Poprzednie częściBrakuje Mi Ciebie cz.1

Brakuje mi ciebie cz.3

Wciąż zastanawiam się, co ze sobą zrobię, gdy jej zabraknie. Musiałam opuścić jej salę . Lekarze powiedzieli, że jest z nią już dobrze. Nie wiedziałam gdzie mam pójść. Postanowiłam jednak wrócić do domu. Rodzice i tak pewnie od dawna są już w pracy. Nie pomyliłam się. Dom był pusty. Nakarmiłam mojego kotka, którego kilka lat temu dostałam od dziadka na urodziny. Nie dawno zmarł. On też mnie opuścił. Wtedy byłam tak zrozpaczona, że wydawało mi się że to zwierze potrafi mówić. Mało tego, że rozmawia ze mną głosem dziadka. Mama zabierała mnie do psychologa, jednak ja nie czułam się chora. Lekarz również stwierdził, że jestem normalna tylko trochę samotna. Zadzwonił mój telefon. Wyświetlił się jakiś numer. Przez głowę przeszła mi myśl, że to morze ze szpitala, więc odebrałam. Usłyszałam jednak głos Miłosza. Na początku byłam tak zszokowana, że nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Chciał się ze mną spotkać, za godzinę tam gdzie zawsze. Zabrzmiało to tak, jakbyśmy nigdy ze sobą nie zerwali. Jakbyśmy zawsze darzyli się większym uczuciem. Byłam bardzo ciekawa, dlaczego chce się ze mną zobaczyć, więc zgodziłam się na spotkanie. Rozłączyłam się i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Zapomniałam, że był zamknięty na klucz. Wyszłam w domu i weszłam do niego przez okno. Jak zwykle mam dużo niemądrych pomysłów. Stwierdziłam, że jeśli mam mu się pokazać to w jak najlepszym stanie. Nie chcę, aby wiedział że sobie nie radzę. Wolę żeby myślał, że tak jestem szczęśliwsza. Może to i głupie, ale tak już jestem. Niedawno dostałam od mamy granatową spódnicę i różową bluzkę na szelkach. Jeszcze ani razu nie miałam ich na sobie. Ostatnio chodziłam w samych naciągniętych dresach. Założyłam ten strój, a moje długi i potargane włosy delikatnie rozczesałam i związałam w koka. Dzisiaj musiałam zrobić dość mocny makijaż. Chciałam ukryć wory pod oczami. Już zapomniałam jak się maluje. Wszystkie tusze do rzęs wyschły. Musiałam pożyczyć mamy. Podkreśliłam też oko kredką i zrobiłam nad okiem kreski. Założyłam szkła kontaktowe i już prawie byłam gotowa. Wybrałam jeszcze srebrny łańcuszek, kolczyki i bransoletkę. Założyłam czarne szpilki i już byłam gotowa. Wyszłam z domku i przekręciłam kluczem w zamku. Wolnym krokiem zmierzałam w stronę parku. Miałam się z nim spotkać tam gdzie zawsze, czyli pod drzewem na którym wyrył nasz inicjały. Ciągle powstrzymywałam się od płaczu, na szczęście nie spłynęło mi dużo łez po policzkach. Szybko je wytarłam. Nawet nie zauważyłam, że jestem już na miejscu. Wróciły wszystkie wspomnienia. A raczej nie wróciły, bo zawsze były tylko stały się wyraźniejsze i bardziej rzeczywiste. Szybko przeniosłam wzrok w inne miejsce. Wszędzie widziałam zakochane pary trzymające się za ręce. Tak bardzo mi tego brakuje. Brakuje mi czyjeś czułości i wsparcia. Brakuje mi kogoś bliskiego. Z rozmyślań wyrwał mnie nie kto inny jak Miłosz…

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania