Poprzednie częściBłazen - prolog

Błazen - rozdział 5

Na jego szczęście szpital był niedaleko od mieszkania Michaela. Biegł jak wściekły. Gdy już dobiegł na miejsce, zastał na szpitalnym parkingu dwa samochody, należące do policji. Wszedł do środka. Nie lubił on szpitali, kojarzyły mu się z śmiercią i cierpieniem lecz tym razem, musiał przezwyciężyć tę niechęć. Podszedł do lekarza który akurat szedł w jego stronę.

-Przepraszam gdzie mogę znaleźć rannego policjanta ? Przywieźli go dosłownie przed chwilą.

-Drugie piętro ostatnie drzwi na lewo.

-Dziękuję bardzo.

Szybkim krokiem poszedł w stronę windy. Wszedł do niej i wcisnął guzik drugiego piętra.

W chwili gdy stał i czekał w głowie miał tysiąc kłębiących się myśli a jego determinacja aby złapać nieuchwytnego mordercę wzrosła o sto procent. Winda zatrzymała się. Rozchyliły się drzwi. Wyszedł z windy i udał się do wskazanej przez lekarza sali. Kiedy jej szukał, zauważył Boba przed jedną z nich. Bob spostrzegł idącego Toma i zaczął iść w jego stronę.

-Jak z nim ?

-Nawet dobrze, ma jedynie złamaną rękę, parę ran ciętych ale nie poważnych i podbite oko.

-Myślałem że jest gorzej. Tym lepiej dla nas, możliwe że będzie wiedział kto go zaatakował i uda nam się w końcu dorwać tego przebierańca.

Tom w tym momencie poszedł do sali gdzie leżał Bill. Otworzył drzwi i stanął w wejściu.

-Bill mam do ciebie pytanie. – zapytał z nienacka.

-Proszę, pytaj.

-Mogę przeszukać twoje mieszkanie ?

-Jeśli coś znajdziesz to proszę bardzo. Klucze ma Bob.

-Dzięki.

-Nie ma sprawy.

Wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Podszedł szybko do Boba i wyciągnął rękę.

Bob odczytał jego intencję i dał mu klucze.

-Pomóc ci ? – usłyszał za pleców Tom.

-Dam sobie radę. Spróbuj wypytać Billa o więcej informacji.

-Powodzenia.

-Wzajemnie.

Rozeszli się. Bob wrócił do Billa. Gdy znalazł się w sali, usiadł na krześle obok łóżka.

-Odpowiesz mi na parę pytań ? – zapytał Bob.

-Deja vu. – stwierdził sucho Bill.

-Dobra, słuchaj jak myślisz jak sprawca mógł się do ciebie włamać.

-Sprawa jest banalna. Mieszkam na parterze, wejść przez balkon jest prościej niż przez drzwi wejściowe.

-Widziałeś twarz napastnika ?

-Miał na twarzy maskę, był to chyba klaun. Ubrany był na czarno.

-Jakieś znaki szczególne, jeśli jakieś były.

-Szczerze to tak, udało mi się zdjąć mu z ręki rękawiczkę. Na dłoni miał

wytatuowany znak trefla.

-Rozumiem. Jeszcze jedno pytanie, jakiego wzrostu był napastnik.

-Myślę że miał około metr siedemdziesiąt ale, mogę się mylić.

-Dziękuję.

Wstał i udał się w kierunku wyjścia. Miał w planach udać się do domu i odpocząć.

W tym czasie Tom przeszukiwał mieszkanie Billa.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Kajamoko 08.05.2016
    Jejku ten Tom tak się zaangażował w tą sprawę
    Rozdział krótki, ale bardzo ciekawy
    Czekam ją następny ^.^
    Pozdro KjMk ;*
  • Kajamoko 08.05.2016
    *Czekam na następny* ups...autokorekta xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania