Poprzednie częściBrakuje Mi Ciebie cz.1

Brakuje mi ciebie cz.4

-Cześć Karmela

-Cześć. Po co chciałeś się ze mną spotkać.

-Wiem, że twoja babcia trafiła do szpitala i jest mi bardzo przykro.

-Tylko tyle? Mogę już iść do domu?

-Czemu płakałaś?- zignorowałam to pytanie, jednak dalej trwałam bez ruchu.

-Zadzwoniłem do ciebie, bo …

-No powiesz to wreszcie..

-Kornela ja cię kocham! – spuścił głowę w dół

-Teraz sobie o mnie przypomniałeś? Po roku? Jesteś ogromnym dupkiem! Nienawidzę cię.

-Karmela ja tęskniłem za tobą, ale wcześniej nie zebrałem się na odwagę. Bałem się twojej reakcji.

-A teraz czemu zdecydowałeś mi się to powiedzieć?

-Podobno się przeprowadzasz i chciałem ci to powiedzieć zanim wyjedziesz.

-Ale ja zostaje tutaj. Nigdzie się nie wyprowadzam. Kto ci tak powiedział?

-Cała szkoła o tym huczy

-Planuję tylko zamieszkać z babcią, ale nie opuszam miasta.

-To w takim razie może rozważyłabyś to, że chciałbym abyśmy znów byli razem?

-Muszę się zastanowić.

-Jasne.

-Nie wiem kiedy ci odpowiem.

-Poczekam. Na ciebie zawsze. – zarumieniłam się, a on wtedy wyciągnął z kurtki czekoladki. Moje ulubione. Zauważyłam też, że za plecami trzymał czerwoną różę. Przyjęłam prezenty. Odprowadził mnie do domu. Zastanawiałam się, czy go zaprosić, ale jednak zrezygnowałam z tego pomysłu. Mógłby zrobić sobie niepotrzebną nadzieję. Nie jestem pewna swoich uczuć. Jeszcze przes spotkaniem z nim tak bardzo chciałam się do niego przytulić, pocałować go, tak jak było dawniej. Teraz już nic nie wiem. Czuję coś do niego, ale nie to co przedtem. Moje uczucie do niego wygasło. Babcia mówi, że prawdziwa miłość nigdy nie zginie. Widocznie, albo nie nie jesteśmy sobie przeznaczeni, albo ja się pogubiłam. Nie wiem nawet co mam myśleć. Mam kompletną mieszankę w głowie. Muszę porozmawiać o tym wszystkim z babcią. Ona na pewno powie mi co mam zrobić. Powie mi co mam mu odpowiedzieć. Na pewno jej posłucham. Jest moim wzorem do naśladowania. Codziennie modlę się, abym mogła być kiedyś taka jak ona. Zawsze szczęśliwa i uśmiechnięta. Pogodna i wesoła. Pełna miłości, ciepła, zaufania i doświadczenia życiowego. Ona nigdy nie przeszła obok kogoś obojętnie. Zawsze wszystkim pomagała, choś sama nie wiele miała. Po prostu ją podziwiam. Jest kimś więcej niż moją babcią. Nigdy nie poznałam mamy. Umarła przy moim porodzie. Nową żonę mojego taty nazywam mamą. Traktuje mnie jak własną córkę. Mam z nią wspaniałe kontakty. Wyszła za tatę, gdy ja miałam pół roku. Biedaczka sama nie może mieć dzieci. Współczuje jej. Kiedyś mi powiedziała, że nie potrzebuje więcej dzieci, bo ma mnie. Ona uczyła mnie mówić i chodzić. Patrzyła jak dorastam. Kochała mnie całym sercem mimo, że nie jestem jej dzieckiem. Ale ma też swoje wady. Jest pracoholiczką. Potrafi całą dobę spędzić u siebie w biurze. Tatę też w to wciągnęła. Robi to chyba dla nas. Chce abyśmy mieli lepiej. Abym ja miała lepiej. Nie rozumie jednak, że ja teraz potrzebuję bliskości i czułości, a nie pieniędzy. Brakuje mi jej.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania