planu. Jedynym problemem było to, że nie było ani zapałek, ani świeczek. Rodzice najwyraźniej stwierdzili, że skoro stać nas na latarki, świeczki będą zbędne. Zbliżała się 22:30- czas kiedy dziewczyny dzwonią do swoich rodziców, żeby poinformować ich, że zostają u mnie na noc.

-Zadzwoń z mojego.- Podałam Doris mój telefon.

Rodzice Moll zgodzili się od razu, ponieważ ufają jej oraz mi. Gdyby tylko wiedzieli. Starsi Doris nie zbyt kontaktowali, kiedy do nich zadzwoniła. Widocznie opicie narodzin dziecka udało się…jak cholera. Nawet nie zauważyliby, gdyby zniknęła. Zadzwoniła jeszcze do opiekunki poinformować ją, że nie wróci i poprosić o przedłużenie usług niańczenia bachorów do rana. Opiekunka zgodziła się pod warunkiem podwojenia opłaty- typowo. Przez następne 45 minut czułam jak żołądek wywraca mi się na drugą stronę. Tysiące myśli przechodziły mi przez głowę. Po reakcjach dziewczyn wiedziałam że też się denerwują. Moll na przykład cały czas bujała się w miejscu i powtarzała nasz ,jakże skomplikowany plan działania. Doris z kolei przez 45 minut siedziała i gapiła się w martwy punkt na ścianie. Chyba powoli odchodziłyśmy od zmysłów.

O 23:15, tak jak było to zaplanowane, zeszłyśmy do garażu po samochód ojca. Zostawił -na moje nieszczęście- Dacie Duster, a razem z matką wziął Nissana Qashqai. Dacia miała uszkodzone sprzęgło, i ciężko zmieniało się w niej biegi. Po cichu, żeby nie wywołać alarmu otworzyłam samochód, odpaliłam go i wyruszyłam z garażu. Cofnęłam się jeszcze, żeby pozamykać dom, włączyć alarm i zabrać torbę z ,,narzędziami’’ ! Prawię byśmy o niej zapomniały. Przez 15 minut drogi, jadąc po pustej od ruchu drogowego ulicy, zastanawiałam się- co będzie gdy tam dotrzemy? Dziewczyny chcąc się odstresować, włączyły muzykę z radia, ale zamiast melodii usłyszałyśmy komentatora sportowego mówiącego o zeszłotygodniowym meczu Red Sox vs Yankees. To i tak lepsze niż martwa cisza. Kiedy dotarłyśmy na miejsce, było( tak jak przewidziałam) pół godziny zapasu. Teraz tylko odnaleźć rezydencję. Zostawiłyśmy samochód na wzgórzu i przykryłyśmy gałęziami.

 

-Myślicie, że to może być podpucha? Taka jak w horrorach? Ściągną w piątkowy wieczór 3 naiwne nastolatki do opuszczonego domu na skraju miasta, gdzie nigdzie żywej duszy, zgwałcą, zabiją, i nikt się nawet nie dowie.- Skipp chyba próbowała rozluźnić atmosferę rozmową, szkoda tylko, że wybrała sobie taki temat.

-Weź mi w ogólne nic nie mów. Już i tak wystarczająco się boje, bez twojego gadania.-Taką konwersację sobie prowadziły. Ja jedyne o czym myślałam, to to że gdzieś tam, w głębokim i ciemnym lesie ukryta jest nawiedzona rezydencja, do której kazano nam iść i porozmawiać z kimś, kto może być naszym wrogiem.

-Nie wyciągajmy pochopnych wniosków bo się nakręcicie niepotrzebnie. Jest nas 3, to daje w sumie 3 pary oczu, miejcie je szeroko otwarte. Jak zobaczycie coś podejrzanego - mówcie.- Chciałam je jedynie uspokoić, ale nie zbyt mi się to udało.

-Coś podejrzanego? Coś jak gwałciciel? A może jak Knur na łyżwach?- Spytała Moll.

Nie wiem czy celowo o to spytała, ale ewidentnie ,,knur’’ rozluźnił nieco atmosferę.

-Hah, knur.- powtórzyła Doris.

Szłyśmy kilka minut po wzgórzu Autumn. Nie mam pojęcia dlaczego je tak nazwano, bo tutaj były kompletne pustki. Przynajmniej do widocznej linii oddzielającej pole od gęstego lasu. Nie zatrzymując się weszłyśmy w głąb tej dziczy….

 

 

CDN.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania