Drzewo Starego - część 8 (ostatnia)
Phin zaczepił jednego z wieśniaków, kręcących się w pobliżu.
- Co się stało z Drzewem?
- Wykarczowaliśmy je i spaliliśmy na wielkim stosie.
- Dlaczego?
- By zła magia nie wydostała się na zewnątrz. Tak nam doradził taki jeden facet w dziwnym ubraniu.
- A to drań.
- Proszę mnie nie obrażać. Ja tylko dopilnowałem, by wszystko spłonęło i nie zostało ani drewienka.
Phin zdał sobie sprawę, że jego misja się skończyła. Mógł teraz wracać do… No tak, nie miał już domu, bo zostały z niego tylko zgliszcza.
I wtedy usłyszał szept.
- Daj mi papier, wieśniaku! – zawołał.
- Taki do podcierania się?
- Jakikolwiek. I coś do pisania.
Niestety wieśniak nic przy sobie nie miał.
Phin wiedział, że szept zaraz zniknie.
- Coś do pisania! Ludzie!
Wszyscy mijali go obojętnie. Phin zdecydował się na odważny krok. Postanowił, że zapisze wszystko własną krwią. Gdy już rozciął palec, podszedł do niego wieśniak z rysikim i kartką papieru.
- Mam tu takie cuś – powiedział.
- I teraz mi to mówisz? Dobra, dawaj.
Szept był coraz cichszy. Phin ledwo rozróżniał słowa. Jeśli się pomyli wszystko pójdzie się je… wszystko przepadnie.
Wreszcie zapisał całość. Tekst zaczął się powtarzać, a po chwili ostatnie słowa zabrał wiatr.
- Udało się! – zakrzyknął i zaczął podskakiwać.
- Jeszcze nie całkiem. – usłyszał za sobą głos. Należał on do dziwnie ubranego faceta, który wcześniej był ropuchą.
- Tylko nie ty. Nie zabierzesz mi…
Phin zauważył, że papier zniknął mu z ręki. Spoczywał on teraz w dłoni obcego mężczyzny.
- Ups – powiedział facet i papier zapłonął. – Taki ze mnie gapa.
- Ty draniu!
- Zważywszy na moje umiejętności na twoim miejscu lepiej dobierałbym słowa.
- Tak? I co mi zrobisz?
- Jest mnóstwo możliwości. Niech pomyślę.
Phin nie czekał i zaczął recytację. Pamiętał każde słowo, które zapisał. Kartka nie była mu do inczego potrzebna.
- Hej! Co ty robisz? – zawołał facet, a jego skóra pokryła się zielonkawym odcieniem. – Nie! To niemożliwe. Tylko mag może…
Phin nie przerywał. Ziemia zaczęła się kołysać i wibrować.
- Nie możesz! - warknął facet, a potem zarechotał. Z powrotem był paskudną ropuchą. Phin jeszcze nie skończył. Wieśniak stojący obok niego przewrócił się na ziemię i zmienił w kamień.
A gdy Phin skończył wzeszło słońce. Zaklęcie Starego znów wybrzmiało.
- Hej! To ja miałem to robić! – W kłębie dymu pojawił się Wiośniarz. –Dlaczego nie poczekałeś?
- Nie było czasu.
- Zrobiłeś to nieprofesjonalnie. Teraz będę musiał czekać kolejnych kilkaset lat na nowy koniec świata.
- Przez ten czas jeszcze wiele się wydarzy. Możesz mi wierzyć.
Komentarze (6)
"- Taki do podcierania się?" - no i zaryłam nosem o ziemię ze śmiechu ;))
"- Ups – powiedział facet i papier zapłonął. – Taki ze mnie gapa." - i znowuż gromki śmiech wzleciał w niebo ;)
"słońce. " - jeśli mówisz o naszej gwieździe to z dużej, jeśli jakieś inne na innej planecie, to może być z małej ;)
Ta część super :) Szkoda, że ostatnia :(
Pozdrawiam :)
- Mam tu takie cuś – powiedział." - kwintesencja.
"Wieśniak stojący obok niego przewrócił się na ziemię i zmienił w kamień." - i to, boskie.
Szkoda, że koniec, ale napisane z zajebistym zachowaniem pędu.
Kupuję w całości.
Przeczytałam teraz "Wielką i jej wiedźmy", po czym "Drzewo Starego", a że te dwa tytuły się ze sobą łączą, to pozwól, że napisze opinię o obydwu tutaj.
"Drzewo Starego" podobało mi się najbardziej - w "Wielkiej i jej wiedźmach" zabrakło mi dynamizmu i bohaterowie kojarzyli mi się trochę ze sztywnymi kukiełkami. Tutaj tego nie ma, widać bardzo dobrze Twój styl i absurd, historia fajnie się potoczyła. Intrygującym jest przeczytać od Ciebie coś w stylu niemalże baśniowym po wcześniejszych tekstach, gdzie głównie był temat kryminalistyczny, a w jednym futurystyczny - fajnie, że się nie ograniczasz i można zobaczyć, jak radzisz sobie z określoną tematyką. ^^ Mimo narzekania na "Wielką..." to wystawiłam wszędzie piątki, bo mimo wszystko czytało się płynnie i bez większych zgrzytów, ale "Drzewo Starego" podoba mi się najbardziej.
Pozdrowionka!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania