Poprzednie częściJak kochać? - Prolog.

Jak kochać? - Część 4.

Ktoś zapukał do drzwi ogromnego zamku i bez słowa zaczął pielęgnować jego ogród.

Powyrywał wszystkie chwasty.

Jongin siedział na podłodze w kącie dość dużej biblioteczki rodziny Do i przeglądał albumy ze zdjęciami w poszukiwaniu niejakiego Kyungsoo. Od początku był ciekaw, jak wygląda chłopak zza drzwi i nawet niejednokrotnie starał się go wyobrazić, ale na tym zazwyczaj się kończyło – na fantazjach. Pierwszy raz chciał go bowiem zobaczyć wtedy, kiedy wyszedłby z tego pieprzonego pokoju, aby zaskoczenie dla nich obu było w miarę jednakowe. Ale teraz coś w niego tchnęło i nie potrafił się powstrzymać. M u s i a ł go zobaczyć i tyle.

Wertował kartki widząc jedynie zdjęcia z różnych ślubów i wycieczek pana Do, nikogo więcej. Jakby Kyungsoo został wycięty z rodziny.

- Nadal przeglądasz te albumy? – Usłyszał nad sobą, po czym Susan usiadła obok niego, podając mu parującą herbatę. – Nie sądzę, żeby było tu wiele jego zdjęć.

- Dlaczego? – Na chwilę uniósł głowę znad sterty fotografii, by uważnie jej się przyjrzeć.

Jej blond kosmyki zwisały swobodnie z luźno upiętego koka, który w połączeniu z zarumienionym drobnym noskiem i policzkami dodawał jej uroku. Jej charakterystyczne błękitne oczy tępo wpatrywały się w kubek z herbatą, którego trzymała na kolanach swoich podkurczonych, chudych nóg. Jongin bez wątpienia mógł stwierdzić, że Susan była piękna. Przez te kilka lat zmieniła się niemal diametralnie, bo z dziewczyny przy kości o pucołowatych polikach stała się szczupłą i seksowną kobietą, za którą oglądnąłby się niejeden mężczyzna.

- Bo wszystkie jego zdjęcia zabrał szef – oznajmiła lekko ochrypniętym głosem, wyrywając chłopaka z zamyślenia.

- Rozumiem. – To było dosyć logiczne. Zabrał te zdjęcia, bo chciał mieć jakąś część swojego syna przy sobie.

- Aż tak bardzo ci na nich zależy? – Zaśmiała się, widząc jak twarz chłopaka markotnieje.

- Tak – odpowiedział bez namysłu. Bardzo mu na nich zależało , bo chciał uwierzyć w Kyungsoo i w jego istnienie. Te zdjęcie mogłoby być filarem jego pracy, sprawiałoby, że nie załamałby się ciągłymi porażkami i w końcu udałoby mu się go uratować. – Bardzo – dodał po chwili.

Susan westchnęła głęboko i spojrzała na niego z ciepłym uśmiechem.

- W takim razie myślę, że mogę coś na to poradzić – oznajmiła delikatnie i podniosła się z podłogi. –Wykombinuję ci to zdjęcie, ale ty posprzątaj to, z łaski swojej. – Zaśmiała się, widząc chłopaka niemal zakopanego w wyblakłych fotografiach.

Spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem, po czym wyszczerzył się wyraziście i skinął lekko głową.

- Jesteś najlepsza.

Nie wiedział, co zamierzała zrobić - czy potajemnie wykraść jedno ze zdjęć z gabinetu CEO, czy zwyczajnie o nie poprosić? Nie obchodziło go to. Ważne, żeby dostał to, czego pragnie i zobaczył w jakim bezradnym ciałku wije się tyle demonów i chwastów. Chciał zobaczył swój ogród, pełen róż, kolców i innych ciemnych księżyców i gwiazd. Chciał zobaczyć Kyungsoo – najpiękniejszego z wszystkich kwiatów.

A dlaczego?

Hm, odpowiedź była dość prosta – wiedział, co on czuje. Wiedział, jakie towarzyszą mu emocje, wiedział czego chce, o czym myśli, wiedział, co to znaczy zamknąć się w sobie lepiej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. On po prostu wiedział, w jakim gównie się znalazł, jakie chwasty go dręczą i choć nie miał pojęcia, co przysłania mu Słońce, to chciał dać z siebie wszystko, by go stamtąd wyciągnąć.

Westchnął.

Nie miał zamiaru dzisiaj go „odwiedzać" i prowadzić z nim „rozmowy". Gdyby to zrobił, nie wzbudziłby jego niepokoju i zainteresowania, a przecież chciał przykuć jego uwagę. Chciał by o nim myślał, bez przymusu, sam z siebie. A do tego potrzebna była ciekawość.

Jongin niestety tę ciekawość już miał, dlatego myślał o Kyungsoo niemal cały czas.

Westchnął.

Nie mógł się spieszyć, a z drugiej strony pozostało mu już tylko sześć dni. Sześć dób do świtu. Wiele ryzykował i przez chwilę zaczął się karcić za to, że emocje przejęły wtedy nad nim wodze. Nie powinien obiecywać komuś, kto siedział w pokoju przez kilka miesięcy, że wyciągnie go w kilka dni. To przecież absurdalnie niemożliwe.

A jednak obiecał.

Wyszedł do ogrodu za posiadłością rodziny Do i spojrzał na kryjące się za wzgórzami słońce. Cienie stały się jakieś dłuższe, a świat jakby cenniejszy, bo pokrył się najszczerszym złotem.

Wiedział, że Kyungsoo ogląda ten zachód i wiedział, że przygląda się również i jemu. Jongin niemal czuł jego spojrzenie na swoich plecach i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak najpewniej czuje się zawiedziony brakiem jego dzisiejszych odwiedzin, choć prawdopodobnie sam przed sobą nie chce się do tego przyznać.

Uśmiechnął się pod nosem i odwrócił się na pięcie w stronę rezydencji, od razu spoglądając w okno do pokoju Kyungsoo.

- Uratuję cię – wyszeptał, starając się dostrzec coś w zacienionej szybie i szczerze nie mógł się doczekać, aż w tym oknie, za którym od wieków panowała noc, dostrzeże wschód słońca.

- Wszędzie cię szukałam – zawołała zdyszana Susan, widząc go w holu.

Uśmiechnął się do niej, a jego uwagę od razu przykuło zdjęcie zaciśnięte w jej dłoni. Zaśmiała się widząc, jak poważnieje na widok fotografii, po czym zakreśliła nim niewidzialne koła obok swojej głowy.

- Nawet nie wiesz, ile się namęczyłam, żeby je dostać. – Westchnęła. – Przydałoby się chociaż jedno, małe-

- Dziękuję. – Uśmiechnął się do niej szczerze, bo naprawdę go to uszczęśliwiło.

- No właśnie. – Zaśmiała się, po czym wysunęła rękę ze zdjęciem, które on niemal od razu pochwycił. Nie patrzył jednak na nie, nawet ukradkiem. Po prostu je wziął i ruszył do pokoju, w którym się zamknął i niemal od razu usiadł przy biurku, spoglądając na biały odwrót fotografii.

Zaśmiał się z samego siebie, bo strasznie wyolbrzymił tę chwilę, po czym odwrócił przedmiot i spojrzał na zdjęcie Kyungsoo z kroniki szkolnej. Uśmiech mimowolnie wykrzywił jego usta, widząc drobnego, jakby przestraszonego bruneta o dużych oczach.

Kwiat.

Tak, zdecydowanie. Kyungsoo jest kwiatem, ale on jeszcze sam o tym nie wiedział.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Tanaris 16.04.2017
    Gdzie zniknęły rozdziały? :o Nie przeczytałam do końca, a już nie ma co xD Myślałam, że skoro dziś mam czas, to doczytam... Ehhh :/
  • MinYoongi 17.04.2017
    Usunęłam, ponieważ pojawiło się zamieszanie.
    Niedługo dodam :) Miło, że ktoś to czyta.
  • Tanaris 17.04.2017
    MinYoongi a bo już się bałam :p Naprawdę mi się podoba :)
  • MinYoongi 18.04.2017
    Tanaris, wstawiłam dwa nowe rozdziały.
    Miłego czytania :)
  • Tanaris 18.04.2017
    Dzięki wielkie. Ta przeczytana, wpadnę po kolejną. Świetne, 5 :=)
  • MinYoongi 18.04.2017
    To ja dziękuję. Miłego czytania :)
  • KarolaKorman 19.04.2017
    ,,dość dużej biblioteczki rodziny'' - biblioteczka to mebel, tu raczej biblioteki
    ,,którego trzymała na kolanach '' - który
    ,,Te zdjęcie mogłoby być filarem jego pracy, sprawiałoby,'' - sprawiłyby
    ,,spoglądając na biały odwrót fotografii.'' - ten ,,biały odwrót'' nie brzmi dobrze. Może użyj słowa: rewers
    Bardzo ładne porównanie do ogrodu, kwiatów, chwastów itd :)
    Jongin mocno się zaangażował. To dobrze o nim świadczy. Nie chce zaprzepaścić pozostałych dni, 5 :)
  • MinYoongi 19.04.2017
    Dziękuję, już lecę poprawiać :)
  • Pasja 19.04.2017
    Ma niewiele czasu, aby uratować chłopca z samotności. Chwilami zastanawiam się, czy ja bym miała tyle cierpliwości co Kim. Miłego

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania