Poprzednie częściBrakuje Mi Ciebie cz.1

Brakuje mi ciebie cz.5

Obudziłam się w salonie na kanapie przykryta kocem. Musiałam zasnąć, podczas rozmyślań. Wstałam i poszłam do kuchni. Zobaczyłam tam moją ‘mamę’.

-Kornela, jak się spało?

-Dobrze.

-Możemy porozmawiać?

-Jasne. Gdzie tata?

-W pracy. Ja też zaraz będę się zbierać. Zjedz śniadanie i przyjdź do salonu. – zjadłam przygotowane kanapki i napiłam się soku. Poszłam jeszcze do łazienki i przemyłam twarz. Nie wyglądałam, aż tak źle jak się spodziewałam. Pobiegłam do salonu i usiadłam obok ‘matki’.

-Martwimy się z ojcem o ciebie. Wszystko w porządku?

-Tak. Tylko trochę mi smutno, że babcia jest w szpitalu. Na szczęście już nie długo wychodzi.

- Rozumiem. Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć o wszystkim. Do zobaczenia wieczorem.

-Mogę iść do babci?

-Oczywiście. Wczoraj kupiłam nawet dla niej kwiaty. Są w kuchni.

-Ne pewno się ucieszy. Do zobaczenia wieczorem.- pomachała mi i wyszła. Szybko założyłam dżinsy, białą bluzkę z napisami i różowy sweterek. Zrobiłam lekki makijaż, wzięłam kwiaty i wyszłam. Zmierzałam w kierunku szpitala. Weszłam do sali babci i zobaczyłam uśmiechniętą staruszkę czytającą książkę.

-Karmelka! Kochanie. – powiedziała, gdy mnie zobaczyła.

-Cześć babciu.

-Coś się stało? Jesteś taka jakaś niewyraźna.

-Wczoraj odezwał się do mnie Miłosz. Prosił żebym do niego wróciła. Co mam zrobić?

-Kochasz go?

-Nie wiem. Powiedz mi co mam zrobić.

-Nie mogę podjąć za ciebie decyzji. Jeśli mu naprawdę zależy, a ty choć odrobinkę coś do niego czujesz to powinnaś spróbować.

-Jestem strasznie samolubna. Nie zapytałam nawet jak się czujesz babciu. Kiedy wychodzisz?

-Wszystko jest dobrze. Jutro po południu wracam do domu.

-Babciu..?

-Tak skarbie?

-Mogę z tobą zamieszkać?

-A co na to tata i twoja opiekunka?- Babcia nigdy inaczej się o niej nie wyrażała. Nie może nazywać jej moją matką, bo w końcu to jej córka była moją biologiczną mamą. Brakowało mi jej. Brakowało mi mamy. Dobrze, że jest babunia.

-Tylko na kilka dni. Chcę się tobą zaopiekować.- wiedziała, że nie o to mi chodzi. To znaczy chciałam się nią opiekować, ale też uciec od tego wszystkiego, zapomnieć kim jestem i po prostu iść do przodu.

-Porozmawiaj z nimi i jak się zgodzą to przygotuję dla ciebie pokój.

-Dziękuję. Ja już pójdę. Chyba wiem co powiem Miłoszowi.

-Pamiętaj, że zawsze będę cię spierać. Przyjdź jutro, to razem pojedziemy do mojego domu.

-Dobrze babciu. Pa.- pocałowałam ją w policzek i wyszłam. Od razu wybrałam numer Miłosza.

-Halo?- usłyszałam jego wesoły głos w słuchawce.

-Cześć Miłosz.

-Cześć Karmelka.

-Możesz do wpaść za 30 minut?

-Jasne. Będę punktualnie.

-To do zobaczenia.- rozłączyłam się i poszłam w kierunku mieszkania. Gdy tylko przyszłam, od razu pobiegłam do pokoju, żeby się przebrać. Wybrałam granatową bluzkę w białe kropki i jasną spódniczkę. Poprawiłam jeszcze makijaż i czekałam na niego. Tak, jak powiedział był punktualnie wpuściłam go do środka i zaprosiłam do swojego pokoju.

-Podjęłaś już decyzję?

-Bardzo mnie zraniłeś, ale postanowiłam ci wybaczyć.

-To znaczy, że chcesz być moją dziewczyną?

-Tak.- delikatnie się uśmiechnęłam. Nie wiem, czy podjęłam słuszną decyzję, ale chciałam zaryzykować. A po za tym brakowało mi go. Minął rok, a ja ciągle myślałam o jego pocałunkach.

-Nawet nie wiesz, jak się cieszę.- powiedział i delikatnie musnął moje usta. Wtedy do pokoju wszedł…

Średnia ocena: 2.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania