Poprzednie częściKrzyki w lesie

Krzyki w lesie 8 (zakończenie)

Wick ocknął się w czymś, co wyglądało na wnętrze ciężarówki. Pamiętał tylko jak kilka osób zaatakowało ich w drodze do wioski Siwy Dym, wychodząc niepostrzeżenie z ciemności. Uśpili ich i najwyraźniej gdzieś zaciągnęli. Leżał na podłodze obok Stana i szeryfa. Nieco dalej stał jakiś oprych z bronią w ręku.

- My ruskie mafiozi – powiedział. – Wy nie gadać, bo pif-paf. Nie ruszać się, bo pif-paf. My polować na bestia. Zabić potwora, a potem was. My przyjaciele. Zrozumieć?

Wick wzruszył ramionami. Bardziej zrozumiałe byłyby koreańskie piosenki ludowe. Po chwili dołączył do nich jeszcze większy facet z tatuażem na twarzy. Wyglądał na szefa tego zgromadzenia.

- Wybaczcie mojemu przyjacielowi. Jest trochę nie ten tego w językach. Wytłumaczę wam, jak wygląda sytuacja. Przybyliśmy, by upolować grasującego tutaj potwora i przy okazji ocalić ludzkość. Niedawno moi specjaliści włamali się na trzy serwery w ciągu tygodnia: wojskowy, rządowy i Red Tube’a. Na jednym z nich znaleźli tajne informacje, także o dziejącym się tu procederze. Kilku wojskowych zorganizowało sobie tutaj eksperyment z udziałem przypadkowych osób. Zrobili to oczywiście dla zabawy. Rozlokowali kamery w najróżniejszych miejscach, żeby wszystko nagrywać, a potem przywieźli kilku oszołomionych biedaków, by urządzić sobie polowanie. Wiecie, odbiło im, trauma wojenna i tak dalej. Ostatnio przesadzili i zginęło paru gości, ale oni na tym nie poprzestali. Przetransportowali jeszcze tego mutanta, który jest wyjątkowo niebezpieczny. Wymknął się spod kontroli, a my jako wasi obrońcy nie zamierzamy pozwolić, by kolejni ludzie zginęli w tej bezsensownej grze. Oczywiście musimy także dostać tych oszalałych weteranów wojennych, ale obecna misja jest priorytetem.

- To był długi wykład, ale nic nie zrozumiałem.

- Nie szkodzi i tak za chwilę zginiecie. Musimy was poświęcić jako przynęty dla bestii.

Stana i Wicka wyprowadzono z ciężarówki, a następnie zaczęto pokrywać jakąś lepką substancją.

- Co to? – zapytał Stan.

- Niedźwiedzia sperma. Potwór jak tylko wyczuje feromony zaraz tu przybędzie. Jesteśmy po to, żeby was uratować. Chyba się zbliża! Przygotować się!

Z daleka dobiegł ryk i jakieś wielkie cielsko przedzierało się przez gąszcz. Dwaj gangsterzy z karabinami oczekiwali w bezruchu, aż będą mogli zaatakować. Gdy tylko potwór wyłonił się z chaszczy, zaczęli do niego strzelać, ale dwa uderzenia kudłatej lapy wystarczyły, by posłać osiłków w powietrze niczym Obeliks Rzymian. Bestia zbliżyła się do Stana i Wicka i obwąchała ich. Miała długą białą sierść i wyglądała trochę jak Yeti z legend. Warknęła i obaliła obydwu mężczyzn, a potem zaczęła wlec za sobą. Zostali zaciągnięci do leża potwora i tam porzuceni niczym szmaciane lalki. Stwór zostawił ich i parskając niczym byk opuścił grotę, po której walały się kości. Na szczęście wyglądały na zwierzęce.

- Wiesz co? To chyba samica. Szuka samców do kopulacji – powiedział Stan.

- Nawet tak nie myśl. Zbierajmy się stąd, zanim jej nie ma.

Stan i Wick powoli wysunęli głowy z groty. Wyglądało na to, że przybyła odsiecz w postaci rosyjskich mafiozów. Potwór miotał się i próbował złapać któregoś z krążących dookoła niego facetów z karabinami, a oni mieli wyraźną ochotę go uśmiercić. Najważniejsze, że Stan i Wick mogli przekraść się niezauważeni. Szybko wrócili w pobliże ciężarówki. Obok niej kulił się szeryf, nikogo innego nie napotkali.

- Wypuścili cię? – zapytali go.

- Ale sajgon się zrobił. Wszyscy poszli zabić bestię. Skorzystałem z okazji i czmychnąłem.

- Dlaczego więc stąd nie uciekłeś?

- Boję się. Nie wiem, co robić.

- Zabieramy ciężarówkę i zwiewamy. Jak chcesz możesz dołączyć – zaproponował Stan.

Wsiedli we trójkę, a Wick, znający się na kradzieży aut, szybko odpalił ciężarówkę. Ruszyli, zostawiając za sobą smugę spalin. Udało im się dotrzeć do wioski Siwy Dym, gdzie wysadzili szeryfa, a sami pojechali w jeszcze jedno miejsce.

- Dobrze, że ta bestia była szkolona i obeszła się z nami całkiem delikatnie - rzekł Stan.

- Myślisz, że dałbym się jej pożreć.

- Na serio w tym pistolecie był nabój?

- No coś ty, przecież bym nie ryzykował. Włożyłem go później i odstawiłem całą szopkę z zaciętym magazynkiem.

Zatrzymali pojazd przed bazą wojskową, wysiedli i poszli złożyć raport.

Następne częściKrzyki na zapleczu

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Tanaris 27.03.2017
    Fajne takie przygody, bardzo mi się podobają. Iskra zabawy, intryg, humoru... 5
  • fanthomas 27.03.2017
    Uffff... Wreszcie to skończyłem. Takim zakończeniem ostatecznie zamknąłem sobie jakąkolwiek możliwość kontynuacji. I bardzo dobrze.
  • Tanaris 27.03.2017
    Zawsze można napisać nowy tom xD
  • fanthomas 27.03.2017
    Tanaris Tanaris Nie, to był nieprzemyślany pomysł, teraz widzę, że kiepsko to zamknąłem. Dawniej po napisaniu opowiadania przez pół roku je poprawiałem, tutaj też by się to przydało.
  • KarolaKorman 27.03.2017
    Dobrze, że główni bohaterowie wyszli z całej opresji cało :) 5 :)
  • Nuncjusz 27.03.2017
    teraz już rozumiem dlaczego na red tube są takie cienkie pornosy
    ps
    moim zdaniem ciąg dalszy jest możliwy
  • fanthomas 27.03.2017
    Wiadomo, że jakby się uparł to wszystko jest możliwe ;) wolę jednak zająć się czymś innym.
  • fanthomas 27.03.2017
    Chciałbym podziękować wszystkim, którzy dotrwali do końca. Jeszcze wspomnę, że pewną inspiracją był film Porąbani (Tucker and Dale vs Evil).
  • Canulas 29.07.2017
    Teraz, jak wspomniałeś, to faktycznie widać inspirację tym filmem. Opko zamknięte, jak zamknięte. Za całokształt zasłużona piątka. Flow w opku i mała ilość błędów - zawsze w cenie.
    5 gwiazdek.
    (najbardziej mi podeszły środkowe rozdziały)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania