Coś się kończy, coś się zaczyna ~ Rozdział 1 "Gość na zamku" cz.2/2
Nagłe przybycie niezapowiedzianego gościa wywołało ogromne poruszenie wśród siedzących przy kominku czarodziejek. Dotychczas cicha, przyjacielska rozmowa zmieniła się nagle w ostrą wymianę zdań i poglądów. Najgłośniejsza w tej kwestii była wysoka, rudowłosa kobieta w błękitnej sukni, ozdobionej złotą tasiemką i w wysokich obcasach, połyskujących w świetle pochodni. Sięgając po nóż, czarodziejka rzuciła się na stojącego pod ścianą wiedźmina i przykładając mu broń do gardła, krzyknęła.
— Co tu do cholery robisz?!
— Merigold! Spokój! — ryknął Vesemir i pozbawiając ją broni, wepchnął się między nich.
— Ty go bronisz? — zapytała druga, ubrana w czerń i biel, czarodziejka bawiąca się wiszącą na szyi gwiazdą z obsydianu.
Jej długie, kruczoczarne włosy opadające na drobne ramiona pachniały bzem i agrestem. Zapach ten szybko rozniósł się po twierdzy, drażniąc wszystkim nozdrza. Wszystkim, z wyjątkiem białowłosemu wiedźminowi, który kochał ten zapach ponad wszystko. Stając zaraz obok Yennefer i Triss, Geralt wyciągnął kajdanki z dwimerytu i nakładając je gościowi, zaprowadził go do stołu.
— Czy to konieczne? — zapytał Letho, probując nie rozlać podanego mu piwa.
— To tylko środki ostrożności — odparł Eskel i zajmując miejsce obok wiedźmina, sięgnął po pieczoną kaczkę, której aromat czuł już na dziedzińcu — Jakiej pomocy oczekujesz?
— Jestem tu z polecenia Emhyra* — rzekł mężczyzna, po czym ledwo sięgając do kieszeni, wyjął niewielkich rozmiarów lustro.
Kładąc narzędzie na blacie, łowca potworów wypowiedział kilka elfich słów. Leżący przedmiot zaczął emitować białe światło, a gdy zgasł, ukazał wszystkim leżącą na ziemi dziewczynę o popielatych włosach i dużych, zielonych oczach. Przykuta do drewnianych belek, próbowała oswobodzić swoje ciało, lecz jej starania na nic się nie zdały przy ciężkich łańcuchach, w które wtopiono kilka dwimerytowych kulek pochłaniających moc. Przyglądająca się temu kobieta w czerni i bieli, zasłoniła usta i chcąc zapanować nad sobą, odwróciła wzrok. Triss i trzecia, nosząca brązowy płaszcz czarodziejka o blond włosach również odwróciły się i nie pokazując emocji przy obcym, udawały, że oglądają wiszące obrazy.
— Wasza Cirilla jest przetrzymywana na pokładzie Naglfara, który za miesiąc zacumuje w Nilfgardzkim porcie.
— Że co? — zdziwiła się Yen i podchodząc bliżej, spojrzała wiedźminowi w oczy.
— Ich nowy król Avallach podpisał układ z cesarzem — kontynuował — Porozumienie dotyczy Ciri. Cesarz w przeciągu miesiąca ma zdobyć artefakty mogące wyssać moc z jego córki i zamknąć ją w pudełku. Dziki Gon użyje ich i gdy będzie po wszystkim, oddadzą mu dziecko w stanie nienaruszonym. Biały Płomień prosi was o pomoc.
— Mówiłem, żeby nie ufać temu elfowi! — krzyknął Geralt, rzucając lustrem o ścianę — Teraz mamy na głowie Gon i cesarza jednocześnie!
— Nic już na to nie poradzisz — wtrącił Vesemir, uprzedzając odpowiedź Yennefer, która zapewne byłaby pełna wyzwisk i przekleństw — Pomyślmy lepiej nad tym, jak ją odbić.
— Tak samo, jak broniliśmy ją przed Eredinem — odparł Lambert i rozkuwając gościa, oddał mu miecz — Razem!
Nikt nie odpowiedział. Wszyscy spuścili głowy i pogrążyli się w zadumie. Przeszłość powróciła szybciej, niż się spodziewali. Śmierć Eredina okazała się początkiem, a zdradziecki Avallach od samego początku układał plan odebrania Ciri mocy. Geralt i Yennefer stanęli przed najtrudniejszym wyborem w swoim życiu. Czy zaryzykują życie przyjaciół, by ocalić córkę lub sami rzucą się na upiory Gonu?
— Geralt?
Wiedźmin spojrzał w fiołkowe oczy czarodziejki. Był w nich strach i gniew spowodowany nienawiścią do elfa i troską o córkę.
— Yen pojedzie do cesarza — odparł, zwracając się do wszystkich obecnych — Będzie nas informować o wszystkim. My pojedziemy po wsparcie. Spotkamy się za miesiąc tutaj.
— Chcesz wypowiedzieć im wojnę w Kaer Morhen? — Letho wstał i zaciskając pięść, uderzył w stół, zwalając prawie wszystkie naczynia.
— My będziemy ustalać warunki — odparł Vesemir, stając murem za decyzją wychowanka — Żaden elf, upiór czy cesarz nie będzie nam rozkazywał.
— Ruszamy o świcie.
***************************************
(*) jeśli się zorientowaliście, to w pierwszej części Letho prosi o pomoc dla siebie "Potrzebuję pomocy...". Tutaj mówi, że jest z polecenia cesarza.
Zastosowałem tu zdolności retoryki i manipulacji, jakimi posługuje się Letho z Gulety, by osiągnąć cel. Pisząc to, myślałem w ten sposób.
"Po co powiedzieć prawdę od razu, jeśli mogę ich zmiękczyć, żeby mi trochę zaufali"
Komentarze (4)
Mało opisów wnętrza zamku ale ok. Skupiłeś się na histori i dokończeniu dialogów.
Krótkie i treściwe opisy czarodziejek. Wymieniłeś ich cechy rozpoznawcze. Z tego co przeczytałem na zamku jest 4 wiedźminów (nie liczę Letho) i 3 czarodziejki. Trzecią damą jest prawdopodobnie Koral lub Keira Metz.
Dałbym 5 ale to za mało. Ogólnie uczepiłeś się dobrej koncepcji. Brakowało mi tylko wyjaśnienia jak złapali Ciri ale jest dobrze.
Moim skromnym zdaniem. Przenoszenie bitwy z Gonem do wiedźmińskiej twierdzy to kiepski pomysł. Daj im szansę. Bo co tam napiszesz? 3 tysiące upiorów VS kilka wiedźminów + czarodziejki + przyjaciele. To są nie równe szanse. Przecież wiadomo że Geralt i ekipa wygrają. Dziki Gon powinien mieć równe szanse więc przynajmniej milion ludzi. Xd
Pisanie o przygodach Wiedźmina to wielka odpowiedzialność za to, co się tworzy. Tobie wychodzi to cudownie. Jestem pełna podziwu. Piątka leci
- Wszystkim za wyjątkiem białowłosego wiedźmina :)
Fajnie się czyta, udaje Ci się zachować klimat w 100% (choć to klimat książkowo-growy, nie czysto "kanoniczny").
Oczywiście będę czytał dalej, ale na razie powstrzymam się od ogólnego hiper-optymizmu, który wzbudziłeś tą serią :D
Ciekaw jestem jak to się dalej potoczy i mam nadzieję, że nie będzie to tak bardzo przypominało fabuły Wild Hunt ;)
Niemniej jednak zostawiam 5
Dalej będe pisać.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania