Poprzednie częściDrzewo Starego

Drzewo Starego - część 4

Kaplica w LeCheschon znajdowała się w górach i prowadziła tam tylko jedna wąska i wiecznie śliska ścieżka. W dodatku mostu pilnowały trzy zziębnięte czarownice.

- Stój – powiedziała pierwsza z nich.

- Stój – zawtórowała druga.

Trzecia na razie milczała. Niewykluczone, że zamarzła.

- To ja, Phin z Cury. Przysyła mnie Stary, a w zasadzie jego duch.

- Stary? A tak, kojarzę.

- Ja też.

Wiedźmy zaczęły się naradzać między sobą. Trzecia na razie nie włączała się w rozmowę, ale Phin miał wrażenie że jej oczy przewiercają mu duszę.

- Naradziłyśmy się. Czego Stary chce od nas?

- Żebym ja to wiedział – westchnął Phin.

- Co?

- To znaczy przysłał mnie tutaj i powiedział, że wy wiecie, o co chodzi.

- Nie wiemy.

- Nic, a nic.

- W takim razie muszę się dostać do kaplicy. Tam czeka na mnie odpowiedź.

- Wykluczone. Tylko adeptki i osoby upoważnione przez Wielką mogą przekroczyć ten most. No i kurierzy.

- No to mam wiadomość do Wielkiej. W zasadzie wierszyk, który tylko ona może odszyfrować.

Wiedźmy znów zaczęły się naradzać. Nagle jednak trzecia z nich, ta nieruchoma, wykrzyknęła:

- Wpuście go, siostry! To posłaniec Starego! Na pewno ma ważne wieści.

- Tak, właśnie. Posłuchajcie jej – dodał niepewnie Phin.

- No dobrze. Zanotujemy, że kurier przybył.

Jedna z wiedźm podeszła do zawieszonego na sznurku dzwonka i zadzwoniła.

- Posłaniec! – wrzasnęła.

Phin minął wiedźmy i przeszedł przez most, który był wąski i pokryty szronem. Na szczęście bohater nie miał lęku wysokości. Dalej znajdowała się ośnieżona kaplica. W zasadzie to wielkościowo mógł to być nawet klasztor. Czarownice w długich czarnych szatach przebiegały nerwowo z miejsca na miejsce. Pewnie peszyła je obecność młodego i przystojnego mężczyzny.

- Przepraszam, którędy do… - zaczął, ale żadna nie chciała go słuchać. Były bardzo zaaferowane udawaniem, że mają coś ważnego do zrobienia.

- No trudno. Sam se poszukam.

Nie zeszło mu z tym długo, gdyż po wejściu do klasztoru, a może kaplicy, od razu natknął się na Wielką. Nie było co do tego wątpliwości. Była po prostu… wielka. Dodatkową pomocą mógł być fakt, że jako jedyna chodziła ubrana w kolorową suknię.

- To mnie szukasz? – zapytała, przewracając oczami.

- Jeśli jesteś Wielką.

- Owszem. Masz dla mnie przesyłkę?

- Eee…

- Czekam na nią od bardzo dawna. No nie mów, że mnie zawiodłeś.

Phin przypomniał sobie, że w drodze do kaplicy natknął się na zamarznięte ciało kuriera.

- Mam coś lepszego. Zagadkę od Starego z Drzewa.

- Nienawidzę zagadek. Gdzie moja przesyłka?

- Świat się kończy, a ja mam misję do spełnienia. Proszę posłuchać.

Potem Phin wyrecytował wierszyk, tak jak zapamiętał, a nie był w tym dobry. Wielka po usłyszeniu tych słów osunęła się na ziemię.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Canulas 10.01.2018
    "- Stój – powiedziała pierwsza z nich.
    - Stój – zawtórowała druga.
    Trzecia na razie milczała. Niewykluczone, że zamarzła." - majstersztyk

    Dobree, zaciekawionym. Nawet Stana i Wicka, tak bardzo nie brak.
    Choć, czuć ich duch w tekście mimo wszystko.
  • Szudracz 10.01.2018
    Wyobraziłam sobie tą trzecią. :))) Niby tylko szczegół ale mnie rozbawiło. :)
  • Agnieszka Gu 11.01.2018
    Sem :)
    Kurier - nieźle se to wykombinował spryciarz ;) W pewnym sensie - miał racje ;)
    Z rozbudzoną ciekawością, lecę dalej :)
    Pozdr
  • KarolaKorman 11.01.2018
    ,,- No trudno. Sam se poszukam.'' - to piętro wyżej, bo dalej mówi Phin
    ,, Była po prostu… wielka.'' - świetne wytłumaczenie :)
    Dałam 5 i lecę :)
  • Szymon Skolarus 12.01.2018
    Dobry materiał na serial :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania